Powered By Blogger

24 stycznia 2011

Kim Dzon Ila już ni ma

Wystarczyła chwila i Kim Dzong Ila już ni ma, bo już snem wiecznym kima, chociaż jak jego ojciec chciał uciec przed Sądem Ostatecznym, co jednak dowodzi, że śmierć się go ima. Tak na wstępie mi się zrymowało. Prezydent Vaclaw Havel nie żyje również. Mam nadzieję, że się Tam nie spotkali, nawet przelotnie, albowiem musiałoby to być dla Vaclawa bardzo niemiłe. W każdym razie Bóg albo okazał duże poczucie humoru albo wie coś od nas więcej, zabierając ich niemalże w tej samej chwili. Kim Dzong Il poszedł śladami ojca, więc może być pewien, że będą razem w Piekle obok towarzysza Mao, Włodzimierza Ulianowa, Józefa Stalina, towarzysza nr jeden czyli Pol Pota oraz wielu, wielu innych, którzy jak przystało na prawdziwych internacjonałów siedzą teraz w jednym kotle z czerwoną gwiazdą. Kolej na El Comandante, który to po zdarciu setki paradnych mundurów oraz ostatniej próbie bicia własnego rekordu w najdłuższym przemówieniu świata, taktownie się gdziesik zapadł, w nadziei chyba, że Pan Bóg o nim zapomni. Ale jak to powiadają ludziska: "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie", więc tym bardziej nie przewiduję tutaj wyjątku. Następnie nieświęty Wojciech, który co prawda nas przeprosił, ale szybko dodał, że niczego mu nie żal zupełnie jak tej posenkarce Edit Piaf, gdyż znów uczyniłby to samo co nawet obryty w adamomichnikowej politgramocie Władysław Frasyniuk nie mógł opatrzyć komentarzem, że takie przeprosiny to on p...li. Widocznie liczy na to, że historia mu wybaczy, zwłaszcza gdy ją będą pisać ci, którzy widzą w niej "dziejową konieczność". Patrząc na to wszystko i na bezradną ludzkość, która nie potrafi osądzić swoich katów, gdyż ci zrobili wszystko, aby nie zachował się żaden świadek - którzy potrafili wmówić swoim ofiarom, że dręczyli ich dla ich dobra, jeżeli nie z miłości nie mogę się oprzeć głębokiemu podziwowi w stosunku do Pana Boga, który przewidując tak wielką zatwardziałość grzeszników, wzywa ich do siebie, aby się nie bałwanili tutaj przez całą wieczność. Bo widocznie w przeciwieństwie do tow. Edwarda Gierka wierzy, że "Każdemu według zasług, każdemu według potrzeb". Dlatego przewidując rychłą przyszłość, nie zdziwcie się towarzysze czasem, jak to wam odmierzą waszą miarą. Tymczasem jednak oczekując na podróż na drugi brzeg może wam się wydawać, żeście oszukali przewoźnika.

Adam Leks
red. "Biuletynu"