Powered By Blogger

28 lutego 2009

Obradował Zarząd LPR


W czwartek, 26 lutego 2009 r. odbyło się w Lublinie posiedzenie Zarządu Wojewódzkiego Ligi Polskich Rodzin.

Zebranie zwołał prezes oddziału lubelskiego Grzegorz Wysok, zaś obradom przewodniczył członek Rady Politycznej LPR, p. dr Maria Sendecka. Głównym tematem obrad było omówienie bieżącej sytuacji w stronnictwie oraz wytyczenie zadań dla ogniw terenowych LPR w celu zaktywizowania i uporządkowania ich działań bieżących. Uczestniczący w spotkaniu szefowie struktur powiatowych zgłaszali kolejno propozycje co do dalszej działalności partii w województwie. Następnie Kol. Wysok streścił aktualną sytuację w Lidze, a p. Maria Sendecka zwróciła uwagę na konieczność umacniania struktur terenowych i prowadzenia codziennej działalności mającej na celu obronę ważnych spraw polskich.

W dalszej części zebrania omówiono bieżącą sytuację w kraju, zwracając szczególną uwagę na gwałtowne zmiany na polskiej scenie politycznej. Omówiono również przebieg rozmów z bliskimi ideowo organizacjami politycznymi. Liga chce być nadal stronnictwem otwartym na inne środowiska narodowe, a jedynym warunkiem współpracy będzie zgodność programowa partnerów i ich gotowość do obrony interesu narodowego. Kol. Grzegorz Wysok wspomniał o potrzebie wspólnego działania z tymi ludźmi i środowiskami, które utożsamiają się z programem LPR dla umacniania pozycji silnej Polski i suwerenności narodowej. Szczególną uwagę zwrócił na konieczność prowadzenia efektywnej polityki informacyjnej o działaniach partii, co jest niezwykle istotne w sytuacji, gdy media przemilczają bądź przekłamują informacje dotyczące LPR.

Pod koniec spotkania Zarząd (1) omówił najważniejsze wydarzenia ostatnich tygodni w kraju i na świecie. Przyjęto szereg stanowisk politycznych w najważniejszych obecnie dla Polski sprawach. Na spotkaniu można było pobrać karty do zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum, które ma regulować sposób przyjmowania każdego kolejnego traktatu unijnego. Rozdano kilkanaście egzemplarzy nowego numeru "Biuletynu".

Tadeusz Zieliński
(tekst + zdjęcia)

__________

(1) Funkcję prezesa oddziału lubelskiego pełni red. Grzegorz Wysok. Jego zastępcą jest Kol. Adam Leks, w Zarządzie zasiadają też: p. Ryszard Milewski, dr Anna Łobaczewska, Czesław Kloc, mec. Elżbieta Zimecka i Mieczysław Waręcki.

Fotoreportaż:



Foto: 01


Foto: 02


Foto: 03


Foto: 04


Foto: 05


Foto: 06

27 lutego 2009

Ogłoszenie


Redakcja "Biuletynu" serdecznie zaprasza na wykład dr Sławomira Cenckiewicza pt.: "Komuniści wobec II Soboru Watykańskiego".

Cenckiewicz to współautor słynnej książki "SB a Lech Wałęsa: przyczynek do biografii", w której oskarżył legendarnego przywódcę "Solidarności" o współpracę z bezpieką i autor "Sprawa Lecha Wałęsy" w której napisał, że Józef Życiński, obecnie metropolita lubelski i Wielki Kanclerz KUL przez 13 lat zarejestrowany był przez częstochowskie SB jako TW "Filozof".

Dr Sławomir Cenckiewicz przyjeżdża do Lublina na zaproszenie Organizacji Monarchistów Polskich. Wykład odbędzie się 14 marca (sobota) o godz. 18.00 w sali konferencyjnej Hotelu Mercure Unia Lublin przy al. Racławickich 12.
Wstęp wolny.

Serdecznie zapraszamy!

26 lutego 2009

Referendum


Komitet Referendalny zawiązany na początku lutego ma zamiar zebrać 500 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum, które ma regulować sposób przyjmowania każdego kolejnego traktatu unijnego.
W referendum Polacy opowiedzą się za tym, czy chcą aby każda zmiana polskiej Konstytucji w związku z unijnym traktatem musiała być poprzedzona ogólnonarodowym referendum. Podobne prawo obowiązuje obecnie w Irlandii, dzięki temu odbyło się tam referendum w którym Irlandczycy odrzucili przyjęcie Traktatu Lizbońskiego.

Na internetowej stronie Komitetu Referendalnego można pobrać kartę do zbierania podpisów a także dowiedzieć się więcej na temat samego referendum i aktualności związanych z działalnością Komitetu - www.referendumdlapolski.pl

Treść formularza:
Udzielam poparcia wnioskowi o poddanie pod referendum ogólnokrajowe sprawy zmiany trybu akceptacji traktatów zmieniających Traktat dotyczący przystąpienia m.in. Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej podpisany w Atenach w dniu 16 kwietnia 2003 r., zawierającemu następującą propozycję pytania w tej sprawie:

"Czy jesteś za taką zmianą przepisów polskiego prawa, aby konieczne było przeprowadzenie w Polsce referendum przed każdą zmianą Traktatu dotyczącego przystąpienia m.in. Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej, podpisanego w Atenach w dniu 16 kwietnia 2003 r. (Dz.U. 2004, Nr 90, poz. 864)?".

Równocześnie na podstawie art. 63 ust. 3 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o referendum ogólnokrajowym (Dz.U. z 2003 r., Nr 57, poz. 507, z późn. zm.) oświadczamy, iż wskazujemy p. Daniela Pawłowca na naszego pełnomocnika w tej sprawie.

Lp. ...
Imię (imiona) i nazwisko ...
Adres zamieszkania ...
Numer indentyfikacyjny PESEL ...
Własnoręczny podpis ...

Wypełnione wnioski prosimy przesyłać na adres:
Stowarzyszenie Libertas
Al. Ujazdowskie 22/3
00-478 Warszawa

25 lutego 2009

50-ta rocznica śmierci Konecznego


10 lutego minęła 60 rocznica śmierci wybitnego polskiego uczonego prof. Feliksa Konecznego - historyka, twórcy nauki porównawczej o cywilizacjach, której wkład w rozwój naszej wiedzy o otaczającym świecie nie waham się porównać do odkryć Kopernika.

Cóż z tego, jeżeli w Polsce (a przynajmniej w tej oficjalnej) Jego dorobek naukowy jest może nie tyle nie znany, co celowo przemilczany i skazywany na niebyt. W tym przypadku w pełni potwierdzają się słowa maksymy, że "cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie" zwłaszcza, że furorę czytelniczą wzbudzał u nas do niedawna amerykański uczony (zmarły 24.12.2008) Samuel Huttington, którego prace są jednak tylko bladym cieniem myśli wielkiego Polaka. To samo można powiedzieć o pracach Anglika Arnolda Toynbiego.

Kłopoty prof. Konecznego z cenzurą rozpoczęły się już pod koniec lat 20-tych ubiegłego wieku, gdy po zamachu majowym Piłsudskiego rządząca sitwa rozpoczęła rozprawę ze swoimi oponentami. Feliks Koneczny został za krytykę reżimu sanacyjnego( którego metody uznawał za przejaw cywilizacji turańskiej) usunięty z uczelni (Uniwersytet Wileński) i zmuszony do przejścia w pełni sił twórczych na przymusową emeryturę. Okres ten wykorzystał jednak twórczo dla systematyzacji swoich wcześniejszych dociekań. Owocem były takie prace jak: "O wielości cywilizacji", "Rozwój moralności", "Cywilizacja bizantyńska", "Cywilizacja żydowska", "Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej", "Prawa dziejowe", "O ład w historii".

Na kartach tych książek zarysował swoją koncepcję widzenia świata jako areny walki cywilizacyjnej, sformułował pojecie cywilizacji jako metody życia zbiorowego, opracował słynną zasadę quinkunxa cywilizacji i tzw. "prawa dziejowe". Nie miejsce tutaj na dokładne opisywanie dorobku naszego uczonego (większości czytelników "Biuletynu" jak mniemam dobrze znanego) pragnę w tym artykule skoncentrować się na przedstawieniu recepcji myśli Konecznego i przypomnieniu zasług tych osób i środowisk dzięki którym dorobek naukowy F. Konecznego nie poszedł w zapomnienie mimo totalnej wrogości ze strony komunistów, masonów i wszystkich wrogów cywilizacji łacińskiej.

W pierwszej kolejności należy wymienić osobę śp. Jędrzeja Giertycha , dzieki któremu wielki dorobek polskiego uczonego nie przepadł. Giertych przebywając nielegalnie w powojennej Polsce spotkał się z Konecznym i wywiózł pokaźną część Jego dzieł znajdujących się jeszcze w rękopisach. Jednocześnie zobowiązał się, że w sprzyjających warunkach wyda je i udostępni czytelnikom. Z danego sędziwemu Profesorowi słowa wywiązał się i mimo licznych trudności w Londynie ukazywały się drukiem książki Konecznego, a najważniejsza "O wielości cywilizacji" została nawet przetłumaczona na angielski.

Dzięki J. Giertychowi w latach 70-tych prace Konecznego trafiały do kraju i choć bardzo trudno dostępne znajdowały czytelników. Do szerszego rozprzestrzenienia się myśli naszego uczonego przyczyniła się tu działalność Polskiego Komitetu Obrony Życia Rodziny i Narodu - ugrupowania opozycyjnego założonego przez mec. Mariana Barańskiego. Na łamach wychodzącej poza cenzurą "Samoobrony Polskiej" prezentowano streszczenia dzieł. Feliksa Konecznego. To dzięki tym wydawnictwom i ja zapoznałem się z Jego dorobkiem.

Lata 80-te przyniosły dalsze zainteresowanie pracami polskiego historiozofa. Drukowane w podziemiu reprinty wydawnictw londyńskich docierać zaczęły do rąk naukowców i studentów. Na początku lat 90-tych ojciec prof. Mieczysław Krąpiec zaczął na KUL-u wygłaszać wykłady monograficzne o teorii cywilizacji według założeń Konecznego, a jawne już wydawnictwo "Antyk" Marcina Dybowskiego rozpoczęło druk Jego wszystkich dzieł. Powstawać zaczęły prace naukowe (magisterskie i doktorskie). W ten sposób dorobek profesora ocalał i znalazł głównie wśród narodowców duże uznanie. Myślę, że i nasi wrogowie pilnie studiują dzieła Konecznego chociażby po to, aby metodycznie rozpracowywać nasz sposób myślenia i niszczyć resztki tak przez nich znienawidzonej cywilizacji łacińskiej.

Nasze środowisko zamierza w najbliższym czasie zorganizować w Lublinie otwartą sesję naukową poświęconą Konecznemu. Udział zapowiedziało już kilku naukowców, m.in. prof. Ryszard Polak, autor książki "Cywilizacje a moralność w myśli Feliksa Konecznego" i innych. Bardzo zależy nam na udziale w sesji prof. Macieja Giertycha, również jak Ojciec doskonałego znawcy problemu. Swój udział zapowiedział też znany rzeźbiarz polski p. Bartłomiej Kurzeja - twórca i wykonawca rzeźby-pomnika Wielkiego Uczonego.
O terminie sesji powiadomimy czytelników "Biuletynu".

Grzegorz Piotr Wysok

24 lutego 2009

Video dokument

Prezentujemy trzy filmy zrealizowane 15 lutego 2009 r.,
których głównym tematem jest osoba abp Józefa Życińskiego czyli TW "Filozof":


Video 1:
Lefebryści w "Przekroju",
Najsztub - tak trzymać! Lublin 15.02.2009 r.




Video 2:
Marnotrawny arcybiskup czy
lefebryści - kiedy Rzym przemówi w tej sprawie?




Video 3:
Czy abp Życiński ma pasterzować kozom?




Powyższe filmy można również obejrzeć w Telewizji Narodowej - http://www.youtube.com/user/eugeniuszsendecki
oraz lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/grzegorziadam

Grzegorz Piotr Wysok

23 lutego 2009

Wielopatriotyzm polski

Zaprzyjaźniony z nami narodowiec, p. Andrzej Kumor z USA przesłał list na temat głośnej ostatnio sprawy redaktora "Biuletynu" Grzegorza Wysoka.
Poniżej zamieszczamy jego ważne fragmenty.


Podzielamy również i gorąco popieramy postulat dotyczący oderwania się od mitologii prawicowego oszołomstwa w wydaniu PiS i przyjęcia patriotycznej postawy Dmowskiego w postrzeganiu i kształtowaniu naszej polityki.
Zarówno Pańska jak i nasza ocena polityczna różni się od oceny przeciętnego telewidza tym, że oprócz ogólnego wrażenia uwzględnia także słowa i czyny, takie jak decyzje kadrowe, ekonomiczne itp. Prezydent Kaczyński rzeczywiście robi wrażenie o wiele przyjemniejsze niż niektórzy wcześniejsi politycy na tym urzędzie, np. nie jest ani tak beznadziejnie mętnym drewniakiem jak Jaruzelski, ani tak aroganckim kabotynem jak Wałęsa. Nie umniejsza to jednak faktu, iż w rękach Kahału jest on tylko wygodnym figurantem, który dziś jest, a jutro może się okazać że go nie ma i pies z kulawą nogą pewno nawet o niego nie zapyta.

Dla oceny PiS i samej osoby Kaczyńskiego, już od samego początku o wiele ważniejsze są dla nas takie fakty jak:
- oddanie w ręce żydowskie kilku kluczowych resortów, co potwierdza świadomą zgodę na zasadniczą niesuwerenność Polski
- niepokojący wzrost znaczenia tajnej masonerii, co tworzy drugi wielki obszar niesuwerenności i niejawności w życiu publicznym
- rażąco nieetyczne postacie zainstalowane od razu na najwyższe stanowiska w państwie przy akompaniamencie szumnych deklaracji o moralnej sanacji życia publicznego, co całej ekipie braci Kaczyńskich odbiera wiarygodność
- rewanżyzm i oszołomska walka z nacjonalizmem, ksenofobią i antysemityzmem jako zasadnicza praktyczna podstawa programowa zamiast budowania Polski na jutro
- służalczy wobec Izraela bezrozumny kurs politycznego awanturnictwa przyjęty jako zasada polityki zagranicznej oraz przedłużenie - ku wiecznej hańbie polskiego orenża - udziału naszych wojsk w okupacji Afganistanu i zapowiedź udziału w planowanej agresji na Iran.

Choćby z tych kilku względów Lecha Kaczyńskiego i ekipę PiS od samego początku traktowaliśmy z najwyższą nieufnością i nie zauważamy w niej tych zbawczych zadatków na poprawę, jakie Pan sugeruje i jakich my sami też byśmy pragnęli. Poza tym dostrzegamy Pańską autentyczność i zaangażowanie, więc choć się bliżej nie znamy pozostajemy z szacunkiem, pozdrawiając całą Redakcję serdecznie i przyjaźnie.

Tadeusz Zieliński
Lublin



Wielopatriotyzm polski

Prezydent Kaszyński podczas obchodów pewnej powstaniowej rocznicy stwierdził, że w dzisiejszych czasach niczego nie potrzeba nam tak bardzo jak patriotyzmu i wskazał na heroiczne pokolenia dziadów i ojców, co to bez zmrużenia szły na wroga, gdy zagrały surmy.

Prezydent RP dobrze by zrobił, gdyby dzisiaj wyjaśnił nam, na czym polski patriotyzm ma polegać. Kaczyński, który stoi na czele państwa, którego elita dobrowolnie dąży do pozbawienia Polski niepodległości powinien wyjaśnić, jak on definiuje patriotyzm? Być patriotą to znaczy bronić polskiego interesu narodowego tak jak to swego czasu czynił przywódca endecji Roman Dmowski. Tak? Tymczasem Polaków, którzy mówią o obronie takiego interesu, linczuje się w środkach przekazu lub wprost śle do prokuratora.

Ukazująca się w Warszawie "Gazeta Wyborcza" chwaliła się właśnie nie tak dawno, że skutecznie doniosła na p. Grzegorza Wysoka, który w Lublinie wydaje narodowy "Biuletyn". Jak donosi w oparach WybGazu Karol Adamaszak, Grzegorz W. (tak "kryminalnie" przedstawia go gazeta) w sierpniowym numerze biuletynu dopuścił się przestępstwa, bo "przedstawił Żydów jako chciwców chcących z Polski wykroić własne państwo", a według biuletynu "żydowski działacz Ronon Eidelman to prominentny przedstawiciel przedsiębiorstwa Holocaust, domagającego się od Polski haraczu w wysokości 65 mld dolarów".

Prokuratura przesłuchała wydawcę biuletynu i przedstawiła mu zarzuty "znieważenia Żydów z powodu przynależności narodowej i etnicznej oraz publicznego nawoływania do nienawiści do osób narodowości żydowskiej". Zarzuty oparliśmy na opinii biegłego - poinformował czytelników prokurator Marek Zych. I w związku z tym ja się pytam Pana Prezydenta, kto tutaj jest patriotą, a kto nie? Czy obrona polskiego majątku przed zakusami obcych to jest patriotyczna zasługa, czy nie? No bo jeśli w państwie polskim prokurator uznaje, że nie - a wspiera go w tym największa gazeta, to czy ten prokurator działa przeciwko polskiemu interesowi, czy nie? Jeśli zaś przyjąć, że gnębi on polskiego patriotę, to co powinni zrobić wszyscy inni Polacy, którym patriotyzm jest drogi?

Patriotyzm to ponoć miłość do własnego kraju. Czy zatem obrona tego kraju przed obcymi zasługuje na miano patriotyzmu, czy też dzisiaj powinniśmy być "patriotami nowego typu"? Pytania te kieruję do Pana Prezydenta, bo to Pan Prezydent zaczął o patriotyzmie - dając nam za przykład zacnych powstańców, którzy fizycznie, z bronią u pasa, stanęli w obronie interesu Polski. Dzisiaj ludzi, którzy nawet nie fizycznie, a słownie stają w obronie przyszłych pokoleń Polaków (bo to one w przypadku nałożenia na Polskę haraczu będą swoją pracą spłacać daninę obcym), ciąga się po polskich sądach. Chciałbym też uzyskać od Pana Prezydenta odpowiedź na pytanie czy pozbycie się przez nasz kraj niepodległości w ramach wynegocjowanego przez niego układu lizbońskiego może być przedstawiane jako czyn patriotyczny idący w tym samym kierunku, co wysiłki powstańców - powiedzmy - śląskich czy wielkopolskich?

Czy w dzisiejszych czasach można być li tylko patriotą polskim, czy też w myśl lansowanego modelu, współczesny Polak powinien być raczej "wielopatriotą" broniącym społeczeństwa przed "antysemitami, rasistami i ksenofobami"? "Polska jest państwem europejskim" - wyjaśnia wszak we wspomnianym artykule prof. Zbigniew Hołda, wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – "gdzie wolność słowa kończy się, kiedy zaczyna się m.in. szerzenie antysemityzmu, rasizmu czy ksenofobii". Zwracam się z tym wszystkim do Pana Prezydenta, bo męczy pomieszanie. Z jednej strony - słusznie - oddaje się honory powstańcom i patriotom sprzed 60 lat i więcej lat, z drugiej, niszczy bezpardonowo ludzi, którzy kochają Polskę i Polaków. Może więc zamiast apelować o więcej patriotyzmu, Pan Prezydent zacząłby od siebie, i całą mocą swego urzędu stanął w obronie Polaków, którzy we własnym kraju są kąsani i prześladowani za polskość i patriotyzm.

Jeśli pozytywnymi bohaterami życia publicznego pozostaną ludzie elity wysługujący się obcym interesom, to ten 40-milionowy naród w sercu Europy zostanie ponownie rozebrany. Proszę nie machać biało-czerwonym sztandarem nad dumnymi prochami narodowych świętości, proszę ratować ten kraj!

Andrzej Kumor
Mississauga
USA

__________

Opinie Czytelników gazety:

- Nie czepiaj się Pan Kaczyńskiego niesłusznie. On ma na myśli swój patriotyzm a lubi tylko tych patriotów polskich, co już są na cmentarzu. Prokurator to urzędnik systemu sprawiedliwości opartej na mechanizmie cywilizacji żydowskiej, która całkowicie wyparła organizm sprawiedliwości łacińskiej (chrześcijańskiej). Zajrzyj Pan do "Cywilizacji Żydowskiej" Feliksa Konecznego - rozdział XXI - Zażydzenie.

- Panie Kumor, piękne są Pana artykuły. Zawierają wszystko, od konkretnych informacji po patriotyzm. Tylko pisanie w tym stylu do audytorium narodowego nie ma sensu. Bo mam nadzieję, że wszyscy co to czytający wiedzą, że Prezydent jest nie polski tylko w Polsce, więc z urzędu musi machać biało czerwoną flagą (bo inna oficjalnie nie jest jeszcze usankcjonowana prawnie). I proszę mu nie zarzucać, że nie ratuje własnego kraju. Przynajmniej ja pragnąłbym, żeby tak ratował mój kraj!

- Może posłuchałbym Kaczyńskiego, ale obrzydł mi on, gdy przerwał ekshumacje w Jedwabnem. Wprawdzie to ładnie, że prawi nam banały o patriotyzmie ale jego słowa, niestety, nie idą w parze z czynami.

22 lutego 2009

Biegły z bagien


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu Kol. Adam Leks

Felieton Adama Leksa

Pewnego razu w pewnym kraju był sobie biegły sądowy (przez miłosierdzie nie wymienię tutaj jego nazwiska), który Grzegorzowi Wysokowi sporządził ekspertyzę sądową dotyczącą wydawanego przez niego biuletynu. A czego tam w niej nie było! Wręcz istny kocioł czarownicy cierpliwie warzony przez szereg dni. Z pośród największych jadów, ze względu na ciężar gatunkowy spoczywających na dnie tego kociołka wymieniłbym antysemityzm, a z tych lżejszych pływających na powierzchni - propagowanie ustroju faszystowskiego.

Sytuacja z panem biegłym powołanym przez lubelską prokuraturę jako żywo przypomina fragment z "Przygód Dobrego Wojaka Szwejka", kiedy to główny bohater książki miał być sądzony z powodu zarzutu zdrady Najjaśniejszego Pana. Podczas trwania procesu sądowego zamknięto wraz ze Szwejkiem w celi prowokatora. Po jakimś czasie ta nieciekawa persona zaczęła mu sugerować, że go widziała w miejscach w których Dobry Wojak nigdy nie był. - "Musiałeś bratku, opić się wody z bagna" - odrzekł mu Szwejk - "jak młody Tynecky z naszych stron". - "No i od tej wody bagiennej dostał zimnicy. Cztery razy do roku miewał napady takiej gorączki: na Wszystkich Świętych, na Świętego Józefa, na Piotra i Pawła i we Wniebowzięcie Najświętszej Panny Marii". - "Jak go ta gorączka złapała, to wszystkich od razu poznawał i zagadywał do byle kogo, że się gdzieś widzieli".

Bardzo możliwe, że panu biegłemu właśnie podczas jednego z takich napadów ubrdało się, że widział Grzegorza Wysoka pośród Antysemitników. Prawdopodobnie z tego a nie innego powodu wydał o jego biuletynie tak nieprzychylną opinię. Wobec tak zaawansowanych objawów tej groźnej choroby, jedyny ratunek dla tego pana upatrywałbym w metodzie opisanej w czeskiej piosence pt. "Jerzy z bagien". Tam na podobnego osobnika jedynie skutecznym i zbawiennym środkiem okazał się oprysk chemiczny dokonany z samolotu.

Adam Leks

21 lutego 2009

Piszą o nas...


Zaczyna wreszcie być głośno wokół tzw. afery lubelskiego "Biuletynu".
Wreszcie głos zabrał "Nasz Dziennik" - tak, że nie jesteśmy już w naszej walce o wolność słowa osamotnieni.
Dziękuję p. redaktorowi Marcinowi Austynowi za życzliwy artykuł, który z przyjemnością zamieszczam na moim blogu.
Słowa podziękowania kieruję też pod adresem p. Stanisława Michalkiewicza, który wielokrotnie już wypowiadał się w tej sprawie.

Grzegorz Piotr Wysok



Foto: E. Sądej

"Nasz Dziennik":
Redaktor Stanisław Michalkiewicz zapowiada, że skieruje do organów sprawiedliwości pismo, w którym będzie domagał się udzielenia mu głosu w charakterze świadka w sprawie Grzegorza Wysoka

17 luty 2009

Jak świadek, to tylko poprawny politycznie

Sprawa odmowy przez prokuraturę przesłuchania istotnych dla wyjaśnienia sprawy osób, mających świadczyć za Grzegorzem Wysokiem, autorem lubelskiego biuletynu, któremu "Gazeta Wyborcza" zarzuciła antysemityzm, trafi do sądu. Wysok jeszcze dziś zamierza złożyć skargę w tej sprawie. Także w najbliższych dniach niechciany przez prokuraturę świadek, redaktor Stanisław Michalkiewicz, skieruje do organów sprawiedliwości pismo, w którym będzie domagał się udzielenia mu głosu.

Grzegorzowi Wysokowi, wydawcy biuletynu ukazującego się w Lublinie, 30 grudnia ub.r. Prokuratura Rejonowa Lublin Północ przedstawiła zarzuty znieważenia Żydów na tle przynależności narodowej i religijnej, publicznego nawoływania do nienawiści do osób narodowości żydowskiej i propagowania ustroju faszystowskiego. Sprawa została podniesiona przez prokuraturę po zawiadomieniu lokalnej "Gazety Wyborczej". Wysokowi grozi do trzech lat więzienia. - Opisałem, zresztą za "Rzeczpospolitą", sprawę Ronona Eidelmana, działacza żydowskiego, który przebywa na terenie Niemiec i chce w Europie stworzyć drugie państwo Izrael - powiedział Grzegorz Wysok w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Owo państwo miałoby powstać m.in. na zachodnich częściach Polski, a sprawę ma wspierać Sławomir Sierakowski z "Krytyki Politycznej". W tym samym artykule Wysok napisał także o roszczeniach Światowego Kongresu Żydów, chcących uzyskać od Polski odszkodowania w wysokości 65 mld USD. Na tej podstawie lubelska "GW" rozpoczęła kampanię medialną przeciwko Wysokowi i złożyła do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Prokuratura sprawę podjęła, rozpoczęła przesłuchania świadków (głównie radnych miasta Lublin, wśród których biuletyn był kolportowany) oraz zamówiła opinię biegłego. Wykonujący ją dr Konrad Zieliński z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie po analizie biuletynu i strony internetowej Wysoka doszedł do zaskakujących wniosków. Wysok w tejże opinii m.in. został porównany do Hitlera, zarzucono mu także negowanie holokaustu. - Pisząc o zbrodniach ukraińskich, napisałem, że można je porównać do zbrodni dokonanej na Ormianach, ale cztery zdania dalej napisałem o holokauście - stwierdził Wysok. Co więcej, prokuratura, z uwagi na brak znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, odmówiła przesłuchania czterech świadków. Wśród nich redaktora Stanisława Michalkiewicza, który postanowił pomóc prokuraturze i w najbliższych dniach skieruje do niej pismo w tej sprawie.

Jak twierdzi Wysok, redaktor Michalkiewicz zna kulisy powstawania biuletynu. Ponadto to m.in. z jego słów, cytowanych w piśmie, czynione są mu zarzuty. Drugim z wnioskowanych świadków jest Piotr Zychowicz, który jest autorem tekstu opisującego sprawę Eidelmana i zgłaszanych przez niego roszczeń terytorialnych (w biuletynie autor wyraźnie podaje to źródło). Kolejny świadek to Eugeniusz Sendecki, który współtworzy biuletyn, i w przeciwieństwie do współredaktorów pisma dotąd nie został przesłuchany. Wśród odrzuconych przez prokuraturę świadków jest także Józef Kawa, działacz polsko-żydowski z Lublina, który wyrażał swoje oburzenie faktem postawienia zarzutów Wysokowi. On sam, jako Żyd, podkreślał, że nie czuje się znieważony jego publikacją.

Jak zapewnił nas Wysok, dziś do sądu trafi skarga na decyzję prokuratury z szerokim uzasadnieniem. - Dążę do tego, by sprawę umorzono już teraz, by niepotrzebnie nie zawracać głowy sądowi - podkreślił Wysok. Właśnie dlatego kopie pism w sprawie przesyłane są także do Andrzeja Czumy, ministra sprawiedliwości, z prośbą o pomoc. - Podobnych spraw jest w Polsce więcej. Fala politycznej poprawności narasta i jest niebezpieczna dla wolności słowa. Andrzej Czuma, jako działacz opozycyjny, powinien być wyczulony na te sprawy - dodał. W podobnym tonie wypowiada się redaktor Stanisław Michalkiewicz, który przestrzega przed lekceważeniem tego typu incydentów. - Mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją, która ma na celu sterroryzowanie, poprzez zasypywanie prokuratur, policji, lawiną donosów. Wystarczy, że co dziesiąte takie zawiadomienie "zaskoczy", to już wolność słowa zostanie zdławiona - podkreślił.

Marcin Austyn

"Nasz Dziennik" nr 40 (3361)
- http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20090217&id=po21.txt

20 lutego 2009

Oświadczenie OMP


Foto 01:
JE Bp Ryszard Williamson

Bezczelność żydowskiej gazety dla Polaków przybiera na sile.
16 i 17 lutego 2009 r. niejaki p. Bartłomiej Kuraś z Krakowa ośmielił się po raz kolejny recenzować działania Papieża i w ogóle zabierać głos w sprawach wewnętrznych Kościoła Katolickiego. Skąd u nich taka troska o Kościół?! Poczynania "Gazety Wyborczej" i środowisk do niej zbliżonych idą w kierunku narzucania katolikom nowych dogmatów - dogmatów tzw. religii holocaustu w myśl których probierzem prawowierności będzie ciągłe składanie hołdów "narodowi niegdyś wybranemu przez Boga". Mam czasami wrażenie, że nie spoczną aż Adam Michnik zostanie co najmniej Prymasem Polski. Niedoczekanie!
Obiektem nagonki w zaprezentowanych artykułach jest osoba JE ks. Biskupa Richarda Williamsona, prof. Ryszarda Bendera (senatora RP) oraz Organizacja Monarchistów Polskich, do której mam zaszczyt należeć.
Prezentuję artykuły z "Gazety Wyborczej" oraz godną odpowiedź prezesa OMP - Kol. Łukasza Kluski. Jednocześnie podaję link na stronę internetową Organizacji - http://www.omp.lublin.pl/.

Grzegorz Piotr Wysok


Źródło: "Gazeta Wyborcza"
http://wyborcza.pl/1,75478,6267271,Niech_lefebrysta_dotknie_i_uwierzy.html

Niech lefebrysta dotknie i uwierzy

Bp Richard Williamson z Bractwa św. Piusa X, który neguje Holocaust, powinien na własne oczy zobaczyć dawny nazistowski obóz Auschwitz-Birkenau - przekonują bp Tadeusz Pieronek i Alicja Beryt, sekretarz Stowarzyszenia Żydowskiego "Czulent".

W styczniu papież Benedykt XVI zdjął ekskomunikę z lefebrystów. Jednak jego członek bp Richard Williamson do dziś nie przeprosił Żydów i nie wycofał się ze swoich poglądów. Twierdzi, że... potrzebuje czasu, żeby znaleźć dowody na Holocaust.

- Niech bp Williamson przyjedzie zobaczyć dawny obóz koncentracyjny Auschwitz, postudiuje archiwa i przestanie mówić fałszywe rzeczy - mówi biskup Tadeusz Pieronek.
- Dziwię się, że ktoś, kto nie widział dawnego obozu Auschwitz, śmie negować Holocaust - dodaje Alicja Beryt, sekretarz Stowarzyszenia Żydowskiego "Czulent" z Krakowa. - Bp Williamson z pewnością powinien odwiedzić muzeum. Ale z prywatną wizytą, bez światła kamer, by w spokoju przestudiować obozowe archiwa - dodaje Beryt. Zarząd Stowarzyszenia zamierza wydać oficjalne oświadczenie w tej sprawie.

Piotr M.A. Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau, tak komentuje ten pomysł:
- Dla mnie nie ma znaczenia, czy ktoś jest biskupem, czy pseudonaukowcem. W każdym przypadku negowanie tak tragicznych wydarzeń jak Zagłada i zadawanie przez to niewymiernego bólu rodzinom tak licznych ofiar jest aktem nikczemności.

Czy wizyta w tym miejscu bp. Williamsona może zmienić jego poglądy?
- Przybywa tutaj ponad milion osób rocznie. Mogą na własne oczy zrozumieć rozmiar tej machiny śmierci. Dociekliwi badacze mogą zapoznać się z zawartością archiwum, ze wszystkimi dokumentami, z relacjami tysięcy naocznych świadków.

Przypomnę, że w tym miejscu przed tragedią narodu wybranego pochylili swoje głowy zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI. Cóż więc rzec w przypadku tego lefebrysty?

Czy dyrekcja muzeum może wystosować do niego oficjalne zaproszenie?
- Niedawno doszedł do moich uszu brak zainteresowania owego hierarchy wizytą w Auschwitz. Sądzę, że rozstrzyga to stan jego woli. A Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau nie ma w swojej tradycji wystosowywania zaproszeń.

Bartłomiej Kuraś
Kraków, 16.02.2009


Źródło: "Gazeta Wyborcza"
http://wyborcza.pl/1,96165,6287293,Lefebryste_Williamsona_chca_zaprosic_do_Polski_monarchisci.html

Lefebrystę Williamsona chcą zaprosić do Polski monarchiści

Negujący istnienie Holocaustu biskup lefebrystów Richard Williamson może przyjedzie na wykłady do Polski. Zaprosiła go Organizacja Monarchistów Polskich, z którą współpracuje senator Ryszard Bender, który z kolei twierdził, że Auschwitz to nie obóz zagłady, lecz pracy.

Organizacja Monarchistów Polskich to marginalne stowarzyszenie zrzeszające osoby o radykalnie prawicowych poglądach - nie podobają im się zasady demokracji, teoria ewolucji, nie darzą też sympatią Żydów.
W broszurze umieszczonej na stronie internetowej OMP czytamy: "W niebie żydowskim nie ma tych ludzi, którzy za życia kochali Pana Jezusa i Najświętszą Pannę Maryję. A więc jest to piekło. W niebie żydowskim nie ma tych ludzi, którzy słuchali Kościoła, wierzyli Ewangelii i przyjmowali Sakramenty św. A więc jest to piekło. (...) Widać więc z tego jasno, że niebo żydowskie, do którego wszyscy żydzi niewierni idą po śmierci, i dokąd prowadzą wszystkich ludzi, nie jest nic innego, tylko najgłębsze ogniem siarczystym gorejące piekło".

OMP utrzymuje kontakt z biskupem Richardem Williamsonem z Bractwa św. Piusa X, zwanego lefebrystami, który neguje Holocaust.

W wywiadzie dla szwedzkiej telewizji, który wyemitowano 21 stycznia - w dniu zdjęcia ekskomuniki z lefebrystów - biskup Williamson zaprzeczył istnieniu komór gazowych. Mówił, że hitlerowcy zamordowali nie 6 milionów lecz 200 - 300 tysięcy Żydów. Pod naciskiem opinii publicznej watykański sekretariat stanu ogłosił, że nim Williamson podejmie funkcje biskupie w Kościele "powinien w sposób absolutnie niedwuznaczny i publiczny odciąć się od swych poglądów, nieznanych Ojcu Świętemu w momencie zdjęcia ekskomuniki". Do tej pory tego nie zrobił.

Biskup Williamson gościł w Polsce przed dwoma laty właśnie na zaproszenie OMP. Był w Warszawie, Tuchowie pod Tarnowem i Lublinie, gdzie organizacja ma główną siedzibę. - Wielu naszych członków uczestniczy w nabożeństwach Bractwa św. Piusa X. Stąd zaproszenie dla biskupa Williamsona. Gdyby znów je przyjął, chętnie zorganizujemy kolejne spotkania - usłyszeliśmy od Tomasza Mizaka z władz OMP.

Z Organizacją Monarchistów Polskich współpracują też politycy znani ze skrajnie prawicowych poglądów. Eurodeputowany Maciej Giertych wygłosił dla niej wykład "Wątpliwości wokół teorii ewolucji". A senator PiS Ryszard Bender niedawno mówił na temat Narodowych Sił Zbrojnych.

O Benderze zrobiło się głośno w 2000 r., gdy w Radiu Maryja bronił oskarżonego o kłamstwo oświęcimskie Dariusza Ratajczaka. Powiedział, że Auschwitz nie było obozem zagłady, lecz obozem pracy. Potem tłumaczył, że cytował jedynie czyjąś publikację i nigdy nie zaprzeczał ludobójstwu.

Ostatnio również na antenie Radia Maryja Bender atakuje marszałka Senatu Bogdana Borusewicza za krytykę zdjęcia ekskomuniki z lefebrystów.

Zadzwoniliśmy do senatora Bendera z prośbą o komentarz na temat współpracy z OMP. - Mogę współpracować z kim chcę. Tak samo biskup Williamson ma prawo przyjeżdżać do Polski z wykładami. Nic więcej nie powiem "Gazecie Wyborczej", bo oczernicie moje działania - usłyszeliśmy.

Nie udało nam się zapytać, czy senator Bender podziela zamieszczone w internecie poglądy Tomasza Mizaka dotyczące demokracji: "Dla lewackich pachołków diabła, demokracja to jedynie słuszna religia, jej hasła to pogańskie bożki, którym oświecone umysły współczesnych autorytetów oddają boski hołd, ich modlitwą jest wyuczony bełkot mający swój początek w masońskiej filozofii epoki oświecenia. Ta religia demokracji jest jedyną formą władzy przez nich akceptowaną. Oczywiście jest ona na tyle wspaniała, że zezwala na inne wyznania takie jak: religia holocaustu (...)".

Cytaty ze strony internetowej OMP z zachowaniem oryginalnej pisowni.

Bartłomiej Kuraś
Kraków, 17.02.2009


Oświadczenie Prezesa OMP
w sprawie kłamstwa "Gazety Wyborczej"

Niniejszym dementuję fałszywą informację "Gazety Wyborczej" z dn. 17 lutego jakoby nasza organizacja w ostatnim czasie zwróciła się do JE Bp Ryszarda Williamsona z prośbą złożenia wizyty w naszej Ojczyźnie. Manipulacja "Wyborczej" polegała na tym, że do jednego z członków władz naszego stowarzyszenia zadzwonił p. Bartłomiej Kuraś ("GW") z zapytaniem czy w przyszłości możliwe jest, że podejmiemy się jeszcze organizacji spotkania z JE Bp Williamsonem, na co uzyskał odpowiedź zgodną z prawdą, że uczynimy to z największą przyjemnością, gdyby tylko podczas wizyty w naszym Kraju Ekscelencja przyjął nasze zaproszenie. Nadto warto zwrócić uwagę, iż dziennikarz "Gazety Wyborczej" p. Bartłomiej Kuraś maniakalnie i prowokująco wypytywał naszego Kolegę podczas rozmowy telefonicznej o nasz stosunek do żydów, usiłując koniecznie dowieść nam antysemityzm. Trudno wobec takich zachowań nie skłaniać się do przekonania, że to właśnie "Gazeta Wyborcza" jest w naszej Ojczyźnie ośrodkiem przyczyniającym się w sposób zasadniczy do postaw antysemickich i podsycającym wrogość wobec osób narodowości żydowskiej.

Łukasz Kluska
prezes Organizacji Monarchistów Polskich

19 lutego 2009

Zażalenie na zarządzenie

Prokuratura Rejonowa
Lublin-Północ
w Lublinie
Ul. Okopowa 2 A
20-950 Lublin

Sygn. akt 1 ds. 2446/08/S


Dnia 2 luty 2009 r.

ZARZĄDZENIE
o odmowie przyjęcia zażalenia

Agnieszka Pakuła - prokurator
Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ w Lublinie
po zapoznaniu się z zażaleniem wniesionym w dniu 23 stycznia 2009 roku
przez podejrzanego Grzegorza Wysoka
na postanowienie w przedmiocie oddalenia wniosku dowodowego
z dnia 16 stycznia 2009 roku wydane w sprawie 1 Ds. 2446/08/S

przeciwko Grzegorzowi Wysokowi
podejrzanemu(ej) o przestępstwo z art. 256 kk i 257 kk

na podstawie art. 429 par. 1 w związku z art. 465 kpk zarządził odmówić przyjęcia zażalenia z uwagi na wniesienie go:
- po terminie (skreślono)
- przez osobę nieuprawnioną (skreślono)
- w sprawie, w której jest ono niedopuszczalne z mocy ustawy

UZASADNIENIE

W dniu 23 stycznia 2009 roku w tut. jednostce Prokuratury podejrzany Grzegorz Wysok złożył "odwołanie - zażalenie na postanowienie" o oddaleniu wniosku dowodowego.

Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ w Lublinie za numerem 1 Ds. 2446/08/S prowadzi śledztwo przeciwko Grzegorzowi Wysokowi podejrzanemu o czyn z art. 256 kk i 257 kk. Grzegorz Wysok w trybie art. 321 par. 5 kpk złożył wnioski dowodowe, z których część, na mocy postanowienia z dnia 16 stycznia 2008 roku, została oddalona z uwagi na to, że nie mają one znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy. Na to orzeczenie zażalenie złożył podejrzany wskazując, iż przesłuchanie zawnioskowanych świadków w osobach Stanisława Michalkiewicza, Piotra Zychowicza, Eugeniusza Sendeckiego i Józefa Kawy ma znaczenie dla ustalenia stanu faktycznego dotyczącego kulisów powstawania i redagowania pisma "Biuletyn". Załączył do pisma wydruk ze strony internetowej z zawartością opinii internautów na temat wydawnictwa podejrzanego.

Zażalenie jest środkiem odwoławczym, który w myśl art. 459 kpk przysługuje na postanowienia zamykające drogę do wydania wyroku, dotyczące środków zabezpieczających oraz inne, jeżeli przepis szczególny przewiduje na nie zażalenie. Na postanowienie o oddaleniu wniosku dowodowego, w myśl art. 170 kpk, zażalenie przysługuje.

Mając na uwadze powyższe okoliczności prawne należało odmówić przyjęcia środka odwoławczego podejrzanego Grzegorza Wysoka albowiem jest on niedopuszczalny z mocy ustawy.


Prokurator Prokuratury Rejonowej
Lublin-Północ
w Lublinie
/podpis/
Agnieszka Pakuła

Video 1:
Czy Minister Andrzej Czuma
będzie odwołany za pomoc Grzegorzowi Wysokowi?





Publikuję moje pismo odwoławcze w związku z odrzuceniem przez p. prokurator Agnieszkę Pakułę czterech bardzo ważnych świadków. Mam nadzieję, że Sąd Rejonowy w Lublinie uwzględni moje wnioski dowodowe.
Zamieszczam również kolejny film na temat dalszych perypetii z lubelską prokuraturą w związku z otrzymanym zarządzeniem o odmowie przyjęcia mojego zażalenia złożonego w dniu 22 stycznia 2009 r.

Grzegorz Piotr Wysok

__________

Lublin w dniu świętego Walentego
14 luty 2009 r.

Grzegorz Wysok
ul. Niecała 10/44
20-080 Lublin
Tel. (0-81) 53-278-05

Sąd Rejonowy w Lublinie
ul. Krakowskie Przedmieście 76
20-076 Lublin

Za pośrednictwem Wielce Czcigodnej
Pani Prokurator Agnieszki Pakuły

ZAŻALENIE NA ZARZĄDZENIE
o odmowie przyjęcia wniosków o przesłuchaniu świadków

Działając na podstawie art. 429 par. 2 i 465 par. 2 kpk składam zażalenie na decyzję p. prokurator Agnieszki Pakuły (Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ) odmawiającej przesłuchania w charakterze świadków:
1. Stanisława Michalkiewicza
2. Piotra Zychowicza
3. Eugeniusza Sendeckiego
4. Józefa Kawy

UZASADNIENIE

Jestem podejrzany o dokonanie "przestępstw" z art. 256 kk i 257 kk. "Przestępstw" tych miałem się dopuścić poprzez publikacje w wydawanym przez siebie piśmie "Biuletyn" i na stronie internetowej http://grzegorzwysok.blogspot.com/ treści "antysemickich" i "propagujących faszyzm". Podstawą oskarżenia jest zeznanie jednego radnego - Pawła Bryłowskiego (moim zdaniem zdradzającego objawy manii prześladowczej) oraz donos red. Karola Adamaszka z "Gazety Wyborczej". Na podstawie tych zeznań oraz jak się dowiedziałem nacisków ze strony wysoko postawionych osób z Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ wszczęła przeciwko mnie postępowanie. Na zamówienie p. prokurator Agnieszki Pakuły - występujący w roli biegłego dr Konrad Zieliński sporządził oszczerczą opinię, którą przy zachowaniu obiektywnych procedur sądowych można łatwo obalić, a biegłego oskarżyć następnie o przestępstwo z art. 233 par. 4 kk.

Aby jednak zaoszczędzić budżetowi w dobie narastającego kryzysu kosztów pragnąłem już na etapie przygotowawczym przedstawić świadków, których zeznania mogą wpłynąć na umorzenie tego absurdalnego dochodzenia. Niestety Wielce Czcigodna Pani Prokurator Agnieszka Pakuła uporczywie uniemożliwia mi te czynności zasłaniając się art. 170 kpk, który moim zdaniem mylnie interpretuje. I tak oto w wigilię Święta Zakochanych (13 luty br.) otrzymałem od Niej kolejne pismo odmowne.

Rozumiem, że rzecznik oskarżenia nie jest specjalnie zainteresowany obroną podejrzanego, nie mniej jednak warunkiem uczciwego działania organu Państwa jakim bez wątpienia jest Prokuratura winno być dążenie do ustalenia prawdy uwzględniając wszystkie możliwe przesłanki i okoliczności. W piśmie z Dnia Dziadka (23 styczeń 2009 r.) przedłożonym p. Prokurator wskazałem dlaczego tak istotnym w sprawie jest przesłuchanie wspomnianych osób. W tym miejscu pozwolę sobie jeszcze raz krótko to uzasadnić i tak:

Ad. 1
Stanisław Michalkiewicz (zam. Warszawa, ul. Dobra 4/44) zna moją publicystykę i na bieżąco się z nią zapoznaje. Ja z kolei uważam p. Stanisława za swojego mistrza (bo jest on niewątpliwie wybitnym publicystą i prawnikiem, b. Sędzią Trybunału Stanu - a od kogóż się uczyć jak nie od najlepszych?). Wielokrotnie pisząc swoje artykuły powoływałem się na słowa red. Michalkiewicza (np. nazywając "Gazetę Wyborczą" - żydowską gazetą dla Polaków) z czego czyni mi się dziś zarzut antysemityzmu. Sam redaktor Michalkiewicz (pomimo, że mieszka w Warszawie) chce zeznawać i twierdzi, że ma w tej sprawie dużo do powiedzenia. Z tego co wiem, wystosował On odnośne pismo do Prokuratury Lublin-Północ z uzasadnieniem.
Nadmieniam, że redaktor Michalkiewicz wypowiadał się już publicznie na temat "afery" "Biuletynu" w prasie krajowej i zagranicznej oraz innych mediach. Również liczni czytelnicy, w tym internauci (niezależnie od siebie) dostrzegli w moich tekstach publicystycznych podobieństwo do publicystyki S. Michalkiewicza. Potwierdza to załączony do wniosku wydruk ze strony internetowej "Gazety Wyborczej". Także zeznający już w tej sprawie świadkowie (Marian Kowalski i Adam Leks) zwrócili na to uwagę. Godzi się też zaznaczyć, że p. Stanisław był w niedalekiej przeszłości podejrzany z art. 256 i 257 kk w związku ze słynnym felietonem wygłoszonym na antenie Radia Maryja a dotyczącym m.in. roszczeń żydowskich wobec Polski za sformułowanie, iż "od tyłu zachodzą nas Judajczykowie" (co stanowi cytat z Tuwima!) - jednak wówczas władze prokuratorskie opamiętały się i sprawę umorzono. Śmiechu jednak w Polsce i świecie było z tego powodu co niemiara…

Ad. 2
Piotr Zychowicz - redaktor dziennika "Rzeczpospolita", autor artykułu "Drugi Izrael w Polsce" ("Rzeczpospolita" z 17 czerwca 2008 r.) na podstawie którego napisałem swój "kontrowersyjny" tekst pt. "Zuchwałe są te k…y i bezczelne" ("Biuletyn" nr 2, str. 3 i 4), który tak zbulwersował red. Adamaszka, że aż pobiegł z donosem na Policję. Uważam, że wyjaśnienia red. Piotra Zychowicza - jako specjalisty od problematyki żydowskiej - przerwą spekulacje na temat czy opisana działalność Ranona Eidelmana i innych ma charakter zbrodniczych knowań na integralność terytorialną RP i w związku z tym należało ją napiętnować i potępić - co zrobiliśmy.

Ad. 3
Eugeniusz Sendecki - to postać dobrze znana chyba wszystkim, którzy z urzędu jak i wewnętrznej potrzeby serca parają się zwalczaniem "antysemityzmu" i "faszyzmu". Lekarz medycyny, społecznik, działacz polityczny, twórca internetowej "Telewizji Narodowej", organizator wielu spektakularnych akcji z najgłośniejszą ostatnio - polegającą na domaganiu się usunięcia zwłok prof. Bronisława Geremka z Kwatery Zasłużonych na warszawskich Powązkach.
Pan Sendecki od początku znał moje plany związane z wydawaniem "Biuletynu", udzielał pismu wsparcia materialnego, rad i zachęt, pomagał go rozpowszechniać i reklamował. Wypowiadał się na łamach "Biuletynu" udzielając wywiadu, ja zaś zamieszczałem stale reklamy Jego "Telewizji Narodowej". Na mojej stronie internetowej można znaleźć szereg wypowiedzi i komentarzy p. Eugeniusza Sendeckiego oraz wiele zrealizowanych wspólnie filmów. W jednym z listów do redakcji zamieszczonym w "Biuletynie" (nr 5, str. 6) jeden z czytelników wskazał na Sendeckiego jako inspiratora pisma (załącznik). Odrzucenie takiego świadka zakrawa wręcz na obrazę art. 170 kpk i wygląda na jawną kpinę!

Ad. 4
Józef Kawa - jest znanym w Lublinie działaczem społecznym - Prezesem Fundacji Shalom Chachmej Lublin im. Szymacha Waissa. Gdy dowiedział się o moich kłopotach był oburzony i uznał, że takie działania ośmieszają Prokuraturę, Państwo Polskie i samych Żydów. Zaprosiłem go na moją konferencję prasową zwołaną 15 stycznia 2009 r. - niestety ze względu na wyjazd do Lwowa nie mógł w niej uczestniczyć, jednak może złożyć zeznania i wyjaśnić, że treści "Biuletynu" nie są obraźliwe dla Żydów jako narodu ani Żydów jako wyznawców judaizmu. Zeznania p. Kawy były by o tyle istotne, że w "przestępstwie", które mi jest przypisywane brak ofiary, bowiem trudno za takową uznać p. Pawła Bryłowskiego, który niegdyś publicznie na łamach "Kuriera Lubelskiego" zaprzeczył, że jest Żydem, natomiast p. Kawa nigdy się tego nie wypierał a nie uważa, że obraziłem Jego naród.

W tej sytuacji jeszcze raz wnoszę o przesłuchanie wyżej wymienionych osób. Dotychczasowe poczynania Wielce Czcigodnej Pani Prokurator noszą bowiem charakter działania na szkodę mojego interesu polegającego na udowodnieniu prawdy, a co za tym idzie mają znamiona niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego. Mimo wszystko chciałbym dalej wierzyć w słowa wypowiedziane przez wielkiego rosyjskiego pisarza Antoniego Czechowa, że "jedyny porządny człowiek w naszym mieście to Prokurator". Myślę, że moja wiara nie zostanie zachwiana.

/podpis/
Grzegorz Piotr Wysok

Ps. Pozwolę sobie przesłać kopię niniejszego pisma na ręce p. Ministra Sprawiedliwości Andrzeja Czumy

Załączniki:
- kserokopie z forum "Gazety Wyborczej"
- kserokopia strony z "Biuletynu" nr 5
- kserokopia strony z "Biuletynu" nr 6

18 lutego 2009

W "Opór"-ach absurdu


Opór przeciw Żydom z ekranu

"Stanowczo protestujemy przeciwko emisji, tak w Polsce, jak i na świecie, kłamliwego, całkowicie fałszującego prawdę historyczną filmu!

Fragmenty protestu, który podpisał blogger Franciszek Gajek, ukazały się wczoraj m.in. w serwisie pardon.pl. Wynika z nich, że prawda o granym przez Daniela Craiga polskim partyzancie żydowskiego pochodzenia Tewje Bielskim jest inna niż to, co można będzie obejrzeć w hollywoodzkiej superprodukcji, która ma swą amerykańską premierę (w Polsce - 23 stycznia).

Na ekranie Craig-Bielski i jego rodzeni bracia walczą na czele oddziału skrzykniętego w kresowych puszczach. Atakują niemieckie czołgi, napadają na transporty SS. W istocie - jak czytamy w proteście - "głównym celem żydowskiego zgrupowania było zdobywanie prowiantu dla swoich grup i partyzantów rosyjskich poprzez napadanie na polskie i białoruskie wsie. (...) W czasie owych akcji żydowskie bojówki odznaczały się szczególną brutalnością. Największą i najsłynniejszą bitwą, jaką stoczył w czasie wojny oddział Bielskiego, był pogrom polskiej ludności cywilnej w Nalibokach, którego żydowska bojówka dokonała razem z partyzantami sowieckimi 8 maja 1943 r. W czasie tej masakry zginęło ok. 120 bezbronnych osób, w tym kobiety i dzieci".

Źródło: PAP


"Opór" absurdu

"Kiedy wojny czas ponury, odszedł z miast i wiosek, dumnie piersi po ordery, wypiął Srul i Mosiek" - pisał przed laty jakiś nieznany prześmiewca. Ale co tam ordery (choć i one też się przydadzą) - w dzisiejszych czasach lepszy jest film, który zastąpi wszystkie odznaczenia z nawiązką - zwłaszcza gdy jest to tzw. "superprodukcja made in USA". Właśnie na ekrany kin wchodzi obraz pt. "Opór" opiewający bohaterstwo w walce (chciałoby się napisać z Niemcami, ale tak nie wolno), więc z nazistami - sowieckiego oddziału partyzanckiego Tewje Bielskiego złożonego - a jakże by inaczej - z samych Żydów.

Czegóż ci "bohaterowie" nie dokonują! "Nasi" czterej pancerni wraz z psem Szarikiem i kapitanem Klossem na dokładkę to przy nich małe miki. Krótko mówiąc, dzięki temu thrillerowi wiemy kto wygrał II wojnę światową. Wiemy - to znaczy - będą wiedzieli amerykańscy i europejscy widzowie, bo w Polsce przeciw "bohaterom" toczy się póki co dochodzenie IPN o mord dokonany przez oddział Bielskich na polskiej ludności cywilnej miejscowości Naliboki (8.05.1943).

Z ustaleń historyków wynika, iż "partyzanci" z Niemcami nie wojowali, lecz trudnili się rabunkiem "wrogów klasowych i kułaków", których pozbawiali mienia a często i marnego żywota. Co niektórym ten atawistyczny instynkt pozostał do dziś o czym świadczy przypadek jednego z krewnych Bielskich, który niedawno oszukał i okradł polską rodzinę w USA.

Powie ktoś, film jak film. Ileż to bajek wyprodukowano już w Mosfilmie czy Hollywood - jednak "Opór" jest klasycznym przykładem tzw. "historii afirmatywnej" - to znaczy takiej, w której bohaterowie żydowskiego pochodzenia są zawsze bez skazy, a fakty i prawda niczym w haggadzie nie odgrywają żadnej roli. Pojęcie "historii afirmatywnej" zawdzięczamy "światowej sławy naukowcowi" Janowi Tomaszowi Grossowi, który wprowadził go do powszechnego obiegu i zastosował metodologicznie i badawczo w dziełach "Sąsiedzi" (o Jedwabnem) i "Strach" (o polskim antysemityzmie po wojnie). W przeszłości ta metoda zwana była co prawda bajkopisarstwem, ale dzisiaj jest twórczo rozwijana i znajduje wielu naśladowców (1).

Osoby, które będą poznawać historię według tej postępowej metody (a trzeba pamiętać, że nauczanie tego przedmiotu wg planów p. minister Katarzyny Hall i jej pomocnika p. Żurka (2) ma być w polskich szkołach zredukowana do minimum) z pewnością wyrosną na przodowników i budowniczych "Nowego Wspaniałego Świata".

Grzegorz Piotr Wysok

__________

1) Podobne metodologicznie jest pojęcie ukute przez prof. Bronisława Geremka "fakt prasowy" oznaczające wydarzenie, które choć nie miało miejsca w rzeczywistości - istnieje w przekazie medialnym

2) Zasłynął tym, że jako nauczyciel w katolickiej szkole średniej w Lublinie miał nazywać "ostatnią wieczerzę" - orgią homoseksualną - o czym informował mnie zgorszony tym faktem jeden z uczniów

17 lutego 2009

Mój komentarz

Wpis do filmu
dr Sendeckiego pt. "Oko cadyka"



Drogi Panie!

Ja też nie oceniam ludzi na czarno i na biało. Każdy z nas ma tam coś za uszami. Jak widzę filmy p. Sendeckiego to wiem, że jest amatorem, który musi się jeszcze dużo nauczyć. Technicznie, ale i mentalnie. Również o. Rydzyk i jego media to nie jest jeszcze szczyt doskonałości, ale zawsze coś czysto polskiego. Jak chodzi o geotermię to jest Pan w całkowitym błędzie. O. Rydzyk wbrew temu kłamstwu, które ogłosił "Der Dziennik" wcale nie zabrnął w ślepą uliczkę i praca w Toruniu idzie dalej. Zacznij Pan czytać inne czasopisma. Spis w opisie mojego kanału.

Polska może być potęgą w Europie jak chodzi o odnawialne źródła energii. Nie musi robić tego o. Rydzyk, ale chwała mu za to, że zaczął. To powinien zrobić nasz rząd. Tylko że oni nie chcą, żeby Polska była samodzielna energetycznie. A energia drożeje i będzie jeszcze bardzo droga. Kto ma na nich haki? Proszę posłuchać wykładu prof. Kozłowskiego z Krakowa na ten temat: "Energia dla Polski" - http://www.youtube.com/watch?v=VJ.

Poza tym jest bardzo dużo materiałów naukowych na ten temat w Necie. Polacy o tym nie wiedzą i to jest straszna tragedia, że media nie informują społeczeństwa albo kłamią. Tak jak żydowsko-niemiecki "Der Dziennik" z koncernu Axel Springer S.A., którego przedstawicielem na Polskę jest Tomasz Wróblewski, wnuk żydowskiego SB-eka Anatola Fejgina. Znam go osobiście. Przyjeżdża często do Berlina. Axel Sprinder nigdy nie ukrywał, że jest Żydem. A kto to był Fejgin? Anatol Fejgin, s. Mojżesza i Marii z domu Kacenelebogen (ur. 25 września 1909 w Warszawie, zm. 28 lipca 2002 w Warszawie) - polski działacz komunistyczny, wysoki funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa PRL, zbrodniarz stalinowski. Jego brat doktor Mieczysław Fejgin był osobistym lekarzem Bolesława Bieruta. Wnuki tych polskich katów dalej rządzą i mącą w Polsce.

Lech Kaczyński chyba podpisze ten cholerny Traktat Lizboński. A wszystkich bez wyjątku polskich posłów, którzy głosowali za przyjęciem Traktatu powinno się powiesić za uszy jako zdrajców polskiej racji stanu. Jedyna nadzieja w niemieckim Sądzie Najwyższym w Karlsruhe. Toczą się tam trzy postępowania z powództwa wysokich osobistości niemieckiej polityki. A sądy w Niemczech są autentycznie niezawisłe.

Drugą nadzieją są Czesi. Oni w ogóle nie zabrali się jeszcze za debatowanie nad tym i przesunęli ponownie na kwiecień debatę w ich parlamencie. Sprytny, mały naród. Irlandię pewnie złamią, bo już wymusili drugie referendum wbrew żelaznej zasadzie uszanowania każdego zdania państw członkowskich. Ach, co to za burdel.

Korzystając z okazji polecam całkiem świeży film na YouTube: "Żydzi wychowują swoje dzieci na fanatyków" - http://www.youtube.com/watch?v=Vbl52PNIjWM

Tłumaczenie do tego filmu jest moje.
Będą następne.

Pozdrawiam wszystkich
Amabeline

__________


Moja odpowiedź:

Wielki Boże zmiłuj się! Najgorsze jest w tym to, że myśląc podobnie zarzuca mi Pani, iż myślę inaczej. Jest to typowy objaw schorzenia polskiego ruchu narodowego. Kto nie jest ze mną ten jest przeciwko mnie! Dlatego czerwoni niepodzielnie od lat dzierżą rządzy w naszym kraju mimo, iż często prywatnie się nienawidzą (np. Kwach i Miller). Ja natomiast tak od siebie wolę wyznawać zasadę, że ten kto nie jest przeciwko mnie, ten jest ze mną! Miłość do ojca Rydzyka, łaskawa Pani nie jest na szczęście jeszcze obowiązkowa i nie stanowi wyznacznika tego kto jest dobrym Polakiem, a kto nie. Szanuję jednak Radio Maryja, ale i widzę w nim także poważne braki. Dlatego jeszcze raz powtórzę - jest to obecnie jedyne w Polsce większe medium, w którym są poprawnie przedstawiane wydarzenia rozgrywające się na świecie jak i w naszym kraju. I wobec braku lepszego musi nam na razie wystarczyć. Nawet objawy nieszczęśliwej miłości wykazywane przez ojca dyrektora w stosunku do PIS-u nie są w stanie mojego zdania w tej kwestii zmienić.

Wiem, że dla Pani obserwującej wszystko co się u nas dzieje z zagranicy, to co piszę może wydawać się abstrakcyjne - ale cóż, mówi się trudno zwłaszcza kiedy się uważa jak ś.p. Józef Mackiewicz, że "tylko prawda jest ciekawa". Co do niezawisłych sądów niemieckich, to chyba ma rację Michalkiewicz twierdząc, że ich nazwa pochodzi głównie od tego, że sędziowie w nim zasiadający jeszcze nie wiszą. Zachowanie Czechów widziałbym raczej w kontekście zachowań narodów większych do których ci mniejsi, a szczególnie Czesi zazwyczaj się dostosowują (szczęśliwy wyjątek Irlandia). Chyba że są to narody mniejsze, ale zarazem czcigodniejsze jak np. Izrael, wtedy ci więksi lecz skarlali duchowo jak my Polacy muszą tych gigantów cnót wszelakich słuchać i w podskokach wykonywać wszystko co im do głowy przyjdzie. A propos Fejgina i tej całej bandy - znam ich dobrze! Że ich dzieci i potomkowie innych stalinowskich kreatur rządzą naszym nieszczęsnym krajem to nie nowina - piszemy o tym ciągle w biuletynie i powtarzamy ludziom cały czas.

To by było chyba tyle.

Narodowiec z Lublina

16 lutego 2009

Video dokument

Zamieszczam film na temat dalszych perypetii z lubelską prokuraturą w związku z oskarżeniem mnie za wydawanie narodowego "Biuletynu".

13 lutego 2009 r. otrzymałem od nadobnej p. prokurator Agnieszki Pakuły pismo, w którym odmawia przesłuchania bardzo ważnych świadków (S. Michalkiewicz, p. Zychowicz, E. Sendecki, J. Kawa). W najbliższych dniach ustosunkuję się do tego pisma i złożę stosowne zażalenie.
C.d.n.


Video 1:

Lublin, 13 luty 2009
Szokująca decyzja prokuratury
w sprawie biuletynu Grzegorza Wysoka




Film ten można również obejrzeć w lubelskiej Telewizji Narodowej -
http://www.youtube.com/user/grzegorziadam

Grzegorz Piotr Wysok

15 lutego 2009

Ludzie listy piszą...

Miejscowość: Warszawa
Autor: Stanisław Włodarczyk
Wpis z 11.02.2009, godź. 14:23


Panie Redaktorze!

Gratuluję wspaniałego bloga. Cieszę się, że w naszym kraju są jeszcze ludzie, którzy potrafią myśleć i mówić po polsku. Mam jednak dylemat, czy kolejna klęska wyborcza narodowców nie jest najlepszą okazją do zastanowienia się nad sensem dalszego istnienia ruchu narodowego w Polsce? Sformułowanie "sens istnienia" nie jest tu przesadzone, gdyż ostatnie wybory pogazały, że wcale nie jest takie pewne, czy Polacy potrzebują ruchu narodowego. A przynajmniej w takiej postaci, w jakiej działa on po roku 1989. Tego tematu nie podejmuje Pan w ogóle na łamach swojego biuletynu.

Faktu, że w polskim parlamencie nie zasiada dzisiaj żaden przedstawiciel klasycznego nurtu narodowego, nie da się wytłumaczyć tylko i wyłącznie knowaniami żydomasońskiej mafii, pragnącej za wszelką cenę utrzymać władzę nad naszym narodem. Moim zdaniem owa mafia nie musiała wkładać zbyt wele wysiłku w niedopuszczenie narodowców do foteli na ulicy Wiejskiej w Warszawie. Główną winę za naszą klęskę ponosimy my sami - i jest to smutna prawda, którą im szybciej zrozumiemy, tym będzie dla nas lepiej.
Życzę powodzenia w redagowaniu pisma.

Stanisław Włodarczyk

~~~~~~~~~~

Moja odpowiedź:

Dziękuję za miłe słowa. Przechodząc do meritum - ma Pan rację, że niepowodzenia polskiego ruchu narodowego nie są wyłącznie wynikiem "knowań żydomasońskiej mafii", lecz w znacznej mierze wynikają z naszej słabości i mentalności. Oczywiście należy pamiętać, że niszczenie ruchu narodowego we współczesnej Polsce zadecydowane zostało podczas obrad Okrągłego Stołu, gdy to agenci gen. Kiszczaka i komuniści ustawiali porządek polityczny w tzw. III RP. Piszę o tym w artykule "Trumna Rediviva".

Drugi czynnik wpływający na klasyczny ruch narodowy to zmiany mentalnościowe wśród Polaków spowodowane z jednej strony długotrwałym zniewoleniem komunistycznym i wybiciem polskich elit przez hitlerowców i stalinowców jak i zakompleksianiem wobec Zachodu. Nie bez wpływu na mentalność polską pozostały też zmiany w Kościele katolickim po Soborze Watykańskim II, infiltracja Kościoła przez agenturę komunistyczną i wpływy masońskie. W tej sytuacji odwoływanie się do nauczania współczesnego Kościoła nie mogło wpłynąć na odbudowę myśli narodowej a sformułowana w 1927 r. przez Romana Dmowskiego zasada: "że katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości" już nie brzmiała tak jednoznacznie.

W dzisiejszej sytuacji - moim zdaniem - metodą na przetrwanie, a w przyszłości na rozwój ruchu narodowego będzie ścisłe przylgnięcie narodowców do zasad konserwatywnych i wolnorynkowych. Te pierwsze zapewnią nam zachowanie i obronę tradycji, a drugie - umożliwią skuteczną konfrontację z opanowanym przez totalitarny socjalizm (choć ubrany w liberalne frazesy) system. Obyśmy tylko umieli z tej szansy skorzystać.

Grzegorz Piotr Wysok

14 lutego 2009

"Swąd szatana"

Otrzymałem list od mojego wiernego czytelnika i znajomego, który z przyjemnością zamieszczam na moim blogu.
Jest to artykuł p. Stanisława Michalkiewicza, który został opublikowany m.in. w ostatnim numerze "Najwyższego Czasu".

Grzegorz Piotr Wysok


Foto:
"Cara al Sol" ("Twarzą ku słońcu")

Grzegorz Wysok i red. Michalkiewicz podczas
demonstracji przed Urzędem Miejskim w Lublinie

__________

W-wa, 11.02.2009

"Swąd szatana" w Sekretariacie Stanu

Zdjęcie przez Benedykta XVI ekskomuniki z Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X wywołało piekielny jazgot w środowiskach żydowskich, którym zaczęli basować rozmaici szabesgoje - niestety uplasowani również wśród kolegium kardynalskiego.

Jeśli chodzi o Żydów - sprawa jest jasna. Wszystko, co służy umocnieniu Kościoła katolickiego, a przynajmniej - powstrzymaniu trawiących go procesów rozkładowych - będzie wzbudzało ich sprzeciw. Ponieważ, z obawy przed kompromitacją, nie mogą jednak ujawnić, że właśnie o to im chodzi, wykorzystują do swej krytyki preteksty. Jednym z nich jest tzw. "rewizjonizm", czyli podawanie w wątpliwość aktualnie zatwierdzonej i podanej do wierzenia wersji masakry europejskich Żydów w okresie II wojny światowej.

Dzięki swoim wpływom, jaki w ostatnim półwieczu Żydzi uzyskali na środowiska polityczne w USA i państwach europejskich, "rewizjonizm" w wielu krajach został uznany za przestępstwo. Umożliwia to żydowskim szowinistom terroryzowanie europejskich narodów , blokowanie swobody badań naukowych i wolności wypowiedzi - przez co ułatwia Izraelowi oraz organizacjom "przemysłu holokaustu" ciągnięcie z tamtej masakry grubej renty.

O ile z punktu widzenia interesów żydowskich podnoszenie jazgotu w tej sprawie jest zrozumiałe, o tyle trudniej zrozumieć skwapliwość, z jaką dołączają do tego jazgotu katolicy, zarówno świeccy, jak i duchowni. Ostatnio "Sekretariat Stanu" Stolicy Apostolskiej, czyli najprawdopodobniej kardynał Tarcisio Bertone stwierdził, że jeśli biskup Ryszard Williamson "chce być dopuszczony do pełnienia funkcji biskupich, musi się od nich (tzn. od swoich poglądów w sprawie "szoach" - SM) jednoznacznie i publicznie odżegnać".

To bardzo ciekawy warunek, bo nawet Sobór Watykański II nie dodał żadnej nowej prawdy wiary do sześciu istniejących. Oto one: pierwsza - że jest jeden Bóg. Druga - że Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe - karze. Trzecia - że są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Czwarta - że Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. Piąta - że dusza ludzka nie umiera, bo jest nieśmiertelna. Szósta - że łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna. O komorach gazowych, ani liczbie Żydów zamordowanych podczas II wojny światowej - ani słowa. Na jakiej zatem podstawie "Sekretariat Stanu" stawia biskupowi Williamsonowi taki zaporowy warunek?

Czy samowolne dodawanie przez Sekretariat Stanu nowych prawd wiary do sześciu istniejących nie ociera się aby o herezję? Nawiasem mówiąc, jak do tych sześciu prawd wiary katolickiej ma się opinia o Żydach, jako "starszych braciach w wierze"? Czy to nie jest oczywisty nonsens, skoro nie uznają oni ani trzeciej, ani czwartej, ani piątej - przynajmniej w odniesieniu do "gojów" - ani szóstej?

Skwapliwość, z jaką niektórzy przedstawiciele hierarchii kościelnej dołączają do rozmaitych żydowskich kampanii propagandowych wymierzonych w Kościół katolicki skłania do zastanowienia nad jej przyczynami. Może ona wynikać albo z przynależności do tajnych stowarzyszeń, których celem jest walka z Kościołem i chrześcijaństwem, albo z uwikłania w jakieś kompromitujące zależności, albo wreszcie - z uzależnienia od żydowskiej finansjery.

Jeśli rzeczywiście Stolica Apostolska popadła w takie uzależnienie, to wydaje się, iż Ojciec Święty powinien otwarcie poinformować o tym wszystkich katolików, a jestem pewien, że zrobiliby wszystko, by swój Kościół z tej upokarzającej zależności uwolnić. Natomiast w stosunku do tajniaków - czy to masońskich, czy komunistycznych, czy wszelkich innych należałoby rozważyć zastosowanie bojkotu finansowego. Wprawdzie wprowadzone niedawno V przykazanie kościelne nakłada na katolików obowiązek materialnego wspierania Kościoła - ale Kościoła, a nie walki z Kościołem.

Natomiast dla położenia kresu terroryzowaniu europejskich narodów przez rozmaite żydowskie gangi, należałoby niezwłocznie znieść karalność tzw. "kłamstwa oświęcimskiego" i w ten sposób przywrócić swobodę badań naukowych oraz swobodę wypowiedzi.

Stanisław Michalkiewicz

13 lutego 2009

List do Redakcji

- Original Massage -
From: Adam Leks
To: P. Chojecki - knp@knp.lublin.pl
Sent: Wednesday, February 11, 13:59 PM
Subject: wiadomość


p. Paweł Chojecki
Redaktor i wydawca pisma
biblijnych chrześcijan "Idź pod Prąd"
Lublin

Szanowny Panie Redaktorze!

W swoim piśmie pt. "Idź pod Prąd" nr 1/54 ze stycznia 2009 r. opublikował Pan artykuł pt. "Biorę stronę katolika". Otóż - w jakże słusznej obronie red. Terlikowskiego potępieniu postawy protestanta Bruncza popełnił Pan jeden dość duży błąd! Mianowicie nie zwrócił Pan uwagi na to, że w świecie chrześcijańskim istnieje coś takiego jak przyznanie się do winy, skrucha i zadośćuczynienie. O ile w przypadku św. Pawła i Piotra miało to niewątpliwie miejsce, to już u ks. Czajkowskiego zdecydowanie nie! Bowiem jak mnie pamięć nie myli, to ów kapłan jedynie wyraził coś na kształt przyznania się do winy po tym jak został przyłapany niczym złodziej na kradzieży - z ręką w kieszeni swej ofiary. Więcej nawet, bo ów czcigodny sługa Chrystusa twierdził wszem i wobec, że paląc wcale się nie zaciągał tzn. jego donosy nikomu w żadnym stopniu nie szkodziły.

O tempora, o mores! I takie wyznanie niegodnego robotnika Winnicy Pańskiej ma uchodzić za dowód jego exspiacji! Przecież szczere przyznanie się do winy uchodzi w naszej religii za fundament chrześcijaństwa i wymaga od nas czasem większego heroizmu niż inne świadectwa wiary zwłaszcza, iż grzechy ks. Czajkowskiego były wielkie jak góry i sięgały aż do nieba! A może ksiądz nie wierzył w moc Boskiego Miłosierdzia?! Zwłaszcza że Dobry Bóg od czasu podjęcia przez niego roli agenta UB, codziennie dawał mu szansę zejścia ze źle obranej przez siebie drogi. Licząc, że rok ma 365 dni i mnożąc to przez 20 - 30 lat niegodnej posługi tego katolickiego kapłana, otrzymujemy wreszcie zawrotna liczbę kilkunastu tysięcy takich szans! A ks. Czajkowski co na to?! Nic tylko z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok coraz bardziej rozsmakowywał się w swoim grzechu niczym w pitym przez siebie w czasie Ofiarowania winie! I teraz po zaledwie kilkuletniej przerwie ma na powrót pisać w "Tygodniku Powszechnym" i "Więzi"! To tak jakby lisa postawić na straży rabowanego przez siebie kurnika (przepraszam za porównanie).
I to by było chyba tyle.

Pozdrawiam
Adam Leks

Ps. Gorąco namawiam naczelnych redaktorów "Więzi" i "Tygodnika Powszechnego" do skorzystania z niemałego przecież doświadczenia ks. Czajkowskiego i powiększenia swojej oferty czytelniczej poprzez utworzenia kącika porad dla byłych UB-eków. Sukces wróżę murowany, a i poszerzenie obszaru ewangelizacyjnego widzę znaczne.

12 lutego 2009

Moja odpowiedź

- Original Massage -
From: mndystrybucja@o2.pl
To: Paweł Winnicki
Sent: Wednesday, February 11, 23:14 PM
Subject: wiadomość


Do Pawła Winnickiego
publicysty katolickiego z Warszawy

Odpowiedź na list z dnia
5 lutego, opublikowany na blogu 7.02.2009 r.

Szanowny Panie,

Nasza redakcja jest pismem narodowym, wokół którego skupia się środowisko polityczne autentycznie prawicowe, gdyż bardziej od innych narodowców zainteresowane sprawami wiary i Kościoła. Wprawdzie wszyscy jesteśmy katolikami lub przynajmniej poczuwamy się do związku z tradycją katolicką, jednakże nie stanowi to ani formalnego kryterium przynależności ani nie jest przedmiotem dociekań w naszym gronie. W sprawie Bractwa św. Piusa X czyli tzw. lefebrystów osobiście nie mam jednolitego, ustalonego poglądu ani nawet nie zamierzam takiego wypracowywać. Uważam jednak, że komunikat Episkopatu Polski, który mówił o Bractwie jako o strukturach pozostających poza Kościołem katolickim był przykładem nieopanowanej przesady słowa i niepotrzebnej surowości osądu. Wydaje mi się bardzo dziwne, że w dobie poszukiwania utraconej jedności i trendów ekumenicznych, kiedy to nawet Żydów nazywa się "starszymi braćmi w wierze", niektórych hierarchów (zwłaszcza największych judofilów) nie stać było na jedność z innymi, bądź co bądź, katolikami tyle, że pozostającymi przy starym rytuale. Niedawna decyzja Papieża o zdjęciu ekskomuniki z czterech biskupów Bractwa świadczyć może o tym, że taka nadgorliwość Episkopatu Polski nie znajdowała uznania w Watykanie.

Stanowisko wyrażone w liście kardynała Cassidy, prefekta watykańskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan z 1994 r. powiadało wyraźnie: "(…) Sytuacja członków Bractwa św. Piusa X jest wewnętrzną sprawą Kościoła Katolickiego. Bractwo nie jest innym Kościołem lub związkiem wyznaniowym w znaczeniu używanym w Radzie. Oczywiście Msza św. i sakramenty udzielane przez księży Bractwa są ważne. Biskupi są wyświęcani ważnie, tylko niezgodnie z prawem kanonicznym". Mnie lefebryści podobają się z uwagi na pryncypialny, męski udział w obronie Krzyża, nieufność wobec Żydów oraz otwarty sprzeciw wobec masonerii i rozchwianego ideowo nowinkarstwa Soboru Watykańskiego II. Dobrze, że nie wszyscy zgłupieli. Zaś co do Mszy Łacińskiej - tu także wierze, że wielu ludziom może ona się podobać i mają do tego prawo. Stary ryt ma urok niezmienności. Wiara jest w życiu człowieka zjawiskiem bardzo osobistym, ale jak uczy doświadczenie często ma charakter dynamiczny: są okresy kiedy gorzeje intensywnie, ale są i takie w których słabnie lub zgoła zamiera, często aby powrócić, np. pod koniec życia. Mądrość każe więc postrzegać i chronić Kościół także jako miejsce, do którego się w życiu wraca wtedy, kiedy do duszy powraca wiara. I dobrze jest wtedy mieć poczucie, że się wróciło do miejsca, w którym się już było, np. w dzieciństwie, i że chociaż w tym jednym miejscu nic się nie zmieniło, panuje niewzruszona trwałość podkreślona także w formie "Tyś jest opoką" i chociaż wieki i tysiąclecia mijają, wszystko odbywa się tak jak dawniej.

Łączę wyrazy szacunku
Tadeusz Zieliński

11 lutego 2009

Morderstwo w Belgii


Świat zatrząsł się (i słusznie) z oburzenia po mordzie dwojga dzieci i opiekunki w żłobku jakiego dopuścił się w małej belgijskiej miejscowości zwyrodnialec podejrzewany o przynależność do jakiejś tajemniczej sekty. Mogłoby to nawet świadczyć o wrażliwości ludzi Zachodu, gdyby… gdyby nie to, że ci sami ludzie bez oporu godzą się na codzienne mordowanie tysięcy dzieci tyle, że nieco młodszych i przebywających w łonach matek. Co więcej starają się to "dobrodziejstwo" promować i narzucać całemu światu czemu służą m.in. Prace legislacyjne obradujących w Brukseli komisji. Ot taka "europejska" logika i wrażliwość!

Grzegorz Piotr Wysok

10 lutego 2009

Operacja "Hasbara"

Zamieszam bardzo ciekawy artykuł dotyczący tzw. akcji "Hasbara" nadesłany pocztą elektroniczną przez internautę z Berlina podpisującego się pseudonimem "Amabeline". Z tekstu dowiadujemy się jakimi metodami posługują się w wojnie informacyjnej na forum internetowym izraelskie służby specjalne.

Anonimowy autor poniższej publikacji wykazuje dużą znajomość tej problematyki. Myślę, że Jego artykuł zainteresuje wielu Czytelników zwłaszcza, że metody służb izraelskich są prawdopodobnie stosowane również przez innych przeciwników polskiego ruchu narodowego - co widać po licznych komentarzach i wpisach w Internecie.

Grzegorz Piotr Wysok

__________


Operacja "Hasbara": przegrana bitwa

No więc wszystko jest jasne. To nie jacyś zwariowani pojedynczy Żydzi nas atakują, lecz jest to dobrze zorganizowana operacja "Hasbara" - organizowana i finansowana przez Izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Wpiszcie do Google hasło "Hasbara" i poczytajcie.

O operacji "Hasbara" usłyszałem pierwszy raz w czasie izraelskiej inwazji Libanu w 2006 roku. Izraelskie MSZ ogłaszało wtedy nabór do programu PR, który miałby wpływ na opinie o konflikcie na Bliskim Wschodzie, wyrażane w Internecie. W brytyjskim Guardianie Richard Silverstein pisze, że wraz z ofensywą izraelską w Gazie Hasbara nasila swoją działalność i wznawia rekrutację. Przedstawia nawet tekst e-maila, wysyłanego do potencjalnych kandydatów...



"Drodzy przyjaciele,

Mamy przewagę militarną, ale przegrywamy walkę w międzynarodowych mediach. Musimy zyskać na czasie, by wojsko odniosło sukces. Możemy mu pomóc pozostając kilka minut więcej w Internecie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych podejmuje wysiłki, by zrównoważyć media, ale wszyscy wiemy, że ta bitwa rozgrywa się na poziomie ilości. Im bardziej angażujemy się w komentarzach, blogach, odpowiedziach i sondażach, tym więcej zdobywamy opinii przychylnych naszej sprawie.

Izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poprosiło mnie o zorganizowanie sieci ochotników, którzy chcieliby uczestniczyć w tym wspólnym wysiłku. Jeśli się zgodzicie, będziecie codziennie dostawać odpowiednie informacje, programy komputerowe i listę celów.

Jeśli się zgodzicie, prosimy o odpowiedź na tę wiadomość".



Według Silversteina osoba, która na początku stycznia przystąpiła do Hasbary dostała na początek argumentariusz na rzecz wyrobienia pozytywnej opinii o akcji w Gazie, a potem listę mediów. Hasbara jest nastawiona głównie na media europejskie. Zadaniem uczestników jest odpowiednie reagowanie na artykuły czy wypowiedzi dotyczące konfliktu. Każdy z nich dostaje oprogramowanie o nazwie Megaphone, które wyświetla argumenty dostosowane do aktualnej chwili i wyznacza media, na które należy właśnie zwrócić większą uwagę. W tamtym momencie były to Times, Guardian, Sky News, BBC, Yahoo!, News, Huffington Post i Dutch Telegraaf.

Uczestnicy, rekrutowani w Izraelu i krajach diaspory, mają pełną swobodę formy i treści oddziaływania ale dla tych, którzy mają mniej czasu, przewidziano gotowce, które da się wkleić wszędzie jednym kliknięciem. Czasem to rozbudowane wypowiedzi a czasem pojedyncze te same zdania w różnych wersjach, do wyboru w kilku językach.

W dniach 8 - 10 grudnia w Łodzi odbyło się seminarium Hasbara zorganizowane przez ambasadę Izraela w Polsce. Szkolenie w Łodzi przeznaczone było dla młodych liderów organizacji w Polsce, które zajmują się tematyką związaną z Izraelem i judaizmem.
Na seminarium byli przedstawiciele organizacji z Warszawy, Łodzi, Krakowa, Olsztyna oraz Wrocławia. Odbywały się spotkania z ambasadorem Izraela Davidem Pelegiem, I radcą ambasady Izraela Yossim Levim, a także z prowadzącymi seminarium pracownikami ambasady, Jackiem Olejnikiem oraz attache kulturalnym Yaakovem Finkelsteinem. Oprócz tego uczestnicy byli gośćmi łódzkiej gminy żydowskiej. Głównym punktem programu było szkolenie dotyczące bezpośrednio Hasbary, przeprowadzone przez specjalistę z Niemiec.

Efekty już są - http://www.blogs.waw.pl/index.php/01/28/operacja-hasbara/
Izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poprosiło mnie o zorganizowanie sieci ochotników, którzy chcieliby uczestniczyć w tym wspólnym wysiłku. Jeśli się zgodzicie, będziecie codziennie dostawać odpowiednie informacje, programy komputerowe i listę celów.


Ogólnie zasady tej operacji są następujące:

- pierwsza zasada Hasbara - "name calling" tj. próba trwałego przypisania jakiejś osobie lub idei pozytywnego lub negatywnego symbolu czy atrybutu. Podręcznik radzi np. nazywać wszystkie palestyńskie partie polityczne "organizacjami terrorystycznymi", a żydowskie kolonie na terytoriach okupowanych "społecznościami", "wsiami" lub "osiedlami". Name calling jest bardzo trudny do skontrowania – zapewniają autorzy i przypominają, że najważniejsze w nim jest powtarzanie dokładnie tych samych słów (np. przymiotników) w odniesieniu do konkretnych celów.

- druga zasada Hasbara - "glittering generality" tj. "lśniący ogólnik" polega na trwałym łączeniu opisu działań z pojęciami powszechnie cenionymi przez audytorium np. "wolność", "cywilizacja", "demokracja" itd. Podręcznik przypomina też techniki zwalczania "błyszczącego ogólnika" gdyby stosował go przeciwnik, np. "demokratyczny Izrael", "zachodnia cywilizacja Izraela", "palestyńscy terroryści".

- trzecia zasada Hasbara - "transfer" tj. przypisanie prestiżu jakiegoś autorytetu bądź idei czemuś innemu (nam - jeśli jest pozytywny, przeciwnikom - jeśli negatywny).

- czwarta zasada Hasbara - "testimonial" (świadectwo szacunku) czyli wciąganie (najczęściej cytowanie) popularnych gwiazd czy osobistości (np. Papieża) do publicznego poparcia odpowiedniego stanowiska. Cytaty nie muszą być rzetelne. "Osoba, która nas popiera, wcale nie musi popierać Izraela we wszystkim. Jej słowa mogą służyć za testimonial, nawet jeśli są pozbawione aktualnego kontekstu". Podręcznik radzi, by "nie zadowalać się Britney Spears, tylko szukać wśród środowisk inteligenckich. Większość sławnych osób bardziej kłopocze się własnym wizerunkiem niż tym, co mogą zrobić dla Palestyńczyków. Groźba zabrudzenia tego wizerunku może ich przekonać do porzucenia kontrowersyjnych opinii politycznych".

- piąta zasada Hasbara - "plain folks" to prezentowanie odpowiednich poglądów jako ogólnie przyjętych, wychodzących prosto "z uczciwego ludu" nie mającego niby nic wspólnego z Żydami. Podręcznik radzi jednak ostrożnie obchodzić się ze stosowaniem wypowiedzi populistycznych o charakterze rasistowskim (np. "Arabowie to…").

- szósta zasada Hasbara - to zwykły strach, metoda "jeśli mnie nie posłuchasz to stanie się coś strasznego". Grożenie np. policją, prokuraturą, pobiciem itp. "Strach jest łatwy do manipulowania w klimacie zagrożenia terroryzmem, może być z sukcesem stosowany do wzmocnienia odpowiedniego przekazu". Podręcznik podaje przykłady technik, które mogą rozbroić tę metodę, jeśli jest stosowana przez przeciwnika.

- siódma i ostatnia zasada Hasbara - to "bandwagon" tj. tworzenie sztucznej większości. W powiązaniu z "plain folks" robienie dużego jazgotu w celu sprawienia wrażenia, że większość internautów jest "za" lub "przeciw" w zależności od tematu. "Zwolennicy Izraela mogą np. zamawiać sondaże opinii wśród grup przychylnych Izraelowi i wykorzystać je dla wzmocnienia poparcia". Według podręcznika krytykom Izraela udało się stworzyć wrażenie, że mają przewagę w Internecie – jako antidotum radzi stosować przede wszystkim "plain folks".

Hasbara jest przykładem profesjonalnej, dobrze skoordynowanej akcji PR (według Guardiana w "operacji" bierze aktywny udział kilkadziesiąt tysięcy osób). Działa inspirująco i stosuje się do zwykłych kampanii politycznych. Dla innych to próba zniekształcenia czy sfałszowania debaty publicznej. W każdym razie Izraelczycy podkreślają, że w europejskim internecie przegrywają a to by znaczyło, że operacja "Hasbara" natrafia tu na pewne ograniczenia. Jedni to tłumaczą europejskim indywidualizmem, inni zakorzenionym antysemityzmem. Nie wykluczone też, że popełniono jakiś błąd, o którym nie da się mówić przez megafon.

Po chamskim pobiciu przez Żyda Michaela Hermona Polaków w Poznaniu na portalach ukazały się setki komentarzy bardzo nieprzychylnych Izraelowi, ale i prawdziwych.
Część z nich po jakimś czasie została usunięta. Można to było sprawdzić. I wszędzie też włażą te dyżurne chamidła. Nawet pod filmami dotyczącymi wewnętrznych spraw wspólnoty katolickiej jak np. dotyczących liturgii katolickiej, mszy św., mszy trydenckiej lub zdjęcia ekskomuniki w stosunku do czterech biskupów tzw. lefebrystów. Wpisy tam były szczególnie ordynarne. Czasami podłość ludzka nie zna granic.

Dajmy im odpór!

Pozdrawiam
Amabeline

Ps. Podawajcie wiadomość swoim przyjaciołom i rodzinie o zorganizowanej Koszernej Policji Internetowej.

9 lutego 2009

"Oko cadyka"



Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński

Transpartent reklamujący Lublin
jako kandydata do europejskiej stolicy kultury 2016


"Oko cadyka" patrzy na Lublin

Lublin - jako miasto kandydujące do rangi "europejskiej stolicy kultury w roku 2016" (kto dożyje ten niech się już cieszy) promować ma logo przedstawiające "oko cadyka". Jest to nawiązanie do faktu, że w kozim grodzie mieszkał i działał na przełomie XVIII i XIX wieku słynny rabin nurtu chasydzkiego Jakow Icchak Horovitz zwany "widzącym z Lublina", którego mistyczne uniesienia zawiodły w końcu do samobójczego skoku z okna kamienicy. "Widzący z Lublina" zasłynął również jako zażarty przeciwnik Napoleona (miał odprawiać jakieś gusła w intencji jego klęski w wyprawie na Moskwę, w której uczestniczył również 100 tysięczny korpus polski).

Podczas dyskusji nad przyjęciem tego symbolu w Radzie Miejskiej - jedynie radny Marek Wójtowicz wyraził pewne wątpliwości i zapytał, czy nie lepiej dla Lublina wybrać jakiś inny znak rozpoznawczy np. wiążący się z kulturą chrześcijańską. Odpowiedzi nie uzyskał - natomiast na drugi dzień już "biegał" za antysemitę a wścibscy dziennikarze molestowali go zadając "kłopotliwe pytania".

"Oczy cadyka" patrzą już na mieszkańców naszego grodu m.in. Z gmachu ratusza i licznych banerów rozwieszanych na ulicach i placach.

Szalom!
Grzegorz Piotr Wysok


Video 1:

Lublin, 7 lutego 2009
Grzegorz Wysok opowiada o decyzji
radnych lubelskich w sprawie logo miasta




Film ten można również obejrzeć w Telewizji Narodowej - http://pl.youtube.com/user/eugeniuszsendecki

Grzegorz Piotr Wysok

8 lutego 2009

Walka o Wielką Polskę


Otrzymałem list od Kol. Grzegorza Sielatyckiego, który zamieszczam na swoim blogu.
Jednocześnie informuję, że autor przesłanej wiadomości jest członkiem rady TV Gdańsk, byłym radnym LPR i działaczem Młodzieży Wszechpolskiej.

Grzegorz Piotr Wysok

~~~~~~~~~~

- Original Message -
From: Grzegorz Sielatycki
To: mndystrybucja@o2.pl
Sent: Friday, February 06, 2009 8:11 PM
Subject: Walka o Wielką Polskę

Nakładem Wydawnictwa Naukowego Grado ukazała się książka dr Krzysztofa Osińskiego pt. "Walka o Wielką Polskę. Narodowa Demokracja wobec rządów sanacji na terenie województwa pomorskiego w latach 1926-1939" (1), która na ponad 560 stronach przynosi wiele informacji na temat rywalizacji politycznej prowadzonej okresie międzywojennym na terenie województwa pomorskiego pomiędzy narodową demokracją i obozem piłsudczykowskim. Starcia te przeszły do legendy. Autor w sposób kompleksowy omawia nie tylko przebieg kampanii prasowych i walk politycznych w trakcie wyborów, ale również te działania, które często prowadzone były za pomocą pięści, kastetów i lasek. Do pracy załączone są aneksy z ciekawymi dokumentami ilustrującymi rywalizację polityczną pomiędzy sanacją i endecją, a także kilkadziesiąt zdjęć (spośród których większość publikowana jest po raz pierwszy), które również nadają książce wartości.

Książkę można nabyć u mnie: Grzegorz Sielatycki
Wpłata na konto: nr 87 1140 2004 0000 3102 5420 9267
Koszt zakupu: 42 zł + 8 zł przesyłka
W tytule przelewu proszę czytelnie podać adres zwrotny.

Załączam również recenzję książki "Walka o Wielką Polskę...". Jeśli możliwe to proszę o publikację, jeśli mają Państwo gdzie :)

Grzegorz Sielatycki


Recenzja:

Krzysztof Osiński "Walka o Wielką Polskę. Narodowa Demokracja wobec rządów sanacji na terenie województwa pomorskiego w latach 1926-1939", Toruń 2008.

Nakładem toruńskiego Wydawnictwa Naukowego Grado ukazała się ostatnio książka Krzysztofa Osińskiego zatytułowana "Walka o Wielką Polskę. Narodowa Demokracja wobec rządów sanacji na terenie województwa pomorskiego w latach 1926-1939". Praca liczy ponad 550 stron i składa się ze wstępu, pięciu rozdziałów, zakończenia oraz aneksów w postaci dokumentów i kilkudziesięciu zdjęć. Rozdział pierwszy stanowi wprowadzenie do pracy. Autor przedstawił w nim zwięzły zarys historii Pomorza w okresie międzywojennym. Uważam to za właściwe posunięcie, bowiem czytelnik ma możliwość zapoznać się z życiem politycznym i gospodarczym tego regionu, oddziaływaniem prasy, liczebnością i wpływami mniejszości narodowych. Po jego przeczytaniu lektura kolejnych rozdziałów jest o wiele łatwiejsza i bardziej zrozumiała.

W rozdziale drugim autor prezentuje reakcję pomorskiej endecji na zamach majowy z 1926 roku oraz działania lokalnych narodowców, które miały przeciwdziałać jego skutkom. Dowiadujemy się o powstawaniu regionalnych inicjatyw takich jak Komitet Obrony Narodowej czy Związek Pomorski, które miały powstrzymać napływ piłsudczyków na Pomorze. Temu samemu celowi miało służyć powołanie pierwszych placówek Obozu Wielkiej Polski. Poza tym dowiadujemy się o różnego rodzaju "czystkach" personalnych, które miały miejsce w urzędach oraz jednostkach wojskowych, brutalizacji życia politycznego przejawiającej się napadami "nieznanych sprawców" na przedstawicieli opozycji oraz wykorzystywaniu mniejszości narodowych w sanacyjno-endeckiej rywalizacji.

Kolejny rozdział dostarcza nam m.in. informacji na temat przebiegu dwóch kampanii wyborczych – z 1928 i 1930 roku. Ukazane są różne aspekty walki wyborczej, często również takiej, która prowadzona była za pomocą pięści, kastetów i lasek. W walce tej sojusznikiem endecji było duchowieństwo pomorskie, które w zdecydowanej większości czynnie popierało narodową demokrację. Równie ekscytujący przebieg miała kampania samorządowa, którą opisano tutaj z równą starannością. Zaprezentowano także początki funkcjonowania Stronnictwa Narodowego i jego aktywną walkę z obozem pomajowym.

Rozdział czwarty opisuje lata 1930-1935, a więc okres wielce znaczący dla dziejów politycznych Polski. Nie dziwi więc, że również w tym rozdziale zaprezentowane mamy wiele przykładów rywalizacji toczonej pomiędzy endecją i sanacją. Skuteczność wymierzonych w piłsudczyków wystąpień efektywnie hamowały występujące w tym okresie walki personalne w obrębie obozu narodowego. Również one są tutaj opisane. Mimo to, autor opisuje wielką ofensywę endecką z tego okresu, która była dla władz na tyle dokuczliwa, że zdecydowały się one w 1932 roku rozwiązać OWP na Pomorzu. Na jego miejsce powołany został Związek Młodych Narodowców, który równie skutecznie zwalczał zwolenników Piłsudskiego. Postępki endeków były na tyle odczuwalne, że spotykały ich personalne szykany, które zaostrzyły się szczególnie po otwarciu obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej.

Ostatni rozdział również przynosi wiele przykładów rywalizacji pomiędzy opisywanymi w książce obozami politycznymi. Szczególnie ciekawy jest fragment opisujący nastawienie endeków do osoby Józefa Piłsudskiego oraz ich reakcję na jego zgon w 1935 roku. W większości przypadków zachowali się oni wstrzemięźliwie, niektórzy (ks. Józef Wrycza) pomimo wcześniejsze wrogości oddali mu nawet hołd w postaci odprawienia mszy świętej w jego intencji. Zdarzały się jednak przypadki nieprzejednanej postawy, niezależnej od tragicznych okoliczności. Wszystkie one są dokładnie opisane przez autora. Odnajdziemy również informacje na temat przebiegu kampanii wyborczych do parlamentu z 1935 i 1938 roku. Narodowa demokracja nie wzięła udziału w tych wyborach, bojkotując nową ordynację wyborczą, ale skutecznie przeciwdziałała przebiegowi kampanii wyborczej, organizując w tym celu różnego rodzaju skuteczne działania. Ich opisy odnaleźć można na kartach opisywanej książki. Odszukać tam można również endecko-sanacyjną rywalizację na płaszczyźnie samorządowej oraz krytykę polityki zagranicznej piłsudczyków z lat trzydziestych.
Dopełnieniem pracy są ciekawe aneksy, na które składają się przedruki dokumentów opisujących endecko-sanacyjną rywalizację oraz kilkadziesiąt zdjęć, których większość nie była do tej pory nigdzie publikowana. W książce odnaleźć można także wiele ciekawostek w postaci piosenek i wierszy antysanacyjnych, używanych przez młodych narodowców w celach propagandowych. Pomimo, że praca posiada charakter naukowy czyta się ją bardzo dobrze. Napisana jest przystępnym językiem, który sprawia, że lektura jest prawdziwą przyjemnością.

Polecam.

__________

1) Krzysztof Osiński - doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Specjalizuje się w historii politycznej XX wieku. Jego zainteresowania koncentrują się głównie na dziejach województwa pomorskiego w okresie międzywojennym. W ramach swoich badań przede wszystkim zajmuje się historią pomorskiej narodowej demokracji. Autor kilku tekstów historycznych. Obecnie pracuje nad monografią Obozu Wielkiej Polski na Pomorzu.