Powered By Blogger

31 maja 2010

Zamknięcie numeru


Bieżący numer pisma zamykamy z dniem 31 V 2010 r.
Kolejny ukaże się pod koniec czerwca br.

Redakcja "Biuletynu"

__________

Oficjalne uroczystości Święta Konstytucji 3 Maja w Lublinie rozpoczęły się o godzinie 10.00 Mszą święta odprawioną w intencji Ojczyzny. Potem przemaszerowano na Plac Litewski, gdzie odegrano hymn jak również podniesiono na maszt flagę państwową. Po wystąpieniu wojewody lubelskiej, salwie honorowej oraz apelu poległych nastąpiło składanie wieńców i wiązanek pod pomnikiem Konstytucji 3 Maja. Następnie miała miejsce niezwykle widowiskowa defilada kompanii honorowych. Obchody zamknął występ zespołu Tańca Ludowego UMCS. Na uroczystościach pojawili się działacze Unii Polityki Realnej z transparentami wyśmiewającymi kandydata Platformy Bronisława Komorowskiego i sugerującymi, że rząd PO współpracuje z Putinem. Zamieszczam trzy reportaże filmowe z patriotycznego wiecu UPR w Lublinie. Ostatni film prezentuje krótką wypowiedź redaktora "Biuletynu" Piotra Sławińskiego na temat idei Intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski.

Tadeusz Zieliński

__________

Ostatni numer "Biuletynu" ukazał się już jakiś czas temu. Czy oprócz kolportażu można jakoś propagować Wasze pismo? Wiem, że nie wszyscy bezpośrednio mają możliwość jego nabycia, a wielu chętnie by je czytało.



Wydanie internetowe "Biuletynu" stanowi pełne odzwierciedlenie czasopisma w wersji papierowej, które umożliwia korzystanie z zawartości bieżącego numeru oraz numerów archiwalnych. W lipcu br. ukaże się kolejny numer naszego miesięcznika, tymczasem bardzo skuteczną reklamą może okazać się prosta promocja plakatowa, do której pismo jest przystosowane technicznie. W tym celu proponujemy wykonać własnym sumptem kilkadziesiąt kserokopii pierwszej strony bieżącego numeru i rozwiesić je jako reklamowe czarno-białe mini plakaciki formatu A-4 w miejscu zamieszkania tam, gdzie pojawiają się inne podobne treści: na publicznej tablicy ogłoszeń, na przystanku, koło sklepu gminnego, remizy strażackiej itp. Wywieszając ulotkę należy jednak zadbać o zgodę dysponenta: np. proboszcza, jeżeli chodzi o tablicę parafialną lub komendanta straży, jeśli chodzi o remizę strażacką. Należy również przypilnować właściwe przytwierdzenie plakatu, tj. klejem a nie szpilką, czyli tak, aby nie łatwo było je zerwać. Taki plakat z jednej strony prezentuje aktualne treści, a z drugiej koduje charakterystyczną nazwę i winietę pisma, podaje jego numer, datę wydania oraz wstępniak redakcyjny Grzegorza Wysoka. Inteligentny czytelnik może wyciągnąć wiele wniosków już z takiej pierwszej strony. Została zresztą z góry tak zaplanowana technicznie, aby mogła służyć również za plakat. Pomyślano nawet o tym, aby Przeciwnik nie miał na niej wiele miejsca do dopisywania swoich komentarzy. Wydaje się, że ta możliwość prostej promocji jest wciąż niedostatecznie wykorzystywana, a szkoda. Plakaty takie, gdyby ukazywały się w wielu miejscach, zwłaszcza regularnie ogromnie pomogłyby upowszechnić "Biuletyn" i nasze idee. Zapewne wywarłyby również znaczący wpływ polityczny. Koszt odbicia kilkudziesięciu takich stron jest doprawdy niewielki. Wystarczy tubka mocnego kleju i trochę fatygi raz na dwa tygodnie, a efekty nie dadzą na siebie długo czekać. Można zresztą stale wykrywać nowe dogodne miejsca do plakatowania: środki lokomocji, klatki schodowe, urzędy, szkoły itp.

Tadeusz Zieliński

30 maja 2010

Skandaliczna decyzja władz UW

Na ręce -
Rektora UW prof. Katarzyny Macukow
mail: rektor@adm.uw.edu.pl
Prorektora UW prof. Marty Kicińskiej-Habior
mail: prorektorstud@adm.uw.edu.pl
Prorektora prof. Włodzimierza Lengauera
mail: wlengauer@adm.uw.edu.pl
Prorektora dr hab. Marcina Pałysa
mail: prorektorfin@adm.uw.edu.pl
Prorektora prof. Tadeusza Tomaszewskiego
mail: prorektornaucz@adm.uw.edu.pl
Kanclerza mgr inż. Jerzego Pieszczurykowa
mail: jerzyp@adm.uw.edu.pl

Protest

Wyrażam oburzenie z powodu zablokowania międzynarodowej konferencji naukowej pt "Homoseksualizm jako ruch społeczny i jego konsekwencje", która miała się odbyć na Uniwersytecie Warszawskim w dniu 20 kwietnia 2010 roku. Jestem zgorszony faktem, że władze uczelni posługując się argumentem bliskości żałoby narodowej odwołują jedną konferencję naukową, zaś z drugiej strony wyrażają zgodę oraz przyzwolenie, by dzień później odbyła się skandaliczna debata środowisk gejowskich pt. "Kampanie społeczne na rzecz osób LGBTQ w Polsce. Specyfika, ocena oraz perspektywy". Bulwersuje fakt, że uniwersytet zajmuje się promocją działalności środowisk gejowskich - jednocześnie hamując głos sprzeciwiający się homoseksualnej propagandzie. W taki sposób uczelnia przestaje być ośrodkiem badań naukowych, zaś staje się rzecznikiem jednej z grup społecznego nacisku oraz manipulacji.

Decyzja Uniwersytetu Warszawskiego blokująca inicjatywy oraz działalność studencką przypomina lata komunizmu, kiedy to można było się wypowiadać wyłącznie zgodnie z daną opcją polityczną. Dzisiaj mamy przykład powrotu do tamtych czasów, kiedy to władze uniwersytetu pozwalają studentom działać, ale tylko zgodnie z tym, co dyktuje homoseksualna propaganda. Wypada zadać pytanie, czy Wasza uczelnia w dalszym ciągu jest ośrodkiem badawczym prowadzącym działalność naukową, czy też zmieniła swe cele oraz zamierzenia stając się instytucją lobbystyczną środowisk gejowskich? W imieniu swoim oraz całej redakcji "Biuletynu" wyrażam stanowczy protest przeciwko takiemu działaniu władz uniwersytetu i proszę o przywrócenie swej pierwotnej zgody na przeprowadzenie konferencji pod tytułem "Homoseksualizm jako ruch społeczny i jego konsekwencje".

Tadeusz Zieliński

Do wiadomości -
Rzecznik Praw Obywatelskich
mail: rzecznik@rpo.gov.pl

__________

Demonstracja na Uniwersytecie Warszawskim

26 IV 2010 roku kilkadziesiąt osób manifestowało pod bramą UW swój sprzeciw wobec łamania wolności badań naukowych i propagowania homoseksualizmu. Organizatorzy demonstracji wyrazili swoje oburzenie wobec decyzji władz o odwołaniu zaplanowanej na 20 kwietnia międzynarodowej konferencji naukowej, której gościem miał być m.in. dr Paul Cameron. Władze uczelni nie zapoznawszy się z dorobkiem naukowym dr Paula Camerona postanowiły nie wpuścić go na teren Uniwersytetu. Zebrani na wiecu protestowali również przeciwko przyzwalaniu na organizowanie skrajnie lewicowych, propagujących homoseksualizm konferencji oraz spotkań w murach UW. Demonstrujący trzymali transparenty z napisami obrazującymi skandaliczną sytuację na uczelni, wznosili okrzyki "wolność badań naukowych!" i "stop gejowskiej propagandzie!" oraz rozdawali ulotki informacyjne. Po zakończeniu manifestacji jej organizatorzy złożyli w sekretariacie Prorektora do spraw Studenckich UW list, w którym domagają się wyjaśnień dotyczących tego skandalicznego zajścia na Uniwersytecie.

29 maja 2010

Żydzi znów atakują!

Rozpoczynamy nowy program cykliczny, w którym Grzegorz Wysok komentować będzie bieżące wydarzenia polityczne. Poniżej prezentujemy krótki reportaż filmowy, w którym omawiamy sprawę roszczeń żydowskich wysuwanych wobec Polski, atak Izraela na konwój z pomocą humanitarną dla Gazy, stenogramy czarnych skrzynek oraz korupcję w lubelskim wymiarze sprawiedliwości. 2 czerwca 2010 r. Sąd Okręgowy V Wydział Karny wydał kuriozalne postanowienie podtrzymując w mocy decyzję o aresztowaniu pana Ryszarda Milewskiego. Pan Milewski - ławnik i Przewodniczący Rady Ławniczej naraził się wymiarowi sprawiedliwości tym, że demaskował panujący tam nepotyzm i korupcję. Pisał listy informujące do ministra Ziobry, za co dosięgła go vendetta mafii prawniczej. Narzędziem tej zemsty jest mec. Katarzyna S. z Lublina, oskarżająca bezpodstawnie p. Ryszarda o "wyssane z palca" groźby karalne. Decyzja o aresztowaniu została wydana pomimo poręczenia udzielanego panu Milewskiemu przez radnych miejskich i bardzo złego stanu zdrowia oskarżanego. Ten sam sąd zasłynął niedawno wypuszczeniem na wolność bandyty z Chodla, który zaraz po wyjściu zamordował swoją żonę. Taka ci u nas sprawiedliwość.

Redakcja "Biuletynu"

Video 1:
Żydzi znów atakują
oraz sprawy Ryszarda Milewskiego
ciąg dalszy





Powyższy film można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

__________

Nadesłane Redakcji

ONR Podhale na spotkaniu
organizacji Powiatu Tatrzańskiego

Na adres siedziby Obozu Narodowo Radykalnego Podhale wpłynęło zaproszenie od władz Starostwa Powiatowego w Zakopanem na spotkanie przedstawicieli organizacji pozarządowych działających na terenie Powiatu Tatrzańskiego. Spotkanie odbyło się 1 czerwca 2010 r. w sali obrad Powiatu Tatrzańskiego. Organizatorem był Urząd Miasta i Starostwo Powiatowe w Zakopanem. Spotkaniu przewodniczył Wicestarosta Tatrzański mgr inż. Andrzej Skupień. Spotkanie miało charakter informacyjno konsultacyjny oraz zostało poświęcone dyskusji dotyczącej "Samorządowej Akademii Współpracy", projektu realizowanego przez Fundację Inicjatyw Społecznych w Krakowie wraz z Urzędem Marszałkowskim Województwa Małopolskiego. Celem przedsięwzięcia jest poszerzenie zakresu i jakości współpracy pomiędzy samorządami lokalnymi, które biorą udział w projekcie, a lokalnymi organizacjami pozarządowymi. Projekt zakłada przeprowadzenie kompleksowego cyklu edukacyjnego dla przedstawicieli poszczególnych organizacji. W przyszłości, w ramach przedsięwzięcia zorganizowany zostanie cykl zajęć, którego program został opracowany w oparciu o model wypracowany przez ogólnopolską Sieć Wspierania Organizacji Pozarządowych oraz doświadczenia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego. Na spotkaniu obecni byli przedstawiciele następujących organizacji: ONR - Podhale, Zakopiańskie Stowarzyszenie Kulturalne, Zakopiańska Fundacja Narodowa SKANSEN, Klub Inteligencji Katolickiej, Podhalański Uniwersytet III Wieku, Stowarzyszenie Ludzi Pozytywnie Myślących, Polski Związek Głuchych zespół - "Halny Wiatr", Towarzystwo Edukacji Artystycznej, Tatrzańska Fundacja Pomocy Społecznej, Społeczne Towarzystwo Oświatowe. Tatrzańska Fundacja Muzyczna, Polski Związek Niewidomych, Tatrzańskie Centrum Gospodarczo Turystyczne.

Norbert Wasik
Witów k/ Zakopanego

28 maja 2010

Wywiad z p. Kowalskim z UPR



Sukces Tuska

Ostatnie dni minęły pod znakiem rocznicowych bilansów rządu Donalda Tuska. Nawet zwolennicy J W Słońca Peru z wielkim trudem wyłuskiwali te elementy przedwyborczych bajeczek, które kiedyś, być może, będą realizowane. Na razie dupa zbita. Autostrady są tak drogie, że taniej wynająć Ruskiego, by nas dygał na barana, zaś stadiony będą kosztować dziesięć razy więcej, niż planowano. Przedsiębiorcy prędzej pocałują się w łokieć, niż doczekają poluzowania fiskalizmu, zaś reszta frajerów wkrótce zapłacze, wlokąc się na pocztę, by zapłacić za energię. Jednak Doniu odniósł sukces wielki. Co to za sukces, o którym piszę ja, człowiek, który wolałby zjeść czapkę menela, niż pochwalić PO? Dlaczego nie trąbią o nim wykształciuchy oraz aktorzykowie? Ano dlatego, że to sukces rzeczywisty i jedyny, prawdziwy powód wsadzenia Tuska do władzy. Sukcesem jest całkowite niedopuszczenie do kontroli nad Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Ta wojskowa bezpieka nie tylko bez uszczerbku wyszła z komunizmu, ale też stała się kreatorem wielu wydarzeń z ostatniego dwudziestolecia. Gdy PiS, znienawidzony za sprawą marks mediów trzymanych za mordę przez WSI szybko zabrał się do weryfikacji funkcjonariuszy tej służby, dni były policzone. Ober katolik Jurek podniecił przekwitłe stare panny do walki z aborcją i było po większości parlamentarnej. WSI rozbrykały się do tego stopnia, że as wywiadu generał Czempiński przyznał wprost, że to on powołał do życia Platformę. Okazuje się, że demokratyczna Polska to teatrzyk dla naiwniaków, a prawdziwa robota idzie za kulisami. Wiem, że Platforma na wybory obieca małolatom legalizację trawki, rodzicom bezwzględną walkę z narkomanią, dewotkom zakaz aborcji, a latawicom bezpłatną antykoncepcję. Lud to kupi, bo jest głupi.

Ale żeby nie rozpisywać się zbytnio o polityce, pozwolą Państwo, że napiszę kilka słów o kulturze. Kulturze przez małe "k". Wysłuchałem ostatnio paru koncertów rockowych i zauważyłem, że teksty piosenek mogą być nie tylko mądre i głupie, ale też kobiece i męskie. Ania Orthodox z Closterkeller wyśpiewała piosenkę o matce, której syn zginął na wojnie. Ostatnie słowa brzmią: "ojczyzna ma bohatera, a ja już nie mam nic". Tekst tkliwy i kobiecy. Dla równowagi wytatuowani Analogsi śpiewają: "liczy się honor i duma, a nie przeklęta śmierć". Biorąc pod uwagę, że wasze pociechy są wychowywane teraz przez artystów, a nie przez Was, zwróćcie uwagę, jaka subkultura i jej muzyka kształtuje postawy potomstwa. Młodzież muzyki słucha parę godzin dziennie, nie macie więc szans na przebicie się. Każdy młody człowiek identyfikuje się z jakąś subkulturą i to nic złego. Człowiek ma tak, że bardzo lubi należeć do jakiegoś plemienia. Subkultury to plemiona. Mają swych muzykujących szamanów i bóstwa. Plemiona jak to plemiona, jedne idą w jasyr, a inne wsiadają na konie po grzbietach pobitych. Jaki będzie los waszych prywatnych plemieńców, zwanych niegdyś potomstwem, nie zależy zbytnio od Was, lecz od tego, jaki guru ich uwiedzie. Czy śpiewa on "j…ć policję" czy też "moja ojczyzna ukochana". Wiedzcie jednak, że są tacy, co śpiewają: "liczy się duma i honor, a nie przeklęta śmierć", ale ich w trzymanych za ryj przez WSI mediach nie usłyszycie. Szalom!

Marian Kowalski

__________

3 maj 2010 rok. Prezentuję materiał filmowy z rozmowy jaką przeprowadził redaktor naczelny "Biuletynu" Grzegorz Wysok z p. Marianem Kowalskim na Placu Litewskim w Lublinie. Pan Marian, który jest członkiem Lubelskiego Okręgu Unii Polityki Realnej oraz przewodniczącym Stowarzyszenia Związek Obywatelski twierdzi, że objęcie funkcji prezydenta RP przez Jarosława Kaczyńskiego może oznaczać ważny zakręt na polskiej scenie politycznej. Nam niestety trudno jest zaufać partii, która przez Prawo rozumie bardziej prawo obcych do własności niż prawo Polaków do pracy. Nie mając nic do powiedzenia w gospodarce, którą już pozwolono rozkraść i która w tym ustroju jest nie do uratowania, Jarosław Kaczyński ma wciąż do zaoferowania tylko tematy zastępcze: "patriotyczne" fanfary oraz roszady kadrowe z wyraźną nadreprezentacją nominacji koszernych. Bezrobocie będzie zwalczać nadal lansując masową emigrację młodzieży i targując zniesienie wiz do Stanów w zamian za hańbę żołdactwa w Afganistanie. Pozostanie też zakładnikiem najgorszej z możliwych opcji w polityce zagranicznej: w konflikcie z Rosją oraz Niemcami, ale nadal podlizując się Ameryce i robiąc wszystko, czego zażądają Żydzi. To nie jest polska opcja narodowa.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Marian Kowalski z UPR
- co dalej robić?





Powyższy film można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/GrzegorzWysok09

Redakcja "Biuletynu"

27 maja 2010

Pytanie o filmy

Docierają do nas głosy, że niektóre z naszych filmów są za ostre i zbyt krzywdzące, a poza tym atakuje się w nich wszystkich: rząd, opozycję, wymiar sprawiedliwości a nawet poszczególne osoby. Otóż nigdy nikomu nie obiecywaliśmy, że będą łagodne i że nie będzie bolało. Zdarza się, że niektóre są wulgarne (piekielny kocioł Michnika), a może nawet niesmaczne. Ale gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Są też lepsze lub gorsze. Bardziej by nas martwił zarzut, że nie są śmieszne lub nie są zrozumiałe, bo to wada filmu główna, warsztatowa. Jednakże w optyce naszej redakcji plenerowe reportaże są unikalną bronią polityczną, która niczym snajperskie pociski dość często boleśnie i celnie trafiają naszych wrogów. Z sygnałów jakie docierają wynika, że są one oglądane w pierwszej kolejności i najlepiej zapamiętywane. Szczególnie filmy Kol. Sendeckiego często bardzo dowcipnie oraz zwięźle streszczają ważkie myśli zawarte wcześniej na stronach naszego pisma. Fakt, że krytyka przeważnie pojedynczych klipów filmowych pojawia się częściej niż wobec materiałów pisanych jest prostą konsekwencją łatwości ich odbioru. Mniej osób ma zastrzeżenia do obszernych publikacji zamieszczanych na blogu po prostu dlatego, że znacznie mniej osób je czyta w całości oraz czuje się kompetentnymi do prowadzenia głębiej udokumentowanej polemiki. Nie zamierzamy jednak zrezygnować z prowadzenia strony internetowej "Biuletynu" ani zasadniczo zmieniać jej formuły, ponieważ jednocześnie wiemy jak bardzo irytuje nasze pismo obnażany w ten sposób obóz przeciwnika oraz jak wielką rolę pełni w uświadamianiu najprostszych, a pożądanych politycznie skojarzeń. Inną cenną rolą realizowanych przez nas filmów jest to, że łamią one socjotechniczny monopol przeciwnika na styl prześmiewczy, stosowany głównie dotąd przy wykpiwaniu wartości naszej strony frontu. Wyśmiewając wroga czynimy go mniej groźnym i zachęcamy ludzi do przełamywania narzucanych im ocen. Są wreszcie takie filmy, które stanowią element pożądanej higieny psychicznej: docinamy na przykład pyszałkowatym lub nikczemnym urzędnikom sądowym (proces Ryszarda Milewskiego) oraz wyśmiewamy słabostki własnego obozu niedojdów, który jak na razie jest dla polskich wyborców tylko rozczarowaniem. I tę rolę zamierzamy utrzymać w przyszłości, bo prawdziwa cnota krytyki się nie boi.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Uwaga Antifa!

Wyśmiewając wroga
czynimy go mniej groźnym
i zachęcamy ludzi do przełamywania
narzucanych im ocen...


26 maja 2010

Samorząd lokalny

Lublin, 10 V 2010 r.

Samorząd jest zasadniczo bytem o ograniczonej suwerenności na obszarze swojego funkcjonowania. Ograniczenia te wynikają z prawnego jego usytuowania w politycznym ustroju państwa a także bieżącego ustawodawstwa ukierunkowanego na przenoszenie przez państwo coraz więcej zadań na poziom gminy systematycznie rozszerzając pakiet jej zadań własnych oraz zleconych. W ślad za "przepychaniem" zadań obserwowana jest pełna niekonsekwencja w przenoszeniu środków finansowych, co wpływa na ich nie wykonywanie w akceptowalnym zakresie. Z politycznego punktu widzenia gmina coraz bardziej przypomina "chłopca do bicia", gdyż nie wykonuje na oczekiwanym poziomie zadeklarowanych jej zadań , których z definicji wykonywać nie może z braku środków, a jako podmiot zobowiązany podlega krytyce lokalnej społeczności niedostatecznie świadomej rozmiarów ograniczeń prowadzących w efekcie do ogólnej niemocy. W tym stwierdzeniu mieści się cała hipokryzja istniejącego establishmentu odpowiedzialnego za kształt państwa. Należy zwrócić też uwagę, że media nie pomagają w podnoszeniu poziomu świadomości i wyrobienia politycznego lokalnej społeczności z uwagi na ich własnościowy status lansujący indywidualne cele a reprezentujące najczęściej grupowe interesy a nie interesy całej społeczności.

Kolejnym i fundamentalnym ograniczeniem stanowi ordynacja wyborcza preferująca finansowane przez państwo partie obecne w parlamencie, które wykorzystując swoją przewagę do majoryzowania organów gminy głównie w celu nieustannych kłótni w radach gmin oczywiście w imię dobra lokalnej społeczności, a tak naprawdę w imię dobra wąskich grup interesów. Kompleks ograniczeń domykają ustawy o zamówieniach publicznych i planowaniu przestrzennym, a także prawo budowlane i finansowe. Bardzo ważnym elementem dla efektywności działalności samorządu gminy jest również ocena i polityka kształtowania tzw. finansowych skutków przechodzących z roku na rok oraz wydolności finansowej. Przystępując do wyboru władz samorządu gminy nie można ogłupiać lokalnej społeczności przez nierealne obietnice, "cudowne programy" bez narażania się na ocenę kolejnego oszustwa, hipokryty, ignoranta lub jako marionetki grupy trzymającej władzę. Program działania dla Gminy Lublin obejmujący cele oraz sposoby ich osiągnięcia w zakreślonej perspektywie musi być przygotowany przez zespół ekspercki z przeznaczeniem dla kandydata na urząd prezydenta Lublina oraz kandydatów na radnych dających rękojmię prawidłowego jego wykonywania.



Foto:
Wyk. T. Zieliński
Na zdjęciu - autor tekstu

W ocenie autora kandydat na urząd prezydenta Lublina i kandydaci na radnych Gminy Lublin powinni reprezentować środowisko patriotyczno narodowe (nie należeć do partii obecnych w aktualnym parlamencie), posiadać wykształcenie, wyższe politechniczne lub uniwersyteckie, mieć co najmniej 30 lat oraz doświadczenie pracy na kierowniczych stanowiskach oraz wybitne predyspozycje zarządczo organizacyjne a także utożsamiać się z prezentowanym eksperckim programem działania o określonej strukturze rzeczowo finansowej oraz perspektywicznej. Wyszczególnione cechy pozwoliłyby na uwolnienie władz Gminy Lublin od zwalczających się partii, odsunięcie obecnego lubelskiego establishmentu na przeciąg realizacji programu od wszelkiego realnego wpływu na kierownictwo Gminy Lublin (wykluczenie indywidualnych oraz grupowych nacisków), zapewnienie pełnego profesjonalizmu i kompetencji w prowadzeniu bieżących zadań Gminy oraz wdrażanie projektów inwestycyjnych wynikających z programu a także sformalizowanego monitoringu realizacji zadań (systemu informacji zarządczej). W programie wyborczym kandydat na urząd prezydenta Lublina musi zawrzeć stanowcze przyrzeczenie o jednoznacznym urealnieniu programu działania po rozpoznaniu stanu pozostawionego przez poprzednika przed upływem pierwszego kwartału urzędowania. Prezydent Lublina dobierając kadrę współpracowników dostosuję organizację Urzędu Miasta oraz procedury w sposób zapewniający maksymalne wspieranie realizowanego programu. Prezydent Lublina wraz z dobranym personelem zarządczo wykonawczym musi mieć możliwość realizacji przyjętego programu podporządkowując indywidualne i grupowe interesy celom stanowiącym interes lokalnej społeczności. W związku z tym nie może być zakładnikiem nacisków partyjnych czy też lokalnego oraz zewnętrznego establishmentu gospodarczego.

Gradacja generalnych celów Gminy Lublin powinna przyjąć postać: wychowywanie, nauczanie i kształcenie młodzieży, szczególna aktywność w redukowaniu bezrobocia poprzez wspieranie rozwoju wytwórczej przedsiębiorczości opartej na rodzimym kapitale oraz prowadzonej w formie kooperatyw, przygotowywanie i dysponowanie uzbrajanych terenów pod zabudowę mieszkaniową, remontowanie i modernizowanie istniejących komunalnych zasobów mieszkaniowych, współuczestniczenie w zabezpieczaniu stałej poprawy jakości usług medycznych, rozwój komunikacji drogowej, rozwój gospodarki wodno-ściekowej, zabezpieczenie energetyczne (tanie źródła energii - geotermia). W przypadku stwierdzenia narastania okoliczności utrudniających lub uniemożliwiających pomyślny przebieg realizacji zadań programowych, osoba piastująca Urząd Prezydenta Lublina uznając niemożliwość dalszego kompromisu musi bez wstydu ustąpić z urzędu z własnej inicjatywy, dając lokalnej społeczności wyraźny sygnał, iż nie może swoją osobą firmować procesy, które zdecydowanie uniemożliwiają realizowanie przyjętego przez siebie programu zaakceptowanego przez wyborców.

Waldemar O.
redaktor "Biuletynu"

25 maja 2010

Portret człowieka zaszczutego

2 czerwca 2010 roku o godz. 11.00 w sali IX V Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Lublinie rozpatrywane będzie zażalenie na postanowienie o aresztowaniu p. Ryszarda Milewskiego. 8 czerwca 2010 r. o godz. 8.30, s. XIII w Sądzie Rejonowym przy ulicy Krakowskie Przedmieście 76 odbędzie się kolejny proces z powodu oskarżenia o groźby karalne. Oskarżycielem jest pełnomocnik żony w sprawie rozwodowej mec. Katarzyna S. z Lublina. Pan Milewski jest lubelskim samorządowcem oraz zasłużonym działaczem lokalnej endecji. Prezentujemy krótki materiał filmowy z rozmowy jaką przeprowadził redaktor naczelny "Biuletynu" Grzegorz Wysok.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Portret człowieka zaszczutego -
sprawa Milewskiego
ciąg dalszy





Powyższy film można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

24 maja 2010

Gdy Związek Nasz Bratni...

ROZMOWY KTÓRE MIEWAŁ
KRÓL SALOMON MĄDRY

Związek Radziecki upadł na wschodzie w atmosferze kompromitacji oraz narodowych niesnasek, ale z jakiś powodów na zachodzie Europy wciąż jest uważany za szczyt tego, co może wymyślić ludzki umysł. Okazuje się, że nie tylko Polak przed przeszkodą i po szkodzie głupi. Taki właśnie jest genezis UE. Wydawać by się mogło, że zaganianie ludzi do kołchozów, kolektywizacja we wszystkich przejawach życia, współmyślenie, to pojedynczy wybryk "tamtego systemu" a nie przechodząca w ciągłość - prawidłowość (marksizm kulturowy, poprawność polityczna). Wszystko wskazuje na to, że ZSRR nie był żadną pomyłką i wpadką ludzkości, o której jak najrychlej chciałoby się zapomnieć - tylko zwiastunem tego co ma dalej dziać się na świecie. Wsiegda i siejczas! Ludzkość wcześniej do tego przygotowywana, gładko teraz przełknie wszelki kit. Wystarczy tylko zmienić słowa starej pieśni, aby grać dalej tę samą melodię. Panowanie w powietrzu zapewnią reżymowe merdia. Ludzkie umysły zewsząd bombardowane specjalnie spreparowanymi informacjami stają się bezbronne. Pozwoli to w najbliższym czasie zoperować wszystkich "bez przerywania snu". Resztki zdroworozsądkowego myślenia nazwie się brakiem tolerancji czy jakimś innym naprędce skleconym określeniem i będzie się wyśmiewać przy każdej okazji.



Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - kol. Adam Leks

Aby zaś te zachowania się nie powtarzały, odpowiednio od małego wychowa się dzieci. Trzeba wiedzieć jak walczyć z przeżytkami! Taki mały człowieczek pozbawiony wzorca w postaci swojego rodzica staje się bezbronny. Nie muszę chyba dodawać, że odetnie się ich w ogóle od wpływu na kształtowanie swoich pociech. Co najwyżej będą mogli teraz zadecydować, co ich dziecko zje dziś na obiad. Jeżeli zaś nadal będą uprawiać tę swoją rodzicielską propagandę, odbierze się im je w majestacie prawa, jak to czyni się już w Szwecji. Zresztą wychowany w ten sposób człowiek już nie będzie "spiskował". Kod rodzicielski wpajany od tylu pokoleń ustanie raz na zawsze. Zniknie w ten sposób to ostatnie siedlisko reakcji i zacofania. Służby specjalne o których istnieniu i faktycznym celu działania nikt nie wie prócz wtajemniczonych, opornych, czy też rzeczywiście zagrażających władzy pozamykają do więzień lub psychuszek. Na lżejsze przypadki nieprawomyślności nałoży się wysokie grzywny. Dowody na ich przestępczą działalność, zostaną sfabrykowane ("Triumf prowokacji"). Zresztą takich będzie niewielu. Skołowana ludzkość sama powchodzi do klatek, zamknie za sobą drzwi i odda dozorcy klucz. Mianowane zaś autorytety oraz wynajęci do tego kuglarze (pisarze, poeci, artyści) przyklasną temu oraz będą piać peany na ich cześć. Częste parady różnych dewiantów będą miały teraz za zadanie, pokazanie różnym "niedowiarkom" jaka panuje u nas wolność. Starsi i mądrzejsi, którzy na swoje nieszczęście będą jeszcze pamiętać jak to drzewiej bywało, będą musieli skwapliwie korzystać z okazji aby siedzieć cicho. O ile w swoim wieku będą wieść jeszcze na tym świecie szczęśliwy żywot. Na starość trzeba będzie zasłużyć. Głównie donośną postawą. Oczywiście aktyw (unijny?) zostanie zwolniony z tych ograniczeń, wszak prawa ustanawia się dla podwładnych a nie dla zwierzchności. No dobrze, przestanę się już nad Państwem znęcać. Pewnie wielu z was po przeczytaniu tego, żachnie się i powie "Cóż on takiego pisze?!", "To przecież niemożliwe!". Ja ze swej strony mu odpowiem: tak to niemożliwe, albowiem tak chce abyśmy myśleli Ministerstwo Prawdy. A tylko jemu wszak zależy na naszym dobru. Lulaj więc dalej słodko obywatelu i... niech ci się czasem nie przyśni rzeczywistość.

Adam Leks
Redaktor "Biuletynu"

__________

Ogłoszenie

Zarząd Główny Katolickiego Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów im. Jana Pawła II w Lublinie zaprasza na Mszę, która celebrowana będzie w dniu 13 czerwca 2010 r. o godz. 13.00 w kościele Ojców Kapucynów przy ulicy Krakowskie Przedmieście 42. Po Mszy Świętej w Sali franciszkańskiej przy Kościele O.O. Kapucynów odbędzie się spotkanie członków i sympatyków Katolickiego Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów, podczas którego prelekcję wygłosi dr Mieczysław Ryba na temat "Sytuacja Polski po katastrofie smoleńskiej". Mile widziani będą członkowie, sympatycy oraz młodzież.

23 maja 2010

Nadesłane Redakcji




ONR - Podhale na wiecu przedwyborczym
Jarosława Kaczyńskiego

Nie jesteśmy zwolennikami kandydata na prezydenta z ramienia PiS pana Jarosława Kaczyńskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że aktywnie uczestnicząc w życiu naszego regionu członkowie zakopiańskiego Koła ONR Podhale w wielką ciekawością udali się na spotkanie przedwyborcze tegoż kandydata. 29 maja 2010 r. po południu kandydat Prawa i Sprawiedliwości przybył do Zakopanego, gdzie przedstawił założenia swego programu wyborczego. Wizytę rozpoczął w Sanktuarium na Krzeptówkach, skąd góralską bryczką pojechał na Plac Niepodległości, gdzie odbyło się spotkanie z mieszkańcami Podhala. Jak można było przypuszczać na Placu Niepodległości przywitało Jarosława Kaczyńskiego wielu górali. "Jestem tym samym człowiekiem, którym byłem, tylko może ludzie patrzą teraz na mnie wielowymiarowo. Oczywiście przeżyłem coś strasznego, cierpienie mnie jednak nie przytłoczyło. Wiem teraz lepiej niż kiedykolwiek, że mam dość sił, by pracować dla Polski w każdej sytuacji" - mówił Kaczyński.

Wiec, na którym nie zabrakło senatorów Stanisława Koguta, Tadeusza Skorupy oraz posłów: Anny Paluch i Edwarda Siarki prowadziła Joanna Kluzik-Rostkowska, szefowa kampanii Jarosława Kaczyńskiego. Przed wystąpieniem kandydata, do głosowania na niego zachęcali Zofia Stachoń-Bigos i Jan Piczura, a zakopiański radny Jerzy Zacharko przeczytał apel Tatrzańskiego Społecznego Komitetu Poparcia Kandydatury Jarosława Kaczyńskiego na Prezydenta RP. Pojawili się także politycy Zbigniew Ziobro, Arkadiusz Mularczyk, Barbara Bartuś, Michał Kamiński, Bolesław Piecha, Andrzej Adamczyk, Jan Dziedziczak, Kazimierz Wiatr, Zbigniew Cichoń oraz Stanisław Kogut. Na zakończenie Jarosław Kaczyński dostał od górali, których reprezentował szef tatrzańskiego PiS Jan Piczura, pas i spinkę góralską. Po oficjalnych przemówieniach rozpoczął się na Placu Niepodległości koncert zespołu pt. De Press. W strugach deszczu pozostali jednak tylko najwytrwalsi.

Zarząd ONR - Podhale

22 maja 2010

Marsz dla życia i rodziny


Marsz dla życia i rodziny

Wielodzietne rodziny, młodzi z transparentami, setki biało-czerwonych flag oraz ludzie, którzy przyjechali na Marsz dla życia i rodziny z całej Polski dają wiarę na przyszłość. I pozwalają mieć nadzieję, że chociaż system się domyka, to Polacy będą walczyć o rodzinę i życie. W kolorowym pochodzie szły głównie rodziny z małymi dziećmi, ale też księża, zakonnice, osoby samotne. Ludzie nieśli ze sobą transparenty, flagi i baloniki. Powtarzano hasła: "Prawo do narodzin dla każdego", "Zielone światło dla rodziny", "Seks-edukacja to deprawacja", "2+6 = szczęście". Przy pałacu prezydenckim pochód zatrzymał się, a uczestnicy marszu odmówili modlitwę za zmarłych. Marsz zakończył się w "Miasteczku Miłosierdzia" - wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia na wysokości kaplicy sióstr wizytek aż do kościoła świętej Anny ustawiono stragany promujące wolontariat, fundacje charytatywne, organizacje prorodzinne oraz rękodzieło. Ta manifestacja była rekordowa pod każdym względem. Uczestniczyło w niej ponad sześć tysięcy osób, nie tylko z Polski (m.in. ze Szczecina, Krakowa, Kutna, Białegostoku, Śląska), ale również ze świata (nad maszerującymi powiewały flagi amerykańskie, brazylijskie i francuskie). Ale najważniejsze były tłumy dzieci (w grupach skupionych wokół rodziców), które machając chorągiewkami wznosząc okrzyki oraz niosąc tablice z napisami "2 + 6 = szczęście" czy "Zielone światło dla rodziny" pokazywały, gdzie jest przyszłość naszego narodu i w czyich rękach jest demograficzne zwycięstwo w "bitwie o Polskę".

p. Antoni Gut
Prezes Krajowego Porozumienia
Samorządowego

__________

"Marsz Widowdański nie jest zwykłym marszem, to droga prowadząca przez ciemność do światła. Jest to szlak prowadzący do pierwszego bastionu, który już dawno został naruszony. Jeżeli nie wypełnimy go naszym duchem oraz naszą wiarą, przez niego przejdzie wszystko zło tego świata i dotrze do naszych domów, naszych umysłów oraz naszego życia. Życie człowieka mierzy się ziarnkami piasku. Jeżeli my teraz go nie ożywimy, nie będziemy mogli zatrzymać zła. Ożywimy go żywą wodą płynącą z naszej wiary w Boga i Ojczyznę. Tysiąc lat będzie niczym w porównaniu z męką, która nas czeka jeśli nie wrócimy do źródeł. Wszyscy na Marsz! Wszyscy do Kosowa! Wszyscy na bastion!

Nikola Hadži-Nikolić


Razem do serbskiego Kosowa

14 czerwca z Belgradu wyrusza kolejny pieszy marsz Serbów do Kosowa. Powstała już polska wersja oficjalnej strony Marszu Widowdańskiego. Można ją znaleźć pod tym adresem: http://vidovdanskimars.org/?lang=pl. Stronę marszu przygotowali członkowie niezależnej inicjatywy o nazwie Polacy na rzecz serbskiego Kosowa. Na niej znajdują się informacje potrzebne osobom zainteresowanym udziałem w marszu. Serdecznie zapraszamy do udziału w tej niezwykłej i wyjątkowej pielgrzymce przez piękną Serbię ku jej duchowemu centrum: Kosowu oraz Metoxii! Pielgrzymka kończy się 28 czerwca wielkim wiecem Serbów na Gazimnestanie, na polach legendarnej kosowskiej bitwy 1389 roku. Można zacząć marsz w Belgradzie lub przyłączyć się na trasie Belgrad-Kosowska Mitrowica. Koszty noclegów, wyżywienia i transportu powrotnego z Kosowa do Belgradu pokrywa organizator! Polscy uczestnicy muszą jedynie pokryć koszty swojego dojazdu do Serbii oraz powrotu do Polski. Marsz Widowdański tylko dla wytrwałych. Dzieciom i prowokatorom dziękujemy!

Polacy na rzecz serbskiego Kosowa

21 maja 2010

Grzegorz Wysok w TV Lublin




Foto:
Wyk. autor artykułu
Na zdjęciu - red. "Biuletynu" Grzegorz Wysok
i Piotr Sławiński przed marszem ONR


Sobotnie demonstracje w Lublinie
- próba obiektywnej relacji

W sobotnie popołudnie doszło do zorganizowania w Lublinie dwóch niezależnych oraz antagonistycznych wobec siebie demonstracji. Obie uzyskały zgodę władz miejskich, a więc obie były legalne. Postanowiłem przyjrzeć się z tak bliska, jak to tylko możliwe obu zwaśnionym grupom. Z uwagi na to, iż uważam, że dziennikarskim obowiązkiem jest relacjonować, a nie oceniać, postaram się opisać wszystko co widziałem, chociaż kilku subiektywnych uwag zapewne nie uda mi się uniknąć. Jest godzina 16.00, plac pod Galerią Centrum. Grupa kilkudziesięciu młodych osób rytmicznie walących w bębny. Rej wodzi dziewczyna z gwizdkiem, która "dyktuje" rytm. Na rozmowę z kimkolwiek nie ma szans chociażby ze względu na panujący hałas. Wielu dziennikarzy, robią zdjęcia, filmują. Ja nagrywam trochę muzyki, robię kilka zdjęć i idę dalej.

Plac Litewski. Na pozór całkiem pusty. Tylko dwa radiowozy i samochód straży miejskiej koło "baobabu". Dopiero w głębi placu w ocienionej alejce widać grupkę kilkunastu osób. Zbliżam się do nich. Pytam o organizatorów. Za mną widzę jak podąża kolega z redakcji MM-ki i Radia Lublin. Organizatorem jest Krzysztof. Nie chce podać nazwiska, ani kontaktowego numeru telefonu - minus. Opowiada o tym dlaczego demonstrują, wyjaśnia symbolikę znaku, którego używają ONR-owcy. Ośmieleni dziennikarze również zaczynają rozmawiać z p. Krzysztofem. Zaczynamy robić zdjęcia. Fotografuję młodego człowieka, który na plecach znak Obozu Narodowo-Radykalnego. Zauważa on, że go fotografuje. "Czy szanowny pan byłby tak uprzejmy i nie robił mi zdjęć?" - mówi młody człowiek. Odpowiadam mu równie grzecznie. Zadyma wisi na włosku, ale po chwili gdy okazuje się, że reprezentuję www.lublin.com.pl, nie zaś (...) pada krótkie: "Przepraszam. Szacun. Może pan fotografować ile chce". Grupa narodowych radykałów licznieje z każdą chwilą. Widać kilka znanych twarzy. Dołączają też ludzie spoza ONR. Ze sztandarami i wieńcem, przygotowanym do złożenia pod pomnikiem "Zapory" na placu Zamkowym. Demonstranci ustawiają się w szyku już na froncie placu Litewskiego.

Wracam pod galerie "Centrum" do "Porozumienia na rzecz Tolerancji". Tutaj sytuacja bez zmian. Nadal króluje muzyka i dosyć piknikowy nastrój. Wiele bardzo atrakcyjnych dziewcząt. Trafiam na organizatorkę tej manifestacji p. Aleksandrę. Ta przedstawia się chętnie i bez oporu podaje swoje namiary. Plus. Mówi, że będzie spokojnie, że nikt nie chce zadym, że chcą tylko wyrazić swój protest wobec ksenofobii swych adwersarzy. Jeśli już czymś będą w nich rzucać to jedynie kwiatami. Narodowcy ruszają z Placu Litewskiego. Idą dobrze zorganizowana grupą. Policja tworzy szpaler, odgradzający obie grupy. Znajduje się dokładnie w środku między obiema demonstracjami. W uszach mam kompletna kakofonię. Z jednej strony hałaśliwa muzyka wzbogacona o wiele gwizdków "tolerancyjnych", z drugiej - wykrzykiwane jednym głosem typowo narodowe hasła, o natężeniu jak po zdobyciu bramki na stadionie Motoru. Tylko tyle, a może aż tyle. Praktycznie brak wrogich okrzyków poza sporadycznymi głosami pojedynczych osób. Policja tylko obserwuje. Nikt nie rwie się do walki. Cały pochód narodowców jest już poza placem, przed galerią "Centrum" - na deptaku. Nie powiem, że odczuwam zawód, ale po lekturze innych mediów o tym jak podobne manifestacje przebiegały w niektórych miastach, na myśl przychodzi mi jedynie powiedzenie "z dużej chmury mały deszcz".

Wtem centrum zainteresowania wielu ludzi obserwujących te wydarzenia przenosi się na skrzyżowanie deptaka z ul. Wróblewskiego. Słychać komendy policji, następuje szybkie przegrupowanie sił. Cóż się stało? Otóż grupa "tolerancyjnych" wykonała sprytny manewr, który kompletnie zaskoczył prowadzących ochronę demonstracji policjantów. Gdy uwaga wszystkich skierowana była na moment mijania się zwaśnionych grup pod galeria Centrum, "oddział specjalny" tolerancyjnych ulicami Kapucyńska, Narutowicza i Wróblewskiego przedostał się na deptak "od tyłu" zagradzając drogę czołu demonstracji narodowców. Piszę "oddział specjalny", gdyż ludzie Ci nie stanowili już rozśpiewanego i roztańczonego tłumu spod galerii "Centrum", lecz byli przygotowani do "zadymy". Wszystkie twarze zakryte, w rękach transparent jawnie obrażający narodowców. Sytuacja zrobiła się bardzo groźna, gdyż mogło dojść do zetknięcia się "grupy specjalnej" tolerancyjnych z czołem pochodu narodowców. Przed chwila zganiłem policję za brak przewidywania rozwoju sytuacji (manewr oskrzydlający), ale również muszę ich jednak pochwalić za błyskawiczna reakcję oraz otoczenie "oddziału specjalnego" kordonem. Nastąpiły działania grupy prewencji, która nie stosując nadmiernych środków przymusu (mimo że manifestanci skandowali POLICJA - FASZYŚCI - KOALICJA) doprowadziła do usunięcia "tolerancyjnych" z drogi pochodu narodowców. Potem wszystko przebiegało już spokojnie. Grupa ONR przeszła przez końcówkę deptaka, Stare Miasto i zakończyła demonstrację pod pomnikiem "Zapory" na placu Zamkowym.

Na koniec jeszcze dwie uwagi. Policja nie doceniła wyraźnie sprytu "tolerancyjnych" i pozwoliła im na opisany wcześniej manewr oskrzydlający, ale też nie spodziewała się chyba, że może dojść do zaognienia sytuacji na samym deptaku. Było tam mnóstwo przypadkowych ludzi, często z małymi dziećmi oraz wielu gapiów. Dopiero wówczas, gdy wezwano posiłki i zaczęto siłą usuwać "tolerancyjnych" policja przez megafony zaczęła prosić o opuszczenie terenu przez osoby postronne, a policjanci stojący na deptaku na wysokości ulicy Świętoduskiej zaczęli kierować ludzi idących od Bramy Krakowskiej w ulicę przechodnią. Mam głęboką nadzieję, że sobotnie wydarzenia będą stanowiły nauczkę, policja wyciągnie odpowiednie wnioski i w przyszłości ustrzeże się od popełnienia podobnych błędów. I druga uwaga całkowicie subiektywna: incydent na deptaku spowodowali "tolerancyjni" i nie ma co do tego żadnej dyskusji. Ale chciałbym podkreślić odpowiedzialne zachowanie narodowców. Akcja z usuwaniem "oddziału specjalnego" trwała około kwadransa. W tym czasie grupa ONR stała karnie kilkanaście metrów dalej i z ich strony nie było przejawów agresji wobec osób, które zablokowały drogę ich legalnej manifestacji. Strach pomyśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdyby działacze ONR zechcieli wykorzystać sytuację i doprowadzić do tzw. zadymy, o co tak często są w mediach oskarżani.

Ryho
http://lublin.com.pl/

__________

Poniżej prezentuję zapis wywiadu
jaki Telewizja Lublin przeprowadziła z redaktorem
naczelnym "Biuletynu Narodowego"
Grzegorzem Wysokiem -

Tadeusz Zieliński

kliknij: red. Wysok w TV Lublin

20 maja 2010

O sektach i okultuzmie w Lublinie

Zapraszamy na wykład pana Andrzeja Wronki pt. "Sekty, magia, okultyzm - współczesne zagrożenia". Pan Andrzej jest absolwentem Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie. Od kilkunastu lat zajmuje się problematyką obrony wiary katolickiej przed działalnością sekt oraz błędnych duchowości. Jest również prezesem ogólnopolskiego stowarzyszenia Effata oraz prowadzi na terenie całej Polski liczne katechezy, prelekcje i spotkania nt. współczesnych zagrożeń wiary. Do Lublina przyjeżdża na zaproszenie Katolickiego Instytutu Apologetycznego im. św. Tomasza z Akwinu. Spotkanie odbędzie się 5 czerwca (sobota) godz. 18.00 w Sali konferencyjnej hotelu Mercure Unia Lublin przy Al.Racławickich 12. Wstęp wolny.

Redakcja "Biuletynu"


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - W całym mieście
przeprowadzono akcję plakatową informującą
o spotkaniu

19 maja 2010

Do Marszałka Senatu

Pan
Bogdan Borusewicz
Marszałek Senatu RP
E-mail: borusewicz@nw.senat.gov.pl


Szanowny Panie Marszałku!

Jestem wstrząśnięty przyjęciem przez Sejm RP w dniu 6 maja 2010 r. znowelizowanej "ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie a także niektórych innych ustaw". Stało się tak wbrew licznym protestom organizacji społecznych oraz zwykłych obywateli. W związku z tym, że wspomniana ustawa przesłana została do rozpatrzenia przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej ufam, że Wyższa Izba Parlamentu nie dopuści do uchwalenia tego wysoce niebezpiecznego dla rodzin "prawa". Jak pokazują analizy wspomniana ustawa brutalnie godzi w dobro polskiej rodziny. Przede wszystkim zakłada ona daleko idącą ingerencję urzędników państwowych w życie rodziny oraz zwiększenie nad nią nadzoru administracyjnego.

Szczególnie niebezpiecznie brzmią zapisy ustawy mówiące o przetwarzaniu intymnych danych osób dotkniętych przemocą w rodzinie oraz stosujących ją bez zgody i wiedzy tych, których dane te dotyczą (art. 9 c). W myśl nowych przepisów pracownik socjalny miałby prawo do zabrania dziecka z rodziny biologicznej bez wcześniejszej decyzji sądu (art. 12 a). Należy tu przypomnieć, że taki urzędnik działa zazwyczaj na podstawie "Poradnika Pracownika Socjalnego", który za przemoc w rodzinie uznaje na przykład "narzucanie własnych poglądów" czy "krytykowanie zachowań seksualnych" (str. 3), co uderza bezpośrednio w wolność słowa oraz autonomię rodziny. Nasuwa się wniosek, że Polska staje się narzędziem wrogich rodzinie orientacji politycznych rodem z czasów Pawlika Morozowa, które to ideologie głoszą, że państwo lepiej niż rodzice pojmuje dobro dziecka, a w sytuacji kiedy jest ono zagrożone może stać się jego najlepszym rzecznikiem. Przyjęte przez Sejm zapisy są nie tylko wyjątkowo szkodliwe, ale również sprzeczne z Konstytucją RP, która w artykule 47 zobowiązuje administrację do ochrony prywatności życia rodzinnego, zaś w art. 48 mówi o prawie rodziców do wychowania dzieci zgodnie z wyznawanymi przekonaniami. W imieniu redakcji "Biuletynu" składam na ręce Pana Marszałka ten apel i wyrazy największego oburzenia.

Tadeusz Zieliński


Do wiadomości:
JE Ks. bp Kazimierz Górny
Rada do Spraw Rodziny Episkopatu Polski
E-mail: kuria@rzeszow.opoka.org.pl

18 maja 2010

Demonstracja ONR w Lublinie


Ponad dwieście osób
wzięło udział w manifestacji ONR
w Lublinie


Lublin, 22 maj 2010 r.

Obóz Narodowo-Radykalny rozpoczął swą demonstrację na Placu Litewskim w centrum miasta. W pochodzie z flagami a także transparentami wznosząc okrzyki: "Narodowy radykalizm!", "Bóg, honor i ojczyzna!", "Nadchodzą nacjonaliści!" udali się w kierunku Starego Miasta. Marsz był formą obchodów siedemdziesiątej szóstej rocznicy powstania ONR. "Chcemy uczcić również członków obozu narodowego, którzy polegli w walce z totalitaryzmami komunistycznym i hitlerowskim", wypowiedział się jeden z uczestników marszu. Z kolei pikietę na znak protestu przeciwko manifestacji Obozu zorganizowało Lubelskie Porozumienie na Rzecz Tolerancji - nieformalna grupa licząca kilkadziesiąt osób. Trzymali transparenty "Lublin Miasto Tolerancji", "Faszyzm nie przejdzie", "Zakaz faszyzowania". Wielu z nich trzymało kwiaty, a towarzyszyła im grupka bębniarzy. Na deptaku marsz ONR zablokowała inna grupa około trzydziestu osób, które ustawiły się w poprzek drogi. Większość z nich była ubrana na czarno, na głowach mieli kaptury, zasłonili twarze chustami. Krzyczeli: "Antifa!", "Wszyscy równi każdy inny!", "Znajdzie się kij na faszystowski ryj!". Potem usiedli na bruku. Ponieważ anarchiści nie chcieli zejść z deptaka, policja zapowiedziała, że jeśli nie rozejdą się spokojnie to będą usunięci siłą. Antyfaszyści nie reagowali na wezwania do rozejścia się i odblokowania drogi. Po około pół godziny funkcjonariusze siłą usunęli protestujących z ulicy oraz przewieźli do komendy. "Zostali oni ukarani mandatami za blokowanie demonstracji, która była legalna. Wszyscy mandaty przyjęli", powiedział p. Arkadiusz Arciszewski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

W akcji zabezpieczenia lubelskiej manifestacji wzięło udział kilkuset policjantów. W czasie blokowania drogi przez antyfaszystów uczestnicy marszu ONR czekali, aż policja umożliwi im przejście. Przekrzykiwali się tylko z pikietującymi na rzecz tolerancji. "Precz z faszyzmem oraz nacjonalizmem!" - wołali przeciwnicy marszu ONR. "Faszyzm tylko w waszych głowach" - odpowiadali ONR-owcy. Po usunięciu protestujących antyfaszystów marsz ONR odbył się już dalej bez przeszkód. Narodowcy przeszli otoczeni kordonem policji przez lubelską starówkę pod zamek. Po drodze krzyczeli między innymi "Nasze ulice, nasze kamienice!", "Wielka Polska narodowa!", "Sport, walka oraz nacjonalizm!", "Dzisiaj krzyczymy, jutro działamy!". Na placu zamkowym złożyli kwiaty pod pomnikiem żołnierzy majora Dekutowskiego pseudonim "Zapora". Mężczyzna który przedstawił się dziennikarzom jako Artur powiedział, że ruch, który narodził się 76 lat temu ma nadal sens. "Cały czas czekamy na urzeczywistnienie się Wielkiej Polski", powiedział. Zakazu organizacji marszu Obozu Narodowo Radykalnego w Lublinie domagała się od władz tego miasta partia Zieloni. Ich zdaniem ONR jest organizacją propagującą ideologię nacjonalistyczną, antysemityzm, nawołującą do łamania praw człowieka, co sytuuje ją "daleko poza debatą demokratyczną", a przestrzeń publiczna "powinna być wolna od ekstremizmu". Władze koziego grodu tłumaczyły, że nie mogą odmówić organizowania demonstracji, bo organizatorzy deklarują pokojowy, zgodny z prawem przebieg swoich zgromadzeń i w tej sytuacji urząd nie ma prawa tego kwestionować.

PAP

17 maja 2010

Nasze pytanie o wybory

- Original Message -
To: mndystrybucja@o2.pl
Sent: Friday, April 30, 2010 9:43 PM
Subject: pytanie

Czołem Wielkiej Polsce!

W kręgach organizacji narodowych Młodego Pokolenia padł pomysł zajęcia wspólnego stanowiska odnośnie zbliżających się wyborów prezydenckich. Wstępnie rozważane jest poparcie p. Marka Jurka lub względnie wydania oświadczenia mówiącego, że wszystkie organizacje nie popierają żadnego kandydata, zaś swoim członkom oraz sympatykom dają wolny wybór co do głosowania. Tu też moje pytanie, czy Wasze środowisko byłoby zainteresowana udziałem w powyższym stanowisku?

Z poważaniem!

Norbert Wasik
ONR Podhale

__________

Cieszymy się z ponownego kontaktu z Panem, Panie Norbercie, choć osobiście jeszcze się nie znamy. Pański list wyraża rodzaj opinii, z którą spotkaliśmy się już w różnych miejscach. Otóż miarę jak zbliżają się wybory prezydenckie coraz więcej osób zwraca się do nas z pytaniem: jak i na kogo głosować? Po pierwsze uważamy, że należy zachować spokój. W obecnej sytuacji geopolitycznej, gdy los Polski rozstrzyga się poza jej granicami, żadne wybory nie mają dla nas zasadniczego znaczenia, bo rzeczy najistotniejszych rozstrzygnąć nie mogą. Nie mamy więc przed sobą sytuacji, że oto nadchodzi historyczna chwila, która przesądzi o czymś na zawsze lub choćby na długo. Tak naprawdę nic się ważnego w dniu dwudziestego czerwca nie stanie: ot, w Pałacu Namiestnikowskim miejsce jednego cwaniaka po prostu zajmie inny. Niemniej jednak na wybory pójść trzeba, choćby ze względu na własną podmiotowość. Pomimo, iż na los Polski zasadniczo nie mamy wpływu, to możemy oraz powinniśmy dać czynnie znak rozumu i sumienia, czyli przede wszystkim odrzucić kandydata Platformy Obywatelskiej. Jak już wielokrotnie podkreślaliśmy PO jest nikomu niepotrzebną pasożytniczą partią, która hołdując próżności dwustu sześciu posłów i trzydziestu trzech senatorów zabiera z budżetu państwa więcej pieniędzy niż potrzeba na utrzymanie dużego publicznego szpitala. Popieranie jej kandydata jest hańbą dla zdrowego rozsądku i politycznej troski o Polskę.

Po drugie, nie możemy dać się wciągnąć w manipulację "prawe-lewe". Polski interes narodowy nie polega na wyborze między prawicą a lewicą, lecz zawiera się w obszarze między zdradą, a tandetą. Nie wolno zatem oddać ani jednego głosu na kandydata wywodzącego się z partii, które Polskę zdradziły i rozkradały, oddały w ręce NATO i Unii Europejskiej oraz które programowo chcą to robić nadal wysługując się mocodawcom z Brukseli, Waszyngtonu, Tel Awiwu lub też Moskwy. Odrzucimy więc po lewicy aspiranta SLD (Napieralski), Samoobrony RP (Lepper), PSL (Pawlak) oraz Polskiej Partii Pracy (Ziętek), a po prawicy kandydata PO (Komorowski), PiS (Kaczyński) i SD (Olechowski). Są to partie zdrady nawet jeśli niektóre z nich mają usta pełne patriotycznych frazesów. Z tych pretendentów, którzy pozostali nie ma już w czym wybierać, ale przynajmniej unikniemy zasadniczego sprzeniewierzenia się samemu sobie. Tu wchodzą w grę tacy gracze jak Marek Jurek (Prawica RP), Kornel Morawiecki (Solidarność Walcząca) czy Janusz Korwin Mikke (Wolność i Praworządność), zaś rozum podpowiada tego z nich, którego system najmocniej atakuje a także odrzuca w mediach. Ponadto głosując warto kierować się tylko własnym sumieniem, a nie podpowiedziami innych. Należy przy tym wybierać uczciwych, a nie tylko inteligentnych, poznanych osobiście niż tylko z plakatu oraz raczej te osoby, które zachowują się skromnie niż tych, którzy szastają pieniędzmi na kampanię i stosują chwyty pod publiczkę. Jak bowiem radził Prymas Tysiąclecia: "Trzeba pilnie śledzić to, co zwalcza i co doradza Przeciwnik. Oraz czynić dokładnie odwrotnie, ponieważ tylko wtedy jest dla Polski dobrze". Przyjaźnie pozdrawiamy ONR Podhale oraz jego lidera Tomasza Piczurę z Witowa.

Tadeusz Zieliński

16 maja 2010

Filmy z Marszu ONR w Lublinie

22 maja 2010 roku w Lublinie odbyła się manifestacja stowarzyszenia Obóz Narodowo Radykalny, w której wzięło udział kilkuset radykałów z ONR, Obozu Wielkiej Polski, Stowarzyszenia Białe Orły, Dzielnicy Lubelskiej NOP, grupa tak zwanych autonomistów i niezrzeszeni narodowcy. Prezentujemy trzynaście reportaży filmowych z demonstracji. Pierwszy i drugi monitoruje zbiórkę uczestników Marszu w 76. rocznicę powstania ONR na Placu Litewskim w Lublinie. Trzeci film prezentuje grupy znarkotyzowanych lewaków z Porozumienia na Recz Tolerancji, którzy gromadzą się pod budynkiem lubelskiego pedetu. Czwarty reportaż przedstawia dwa firmowe znaczki - lewicowy oraz patriotyczny, symbolicznie wyrażające dwa światopoglądy, które starły się na ulicach Lublina. Na piątym filmie działacze tzw. Antify próbują zatrzymać pokojowy marsz narodowców, kładąc się na ziemi i blokując ruch. Stawiamy policjantom pytanie, czy ujęła sprawców bezczeszczenia polskich pomników, których systematycznie dopuszczają sie lewacy w Lublinie. W szóstym zwolennicy tolerancji usiłują za kordonu funkcjonariuszy prewencji obrzucić manifestację ONR kamieniami i jajkami. Policja zachowuje się pasywnie i nie usiłuje zatrzymać lewackich bojówkarzy. Na siódmym filmie widać, jak przećpana zgraja nakręca się do walki z wydumanym "faszyzmem" przy pomocy skrętów z marihuaną. Ósmy i dziewiąty reportaż prezentuje rozmowę z liderem lubelskiej UPR p. Marianem Kowalskim, który wypowiada się na temat demonstracji Obozu Narodowo Radykalnego oraz wrogach wolności słowa w Polsce. Na dziesiątym filmie widać, jak policja usuwa ostatnich członków antyfaszystowskiej grupy, która zatrzymała pochód narodowców. Dalszy wiec działaczy ONR odbywa się bez zakłóceń. Jedenasty reportaż prezentuje przemarsz nacjonalistów przez Stare Miasto pod pomnik żołnierzy majora Hieronima Dekutowskiego. Dwunasty film przedstawia przemówienie Kolegi Artura Zienkiewicza z ONR przy obelisku Zaporczyków w Lublinie. Mówca ustosunkowuje się do zarzutów stawianym narodowym radykałom ze strony tak zwanych antyfaszystów. W trzynastym filmie grupa "gejów" z transparentem "Faszyzm nie przejdzie!" usiłuje zakłócić wiec narodowców w Lublinie. Czternasty prezentuje wypowiedź kpt. Polskich Drużyn Strzeleckich Andrzeja Szadury na temat pojmowania patriotyzmu i zachowania młodzieży z Porozumienia na Rzecz Tolerancji utrudniającej przemarsz nacjonalistów. Ostatni dokument prezentuje rozmowę redaktora Wysoka z Kol. Konradem Rękasem na temat rządów plutokracji, syjonizmu, potrzebie depalikotyzacji miasta Lublina i marszu ONR.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Twarzą ku słońcu -
przygotowania do Marszu ONR
w Lublinie





Video 2:
Twarzą ku słońcu -
manifestacja ONR w Lublinie
22 V 2010 r.





Video 3:
Przygotowania
grup lewackich do dania odporu
marszowi "faszystów"





Video 4:
Nie chcemy patriotyzmu!
Dwie odznaki - dwie cywilizacje
- marsz ONR





Video 5:
Demonstracja
ONR - blokada bojówki
lewackiej Antify





Video 6:
Lewak rzucający
kamieniem w narodowców
- marsz ONR





Video 7:
Jarająca zioło
uczestniczka kontrmarszu
tzw. tolerancji





Video 8:
Lider lubelskiej
UPR Kol. Marian Kowalski
o marszu ONR





Video 9:
Pojedynek na
okrzyki. Marsz działaczy
ONR w Lublinie





Video 10:
Odblokowanie
pikiety oraz dalszy pochód
narodowców z ONR





Video 11:
Przemarsz ONR
deptakiem na Stare Miasto
w Lublinie





Video 12:
Wiec działaczy
ONR pod pomnikiem "Zapory"
w Lublinie





Video 13:
Zagraniczny gej
pokazuje "faka" narodowcom
- pikieta ONR





Video 14:
Tolerancja dla lewicy!
Rozmowa z kpt. Szadurą z
Drużyn Strzeleckich





Video 15:
O plutokracji,
syjonizmie, Palikocie oraz
głupiej młodzieży





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/GrzegorzWysok09

Redakcja "Biuletynu"

15 maja 2010

Felieton Adama Leksa

ROZMOWY KTÓRE MIEWAŁ
KRÓL SALOMON MĄDRY


Ernesto Che Guewara i Chłopcy z Placu Broni

Kiedyś rozmawiając z kolegą zastanawialiśmy się nad podobizną Che Guewary, jak to jest, że tacy dranie i mordercy mają takie "branie" wśród młodzieży i innych? W końcu wspólnie doszliśmy do wniosku, że wystarczy aby jakiś sławny buc zaczął obnosić się z koszulką z podobnym indywiduum, aby inni zaraz poszli za jego przykładem. Współczesna moda polega właśnie na bezmyślnym małpim naśladownictwie. Kiedyś do swoich idoli czy bohaterów trzeba było się upodobnić naśladując ich zachowanie, teraz tylko wystarczy być do nich podobnym zewnętrznie (koszulka). Inna sprawa że dawni idole często byli tego warci, że byli wzorem dla innych ze wszech miar godnym do naśladowania, teraz zaś można sprzedać nawet gówno, byle w ładnym opakowaniu. Spełniło się zatem proroctwo Waldemara Łysiaka, iż dzisiaj łatwo być człowiekiem kulturalnym, albowiem poziom kultury obniżył się do poziomu każdego z nas.



Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - kol. Adam Leks

Pamiętam jak w moich siermiężnych czasach, lekturą szkolną była książka "Chłopcy z Placu Broni" Ferenca Molnara. Bohaterami jej były starsze dzieci, które bawiąc się w wojsko tworzyły paramilitarne - jakby dzisiaj określono "faszystowskie" - grupy. Oddziały te w różny sposób rywalizowały ze sobą staczając między innymi potyczki. Najczęściej stosowaną w nich amunicją były "bomby" czyli kule ubitego rękami piachu. W kulminacyjnym momencie książki, kiedy obydwa "wojska" toczyły ze sobą zaciętą walkę o Plac Broni, przybywa na pole walki słaby cherlawy Nemeczek, który mimo choroby, z gorączką, śpieszy kolegom na pomoc, kiedy losy "bitwy" zaczynają się niebezpiecznie przechylać na stronę wroga. Z determinacją atakuje Ferigo Acza "wodza" chłopców przeciwnej grupy i powstrzymuje go przed uwolnieniem braci Pastorów i Sebenicza z budki, dzięki czemu szala zwycięstwa przechyla się na stronę Chłopców z Placu Broni. Wycieńczonego chłopca do domu odnosi jego komendant Janosz Boka. Tam słaby Nemeczek zaczyna majaczyć. Wezwany lekarz mówi ojcu, że chłopiec niedługo umrze, gdyż jego stan jest zły. Zmęczony wszystkim Nemeczek umiera po paru minutach od wyjścia lekarza.

Przed domem Nemeczka Boka spotyka Feriego Acza, który przyszedł dowiedzieć się czegoś na temat stanu zdrowia chłopca. Boka załamany odejściem przyjaciela udaje się na Plac Broni, aby szukać ukojenia. Tam dowiaduje się, że Plac został sprzedany pod budowę domu (Europejskiego?) Boka pociesza się jedynie tym, że Nemeczek, który oddał życie za Plac, nie dożył chwili sprzedania "ojczyzny". Tylko chory Nemeczek, który nosił w "wojsku" najniższy stopień szeregowca był zdolny do takiej ofiary. Czyż to nie piękna książka i wzór poświęcenia godny do naśladownictwa? Pamiętam jak wtedy płakałem po obejrzeniu filmu (nie umiałem jeszcze czytać) i nikt nie był w stanie mnie pocieszyć. Dzisiaj natomiast dzieciom i młodzieży do głów jest wtłaczany polipoprawny scheiss o równości płci, dyskryminacji rasowej, tolerancji, homofobii, co u normalnego niezindoktrynowanego człowieka musi wywoływać odruch wymiotny.Czy wobec tego, można się dziwić muzułmanom, że mają nas w głębokiej pogardzie? My odkrywcy Ameryk, potomkowie Krzyżowców, wyprawiający się w kosmos zaczynamy odwracać się od tego co czyniło nas wielkimi. Symbolem odejścia jest właśnie kult Ernesto Che Guevary - sadysty, zbrodniarza, mordercy oraz gwałciciela. Jak dużo musi upłynąć wody w Wiśle i innych rzekach aby zbóje, degeneraci oraz osobnicy nienormalni przestali robić u nas za bohaterów?! Kiedyś za komuny potrafiliśmy wychowywać nasze dzieci jak trzeba. Czyżby teraz bylibyśmy głupsi? A może tylko gnuśni?!

Adam Leks
Redaktor "Biuletynu"

14 maja 2010

Zaproszenie na Marsz ONR

19 maja 2010 r. otrzymaliśmy informację, że Kol. Arkadiusz Łygas został uniewinniony z absurdalnych zarzutów przez Sąd Rejonowy w Hrubieszowie. Przypomnijmy - pod koniec stycznia 2006 roku prokurator Jacek Miścior postawił byłemu działaczowi partii politycznej Narodowe Odrodzenie Polski obwinienie popełnienia przestępstwa z art. 257 kodeksu karnego, to jest znieważenia wyznawców religii mojżeszowej. Powodem przedstawienia zarzutów był opublikowany w gazecie "Dziennik Wschodni" artykuł opisujący akcję NOP zorganizowaną z okazji Dnia Judaizmu, która polegała na rozprowadzaniu tekstu kościelnej modlitwy Wielkiego Papieża Piusa V. "Modlitwa za wiarołomnych żydów", jak jasno wynika z treści jest modlitwą do Boga w Trójcy Świętej Jedynego, by w swej dobroci nawrócił wszystkich żyjących w błędzie i nieświadomości prawdziwej religii. Pomimo tych oczywistości prokurator Miścior w ekspresowym tempie postawił nieuzasadniony zarzut członkowi NOP odpowiedzialnemu za akcję na terenie Hrubieszowa. Kulisy działań prokuratorskich wyjaśnia częściowo wypowiedź burmistrza p. Andrzeja Wołowskiego, że istnieją silne związki władz miasta z byłymi mieszkańcami Hrubieszowa, a obecnie obywatelami państwa Izrael. Postępowanie prok. Miściora tylko potwierdziło tą opinię oraz wskazało na nierzetelność wyżej wymienionego w stosunku do przepisów prawa, nad które przedłożył lojalność względem przedstawicieli środowisk żydowskich. Szerzej sprawę opisał sam zainteresowany w postach z dnia 10 kwietnia oraz 6 maja 2010 roku.

Tadeusz Zieliński

__________

Podobnie jak w poprzednich latach, narodowcy z ONR organizują w naszym mieście demonstrację z okazji kolejnej rocznicy powstania swojego stowarzyszenia. Serdecznie zapraszamy na Ogólnopolski Marsz Patriotyczny w 76 rocznicę powstania Obozu Narodowo-Radykalnego, który odbędzie się w dniu 22 maja 2010 r. (sobota) i wyruszy o godzinie 16.30 z Placu Litewskiego pod Pomnik Ofiar Komunistycznego Terroru oraz żołnierzy AK, WiN i NSZ przy Placu Zamkowym w Lublinie. Oprócz działaczy ONR, w manifestacji udział wezmą również osoby niezrzeszone, autonomiczni nacjonaliści oraz przedstawiciele innych patriotycznych ugrupowań.

Grzegorz Wysok
Red. naczelny "Biuletynu"

Video 1:
Zaproszenie na
manifestację ONR w Lublinie
dnia 22 maja 2010 r.





Powyższy film można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/GrzegorzWysok09

Redakcja "Biuletynu"

13 maja 2010

Strarostwo zaprasza ONR Podhale

- Original Message -
To: mndystrybucja@o2.pl
Sent: Tuesday, May 18, 2010 3:26 PM
Subject: wiadomość


Starostwo Tatrzańskie
zaprasza ONR - Podhale

17 maja 2010 roku na adres siedziby naszego Stowarzyszenia wpłynęło zaproszenie ze Starostwa Powiatowego w Zakopanem, od Wicestarosty Tatrzańskiego mgr inżyniera Andrzeja Skupnia na spotkanie organizowane w ramach "Samorządowej Akademii Współpracy", projektu realizowanego przez Fundację Biura Inicjatyw Społecznych w Krakowie wraz z Urzędem Marszałkowskim Województwa Małopolskiego. Głównym celem tego przedsięwzięcia jest poszerzenie zakresu oraz jakości współpracy pomiędzy samorządami lokalnymi biorącymi udział w projekcie, a organizacjami samorządowymi, czytamy w zaproszeniu. Cel bliski jest założeniom regionalnego charakteru działalności społeczno-politycznej Obozu Narodowo Radykalnego Podhale. Mamy zatem nadzieję, iż projekt skutecznie przyczyni się do współdziałania samorządu lokalnego jak również podhalańskich organizacji pozarządowych na rzecz naszego całego regionu, gdzie aktywizowanie lokalnych społeczności wokół różnych celów dla dobra wspólnego oraz przyczynianie się do rozwiązania określonego lokalnego problemu lub zaspokojenia pewnej potrzeby mieszkańców jest przecież jednym z ważniejszych zadań zarówno samorządów jak i lokalnych organizacji pozarządowych.

A. Buńda
ONR Podhale

__________

Ogłoszenie

Zapraszamy na pojedynek redaktora "Rzeczypospolitej" Rafała Ziemkiewicza z posłem SLD Tadeuszem Iwińskim na temat "Czemu bronione są symbole socjalizmu?", który odbędzie się w Gmachu Collegium Jana Pawła II w Lublinie. Organizatorem spotkania jest Akademicki Klub Myśli Społeczno-Politycznej "Vade Mecum".

19 maja (środa), godz. 12.30
sala C-1031 Collegium Jana Pawła II
przy Al. Racławickich 14

Wstęp wolny!

12 maja 2010

Hardcore... "Wyborczej"

Apel z listą sygnatariuszy

Po smoleńskiej katastrofie z 10 kwietnia 2010 roku naród rosyjski w szczery i ujmujący sposób wyraził swoją pełną solidarność z narodem polskim. Okazywane przez Rosjan współczucie, chęć niesienia pomocy jak również gotowość do rozpoczęcia dyskusji o tragicznych wydarzeniach naszej wspólnej historii dają nadzieję na nowe otwarcie w obustronnych relacjach. W uznaniu tej solidarności 9 maja 2010 r. zapalmy znicze na cmentarzach żołnierzy radzieckich, na grobach Rosjan a także przedstawicieli innych narodowości, którzy również zginęli daleko od domu oraz swoich bliskich. Nie chcemy relatywizowania historii. Apelujemy jedynie, by w imię pamięci o tych wszystkich, którzy zginęli tragicznie, narodziło się pojednanie pomiędzy Polska i Rosją.

- Jerzy Antczak - reżyser
- prof. Erwin Axer - reżyser
- prof. Monika Garbowska - UMCS w Lublinie
- ks. dr Marek Blaza - teolog
- Hanna Bakuła - malarka i publicystka
- Jerzy Baczyński - "Polityka"
- prof. Leszek Balcerowicz - ekonomista
- Jadwiga Barańska - aktorka
- prof. Agata Robson - filozof UW
- Anna Bikont - dziennikarka
- Seweryn Blumsztajn - dziennikarz
- Jacek Bocheński- pisarz
- dr Henryka Bochniarz - b. minister przemysłu
- Teresa Bogucka - publicystka
- ks. Adam Boniecki - "Tygodnik Powszechny"
- Halina Dąbrowska - publicystka
- prof. Jerzy Bralczyk - językoznawca UW
- Małgorzata Braunek - aktorka

Źródło -
"Gazeta Wyborcza"

__________

Zamieszczamy pełny tekst artykułu pana Adama Wojciecha Gmurczyka - absolwenta Akademii Teologii Katolickiej, historyka oraz prezesa nacjonalistycznej partii Narodowe Odrodzenie Polski, będącego odpowiedzią na List otwarty "Gazety Wyborczej" z 5 maja bieżącego roku. Fragment niniejszej publikacji zamieścił również na stronie IV tygodnik "Najwyższy Czas!" z 15 maja 2010 roku.

Tadeusz Zieliński



Na zdjęciu -
Przewodniczący NOP
Adam Gmurczyk


Azjatycki hardcore "Gazety Wyborczej"

Uwielbiam polityczny hardcore. Wykonywany ze smakiem, w stylu chestertonowskiego absurdu jest świetną rozrywką intelektualną, zaś i korzyści wymierne - co w działaniach publicznych nie do pogardzenia przynieść potrafi wielkie. Jednakże uruchomiona przez "Gazetę Wyborczą" ogólnopolska akcja "Zapal znicz czerwonoarmistom" wykracza poza wszelkie ograniczenia, jakie cywilizowany człowiek może oraz powinien sam na siebie nałożyć.

Deklaracją nowego kultu stał się opublikowany w organie organów w dniu 5 maja 2010 roku List otwarty, jak można domniemywać, do Polaków. Jego przesłanie jest proste: oddanie hołdu Armii Czerwonej jest z punktu widzenia interesu polskiego niezbędne, ponieważ naród rosyjski w szczery oraz ujmujący sposób po tragedii smoleńskiej wyraził swą solidarność z narodem polskim. Czyli chwała dla armii ludobójczej, ponieważ 65 lat po tym jak rozjechała wzdłuż i wszerz pół Europy, w tym też i Polskę, praprawnuki pięknych jak śnieżna noc syberyjska sołdatów złączyły się w bólu z narodem Orła Białego. Ale chwila, moment! Przecież w szczery oraz ujmujący sposób wyraził swą solidarność z narodem polskim także naród niemiecki i ukraiński. Posługując się zatem logiką apelu o "zapalanie zniczy czerwonoarmistom" już dzisiaj masowo powinniśmy maszerować na groby żołnierzy Waffen SS i UPA. Bo przecież ich praprawnuki również złączyły się w bólu z naszym narodem. Nie tylko żołnierze Armii Czerwonej zginęli daleko od domu oraz nie tylko im nie ma kto świeczki na grobie zapalić. Ba! Jeżeli czci wymaga oprawca zbiorowy Armia Czerwona, która w swym barbarzyństwie przeskoczyła osiągnięcia armii hitlerowskiej oraz bandyterki upowskiej razem wziętych, to czyż my, porwani apelem sygnatariuszy Listu, którzy wyrażamy gotowość do rozpoczęcia dyskusji o tragicznych wydarzeniach nie powinniśmy w równym najlepiej szeregu w dniu 9 maja br. defilować na najbliższy cmentarz radośnie pomachując chorągiewkami z sierpem i młotem, swastyczką i tryzubem? Zresztą, co tam Armia Czerwona, UPA czy Waffen SS! A strażnicy z obozów koncentracyjnych? Ilu z nich, biedaków, pospadało z wieżyczek oraz pochowanych zostało "daleko od domu". Zginęli na służbie. Cześć ich pamięci! No i lampka od "Gazety Wyborczej" oraz sygnatariuszy Listu.

A kogóż tam nie ma! A raczej któż tam jest. Cała wataha! A więc wymienijmy kilku z brzegu. Oczywiście redaktor Adam Michnik. Widzimy też innego wybitnego kompatriotę p. Seweryna Blumsztajna, który kilka miesięcy temu zachęcał do rozbijania polksich, niepodległościowych manifestacji. Spod Listu filuternie mruga do nas Jerzy Jedlicki, marksistowski bojownik, który w latach młodości maszerował po ulicach z ponurą gębą i mocno zaciśniętą pięścią socjalizmu. Obecny jest i Towarzysz "Filozof", bo on zawsze tam, gdzie i oni. Wajda, Kutz czy prof. Fiut też są na swoim miejscu. Nawet "prawicowy" prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz - człowiek, który w 2008 roku doprowadził do spacyfikowania uroczystości ku czci ofiar Katynia i aresztowania około 200 osób, w tym rodzin z dziećmi. Prowokacja? Kretynizm? A może zwykła otwartość, z jaką Banda Czerwonego Niedźwiedzia wyrusza w bój o chwałę sowieckiego oręża. I to w Polsce, w kraju, który sowiecką okupację co prawda przeżył, ale nie dlatego, że Armia Czerwona niespecjalnie się starała. Groby tysięcy ludzi wykończonych przez wojsko sowieckie i aparat komunistyczny na jego usługach są trwałym znakiem na polskiej ziemi. Tym ludziom lampki się jednak nie należą. Bo niby dlaczego? Znicze dla bandytów z NSZ? A, jużci, figa z makiem. Leśnym mordercom nie palimy, palimy Armii Czerwonej, bo to dziarskie chłopaki były, inteligentne, wykształcone, a jakie eleganckie! Jeden z drugim w plecaku przynajmniej piętnaście zegarków ze sobą taszczył, a każdy na inną okazję. Dżentelmeneria, psia ich mać.

Akcja "zapal znicz czerwonoarmistom" to jednak nie jest klasyczny polityczny hardcore "Gazety Wyborczej". To pewna wizja świata jaki już funkcjonuje w przenajświętszej Unii Europejskiej, a w Polsce dopiero rozkwita. To kraina komisarzy ludowych vel unijnych oraz proletariuszy (vel konsumentów), których życie wyznacza azjatycki porządek (vel brukselski) i czerwona szmata z sierpem, młotem oraz gwiazdą (vel niebieska z żółtymi gwiazdkami). Ja chociaż jestem daleki od wykrzykiwania pod adresem prosowieckich kanalii określeń typu "zdrajcy", "bydło", "świnie" to hasło "Tylko świnie siedzą w kinie" wypadku filmów Wajdy ma przed sobą świetlaną przyszłość. Zdrajcami sygnatariusze listu nie są, gdyż zdradzić można to, do czego się przynależy. A jaki jest ich związek z Polską, nie tą wytłoczoną na dowodach, tylko z Polską przeszłości, Polską idei, Polską-Ojczyzną? Bądźmy sympatyczni, niewielki. A że hańba? Hańba, oczywiście. Hańba, że w Polsce XXI wieku tego typu indywidua chodzą bezkarnie po naszych ulicach, zaś oburzony pobożny lud nie wybatoży jednego za drugim - tak po prostu, wychowawczo, dla przykładu. Niestety, żyjemy w splugawionych czasach. Niemniej (tu tak kiwam ostrzegawczo palcem, może mi od razu nie odgryzą, bo przecież nie tyka i zegarka nie przypomina) miłośnikom Armii Czerwonej parę niespodzianek zafundujemy. Jakich? Jak mawiał dowódca naczelny Armii Czerwonej Józef Stalin: "Pożijom, uwidim".

Adam Gmurczyk

11 maja 2010

Wszyscy ludzie Bronisława K.


Na zdjęciu -
Bronisław Komorowski - kandydat
na Prezydenta RP


Tekst, którego boi się administracja

Płk Aleksander Lichocki - szef Zarządu I Szefostwa Kontrwywiadu Wojskowego, a także absolwent moskiewskich kursów GRU. Po zlikwidowaniu WSW za zgodą Bronisława Komorowskiego przeniesiony do rezerwy kadrowej nowo powstałych Wojskowych Służb Informacyjnych. W 1991 r. w randze pułkownika i już na etacie generalskim odszedł z wojska. Powodem było rozpoczęcie prac tzw. komisji Okrzesika - sejmowej podkomisji do spraw zbadania działalności byłej WSW, której raport wykazał nieprawidłowości i przestępstwa, mające miejsce w WSW. W latach 80. zajmował się prześladowaniem opozycji niepodległościowej oraz Kościoła. Na początku lat 90. brał udział w inwigilacji prawicy. Przyjaciel Edwarda Mazura, oskarżonego o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały. Wieloletni znajomy Bronisława Komorowskiego. Do 2005 r. Lichocki pracował w Agencji Mienia Wojskowego. Gdy w roku 2004 syn Komorowskiego został potrącony przez samochód jednego z najbogatszych Polaków, jadący w obstawie dwóch lancii BOR z pokazu Ferrari w hotelu Victoria, o fakcie tym szybko poinformował dziennikarza "Superexpresu" Leszka Misiaka właśnie Aleksander Lichocki, przedstawiając się jako rzecznik oraz znajomy marszałka. Syn Komorowskiego został wówczas ciężko ranny. Według Lichockiego śledztwo zatuszowano, a nagranie z monitoringu skrzyżowania ulic Marszałkowskiej oraz Świętokrzyskiej, gdzie doszło do wypadku urywa się tuż przed zdarzeniem. Sprawa nigdy nie znalazła finału w sądzie. Pułkownik Aleksander Lichocki przedstawiający się jako lobbysta był człowiekiem znanym w sejmie III i IV kadencji.

Gen. Adam Tylus - były szef Inspektoratu Techniki Sił Zbrojnych, doradca w gabinecie politycznym MON Bronisława Komorowskiego. Na początku lat 90-tych Departament Wychowania MON podległy ministrowi Komorowskiemu wynajął część budynku przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie na salon sprzedaży mercedesów Sobiesławowi Zasadzie. Po tym fakcie Ministerstwo Obrony Narodowej zakupiło mercedesy do armii. Transakcję dotyczącą dostaw samochodów nadzorował generał sam Adam Tylus. Po otrzymaniu szlifów generalskich Tylus odszedł z wojska i został dyrektorem biura obsługi zamówień publicznych i specjalnych w firmie Sobiesław Zasada Centrum S.A., która współpracowała z Fundacją "Pro Civili". W dokumentach informacyjnych Fundacji "Pro Civili" z 1998 roku, podpisanych przez Krzysztofa Werelicha wymienia się wśród dostawców różnych towarów firmy Sobiesław Zasada Centrum SA., Volvo Poland i Pati Soft sp. zoo, zaś wśród "odbiorców strategicznych" Ministerstwo Obrony Narodowej. Następnie Tylus został zastępcą prezesa firmy Ster-Projekt i Ster-Projekt Technologie C4I, zajmującej się projektowaniem i wdrażaniem systemów dowodzenia i kierowania, przeznaczonych dla wojska. Jednocześnie był stałym doradcą sejmowej Komisji Obrony Narodowej, której przewodniczył Komorowski. Jak szeroko informowały media "zdaniem przewodniczącego komisji Bronisława Komorowskiego regulamin Sejmu nie zabrania być doradcą osobie, która zasiada w zarządzie firmy, oferującej wojsku sprzęt i usługi".

Płk Henryk Demiańczuk - były logistyk w 3. Warszawskiej Brygadzie Rakietowej. W 2002 roku po dwudziestu sześciu latach służby, Demiańczuk odszedł z wojska oskarżony przez prokuraturę o korupcję, jaka miała miejsce w jednostce wojskowej na Bemowie. Z poręczenia Bronisława Komorowskiego został dyrektorem terenowego oddziału Agencji Mienia Wojskowego w Warszawie. W lutym 2008 roku "Rzeczpospolita" informuje, iż dotarła do pisma, jakie w styczniu 2007 roku ówczesny szef Kancelarii Prezydenta Aleksander Szczygło wysłał do szefa MON Radka Sikorskiego. Powodem korespondencji był anonim sugerujący przestępczą działalność płk Henryka D. szefa warszawskiego oddziału AMW, który kilka tygodni później stał się jednym z podejrzanych. W piśmie pojawia się też informacja, że Henryk D. znalazł pracę - "z poręczenia pana Bronisława Komorowskiego z PO". Sikorski nie zdążył odpisać, bo kilka dni później jego miejsce zajął Szczygło. Dwa tygodnie później Krzysztof Bucholski został aresztowany.

Płk Lucjan Jaworski - były szef Zarządu WSW awansowany przez Komorowskiego w roku 1991 na stanowisko szefa Kontrwywiadu Wojskowego. W latach 80-tych płk Jaworski odznaczył się szczególną gorliwością w zwalczaniu opozycji, niszczył prasę podziemną, rozpracowując między innymi Wiadomości, Głos Wolny, Tygodnik Wojenny, Nową czy Robotnika. Ścigał współpracujących z opozycją filmowców oraz dziennikarzy, zakładał podsłuchy, werbował agenturę. To na wskutek jego działań w więzieniu znalazła się m.in. Hanna Rozwadowska, kierująca logistyką "Wiadomości". Po nominacji na szefa KW Jaworski w latach 1991-1993 prowadził działania operacyjne, skierowane przeciwko środowiskom opozycji niepodległościowej oraz przeciwko rządowi Jana Olszewskiego.

Płk Leszek Tobiasz - przyjęty przez Bronisława Komorowskiego do kontrwywiadu WSI. Przyjaciel płk Lucjana Jaworskiego. W latach 80-tych zajmował się prześladowaniem opozycji niepodległościowej, a po 1990 r. penetrowaniem środowiska dziennikarskiego i Kościoła. Z teczki Nadzoru Szczególnego Kryptonim "Anioł" dotyczącej przygotowania i pozyskania materiałów mających na celu skompromitowanie abpa Juliusza Paetza wynika, że oficerem odpowiedzialnym za tę robotę był właśnie Leszek Tobiasz. Teczkę założono 28 lutego 2002 r. Nielegalną działalnością Tobiasza zajmowała się Komisja Weryfikacyjna WSI, badał ją też Wojciech Sumliński. Płk Leszek Tobiasz to główny bohater afery marszałkowej.

Gen. Józef Buczyński - najbliższy współpracownik Komorowskiego, mianowany szefem kadr MON. Przez wiele lat gen. Buczyński był attache wojskowym przy Ambasadzie RP w Chinach, a następnie Komendantem Akademii Obrony Narodowej. O Buczyńskim pisano w 2001 roku, że dzięki protekcji Komorowskiego nabył 140-metrowe mieszkanie przy ul. Nowolipki w Warszawie należące do wojska, płacąc jedynie 5 procent jego wartości (rzeczywista wartość wynosiła około 210 000 dolarów). Jak wynika z zeznań Komorowskiego złożonych przed prokuratorem w dniu 24 lipca 2008 roku, to gen. Buczyński wprowadził do niego płk Lichockiego po ustaleniu, co ma być tematem rozmowy z Komorowskim. Według niektórych mediów gen. Józef Buczyński działając w imieniu Bronisława Komorowskiego spotykał się z byłymi oficerami Wojskowych Służb Informacyjnych sprawie uzyskania wglądu do aneksu.

Gen. Bogusław Smólski - radca w gabinecie ministra ON Komorowskiego. W latach 90. Smólski został zdymisjonowany z MON z powodu raportu NIK, w którym negatywnie oceniono rolę generała w czasach, gdy był dyrektorem departamentu rozwoju i wdrożeń MON. Zarzuty dotyczyły realizacji programu HUZAR oraz zakupu rakiety NDT. Wkrótce potem minister ON Onyszkiewicz awansował go na stanowisko radcy ministra. Od 2003 r. do 2007 roku Smólski był rektorem WAT. Sporządzony w 2007 roku Raport NIK pt. "Informacja o wynikach kontroli organizacji i funkcjonowania akademii wojskowych oraz wyższych szkół oficerskich ze szczególnym uwzględnieniem gospodarki finansowej i mienia uczelni oraz struktury zatrudnienia w latach 2005-2007" wymienia generała jako osobę odpowiedzialną za liczne nieprawidłowości w funkcjonowaniu uczelni. "NIK bardzo negatywnie oceniła gospodarowanie przez WAT gruntami, niezwiązanymi z przedmiotem jej działalności statutowej. Zwłoka w uregulowaniu zasad użytkowania tego obszaru gruntu o łącznej powierzchni 10,54 ha (ogródki działkowe, grunty pod garaże) stanowi realne zagrożenie utraty przez Uczelnię majątku o wartości blisko 58 mln zł". W lutym 2007 roku Smólski zostaje pełnomocnikiem ministra ON ds. reformy szkolnictwa wojskowego, a od lipca 2007 roku pełni stanowisko dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Mjr Jerzy Smoliński - do 2001 roku pełnił obowiązki rzecznika prasowego komendanta Wyższej Szkoły Oficerskiej w Poznaniu, skąd został powołany na zastępcę dyrektora Biura Informacji MON i stał się rzecznikiem ówczesnego ministra Komorowskiego. Po odejściu Komorowskiego z MON, Smoliński pracował na stanowisku zastępcy dyrektora ds programowych ośrodka TVP 3 w Poznaniu, by tuż po wygranych przez PO wyborach 2007 roku powrócić na stanowisko rzecznika prasowego marszałka Komorowskiego. Major Smoliński udziela się społecznie i działa w Stowarzyszeniu Współpracy Polska-Wschód jako przedstawiciel Klubu Absolwentów Uczelni Zagranicznych. Jest to stowarzyszenie, w którego władzach zasiada między innymi Longin Pastusiak, a służy "budowaniu i rozwijaniu dobrosąsiedzkich stosunków, przyjaźni i współpracy między społeczeństwami Polski oraz państwami za wschodnią granicą" zajmując się takimi inicjatywami jak organizowaniem spotkań z "konsulem Ambasady Socjalistycznej Republiki Wietnamu Nguyen Van Thiem i Prezesem firmy ASG-P dr Hoang Manh Hue". Major Jerzy Smoliński dał się ostatnio poznać, gdy wspólnie z Waldemarem Strzałkowskim składał wieniec na grobie Anny Walentynowicz w imieniu Bronisława Komorowskiego. Jak informowały media "panowie musieli uważać, aby nie stracić równowagi i nie wpaść do dołu. Jeden z nich był wyraźnie "zmęczony". Natychmiast zameldowali komórką marszałkowi Komorowskiemu, że zadanie wykonane a wieniec jest na miejscu. Jeden z nich mówił bełkotliwym głosem a także cuchnęło od niego alkoholem".

Krzysztof Bucholski - były wiceprezes Agencji Mienia Wojskowego, aresztowany w 2007 roku pod zarzutem korupcji. W sprawie zatrzymano siedemnaście osób: urzędników AMW (w tym Bucholskiego) oraz wielu znanych przedsiębiorców. Wszyscy otrzymali zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a Krzysztof Bucholski ponadto o jej kierowanie. Bucholski przez wiele lat był członkiem Platformy Obywatelskiej, a wcześniej Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Współpracował blisko z Bronisławem Komorowskim nie tylko politycznie. Komorowski jest prezesem Ligi Rzecznej i Morskiej. Bucholski był również członkiem tejże Ligi. W 2001 roku zostaje szefem kampanii parlamentarnej Bronisława Komorowskiego. Karierę młodego działacza przerwała sprawa sprzedaży gruntów Wojskowego Instytutu Medycznego. O aferze związanej z wyprowadzeniem przez byłych ministrów MON Janusza Onyszkiewicza i Komorowskiego atrakcyjnego gruntu z terenu Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie do firmy Lilianny Wejchert (byłej żony współwłaściciela ITI) obszernie informowały media. W 2007 roku "Gazeta Polska" pisała: "W wyprowadzeniu gruntu do Euro-Medicalu brał udział jego (Komorowskiego) zaufany człowiek, wieloletni pracownik Agencji Mienia Wojskowego Krzysztof B. szef kampanii Komorowskiego do parlamentu w 2001 roku. Według dokumentów, do których dotarliśmy, B. przejmował w imieniu AMW działkę przy ul. Szaserów w Warszawie od Stołecznego Zarządu Infrastruktury MON. Kilkanaście dni temu B. został aresztowany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego pod zarzutem korupcji oraz działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Zarzucanych czynów miał się dopuścić właśnie podczas pracy w Agencji Mienia Wojskowego, gdzie pełnił funkcję szefa oddziału warszawskiego AMW, a potem wiceprezesa agencji".

Gen. Paweł Nowak - W 2001 r. po zdymisjonowaniu Romualda Szeremietiewa posadę stracił płk Janusz Zwoliński, dyrektor Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON, któremu bezpośrednio podlegała kontrola nad przetargami. Zastąpił go protegowany Bronisława Komorowskiego, wówczas płk Paweł Nowak. Choć wcześniej Komorowski nie chciał wyrazić zgody na podjęcie procedury przetargowej, zrobił to natychmiast po odwołaniu Szeremietiewa. Przetarg na KTO był kontynuowany. W październiku 2001 roku ministrem obrony w rządzie SLD został Jerzy Szmajdziński. Mimo zmiany rządu i szefa MON, na stanowiskach pozostali ludzie Komorowskiego, związani z przetargiem. To płk Paweł Nowak dokonał wyboru i zakupu transportera kołowego Patria i rakiety przeciwpancernej. Decydujący wpływ na wybór Patrii miała Komisja Przetargowa MON powołana jeszcze w sierpniu 2001 r. decyzją między innymi marszałka Komorowskiego. Przewodniczącym komisji został płk Paweł Nowak, jego zastępcą generał Krzysztof Karboński, zaś obserwatorami Bronisław Komorowski i Zbigniew Zaborowski z sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Już jako gen. Paweł Nowak zostaje szefem departamentu zamówień MON. W 2004 roku oskarżono Nowaka i jego podwładnych o spowodowanie niemal 10 mln zł szkody, w związku z tak zwaną "aferą bakszyszową". Sąd Okręgowy uniewinnił wszystkich podsądnych nie dopatrując się w ich działaniach przestępstwa. W roku 2007 Sąd Najwyższy uchylił wyrok uniewinniający Nowaka z zarzutów w sprawie nieprawidłowości przy realizacji umowy na pociski przeciwpancerne dla polskiej armii. Generał Nowak otrzymał też zarzuty w śledztwie w związku ze sprawą nieprawidłowości przy zakupie kołowego transportera opancerzonego. Prokuratura wojskowa zarzuciła mu niedopełnienie obowiązków oraz przekroczenie uprawnień, za co grozi do dziesięciu lat więzienia.