Powered By Blogger

30 kwietnia 2010

Zamknięcie numeru


Bieżący numer pisma zamykamy z dniem 30 IV 2010 r.
Kolejny ukaże się pod koniec maja br.

Redakcja "Biuletynu"

29 kwietnia 2010

Felieton red. Michalkiewicza

Szczypta poezji

Wprawdzie - jak twierdził Rurka z poematu "Towarzysz Szmaciak": - "poezji nikt nie zji", ale przecież nie samym chlebem człowiek żyje. Dlatego jeden z Czytelników, któremu serdecznie dziękuję, nadesłał mi Księgę Trzynastą "Pana Tadeusza" pióra Andrzeja Waligórskiego pt. "Geopolityka", która z uwagi na podobieństwa ucieczki Napoleona Bonaparte do rejterady prezydenta Obamy z 17 września ubiegłego roku i następstw obydwu tych wydarzeń - zainspirowała mnie do dopisania zakończenia. Oto Księga XIII "Geopolityka" pióra Andrzeja Waligórskiego:

"Już się przed Litwą przyszłość rysowała lepsza
Gdy nagle krzyk się podniósł: "Napoleon spieprza!"
Faktycznie, cesarz nawiał w kapciach i w negliżu
"Aj waj - zmartwił się Jankiel - uciekł do Paryżu".

W tejże chwili od wschodu wśród gromkich okrzyków
W kufajce i w walonkach wszedł kapitan Ryków
I rzekł patrząc życzliwie na szlachtę struchlałą:
"Nu, wot my znowuż razem". I tak już zostało."

A oto dokończenie:

Następnie wziął Jankiela i na czas pacierza
Zniknął za zamkniętymi drzwiami do alkierza
A kiedy wyszli obaj, Jankiel kroczył z gracją
Bo już na Asesora wziął był nominacją.

Stanisław Michalkiewicz

28 kwietnia 2010

Pod domem Palikota

25 kwietnia 2010 roku przechadzając się z Grzegorzem Wysokiem po lubelskim pasażu spotkaliśmy Zbigniewa Jurkowskiego, czołowego działacza Platformy Obywatelskiej w Lublinie, który zbierał podpisy poparcia dla Marszałka Bronisława Komorowskiego. Zaskoczyła nas reakcja p. Jurkowskiego, który ciekawie wypowiedział się na temat sztuki polskiej oraz narodowej demokracji. Przy okazji zostaliśmy rozpoznani przez dwie żydowskie artystki, które również bardzo chciały wystąpić w Telewizji Narodowej. Następnie udaliśmy się pod dom wiceszefa Klubu PO Janusza Palikota, gdzie redaktor naczelny "Biuletynu" wypowiedział się o procesie depalikotyzacji Lublina, upatrując w wyżej wymienionym pośle autora brutalizacji życia politycznego w Polsce.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Zbigniew Jurkowski
zebrał 515 podpisów poparcia
dla Komorowskiego





Video 2:
Telewizja Narodowa
pod domem Janusza Palikota
w Lublinie





Powyższy film można również obejrzeć
w Telewizji Narodowej pod adresem -
http://www.youtube.com/user/eugeniuszsendecki

Redakcja "Biuletynu"

27 kwietnia 2010

Społecznikostwo, a ruch narodowy

Pojęcie pracy społecznej zostało skutecznie zdyskredytowane w okresie PRL, gdy czyny społeczne przygotowywano na pokaz i pod przymusem. Bowiem to, co najpiękniejsze w społecznikostwie to wewnętrzna oraz bezinteresowna chęć poświęcania części samego siebie na rzecz innego człowieka, narodu oraz ojczyzny. I choć zwykle społecznikostwo utożsamiamy z zaspakajaniem potrzeb osób wymagających szczególnej pomocy, np. osób niepełnosprawnych, ubogich, będących w trudnej sytuacji życiowej, czyli z szeroko rozumianą pomocą społeczną, to przecież aktywność społeczna dotyczyć może takich dziedzin życia jak kultura, sport i rekreacja czy oświata i wychowanie. Chce się rzec - są to elementarne "zagadnienia" oscylujące wokół ruchu narodowego a także samej wizji Wielkiej Polski.

Nadszedł czas, aby wreszcie ruch narodowy wykonał zwrot organizacyjny ku nowym formom aktywności społecznej oraz politycznej, ku społecznikostwu - w najlepszym tego słowa znaczeniu. Przestańmy żyć mrzonkami i przestańmy bawić się w wielką politykę w piaskownicy, gdzie więcej jest bawiących się niż samego piasku. Bądźmy szczerzy, kogo tak naprawdę poza marginalną oraz nawzajem zwalczającą się szeroko pojętą frakcją narodową (odwieczny spór narodowych-radykałów z endekami) obchodzą dziś pojęcia "wolny rynek" i "korporacjonizm"? Co dziś oferujemy społeczeństwu, narodowi poza frazeologią skupioną wokół tych wydaje się pustych i nic nie mówiących nikomu pojęć? Wielką, czyt. podwórkową politykę na etapie gimnazjum i liceum? Zresztą co tu mówić o wspólnemu dobru, skoro dla części działaczy narodowych ważniejsze są partykularne interesy własnej formacji niż owe dobro wspólne jakim jest Polska.

Działalność publiczna ruchu narodowego, musi być racjonalnym zaangażowaniem w życie społeczne. Bardziej złożone relacje między ludźmi powinny wymagać naszego celowego współdziałania. Wszak ruch narodowy, tak jak w okresie międzywojennym, ma żyć wraz z narodem, a nie poza jego obrębem. Na myśl same przychodzą takie przedwojenne nazwy jak: Narodowa Organizacja Kobiet, Narodowy Związek Chłopski, Towarzystwo Gimnast. "Sokół", Towarzystwo Oświaty Narodowej, Towarzystwo Czytelni Ludowych, Związek Harcerstwa Polskiego, Towarzystwo Nauczycieli Szkół Wyższych i Średnich, Młodzież Wszechpolska, Związek imieniem Jana Kilińskiego, Zjednoczenie Zawodowe "Polska Praca" i wiele, wiele innych. A dziś? Jedna wielka próżnia...

Niestety w łonie ruchu narodowego nie wszyscy zdają sobie sprawę, że zależymy od większej całości i na jej kształt powinniśmy wpływać. Naszym zadaniem jest włączenie się w struktury lokalnych organizacji społecznych, którym bliska jest szczytna idea dobra wspólnego. Bo działalność publiczna prowadzona na rzecz własnej małej społeczności, gminy, czy osiedla jest przecież budowaniem Wielkiej Polski począwszy od rodzimego regionu. Pole do takiej aktywności jest coraz większe w instytucjach społecznych, w lokalnych inicjatywach kulturalnych oraz charytatywnych. Nic tylko zakasać rękawy i do roboty.

Norbert Wasik
Witów k/ Zakopanego

26 kwietnia 2010

Rozmowa z red. Wysokiem

25 IV 2010 roku gościliśmy w mieszkaniu red. Grzegorza Wysoka. Poniżej zamieszczam dwa krótkie reportaże filmowe. Pierwszy prezentuje rozmowę z gospodarzem spotkania, jaką przeprowadził twórca Telewizji Narodowej dr Eugeniusz Sendecki. W drugim filmie redaktor naczelny "Biuletynu" wypowiada pomysł na to, jak korzystając z zamieszania międzynarodowego załatwić lokalne porachunki z Palikotem - lokalnym możnowładcą znanym z prezentowania sztucznych penisów i innych ekscesów.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Red. Grzegorz Wysok
o wielkich mocarstwach i kampanii
prezydenckiej





Video 2:
W stolicy biją się
wielcy a w Lublinie mali będą
dusić Palikota





Powyższy film można również obejrzeć
w Telewizji Narodowej pod adresem -
http://www.youtube.com/user/eugeniuszsendecki

Redakcja "Biuletynu"

25 kwietnia 2010

Nadesłane do Redakcji

- Original Message -
From: ONR Podhale
Sent: Saturday, April 24, 2010 11:49 AM
Subject: wiadomość

Czołem!
W załączniku przesyłam artykuł pt. "Samorządowe refleksje przedwyborcze, a przyszłość ruchu narodowego". Oczywiście możecie go Państwo wykorzystać na swojej stronie w myśl własnego uznania.

Z poważaniem!
Norbert Wasik

__________

Samorządowe refleksje
przedwyborcze

Zbliżające się wybory samorządowe, już tradycyjnie zastają prawicę narodową, czy też pozostające jednak na jej obrzeżach formacje odwołujące się do myśli narodowo-radykalnej, albo w ramach kilku skonfliktowanych porozumień wyborczych, albo w dość irracjonalnym podejściu symbolicznego zaznaczenia w nich swojego udziału poprzez wystawienie - nie mających żadnych szans osiągnąć najmniejszego sukcesu - dosłownie kilku kandydatów, które ma być - wbrew temu co twierdzą domniemaną promocją nie tyleż własnego światopoglądu, co szyldu. Zaistniała destrukcyjna megalomania szeroko rozumianych środowisk narodowych powinna skłaniać nas do głębszego przemyślenia spraw współczesnego ruchu narodowego w odniesieniu do wyborów samorządowych. Paradoksalnie standard zaistniałego stanu rzeczy w łonie polskiego Obozu Narodowego może stanowić sygnał alarmowy dla poszczególnych środowisk, a przez to stworzy nowe możliwości zmuszające ugrupowania do współpracy na szczeblu lokalnym, co w sytuacji zbliżających się wyborów samorządowych może przynieść wymierny efekt.

Współpraca środowisk narodowych w głównej mierze powinna być budowana w oparciu o regionalizm struktur poszczególnych organizacji narodowych oraz zaangażowanie niezależnych środowisk narodowych, partii politycznych i stowarzyszeń w rozwiązywanie najważniejszych problemów społecznych lokalnej społeczności. O ile w odniesieniu do zagadnień ideowych obejmujących politykę krajową i zagraniczną różnice pomiędzy poszczególnymi podmiotami organizacyjnymi są w mniejszym lub większym stopniu zauważalne, o tyle w stosunku do spraw samorządowych praktycznie struktury całego ruchu narodowego są jednomyślne, i chyba ciężko jest tu dostrzec jakiekolwiek kryteria, różnice ideologiczne, czy też raczej założenia programowe, które przeszkadzałyby nam wszystkim we wspólnej pracy na rzecz samorządów i lokalnych społeczności. Ważnym elementem owej strategii powinna być definicja współpracy w formule tzw. filozofii dialogu, a nie wyłącznie postrzegania świata przez pryzmat partykularnego interesu rodzimych formacji. Narodowe partnerstwa samorządowe stanowiące nieodłączny element procesów dokonujących się na szczeblu lokalnym winny przynosić wymierny efekt nie tylko pojedynczym organizacjom narodowym, ale i ich ideowym partnerom, a przede wszystkim lokalnej społeczności wraz z zamieszkałym przez nią regionem. Musimy w końcu pojąć, że dając społeczeństwu świadectwo wewnętrznej solidarności, porozumienia, współpracy oraz wzajemnego poszanowania, pokazujemy mu, że nadrzędność dobra wspólnego ma dla nas wartość nieprzemijającą.



Na zdjęciu -
Kol. Norbert Wasik z Witowa -
autor artykułu

Najwyższa pora docenić w końcu politykę budowaną w oparciu o analizę lokalnych potrzeb oraz współpracujących ze sobą działaczy narodowych wywodzących się spośród różnych organizacji, a przy tym ściśle zakorzenionych w lokalnej wspólnocie. Daje to wszak możliwość realnego zastanowienia się nad problemami, możliwościami oraz wyzwaniami jakie stoją przed współczesnym Ruchem Narodowym, a zarazem szanse na wspólne zespolenie poszczególnych środowisk narodowych w danym regionie. Czy jednak będziemy potrafili wyjść poza własne środowisko? Czy będziemy umieli stworzyć przestrzeń społecznego zaangażowania w ramach Obozu Narodowego? Wypada mieć nadzieję, że tak. Jednak nie oszukujmy się, nie osiągniemy tego bez współpracy czy też istnego zawieszenia broni w łonie całego Ruchu Narodowego, bez oglądania się na siebie aktywistów narodowych nieskorych do wykroczenia poza bieżące działania własnych organizacji. Często opacznie rozumiejąc wypływające z góry przykazanie niezależności organizacyjnej, usprawiedliwiamy swój brak zainteresowania sprawami o szerszym spektrum. Skutkiem takiego myślenia nie jest ochrona wspomnianej wyżej niezależności, ale również osłabienie skuteczności działań nas wszystkich. Tym samym, zarówno dla opinii publicznej, jak i innych środowisk stajemy się Obozem pozbawionym jakiegokolwiek znaczenia i charakteru.

Dążenie do realizacji poruszonych tu zagadnień poprzez przyjmowanie i promowanie jasno określonych ram współpracy przez poszczególne środowiska narodowe stanowi jakby minimum potrzebne do polityczno - strukturalnego rozwoju Ruchu Narodowego, które same w sobie z założenia ma pomóc temuż Ruchowi wyjść z kryzysu, stagnacji oraz szarej strefy życia publicznego. Stworzenie ponadpartyjnej, samorządowej listy wyborczej Obozu Narodowego, jednoczącej tych, którzy w myśl założeń naszych przedwojennych ideowych protoplastów, mentorów pragną bezinteresownie służyć lokalnym społecznościom, a w szerszej perspektywie całemu narodowi powinna być pierwszą odpowiedzią na panującą potrzebę szerszej współpracy. Stracono już wiele czasu. Wybory samorządowe odbędą się wkrótce. Zamiast dzielić się na coraz mniejsze, często walczące ze sobą ugrupowania - szukajmy tego, co nas łączy. Bo przyjmując rzymską zasadę "gradu diversa via una", tj. "różnym krokiem, ale jedną drogą" pomimo różnych form organizacyjnych znów możemy być razem. Niech owa konkluzja będzie zachętą tworzenia wspólnej narodowo-patriotycznej listy wyborczej w zbliżających się wyborach samorządowych oraz przesłaniem do poszczególnych środowisk narodowych. Czy liderzy ruchu narodowego pojęli już, jak ważną sztukę nauki na własnych błędach, czas pokaże.

Norbert Wasik
Witów k/ Zakopanego

24 kwietnia 2010

Michalkiewicz w Kutnie cz. I

27 II 2010 roku w restauracji Hotelu "Rondo" przy ul. Sienkiewicza 3 w Kutnie odbyło się spotkanie ze Stanisławem Michalkiewiczem, zorganizowane przez miejscowy klub "Re-Wizja". Tematem wiodącym była suwerenność RP a Unia Europejska. Prezentuję pięć reportaży filmowych w wykładu. W pierwszym organizator wykładu oraz redaktor Michalkiewicz udzielają wywiadu przybyłym na spotkanie dziennikarzom. W drugim filmie p. Jerzy Ceranowski prezentuje życiorys oraz działalność polityczną prelegenta. W trzecim reportażu red. Stanisław Michalkiewicz mówi o "zasadzie przekazania" oraz konsekwencjach prawno-międzynarodowych naszego członkostwa w Unii Europejskiej. W czwartym filmie Michalkiewicz wypowiada się na temat zasady lojalnej współpracy, tzw. prawa wychoda oraz klauzuli solidarności w Traktacie Lizbońskim, zaś w piątym objaśnia ideę Grossraumwirtschaft w geopolityce Niemiec, koncepcję wspólnego rynku oraz ekonomiczne aspekty projektu konstytucji UE.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Rozmowa z
red. Michalkiewiczem





Video 2:
Wystąpienie p.
Ceranowskiego z Kutna





Video 3:
Red. Michalkiewicz
o naszym członkostwie w UE





Video 4:
Red. Michalkiewicz
o procedurze wyjścia z UE





Video 5:
Red. Michalkiewicz
o idei Grossraumwirtschaft





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

__________

Dziś polityczna poprawność każe ludziom bezmyślnym potępiać terroryzm bez pytania o motywy. Mówi się, że terroryści to tchórze, którzy nie walczą z uzbrojonym wojskiem, tylko przeciw bezbronnym cywilom. Nie jest to ani ocena pełna ani też sprawiedliwa. Terroryzm jest bowiem stary jak świat. Jest naturalną taktyką słabych i zrozpaczonych, tych co nie mają legionów, armat, rakiet i samolotów a walczyć muszą, bo poddać się nie chcą lub nie mogą. Żydowscy imperialiści byliby bardzo radzi, gdyby pokonani i wyzyskiwani goje nie stawiali im żadnego oporu. Żeby o wszystkim decydowała po prostu przewaga lepszej broni oraz coraz lepiej opłacanego żołdactwa, czyli przewaga pieniędzy.

Oczywiście ogromny procent akcji terrorystycznych nosi wszelkie cechy prowokacji, a wśród nich najbardziej właśnie te przypadki, które ślepo godzą w zwykłych ludzi: biednych, podatnych na demagogię i panikę, niewiele rozumiejących z tego, co się wokół nich dzieje. Musimy pamiętać, że w każdym kraju przynajmniej interpretacja takich aktów to robota służb specjalnych zależnych od rozmaitych "grup trzymających władzę" i realizujących ich polityczne zamówienie. Nie potępiajmy terroryzmu, że jest desperacką formą obrony słabszych (w czasie II wojny mojego ojca - partyzanta NSZ komunistyczny okupant również określał jako "terrorystę"). Potępiajmy terroryzm za to, że może być niekiedy prowokacją ze strony ukrytych sił obozu rzeczywistej władzy, wywiadów i sił specjalnych obliczoną na pacyfikowanie oporu pokrzywdzonych gojów. Zapraszam do lektury najnowszego artykułu Kol. Leszka Szymowskiego oraz dzielenia się swoimi opiniami na jego temat.

Tadeusz Zieliński

__________

Antyterrorystyczna hucpa

Polska powołała międzyresortowe centrum do walki z terroryzmem. W ramach tej walki wprowadziła także pakiet ustaw mających przeciwdziałać tak zwanemu praniu brudnych pieniędzy. Efekty są inne niż zamierzone, a obróciły się głównie przeciwko polskiemu podatnikowi, któremu ustawy utrudniają życie. Oczywiście za jego pieniądze.

Po ataku Al Kaidy na Nowy Jork i Waszyngton 11 września 2001 r., w NATO pod egidą Stanów Zjednoczonych powstała Koalicja Antyterrorystyczna. Włączyła się do niej i Polska, która wspólnie z USA wysłała swoich żołnierzy na misje do Iraku i Afganistanu. Tajne służby państw NATO działające w ramach United Intelligence Gorrimunity (UIC) zacieśniły współpracę ukierunkowaną na zwalczanie aktów terroryzmu. W ramach tych działań w Polsce powołane zostało Międzyresortowe Centrum do Walki z Terroryzmem, przemianowane na Centrum Antyterrorystyczne (CAT), podlegające tylko i wyłącznie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Szczegóły działania tej instytucji objęte są ścisłą tajemnicą. Ze względu na bezpieczeństwo państwa służba ta niechętnie chwali się również efektami swoich działań. Kolejni szefowie służb mówią tylko wymijająco, że "działania są efektywne" czego dowodem jest fakt, że Al Kaidzie ani też żadnej innej grupie nie udało się skutecznie przeprowadzić zamachu na terenie naszego kraju. Czy można wierzyć w prawdziwość tych wypowiedzi?

Polska, jako strategiczny sojusznik Stanów Zjednoczonych może stać się celem ataków terrorystycznych - mówił po zamachach z 11 września ówczesny szef Urzędu Ochrony Państwa płk Zbigniew Nówek. Także kolejni szefowie UOP, wywiadu i ABW podkreślali, że przeciwdziałanie terroryzmowi musi stać się nowym celem działania polskich służb. Wynikało to przede wszystkim z tego, że Polska włączyła się do amerykańskiej krucjaty przeciwko Al Kaidzie oraz wysłała żołnierzy do Iraku oraz Afganistanu. A kraje, które poparły USA w walce z terroryzmem stały się celem ataków organizacji terrorystycznych. W 2004 roku doszło do zamachów w Hiszpanii. Materiały wybuchowe umieszczone w pociągach zabiły kilkaset osób. Skutkiem tego było zwycięstwo wyborcze socjalistów dowodzonych przez Jose Luisa Rodrigueza Zapatero, który odciął się od amerykańskiej polityki antyterrorystycznej i nawet nie daje USA cienia nadziei, że hiszpańskie wojska pojadą do Iraku i Afganistanu. Później światem wstrząsnęły zamachy w londyńskim metrze. W grudniu 2008 roku islamscy fanatycy przeprowadzili atak na dwa hotele w Bombaju. Również wielkie miasta zachodniej Europy stały się areną krwawych starć muzułmanów z policją. Zapłonęły przedmieścia Paryża, Brukseli, Hamburga oraz Amsterdamu. W Amsterdamie zamordowany został reżyser Theo van Gogh, autor filmu dokumentalnego o losach muzułmańskich kobiet w Europie. Współtwórczyni filmu, Somalijka, po wielu groźbach śmierci została objęta programem ochrony policyjnej. Te zamieszki były formą nacisku na rządy państw zachodniej Europy, aby nie wspierały USA w wojnie z terroryzmem - uważa Dariusz Loranty, wieloletni negocjator policyjny a dziś ekspert od spraw bezpieczeństwa i wykładowca szkoły wyższej. Wydawało się więc kwestią czasu, że do zamachu dojdzie również w Polsce. Tym bardziej że zmieniające się rządy były jednomyślne co do konieczności udziału Polski w wojnie z terroryzmem.

W Polsce trudniej jest jednak zorganizować zamach - mówi Dariusz Loranty. Polska jest krajem jednolitym narodowościowo, więc każdy kto wygląda na Araba od razu wzbudza zainteresowanie. Centrum Antyterrorystyczne miało inwigilować diasporę arabską oraz monitorować na bieżąco działania grup terrorystycznych i ich współpracowników. Od 2001 r. Al Kaida podjęła przynajmniej trzy próby zamachu terrorystycznego w naszym kraju. Wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Pierwsza miała polegać na tym, że terrorysta-samobójca w godzinach szczytu zdetonuje ładunek wybuchowy w jednej ze stacji metra w centrum Warszawy. Plan ten zakładał zabicie kilkuset osób. Drugi zamach zakładał detonację w Warszawie ciężarówki wypełnionej materiałami wybuchowymi, która miała uderzyć ciężarówką w Pałac Kultury i Nauki. Pierwsze dwa zamachy zostały zneutralizowane wskutek operacji o kryptonimach "Tarcza" oraz "Miecz". Nie wszystkie szczegóły są znane. Wiadomo, że osoby odpowiedzialne za przygotowanie zamachu zostały zidentyfikowane i zatrzymane. O sprawie nie poinformowano opinii publicznej, aby nie prowokować terrorystów. Z kolei trzecia próba zamachu terrorystycznego na Polskę została podjęta latem 2007 roku wkrótce potem jak UEFA przyznała Polsce i Ukrainie prawo do zorganizowania turnieju piłkarskiego Euro 2012. Plan zakładał umieszczenie sześciu ładunków wybuchowych na stadionie piłkarskim budowanym na warszawskiej Pradze. Bomby miały zostać zdetonowane podczas meczu rozgrywanego w ramach turnieju. Zdarzenie zostałoby pokazane na żywo przez kamery telewizyjne transmitujące mecz, co też dodatkowo powiększyłoby propagandowy wymiar tego zamachu. Niebezpieczeństwo szybko zneutralizowano, przeprowadzając operację o kryptonimie pt. "Stadion". Trzyosobowa grupa zamachowców została zidentyfikowana przez funkcjonariuszy ABW, którzy śledzili każdy jej krok. Zamachowcy, wytypowani w meczecie w Hamburgu (tym samym, w którym zrekrutowano pilotów samolotów z 11 września) samochodem przewieźli do Warszawy ładunki wybuchowe umieszczone w torbach podróżnych. Pod osłoną nocy dostali się na budowany stadion i umieścili ładunki w jego konstrukcji w taki sposób, aby nikomu nie wydało się to podejrzane. Kilkanaście minut po tym jak odjechali, na miejscu zjawili się technicy z ABW i zabrali ładunki. Dlaczego więc terrorystom pozwolono odjechać? Gdybyśmy ich zatrzymali, Al Kaida delegowałaby kolejną grupę zamachowców, którą trzeba byłoby od początku rozpracowywać - opowiada związany ze sprawą oficer ABW. Tych trzech odjechało z Polski w przekonaniu, że zdetonują ładunki wybuchowe podczas Euro 2012 roku. Będą zdziwieni, gdy się im nie uda.

W walce z terrorystami główną rolę odgrywa rozpoznanie wywiadowcze, które dostarcza informacji o planowanym zamachu - mówi instruktor Marcin Kossek. A to jest niestety największy problem polskich służb. Powodzenie operacji "Tarcza", "Miecz" i "Stadion" wynikało z tego, że informacje wyprzedzające o planowanych zamachach przekazały służby amerykańskie. Meldunki trafiały najpierw do centrali Agencji Wywiadu, a stamtąd do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Amerykanie przekazywali nie tylko sygnały o planowanym ataku, lecz również dokładne dane osób odpowiedzialnych za jego zorganizowanie. W przypadku operacji "Stadion" polskie służby objęły obserwacją trójkę zamachowców dopiero wtedy, gdy przekroczyli oni polsko-niemiecką granicę. Samo zabezpieczenie ładunków i inwigilacja terrorystów przebiegły bez zakłóceń. Jednak te działania nie miałyby miejsca gdyby nie informacja o planowanym ataku. A tę zdobyły dla Polski obce służby.

Niestety polskie służby same są zbyt słabe, aby prowadzić rozpoznanie wywiadowcze w grupach terrorystycznych - mówi mój rozmówca z ABW. Bazujemy na informacjach od CIA. Jest to ciekawe, bo stawia pod znakiem zapytania sens powoływania specjalnej instytucji antyterrorystycznej. Inwigilacją osób zidentyfikowanych oraz zabezpieczeniem ładunków zlokalizowanych mogą zajmować się policjanci z wydziałów kryminalnych. Po co utworzono Centrum Antyterrorystyczne? Bo one posłużyło do przeprowadzenia kolejnej czystki kadrowej w tajnych służbach - mówi jeden z naszych rozmówców. Oddelegowano tam pracowników związanych z innymi opcjami politycznymi. W CAT posady znalazło wielu dawnych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy nie mieli szczególnych kwalifikacji do zwalczania terroryzmu ani nadzwyczajnej wiedzy o muzułmańskich ugrupowaniach. Po 2001 roku Polska wprowadziła również przepisy służące tzw. walce z praniem "brudnych pieniędzy". Obligują one banki do kontroli przelewów powyżej określonej sumy pieniędzy, monitorowania zagranicznych spółek, na kontach których znajdują się większe ilości pieniędzy, w końcu sprawdzania historii rachunków biznesmenów z krajów kojarzonych jako "przyjazne terrorystom". W ramach tych działań sprawdza się również konta biznesmenów polskich, historie transakcji bankowych ich spółek itp. Płynie więc stąd ogromna wiedza o podmiotach prawa handlowego i podatnikach. A wiedza ta dla służb ma określoną wartość. Oczywiście procedury te kosztują, a cała idea jest o tyle nonsensowna, że terroryści prawie w ogóle nie korzystają z banków w krajach zachodnich. Gotówkę deponują w bankach arabskich (np. w Arabii Saudyjskiej), gdzie nie ma kontroli związanej z "praniem brudnych pieniędzy". Organizowanie zamachów, jak wynika z informacji służb opłacane jest gotówką. I w ten sposób szczytna idea walki z terroryzmem została wykorzystana przede wszystkim przeciwko podatnikom.

Leszek Szymowski

23 kwietnia 2010

Krzyż ku czci ofiar UPA


Na zdjęciu -
Waldemar Gniadek - od 2007 roku
Wielki Mistrz Wielkiego
Wschodu Polski


Polski mason Gniadek:
W ostatnich latach nasze ideały są zagrożone!

Odkąd Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Francji Jean-Michel Quillarde udzielił wywiadu belgijskiemu dziennikowi "Le Soir", także polscy masoni postanowili iść w jego ślady. Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polski Waldemar Gniadek udzielił wywiadu w ostatnim numerze "Przeglądu". Trzeba, aby różne obrządki masońskie wzięły się do polityki - mówił w lutym br. Quillarde w wywiadzie udzielonym dla belgijskiego dziennika. Polski mason Gniadek żali się w wywiadzie udzielonym Krzysztofowi Pilawskiemu, że Polska znajduje się na "dobrej drodze do budowy państwa wyznaniowego" i że "zanika rozdział między Kościołem a państwem". Masoński Mistrz ubolewa nad tym, że ciągle pokutuje stereotyp Polaka-katolika, a niedoceniana jest tradycja polskiego Oświecenia. Przywołuje przykłady m.in. Konstytucji 3 maja, którą jego zdaniem Polska zawdzięcza przede wszystkim wolnomularzom. Spośród czterech głównych autorów i redaktorów tekstu konstytucji tylko jeden - ksiądz Hugo Kołłątaj - nie był masonem. Pozostali - król Stanisław August, jego sekretarz Scipione Piattoli oraz Ignacy Potocki należeli do masonerii - mówi Gniadek i dodaje, że w Sejmie zasiadało "74 masonów". Wielu z nich było w Zgromadzeniu Przyjaciół Konstytucji Rządowej i jest twórcami Komisji Edukacji Narodowej.

Wolnomularzem nie tylko polskim, ale także włoskim i niemieckim, był według Gniadka Jan Henryk Dąbrowski - bohater polskiego hymnu i jego autor Józef Wybicki. Gniadek podkreśla, że w tekście "Mazurka Dąbrowskiego" nie ma żadnych odnośników do Boga czy świętych. Również w budowaniu II RP swoją istotną rolę mieli odegrać masoni. Młodszy brat Piłsudskiego Jan był masonem, a sam marszałek utrzymywał kontakty z masonami. Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polski mówi, że do masonerii mogą należeć przedstawiciele "różnych religii, wyznań oraz agnostycy i ateiści". Powtórzył, że "religia to sprawa prywatna każdego człowieka". - My nie definiujemy, co jest dobre, a co złe. Ważne, żebyśmy potrafili ze sobą rozmawiać. Wolnomularstwo zajmuje się poszukiwaniem oraz budowaniem całości z różnorodności - powiedział w wywiadzie Gniadek. Stwierdził, że obecnie w Polsce przyznanie się do przynależności zakrawa na prawdziwe męczeństwo. Ujawnienie przynależności do masonerii jest dla wielu braci sprawą krępującą, wręcz zagrażającą życiu zawodowemu oraz towarzyskiemu - mówi naczelny polski mason. W Polsce, oficjalnie jest pięciuset aktywnych masonów ze wszystkich obediencji razem wziętych. Powiem szczerze: my jesteśmy stowarzyszeniem elitarnym, do którego nie można się zapisać. To my zapraszamy do stowarzyszenia - mówi z dumą Gniadek.

MaRo



Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - Krzyż ofiar UPA
A w głębi - lubelska delegatura Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego


Jak dowiedziała się Redakcja "Biuletynu", na cmentarzu rzymsko-katolickim w Lublinie stoi symboliczny nagrobek ku czci ofiar OUN-UPA. Ponad dwumetrowy krzyż ogrodzony metalowym płotkiem został postawiony tuż przy alei głównej i upamiętnia męczeńską śmierć mieszkańców Jarosławicza, Bożemca i Czekna zamordowanych przez ukraińskich szowinistów spod znaku UPA w roku 1943. - Miejsca pochówku większości z nich są nieznane. Ci ludzie nie mają nawet krzyża, dlatego zdecydowaliśmy, że cmentarz przy ul. Lipowej będzie najlepszym miejscem dla upamiętnienia tych wszystkich, którzy na Wołyniu oraz Galicji Wschodniej zginęli z rąk UPA - mówi nam Pani Lucyna, z którą w piątkowy wieczór spotkaliśmy się przy nagrobku. Na krzyżu umieszczona została tabliczka z nazwiskami rodzin ofiar Polaków, którzy zginęli z rąk banderowców - w sumie ponad trzydzieści osób. Nasza inicjatywa wywołała oburzenie części ukraińskiej diaspory i lokalnych urzędników, którzy chcieli zakwalifikować krzyż jako pomnik, a nie cenotaf. My stawiając w tym miejscu symboliczny grób, nie potrzebowaliśmy niczyjej zgody - wyjaśnia.

Tadeusz Zieliński

22 kwietnia 2010

Michalkiewicz w Kutnie cz. II

27 II 2010 roku w restauracji Hotelu "Rondo" przy ul. Sienkiewicza 3 w Kutnie odbyło się spotkanie ze Stanisławem Michalkiewiczem, zorganizowane przez miejscowy klub "Re-Wizja". Tematem wiodącym była suwerenność RP a Unia Europejska. Prezentuję pięć kolejnych reportaży filmowych w wykładu. W szóstym redaktor Michalkiewicz mówi o zmianie stosunków własnościowych, deklaracji programowej SDU-CSU ws. wypędzeń oraz strategicznym partnerstwie rosyjsko-niemieckim. W siódmym prelegent ujawnia kulisy budowy Żydolandu, podpisania Traktatu Lizbońskiego oraz realizowania przez Niemcy rozbiorowego scenariusza względem Polski. W ósmym reportażu red. Stanisław Michalkiewicz mówi o syjonizmie żydowskim oraz zwalczaniu przejawów nacjonalizmu w państwach członkowskich Unii. W dziewiątym filmie Michalkiewicz wypowiada się na temat "politycznej poprawności", roli chrześcijaństwa i metodach kontroli świadomości Gramsci'ego, zaś w dziesiątym objaśnia postępujący proces podważania fundamentów etyki katolickiej oraz neutralności światopoglądowej państwa.

Tadeusz Zieliński

Video 6:
Michalkiewicz
o polityce Niemiec





Video 7:
Michalkiewicz
o budowie Żydolandu





Video 8:
Red. Michalkiewicz
o doktrynie politycznej UE





Video 9:
Red. Michalkiewicz
o ideologii politycznej UE





Video 10:
Red. Michalkiewicz
o marksizmie kulturowym





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

__________

Zamieszczam ciekawą publikację Olgierda Domino pod tytułem "Wypędza Lucyfera z Watykanu", będącą świadectwem włoskiego egzorcysty G. Amortha, przedstawiającego swoje doświadczenia z przypadkami dręczenia i opętań demonicznych. Opisana tu historia może budzić lęk, ale że jest oparta wyłącznie na faktach i udokumentowanych sytuacjach, to celem autora nie była jednak chęć zaszokowania Czytelnika. Redaktor pragnął raczej podkreślić, że ciemna strona duchowych sił to rzeczywistość oraz w określonych sytuacjach może zagrozić nam bardziej niż zwykle. W tym wymiarze artykuł może stanowić przestrogę dla Czytelników, by byli ostrożni, a jeżeli już przez swoje zachowania narażą się na duchowe niebezpieczeństwo - aby szukali odpowiedniej pomocy w Kościele.

Tadeusz Zieliński

__________

Wypędza Lucyfera z Watykanu

Szatan grasuje w Watykanie! - upiera się Gabriele Amorth, główny egzorcysta Państwa Watykańskiego, który swą funkcję sprawuje już od blisko ćwierćwiecza. I jak twierdzi, w trakcie swej posługi miał do czynienia z ponad 70 tysiącami przypadków opętania przez szatana. Jego zdaniem, głównym dowodem efektem diabelskiej obecności w Stolicy Apostolskiej jest walka o władzę oraz "obecność kardynałów którzy nie wierzą w Jezusa, i biskupów, którzy mają związki z Demonem". Pełną rację mieli ci, którzy utrzymywali, iż smród szatana unosi się w tych świętych miejscach, ostrzega Amorth cytując słowa papieża Pawła VI. O tym, że wielu księży oraz duchownych służy raczej "Księciu Ciemności" niż Bogu świadczą również pedofilskie skandale dotyczące homoseksualnej prostytucji, w które uwikłani są liczni reprezentanci Kościoła katolickiego. Niedawno w Niemczech wybuchła afera po ujawnieniu przypadków seksualnego wykorzystywania dzieci oraz młodzieży w placówkach prowadzonych przez katolickich duchownych. Podobny skandal wydarzył się w Irlandii, zaś kilka lat temu takie same problemy niemal zniszczyły Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych.

Zapewne szatan stał też za zatuszowaniem przez hierarchów sprawy zabójstwa dowódcy Gwardii Papieskiej. W 1998 roku odnaleziono ciało Aloisa Estermanna, jego zabitą żonę oraz zastrzelonego kaprala Cedrica Tornaya. Oficjalnie podano, że sprawcą masakry był rozwścieczony kapral Tornay. Zabił przełożonego i jego żonę z zemsty, gdyż pominięto go przy sporządzaniu kolejnej listy nominowanych do odznaczeń. Po dokonaniu tej zbrodni zabójca miał potem popełnić samobójstwo. Jednak rodzina Tornaya podważa tę oficjalną wersję wydarzeń. Są bowiem niepotwierdzone relacje o homoseksualnym podłożu całej tej tragedii. Sugeruje się także udział w zbrodni czwartej osoby, której nigdy nie zidentyfikowano. Całą sprawę natychmiast utajniono. I wszyscy starają się nie dostrzegać zgnilizny - utrzymuje rozgoryczony egzorcysta. Także zamach na Jana Pawła II w 1981 roku był dziełem szatana. Podobnie jak i incydent z ostatniej pasterki, gdy podczas nabożeństwa w bazylice watykańskiej na papieża rzuciła się niezrównoważona psychicznie kobieta. Egzorcysta wielokrotnie ostrzegał Ojca Świętego, że w jego pałacu harcują diabły. Niestety z marnym skutkiem. Papież z pochodzenia Niemiec, choć jest "teologicznym gigantem" to jednak ma "dość mierne pojęcie o demonologii i nie za bardzo zdaje sobie sprawę z mocy egzorcyzmów".

Jak należało się spodziewać opinie watykańskiego egzorcysty nie zostały przychylnie przyjęte przez kolegów. Twierdzenia, że szatan snuje się po watykańskich korytarzach i wyziera zza krużganków wychodzą daleko poza wszelkie dowody - żachnął się o. Jose Antonio Fortea Cucurull, jeden z hiszpańskich egzorcystów. Kardynałowie mogą być lepsi lub gorsi, jednakże główną intencją każdego z nich jest głoszenie chwały Pana. Oczywiście niektórzy są bardziej pobożni od innych. Twierdzenie, że część kardynałów tworzy szatańską sektę jest niedopuszczalnym uogólnieniem - dodaje oburzony. Z kolei w wywiadzie dla gazety "La Repubblica" wielebny Amorth tak opisuje istotę diabła: To czysty i niewidzialny duch. On zaznacza swoją obecność w bluźnierstwach i cierpieniu osoby, którą posiądzie. Watykański egzorcysta przyznaje, że czasami potrzebuje sześciu lub siedmiu pomocników, by przepędzić złego ducha z opętanej osoby. Zajmowało mu to od kilku minut do kilkunastu godzin. W trakcie odprawiania egzorcyzmu opętani wyją i wrzeszczą w przeróżnych językach. To, co święte, budzi w nich nienawiść oraz wybuch agresji. Zdarza się niejednokrotnie, że wiedzą o czymś, o czym wiedzieć nie mogą dzięki ludzkiemu poznaniu. Zdarza się, że wypluwają z ust gwoździe, kawałki szkła lub inne dziwne przedmioty jak chociażby płatki róż.

Egzorcyzm jest publiczną modlitwą Kościoła, którą recytuje się z upoważnieniem Kościoła, gdyż odmawiający musi być desygnowany przez biskupa. Jest to modlitwa uwolnienia od demona, od złego wpływu demona lub od zła spowodowanego przez demona. Nad każdym katolikiem przynajmniej raz w życiu odprawiono egzorcyzm, ponieważ występuje on podczas sprawowania sakramentu chrztu. Z kolei egzorcyzmy uroczyste mogą być wypowiadane jedynie przez kapłana za zezwoleniem biskupa. Szczególną wagę należy przywiązywać nie tylko do samych formuł, lecz także do gestów oraz rytów takich jak znak krzyża, nałożenie rąk, tchnięcie oraz pokropienie pobłogosławioną wodą. Obrzędy rozpoczynają się pokropieniem pobłogosławioną wodą. Potem odmawia się Litanię do Wszystkich Świętych lub też recytuje psalmy wyrażające błaganie o opiekę Najwyższego i podziw dla zwycięstwa Chrystusa nad złym duchem. Po tych czynnościach egzorcysta ukazuje dręczonemu krzyż, a następnie czyni nad nim znak krzyża, który wyraża władzę Chrystusa nad diabłem. Wreszcie wypowiada błagalną formułę skierowaną do Pana Boga oraz formułę rozkazującą, w której w imię Chrystusa wyklina szatana wzywając go, aby odszedł od dręczonego. Wymienione czynności w razie potrzeby są powtarzane, aż osoba dręczona nie zostanie zupełnie uwolniona. Egzorcyzm kończy się pieśnią dziękczynną oraz błogosławieństwem.

Kilka lat temu na Jasnej Górze odbyło się Międzynarodowe Spotkanie Egzorcystów. Wzięło w nim udział 300 delegatów z 27 krajów. Ponieważ jednak egzorcyści unikają rozgłosu, a obrzędy zawsze przeprowadzają dyskretnie, to o jego przebiegu nic nie wiadomo. I choć w Polsce do podjęcia zmagań z szatanem jest przygotowanych około sześćdziesięciu księży to Gabriele Armorth jest zapewne najlepiej przygotowanym do walki z Lucyferem. Urodził się w 1925 roku we włoskiej Modenie. Jego ojciec i dziadek byli prawnikami, brat jest sędzią. Kontynuując tradycje rodzinne Amorth także podjął studia prawnicze. Był politykiem w partii chrześcijańskiej. Po ukończeniu studiów wstąpił do zgromadzenia paulistów. Święcenia kapłańskie przyjął w 1954 roku. Nie miał zbyt wiele pojęcia o egzorcyzmach, kiedy w czerwcu 1986 roku poproszono go, aby został asystentem ojca Candido Amantiniego, ówczesnej legendy egzorcystów. Był pilnym i pojętnym uczniem swojego mistrza i wkrótce stał się głównym egzorcystą diecezji rzymskiej oraz uznanym autorytetem w tej dziedzinie. Jak mówi najczęstszą metodą stosowaną przez diabła jest metoda złego wpływu, uroku, czaru bądź klątwy. Mamy z nią do czynienia wówczas, gdy osoba cierpi z powodu szatana, do którego ktoś inny zwrócił się o pomoc. Inne przypadki opętania związane są z praktykami okultystycznymi. Mam tu na myśli seanse spirytystyczne, uczestniczenie w czarnych mszach bądź też konsultowanie się z czarownikami, wróżbitami itp. Są to najbardziej rozpowszechnione metody działania szatana.

Wielebny Amorth działa bezinteresownie oraz za pełnym przyzwoleniem Kościoła, więc nie można go posądzać o pogoń za sławą czy pieniędzmi. Jest jedynym egzorcystą na świecie, który pracuje przez siedem dni w tygodniu, a nawet w Wigilię i Wielkanoc. Uwolnił z czarciej mocy kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Z tego też powodu w 2001 roku kategorycznie sprzeciwiał się wprowadzeniu "poprawionej" wersji obrzędu odprawiania egzorcyzmu. Skarżył się, że odchodząc od sprawdzonych odwiecznych rytuałów i modlitw "stępi się miecz przeciwko modom piekielnym" i przez to egzorcyzmy będą nieskuteczne. Jego protesty były na tyle mocne, że Watykan machnął ręką i zezwolił, by nadal odprawiał swoje egzorcyzmy wedle starych oraz sprawdzonych zasad. Amorth przewodniczy Międzynarodowemu Stowarzyszeniu Egzorcystów skupiającemu dwustu członków. Jego książka "Wyznania egzorcysty" zyskała wielkie zainteresowanie ze strony czytelników. Świadczy o tym czternaście wydań w języku włoskim oraz przekłady na dwadzieścia języków, w tym także na polski. Na spotkanie z Gabrielem Amorthem przychodzą tłumy Należy także do tej grupy watykańskich duchownych, którzy ostro przestrzegają przed lekturą książek J.K. Rowling o Harrym Potterze. Według niego książki te zawierają "błędne rozróżnienie pomiędzy praktykami czarnej i białej magii". Jest za to gorącym wielbicielem filmu "Egzorcysta". Jego zdaniem obraz z 1973 roku w wierny sposób przedstawia efekt działalności szatana i zachowanie osób opętanych przez siły zła.

Olgierd Domino

21 kwietnia 2010

Tu jest pies pogrzebany?

Nadesłane do Redakcji...

Z serii - spekulacje
na temat przyczyn tragicznej katastrofy
w Smoleńsku

Tragiczny wypadek samolotu prezydenckiego w Smoleńsku odbił się szerokim echem w prasie światowej. Od niemieckich komentarzy, z trudem tylko ukrywających pogardę i nienawiść do Polaków w ogólności a Kaczyńskiego w szczególności, aż do przeróżnych spekulacji w mediach amerykańskich odnośnie rzeczywistych przyczyn zdarzenia, wszelkie możliwe wątki były w ruchu. Krajowa opinia publiczna dość łatwo przychyla się do tezy, że za tragedią stoją rosyjskie służby specjalne. Jeżeli nie był to zwykły nieszczęśliwy wypadek, to rosyjski wątek wydaje się mało prawdopodobnym. Rosja na tyle dobrze penetruje zdegenerowane i agenturalne struktury III RP, że zamachów tego typu może dokonywać w każdym momencie i w stosunku do każdego polskiego oficjela. Wybranie momentu podróży do Rosji i to na dodatek do Katynia, nie byłby z jej strony rozważnym krokiem z propagandowego punktu widzenia.

Czyż mogło komuś innemu zależeć na likwidacji głównie ceremonialnego prezydenta, niesuwerennego, podrzędnego państwa Unii Europejskiej? Niektórzy uważają, że tak. Jeden z komentatorów portalu internetowego "The Raw Story" sugeruje związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy piątkową zapowiedzią osłabienia złotówki w stosunku do euro przez prezesa Narodowego Banku Polskiego Sławomira Skrzypka, a sobotnią tragedią. Krok taki spowodowałby wzrost polskiego eksportu i zapewne obroniłby Polskę przed nadchodzącą katastrofą gospodarczą, lecz zadałby również dotkliwy cios imperialnej walucie euro. W kontekście greckiego kryzysu finansowego, już obecnie jej przetrwanie stoi pod dużym znakiem zapytania. Dodatkowy cios mógłby przesądzić jej los, a na to nie mogą sobie pozwolić imperialni władcy z Brukseli i Berlina. Tym bardziej, że ziemia zaczyna się im palić pod nogami. Na Węgrzech głowę podnosi "prawicowa ekstrema" grożąc wygraniem wyborów i rozpoczęciem pronarodowej polityki gospodarczej zmierzającej do uratowania kraju od zapaści. Precedens ewentualnego odrzucenia przez Polskę bezwzględnego dyktatu międzynarodówki lichwiarskiej nad naszą gospodarką, który to stanowi niepisane prawo od czasów "reform" Balcerowicza, mógłby zagrozić jej władzy na całym kolonialnym obszarze postkomunistycznym.

Na taki obrót sprawy nie mogliby sobie globaliści pozwolić, i dlatego to zdaniem autora stanowiło prawdziwy impuls w sprawie smoleńskiej. A ponieważ prezydent Kaczyński zdecydowanie popierał stanowisko prezesa NBP, idealnym momentem do załatwienia obu niewygodnych oficjeli była podróż do Katynia. Któż bowiem łączyłby polityczno-historyczne wydarzenia z interesami międzynarodowej finansjery? I być może tu leży pies pogrzebany, ale wiedzieć tego na pewno nigdy nie będziemy. Przyglądajmy się za to bacznie postępowaniu nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego. Czy będzie kontynuował zbrodniczą wobec gospodarczych interesów Polski politykę Balcerowicza i jego następców?

Ignacy Nowopolski

20 kwietnia 2010

Donald Tusk wreszcie nagrodzony!


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - kol. Adam Leks


ROZMOWY KTÓRE MIEWAŁ
KRÓL SALOMON MĄDRY

Felieton Adama Leksa

Wśród wiecznych utyskiwań rodaków niezadowolonych z prób przychylania im nieba okazało się, że znalazł się w Europie ktoś kto umiał należycie docenić zalety naszego premiera, których wyliczyć nie w sposób. Gazeta "Dziennik" pisze: "13 Maja, w święto Wniebowstąpienia odbędzie się znacząca dla Europy uroczystość. W Sali Koronacyjnej ratusza w Akwizgranie Donald Tusk odbierze nagrodę Karola (Wielkiego moje). Warto przeczytać listę dotychczasowych laureatów (Jan Paweł II, Churchill, B. Clinton), by docenić wagę wyróżnienia. To nagroda w Europie wyjątkowa, a Donald Tusk będzie pierwszym laureatem, któremu nagrodę wręczy urzędujący kanclerz Niemiec Pani Angela Merkel. Wyróżnienie jest więc podwójne".

Wobec powagi nagrodzonych laureatów postać naszego premiera wreszcie zaświeci pełnym blaskiem. I chyba o to im chodzi. Termin wręczania nagrody również nie jest przypadkowy, albowiem tego dnia nasz Donald dozna wniebowstąpienia. Myślę, że im więcej będzie przybywać laureatów typu premieru Tusku czy "profesora" Władysława Bartoszewskiego, tym lepiej będzie dla niej ich nie wymieniać, niż o nich wspominać. Chyba że ma to być odpowiednik nagrody im. Lenina. Wtedy po jej przyznaniu nikt nie będzie już mieć wątpliwości kim jest obdarowany. Będzie to miało wymiar pocałunku Almanzora - "Jesteś już nasz, więc się już nie wymiguj, iż jest inaczej".

Na razie jednak Donaldu Tusku odbiera zasłużoną nagrodę za to, że pierwszy dostrzegł w Angeli Merkel Fuhrera Narodu Niemiec..., no powiedzmy Europejskiego. Przy jej wręczaniu pewnie strzeli kopytami tak jak onegdaj robił to jego dziadek i wrzaśnie - Jawohl Angela, Mein Fuhrer! Będzie to brzmiało mniej więcej jak dawne nasze "Ku chwale Ojczyzny"! Zakończy zaś pewnie gromkim okrzykiem od którego zadrżą szyby zamku w Akwizgranie: "Angela Merkel, ich liebe dich"! Na przyjęciu zaś, po paru głębszych będzie ze łzami w oczach śpiewał znane europejskie szlagiery jak "Wacht am Rein" czy "Deuschland, Deuschland uber alles". Ciekawe tylko, czy to wszystko pokaże nam telewizja?

Adam Leks
Redaktor "Biuletynu"

__________

Debata o religii
w przestrzeni publicznej

12 I 2010 roku o godz. 18.00 w Auli Wydziału Politologii UMCS przy Placu Litewskim 3 w Lublinie Klub Frondy zorganizował debatę pt. "Religia w przestrzeni publicznej. Wobec strasburskiego wyroku w sprawie krzyża". W dyskusji wzięli udział pani dr Anna Szarek z Katedry Prawa Międzynarodowego Publicznego KUL, dr Adam Kalbarczyk dyrektor Liceum imieniem Ignacego Jana Paderewskiego w Lublinie, dziekan Wydziału Politologii UMCS prof. Grzegorz Janusz oraz Piotr Pałka - redaktor naczelny portalu fronda.pl.

3 listopada 2009 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, iż wieszanie krzyży w miejscach publicznych to naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami". Orzeczenie zostało wydane w związku ze skargą złożoną przez obywatelkę włoską pochodzącą z Finlandii. Sprawa rozpoczęła się jeszcze w 2002 r., kiedy to skarżąca poprosiła dyrekcję placówki oświatowej o zdjęcie krzyży w klasach, a następnie wobec odmowy ze strony władz szkoły usiłowała uzyskać podobny nakaz we włoskich sądach. 17 marca 2005 r. sąd administracyjny ostatecznie orzekł, że zarzuty podnoszone przez petentkę są niezasadne oraz wyraził pogląd, iż krzyż jest nie tylko znakiem religijnym, ale i symbolem jedynego kościoła z nazwy wymienionego w Konstytucji Włoch. Poniżej prezentuję wystąpienie Piotra Mazura z Lublina, który słusznie zauważył, że prawa człowieka są zwykłym nadużyciem będące przejawem silnej dominacji poglądów skrajnie liberalnych i relatywistycznych.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
O wyroku w sprawie
krzyża na Wydziale Politologii
UMCS w Lublinie





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

19 kwietnia 2010

Nadesłane do Redakcji

- Original Message -
To: mndystrybucja@o2.pl
Sent: Thursday, April 22, 2010 21.43 PM
Subject: pytanie

Drodzy Państwo!

Moja rodzina pochodzi z okolic Ludwipola, a jeszcze dokładniej z Koloni Zastawie. W listopadzie 2009 r. przy budynku Centrum Kultury w Lublinie stanął brzozowy krzyż ku czci ofiar UPA. Nieoficjalnie mówi się, że został on postawiony z Waszej inicjatywy. Chcę dowiedzieć się, jaki jest Wasz stosunek do Kresów? Zauważałam, że czasem na stronie internetowej "Biuletynu" zamieszczacie publikacje środowisk kresowych, ale Waszego własnego stanowiska w tej sprawie jeszcze nie spotkałam. Byłabym wdzięczna za odpowiedź.



Na tematy "kresowe" zabieraliśmy głos wielokrotnie. Najpełniej wyrażone zostało nasze stanowisko w artykule mojego autorstwa zamieszczonym w numerze drugim "Biuletynu Narodowego" z lipca 2008 roku pt. "W 85-lecie ukraińskiego ludobójstwa na polskich Kresach południowo-wschodnich" do przeczytania którego zachęcam.

Grzegorz Wysok

__________

Szanowna Pani!

Serdecznie dziękujemy za kontakt. My wyznajemy w tej sprawie trzy zasady. Pierwszą jest powściągliwość roszczeń w warunkach politycznej niemocy. Musi Pani zauważyć, że szanse na powrót Kresów oddaliły się wraz z rozpadem ZSRR, co jeszcze raz potwierdza wyznawaną przez nas tezę, że przy podzielonych Niemczech i zjednoczonej Rosji Polska była w lepszej sytuacji geopolitycznej, niż jest obecnie. Także dziś jednak o historycznej i moralnej rezygnacji z Kresów oczywiście nie może być mowy, ale stan w jakim nasz kraj się znajduje, i to nie tylko okoliczności zewnętrzne, ale także obecna kondycja moralna narodu, który jako całość wydaje się coraz mniej świadomy zagrożeń i zdolny do samoobrony nawet w obecnych granicach, w sposób oczywisty wyklucza możliwość ich odzyskania w przewidywalnej przyszłości. To oznacza, że Kresom musimy w dzisiejszych okolicznościach powiedzieć w praktyce "do widzenia", ale na pewno nigdy nie: "żegnajcie!". My konsekwentnie pozostajemy na stanowisku nie rezygnowania z historycznego prawa Polski do swych ziem zabranych na wschodzie.

Drugą zasadą, którą głosimy jest pełna oraz docelowa demarkacja, czyli rozdzielenie Polaków od innych narodów tam zamieszkałych. Jak uczy historia, także najnowsza, tylko takie rozdzielenie zapobiega konfliktom etnicznym oraz wszelkiemu podobnemu ryzyku. Pragniemy więc pełnej repatriacji wszystkich Polaków zza wschodniej rubieży i pełnej emigracji z Polski tych mniejszości narodowych (a szczególnie ukraińskiej i litewskiej), które za naszą wschodnią granicą mają swoje ojczyzny. Inną wyznawaną przez nas zasadą jest podtrzymywanie pamięci, pisanie i uczenie prawdy o Kresach. Nie możemy bowiem zgodzić się na postawę ciągłego przepraszania wszystkich za wszystko oraz tuszowania np. ukraińskich zbrodni na Polakach w chwilach naszego politycznego osłabienia. Pamięci, droga Pani wykastrować się nie da. Doznane krzywdy prawdopodobnie będzie można kiedyś wybaczyć, ale zapomnieć, nigdy! Nie po to bowiem trzeba je pamiętać, aby się zemścić, lecz po to, aby na przyszłość uczyły nas przezorności i stanowiły przestrogę.

Tadeusz Zieliński

_________

Ogłoszenie

Redakcja "Biuletynu" serdecznie zaprasza na koncert węgierskiej grupy Hungarica, który odbędzie w rocznicę III Powstania Śląskiego. Hungarica to legenda węgierskiego rocka tożsamościowego i jedna z najciekawszych formacji muzycznych w tym kraju. Według danych zrzeszenia wydawców "Mahasz" najnowszy album tej formacji zajmuje obecnie pierwsze miejsce w rankingu czterdziestu najlepiej sprzedających się tytułów na Węgrzech. Oprócz głównego gościa wieczoru w Katowicach zaprezentuje się narodowy zespół Irydion oraz Malchus z Przeworska. Oficjalnymi organizatorami koncertu jest Stowarzyszenie "Akademia Orła", Fundacja Inicjatyw Lokalnych "Optima" oraz Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. 22 maja br. Irydion najprawdopodobniej zagra w Lublinie.

2 maja, godz. 17.00
Klub Muzyczny "Cogitatur"
Miasto: Katowice, ul. Gliwicka 9 a
Bilety w przedsprzedaży: 20 zł
W dniu koncertu: 25 zł

18 kwietnia 2010

Teoria spisku - Gambit Królewski?

Kto stoi za "katastrofą" samolotu TU-154? Dlaczego zginął prezydent Lech Kaczyński? Główny bohater filmu pt. "Teoria spisku" grany przez Mela Gibsona, uchodzący za oszołoma ogarniętego manią tropienia spisków przypadkowo demaskuje kulisy wielkiej prowokacji politycznej. W przypadku wyjaśnienia przyczyn tajemniczej "katastrofy" samolotu z Prezydentem RP, generalicją oraz pierwszym garniturem polityków na pokładzie być może również - jak w filmie rację mają tropiący spiski "oszołomy". Przedstawiam pewną hipotezę nie pretendującą do wyjaśnienia wszystkich tajników Wielkiej Gry, ale pobudzającą do zastanowienia i wyciągnięcia wniosków. Zachęcam na obejrzenia poniższego reportażu.

Grzegorz Wysok
Red. naczelny "Biuletynu"

Video 1:
Teoria spisku -
Gambit Królewski?





Powyższy film można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/GrzegorzWysok09

Redakcja "Biuletynu"

17 kwietnia 2010

Felieton Grzegorza Wysoka

Gambit Królewski

BAJKA

W związku z katastrofą w Smoleńsku, przyjmując hipotezę, że to był zamach, należy zadać sobie pytanie - "Kto na tym skorzystał?". Miejsce katastrofy, dziwne zachowania służb, podejrzana mgła oraz wreszcie to, że w samolocie byli głównie politycy opcji antyrosyjskiej sugerować może, że zrobili to Rosjanie i taką sugestię utrwala krążący w internecie filmik. Wielu ludzi już uwierzyło w tą wersję. Drugim "sprawcą" mogą jawić się służby niemieckie, które również nie mają powodu żałować Lecha Kaczyńskiego. Jest atoli i inna koncepcja. Nazwę ją gambitem królewskim.

Grający w szachy wiedzą, że jest to poświęcenie cennej figury po to, aby w istocie uzyskać końcowe zwycięstwo. Wyobraźmy sobie, że USA znalazły się w sytuacji takiej, iż wobec niemiecko-rosyjskiego sojuszu oraz kłopotów na Bliskim Wschodzie muszą ewakuować się z Europy. Polska uchodząca za ich sojusznika wpada pod pełną kontrolę osi Berlin-Moskwa zwłaszcza, że w wyborach prezydenckich na pewno zwycięży agent ich wpływów hrabia Komorowski. Co w tej sytuacji mogą zrobić Stany Zjednoczone? Jak mogą pomóc swoim sojusznikom w Polsce? Mogą właśnie zastosować gambit, tj. poświęcić swojego króla po to, aby na zasadzie odbicia wahadła społecznych nastrojów przeforsować królewskiego brata bliźniaka w najbliższej elekcji. Pytanie jest, czy byłoby to technicznie wykonalne? Ależ oczywiście! Nie miejmy przecież złudzeń: agentury "Wuja Sama" są w takich grach całkiem sprawne, a nasz "polski" kontrwywiad działa jak działa.

Można ten scenariusz jeszcze ubogacić następująco. Amerykański wywiad wiedział, że Rosjanie szykują prowokację na lotnisku, aby ośmieszyć polskiego Prezydenta i przez zadymienie pasa startowego zmusić samolot do zmiany lotniska (co zresztą faktycznie miało miejsce). Z takiej okazji nie można było nie skorzystać. Ale to co napisałem to oczywiście bajka na dobranoc. "Bajka" z gatunku tych, które pisał Dmowski w artykule "Co bym zrobił, gdybym był wrogiem Polski?". Ja wiem przecież, że to był tylko zwykły "błąd pilota"...

Grzegorz Wysok
Red. naczelny "Biuletynu"

16 kwietnia 2010

Adam Gmurczyk: "Spór o pietruszkę"

Zamieszczamy ciekawy artykuł p. Adama Gmurczyka - absolwenta Akademii Teologii Katolickiej, publicysty i prezesa nacjonalistycznej partii Narodowe Odrodzenie Polski. Z uwagi na to, iż każda autorska publikacja korzysta z ochrony prawnej Prawa Prasowego, uzyskaliśmy ustne potwierdzenie zgody na wykorzystanie poniższego materiału. Tadeusz Na zdjęciu - Roberto Fiore (Forza Nouva) i przewodniczący NOP Adam Gmurczyk (drugi od lewej) Spór o pietruszkę Nie należałem, ani nie należę do wielbicieli Lecha Kaczyńskiego. Pomijając właściwą uczestnikom liberalnej gry skłonność do bawienia się losami kraju dla zaspakajania własnych, źle ukierunkowanych ambicji, pozostanie on dla mnie na zawsze tym, który swoim podpisem pod Traktatem Lizbońskim na długo pogrążył Polskę w niewoli brukselskiej. Zginął śmiercią tragiczną, pochylam więc głowę w modlitwie za spokój duszy jego i innych ofiar katastrofy. Jednak nie brałem i nie zamierzam brać udziału w ogólnonarodowej debacie, która przybrała wymiar bazarowy, nad słusznością czy też jej brakiem pochowania Lecha Kaczyńskiego na krakowskim Wawelu. Od kiedy bowiem pod groźbą zabójstw wymuszono na władzach kościelnych złożenie tam zwłok Józefa Piłsudskiego, symboliczne znaczenie Wawelu zmarło śmiercią tragiczną. To piękny zabytek, znak naszej dawnej chwały. I na tym kończy się jego rola. Żyjemy w czasach zdeprecjonowanych symboli: historyczne ordery, nadawane za wybitne zasługi dla kraju produkowane są masowo w cenie metalowych blaszek, a historyczne miejsca stają się miejscem potyczek wyborczych. Pod władzą demokracji, wolności i postępu każde sacrum traci swoją moc twórczą. Żyjąc w takiej a nie innej rzeczywistości nauczmy się w końcu rozróżniać sprawy istotne od nieistotnych. Kaczyński spocznie na Wawelu, bo taka jest wola polityczna zarządzających Polską. I cóż z tego wynika? Tyle tylko, że zwłoki jego będą tam sobie leżeć. Wielkości człowieka nie mierzy się bowiem miejscem pochówka - w dzisiejszych czasach świadczy to jedynie o dobrych znajomościach. Losów Polski to nie zmieni, nie zlikwiduje konieczności zwalczenia "dziedzictwa" zarówno Kaczyńskiego, ale także i innych Tusków tego świata. Przeciwników zaś "opcji wawelskiej" uspokajam: Kaczyński w tym miejscu będzie żywym tematem jedynie dla przewodników turystycznych. Zwolennikom zaś przypominam: o wielkości człowieka świadczy nie to, gdzie złożono jego ciało, ale jakim człowiekiem był, a w wypadku "męża stanu", co wniósł do dobra wspólnego. Adam Gmurczyk

15 kwietnia 2010

Kolejne ofiary Katynia


Biuro poselskie
Bronisława Komorowskiego
ul. Krakowskie Przedmieście 6
00-325 Warszawa

Redakcja "Biuletynu" składa na ręce Marszałka Sejmu jako Głowy Państwa kondolencje z powodu tragicznej katastrofy w Smoleńsku. Nie byliśmy zwolennikami prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wszak to on złożył podpis pod dokumentem sankcjonującym utratę przez Polskę niepodległości. Modlimy się jednak duszę zmarłych oraz wierzymy, że ich ofiara uświadomi światu dlaczego oni się tam znaleźli. W dniu 11 kwietnia 2010 roku o godz. 17. 00 w Archikatedrze Lubelskiej zostanie odprawiona Msza święta w intencji ofiar katastrofy.

Niech odpoczywają w pokoju!

14 kwietnia 2010

"Tektura" szokuje i odwołuje koncert

Zamieszczamy dwa materiały dotyczące bulwersujących wypadków mających miejsce w Lublinie w czasie trwania żałoby narodowej. Pierwszy to artykuł redaktora "Naszego Dziennika" pod tytułem "Nie ma świętości dla lubelskich lewaków" opisujący sposób w jaki środowiska lewackie skupione wokół klubu "Tektura" postanowiły "uczcić" pamięć Ofiar Katynia. Wspomniany w tekście p. Adama Kruczka Michał Wolny to nikt inny, tylko ten sam człowiek, przeciwko któremu stanąłem przed sądem jako oskarżyciel posiłkowy w związku z dopuszczeniem się przez niego profanacji krzyża oraz obrazy uczuć religijnych chrześcijan. Wtedy co prawda udało mu się wykręcić od odpowiedzialności karnej, ale jak widać niczego nie zrozumiał oraz nadal próbuje szokować, postponując rzeczy dla Polaków święte.

Drugi materiał to film nakręcony pod lubelskim Ratuszem ukazujący w jaki sposób władze Lublina potraktowały wielką legendę Sierpnia 80 oraz tej prawdziwej, polskiej "Solidarności" - śp. Annę Walentynowicz, która zginęła w tragicznej katastrofie 10 kwietnia w drodze do Katynia. Poniższy reportaż filmowy zrealizowaliśmy po licznych interwencjach oburzonych Lublinian, którzy prosili nas o pomoc.

Grzegorz Wysok
Red. naczelny "Biuletynu"


Na zdjęciu -
Plakat reklamujący
koncert Love Cult w lubelskim
klubie "Tektura"


Nie ma świętości dla lewaków!
Symbole zbrodni katyńskiej i uśmiechnięty Stalin

Dzięki reakcji społecznej w Lublinie udaremniono prowokację miejscowych aktywistów lewackich, którzy usiłowali naruszyć powagę żałoby narodowej przez koncert niszowego rosyjskiego zespołu muzycznego promowanego za pomocą szokującego plakatu. W centrum afisza uśmiechnięty Stalin, zaś obok przestrzelone czaszki polskich oficerów, zdjęcie szczątków jednej z ofiar, guzik z munduru...

Posadzeniem Dębu Katyńskiego, konferencjami, wystawami, manifestacjami, paleniem zniczy i wpisywaniem się do ksiąg kondolencyjnych społeczność Lublina czci pamięć zbrodni katyńskiej oraz pamięć ofiar tragicznej katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Niewybaczalnym zgrzytem w podniosłej atmosferze obchodów rocznicowych - i to w czasie żałoby ogłoszonej po tragicznej katastrofie lotniczej, było wywieszenie przez grupę młodych bojówkarzy lewackich z Lublina, skupionych w organizacji o nazwie Przestrzeń Działań Twórczych Tektura, plakatu reklamującego planowany na wtorek tzw. koncert rosyjskiego zespołu muzycznego. Na afiszu umieścili oni symbole zbrodni katyńskiej, takie jak przestrzelone czaszki polskich oficerów, zdjęcie szczątków jednej z ofiar, guzik z munduru - wszystko to jako dodatki do uśmiechającego się w centralnym punkcie afisza Stalina. Plakat reklamował występ niszowej grupy rosyjskiej wykonującej - jak informowano w jednej z lokalnych gazet - "czarujące piosenki o wolności, miłości i anarchii, które... brzmią jak rzyganie jednorożca we mgle, śpiew wróżek i wojowniczy krzyk Robina Hooda jednocześnie". Plakat wywieszony na siedzibie lokalu Tektury udostępnianego organizacji przez władze miasta spotkał się z gwałtownymi protestami mieszkańców, którzy interweniowali w lubelskim magistracie, jak również u radnych. Początkowo członkowie grupy Tektura nie chcieli słyszeć o rezygnacji z planowanego koncertu, ale ostatecznie go odwołali, wydając oświadczenie, że treść plakatu została odczytana niezgodnie z ich intencjami. Za skandalem stoi Michał W., ta sama osoba, którą przed kilku laty prokuratura lubelska oskarżyła o obrazę uczuć religijnych mieszkańców Lublina przez rozplakatowanie w przededniu Świąt Bożego Narodzenia afiszy satanistycznego koncertu pt. "Czarna wigilia", przedstawiających symbole Męki Pańskiej, takie jak krzyż, gwoździe, młotek, a także postać Jezusa Chrystusa opatrzoną angielskim napisem - w tłumaczeniu polskim: "Zrób to sam". Na plakacie widniały również takie napisy: "Dzieci Upadku", "Zło", "Zabić Boga", symbol odwróconego krzyża, liczba 666 oraz pentagram. Wówczas - również na skutek licznych protestów lublinian do koncertu nie doszło. Organizator prowokacji stanął przed sądem, a ten przyznał, że doszło do urażenia uczuć religijnych, ale uniewinnił Michała Wolnego uznając, że choć był on organizatorem koncertu, nie ma dowodów na to, że osobiście zaprojektował, wykonał i rozwieszał plakaty. Sam oskarżony winę zwalił na swoich znajomych, lecz odmówił podania ich personaliów.

Drugi dzień lubelskich obchodów 70. rocznicy mordu katyńskiego upłynął pod znakiem uroczystości związanych z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II. Na terenie Kampusu Wschodniego uczelni został posadzony dąb upamiętniający postać zamordowanego w Katyniu profesora KUL por. rezerwy WP Henryka Życzyńskiego. Następnie w Auli im. kard. Stefana Wyszyńskiego w gmachu głównym KUL odbyła się pod patronatem rektora ks. prof. Stanisława Wilka sesja naukowa pt. "70 lat od Zbrodni Katyńskiej", zorganizowana m.in. przez Akademicki Klub Myśli Społecznej "Vade Mecum". Polskich oficerów mordowano podwójnie, w sensie fizycznym oraz w sensie pamięci o nich - wskazał we wprowadzeniu do sympozjum prof. Mieczysław Ryba z KUL, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. Katyń był konsekwencją zamiaru dwóch socjalistycznych totalnych ustrojów, narodowego socjalizmu niemieckiego i kolektywistycznego socjalizmu sowieckiego, aby zlikwidować państwo polskie oraz Naród Polski. Naród Polski był przez obu okupantów skazany na śmierć. W tym kontekście zbrodnia katyńska jawi się jako przykład najbardziej drastyczny tej prawdy, o której świat nie chciał wiedzieć, dodał. Sesji towarzyszyła wystawa prezentująca m.in. materiały dokumentalne Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Lublinie oraz przedmioty osobiste polskich oficerów, takie jak klucze, sygnety, łańcuszki z medalikami, wieczne pióra, manierki, orzełki policyjne, znaczki ewidencyjne wydobyte z dołów śmierci, wypożyczone z Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Od wtorku na placu Litewskim w Lublinie oglądać też można wystawę pt. "Zbrodnia katyńska" przygotowaną przez Instytut Pamięci Narodowej. Na 40 okazałych planszach przedstawiono m.in. losy części z 576 lubelskich ofiar sowieckiej zbrodni, a także zdjęcia z ekshumacji, mapę z miejscami kaźni, reprinty lubelskich gadzinówek informujących o zbrodni oraz historię kłamstwa katyńskiego. Uroczystości rocznicowe zaplanowano na niedzielę. Odbędą się zgodnie z ceremoniałem wojskowym pod Pomnikiem Katyńskim przy ul. Głębokiej w Lublinie.

Adam Kruczek

Źródło: "Nasz Dziennik"
Nr 89 (3715) z 16 kwietnia 2010 r.



14 kwietnia 2010 r.

Chciałabym napisać o tym co mnie zbulwersowało. Może redakcja "Biuletynu" się tym zajmie. Otóż w Lublinie przy Ratuszu ustawiono plansze ze zdjęciami niektórych osób, które zginęły w tej strasznej katastrofie wraz z krótkimi opisami. Przy zdjęciu p. Anny Walentynowicz jest napis "Anna Walentynowicz - osoba towarzysząca". I tyle! Trzeba być prostakiem, by nie powiedzieć jeszcze gorzej, aby dać taki podpis. To brzmi wręcz obraźliwie oraz dwuznacznie - "osoba towarzysząca". Czy ci, co to zrobili nie czują popełnionego nietaktu? Kto to zatwierdził? Śp. Anna Walentynowicz była działaczką tej prawdziwej "Solidarności", legendą Niezależnych Związków Zawodowych, wielką patriotką. Czy za to, że ujawniła prawdę o "Bolku" i nie kłaniała się obecnym układom tak ją poniżono w mieście, którym trzęsie niejaki Janusz Palikot! Wstydzę się za władze Lublina, które nawet teraz nie umieją się godnie zachować. Ja będę w tej sprawie interweniowała! Jak możecie to mnie poprzyjcie.

Pozdrawiam!
Anna z Lublina

__________

Prostactwo, brak wyczucia czy celowe umniejszenie śp. Anny Walentowicz przez władze miasta Lublina. Zaalarmowani przez oburzonych ludzi stawiamy publicznie to pytanie organizatorom wystawy poświęconej ofiarom tragedii pod Smoleńskiem.

Redakcja "Biuletynu"

Video 1:
Prostactwem
lubelski Ratusz "uczcił" świętej pamięci
Annę Walentynowicz





Powyższy film można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/GrzegorzWysok09

Redakcja "Biuletynu"

13 kwietnia 2010

Tragedia, obłuda, znak...

Dla Redakcji "Biuletynu"...

Ostatnio żałoby narodowe trochę się zdewaluowały, bo ogłaszane są nie tyle z potrzeby serca, co ze względu na potrzebę kształtowania wizerunku. Katastrofa prezydenckiego samolotu w Smoleńsku, w następstwie której zginęła prawie setka wysokich dygnitarzy z prezydentem na czele, tygodniową żałobę całkowicie uzasadnia, nawet jeśli wielu ostentacyjnych żałobników będzie odczuwała Schadenfreude, nadzieję albo ulgę. Nie chodzi przy tym o snucie politycznych kalkulacji, bo w następstwie śmierci polityków jest to rzecz naturalna. Jak wspomina Adam Siedlecki, sławny przed wojną polityk, JE arcybiskup obrządku ormiańskiego Józef Teodorowicz, uczestnicząc w konwentyklu u ordynata Józefa Krasińskiego, na wieść o nagłej śmierci pewnego wybitnego polityka, w odróżnieniu od pozostałych uczestników, nie dał się ponieść emocjom, tylko zapytał gospodarza: "gdzie tu pan ma telefon, panie hrabio?" - oczywiście gwoli porozumienia się z kierownictwem swego stronnictwa, które koniecznie musi być na okoliczność zmian zapoczątkowanych śmiercią wybitnego polityka przygotowane.




Na tym właśnie polega żałoba narodowa, że towarzyszą jej gęste opary obłudy, więc przez miniony tydzień tymi oparami oddychaliśmy, a potem wszystko wróci do normy, to znaczy do politycznej wścieklizny charakteryzującej życie publiczne, zwłaszcza w ostatnich pięciu latach. Katastrofie w Smoleńsku wyjątkowego dramatyzmu dodaje zarówno moment, jak i miejsce. Miejsce, 70. Rocznica wymordowania przez NKWD polskich oficerów w Katyniu, leżącym zaledwie kilkanaście kilometrów od Smoleńska, do którego prezydencki samolot miał dolecieć, aby jego pasażerowie mogli wziąć udział w tej uroczystości. Moment, ponieważ katastrofa wydarzyła się w przeddzień przesuniętych o tydzień obchodów piątej rocznicy śmierci Jana Pawła II, który nie bez powodu uważany był nie tylko za głowę Kościoła, ale również za moralnego przywódcę naszego narodu. Ten niezwykły zbieg okoliczności wprost narzuca pytania, czy to jest jakimś znakiem dla nas, a jeśli tak, to co on może oznaczać?

Stanisław Michalkiewicz

12 kwietnia 2010

Klub "Vade Mecum" zaprasza

Ogłoszenie

Zapraszamy na na konferencje naukową pod patronatem ks. prof. Stanisława Zięby pt. "Energetyka Jądrowa a Bezpieczeństwo". Wykłady wygłoszą dr inżynier Andrzej Mikulski (Państwowa Agencja Atomistyki): "Zadania Dozoru Jądrowego w zakresie energetyki jądrowej w Polsce", dr inż. Marek Rabiński (Kierownik Zakładu Plazmy w Instytucie Problemów Jądrowych): "Przyszłość energetyki jądrowej i synteza jądrowa" i mgr inż. Krzysztof Fornalski (Polski Instytut Problemów Jądrowych) "Małe dawki bezpieczeństwo ludności w pobliżu obiektów jądrowych". Organizatorem konferencji jest Akademicki Klub Myśli Społeczno-Politycznej "Vade Mecum".

Spotkanie odbędzie się 20 kwietnia (wtorek) o godz. 15.00
w sali C-1031 Collegium Jana Pawła II
przy Al. Racławickich 14

Wstęp wolny!

11 kwietnia 2010

Felieton Adama Leksa


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - kol. Adam Leks


ROZMOWY KTÓRE MIEWAŁ
KRÓL SALOMON MĄDRY

O tragedii w Smoleńsku

Gdy dwie specjalne komisje wyjaśnią okoliczności katastrofy prezydenckiego samolotu, to okaże się, że niemały w tym udział miały polskojęzyczne media. Stały pressing towarzyszący wszystkim poczynaniom prezydenta mógł mieć wpływ na to, że pomimo niekorzystnych warunków Lech Kaczyński postanowił jednak zaryzykować lądowanie. Pomyślmy, jakie radosne używanie miałyby hieny dziennikarskie, gdyby jednak do tego nie doszło, tylko prezydencki samolot "siadłby" na lotnisku w Mińsku lub Moskwie. Toż od razu zostałby oskarżony o tchórzostwo, małoduszność czy zbytnią ostrożność. Do tego jeszcze doszło prawdopodobnie rozpylenie mgły przez obsługę lotniska w Smoleńsku. Wszystkie lotniska w Rosji chyba takie urządzenia posiadają. Liczono na to, że samolot z prezydentem Polski zawróci do Mińska lub poleci do Moskwy. Nie doceniono jednak determinacji Lecha Kaczyńskiego. Tragicznej determinacji. Prawdopodobnie poczynania rosyjskich władz były zsynchronizowane z działalnością mediów polskojęzycznych. Wyobrażam sobie jak "Gazeta Wyborcza" oraz inne gadzinówki miały już na swoich szpaltach ułożone tytuły, sugerujące niedwuznacznie jak to spietrany prezydent Polski przy doskonałej pogodzie boi się lądować w Smoleńsku, przez co spóźnia się na uroczystości rocznicowe w Katyniu. Niezłe, co? Jednak stało się jak się stało i trzeba było teraz udawać okrutnie zbolałych. Po tak dość pobieżnym dochodzeniu wyłania się obraz zaszczutej ofiary zaciekle tropionej przez swoich prześladowców, nie mającej żadnych szans na obronę. Bo czyż jedno słowo prawdy wypowiedziane przez uczciwego człowieka ma choć małą szansę z tysiącem kłamstw zawodowych łgarzy?

Adam Leks
Redaktor "Biuletynu"

10 kwietnia 2010

Święty papież Pius V przestępcą?

Modlitwa z Mszału
Rzymskiego sprzed 1959 r.

Módlmy się także za żydów wiarołomnych, aby Bóg i Pan nasz zdarł zasłonę z ich serc, iżby i oni poznali Jezusa Chrystusa Pana naszego. Módlmy się! Wszechmocny wiekuisty Boże, który od miłosierdzia Twego nawet żydów wiarołomnych nie odrzucisz: wysłuchaj modły nasze za ten lud za­ślepiony, aby wreszcie, poznawszy światło prawdy, którym jest Chry­stus, z ciemności swoich został wybawiony. Przez tegoż Chrystusa Pana naszego. Amen!

__________

Do czytelników "Biuletynu"!

Otrzymaliśmy pismo p. Arkadiusza Łygasa - działacza narodowego z Zamościa, który już od 2006 r. ciągany jest po sądach za rozplakatowanie tradycyjnej katolickiej modlitwy o nawrócenie żydów. Jest to bulwersująca sprawa, która kładzie się ponurym cieniem na tubylczy wymiar sprawiedliwości. Według hrubieszowskiej prokuratury słowa modlitwy, której używali przez setki lat katolicy stanowią przestępstwo. Kawka i Orwell by na to nie wpadli...

Grzegorz Piotr Wysok
Red. naczelny "Biuletynu"


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - Arkadiusz Łygas i p. Jerzy Adamczuk
(historyk, działacz opozycji niepodległościowej w latach 1978-1989,
więzień polityczny stanu wojennego) przed salą rozpraw
Sądu Rejonowego w Hrubieszowie


Antykatolicyzm bezkarny w Hrubieszowie

Nawet najwięksi zbrodniarze jak Józef Stalin czy Adolf Hitler nie odważyli się nazwać Papieża przestępcą. Minęło kilkadziesiąt lat od ich śmierci, aby w "demokratycznej i wolnej" Polsce hrubieszowski wymiar sprawiedliwości orzekł, że Pius V jest złoczyńcą a propagowanie świętej modlitwy, którą zatwierdził na Soborze Trydenckim uznać jako przestępstwo z art. 257 kk. Czasy w jakich przyszło nam żyć to nieustanna walka w obronie wartości katolickich i narodowych, które za prezydentury Lecha Kaczyńskiego są zaciekle zwalczane metodami stosowanymi w komunistycznej Polsce.

W styczniu 2006 roku zostałem oskarżony przez hrubieszowski wymiar sprawiedliwości o przeprowadzenie akcji o charakterze religijnym, polegającej na rozprowadzaniu ulotek z treścią modlitwy o nawrócenie żydów na prawdziwą Wiarę - Katolicyzm. Modlitwa ta została wprowadzona do liturgii Wielkopiątkowej bezpośrednio po Soborze Trydenckim przez Świętego Papieża Piusa V i obowiązywała w niezmienionej formie do roku 1957. Plakaty nie spodobały się niektórym Żydom, co doprowadziło do wściekłego ataku na religię katolicką, Ojca Świętego i moją osobę. Prym wiodła gazeta "Dziennik Wschodni" z jej dziennikarzem Leszkiem Wójtowiczem ps. Placek pochodzącym ze wsi Czermno (gmina Tyszowce). Opublikował on edytorial, w którym przekonywał czytelników do zaakceptowania swojego chorego poglądu, że katolicyzm jest ksenofobią a wymiar sprawiedliwości musi rozwiązać tą kwestię. Artykuł dał natchnienie Jackowi Miściorowi - prokuratorowi z Hrubieszowa, który przedstawił mi zarzut znieważenia wyznawców judaizmu, czego zresztą oczekiwał od niego jego zwierzchnik, pan Józef Pokarowski pochodzący z rodziny żydowsko-polskiej z miasta Biłgoraj. 20 stycznia 2006 roku o godzinie 14:45 prokuratura sugeruje mi dobrowolne poddanie się karze grzywny. Większość wniosków dowodowych odrzuca tłumacząc, że nie mają one znaczenia dla sprawy. Najlepszym tego przykładem jest niedopuszczenie do powołania biegłego z dziedziny teologii, który najbardziej kompetentnie wypowiedział się co do treści modlitwy. Wyznacza za to biegłą agnostyczkę panią Barbarę Boniecką pochodzącą z gminy Grabowiec. 8 maja 2006 roku prokurator ostatecznie kieruje akt oskarżenia do sądu doprowadzając postępowanie przygotowawcze do końca.

Zarówno postępowanie przygotowawcze jak i sądowe przebiegało w myśl zasady: dajcie mi człowieka, a znajdę artykuł. Sprawa zakończyła się dla mnie wyrokiem skazującym - 6 miesięcy pozbawienia wolności na okres próby 2 lat. Decyzja zapadła 6 kwietnia 2007 roku (Wielki Piątek), to jest w dniu śmierci Pana Jezusa na krzyżu. Chrystus został ukrzyżowany, a żydostwo ponownie zatryumfowało nad katolicyzmem. Czy na długo? Jak uczy Pismo Święte - nie. Od tego haniebnego wyroku złożyłem apelację. W czerwcu 2007 roku Sąd Okręgowy w Zamościu uchyla wyrok Sądu Rejonowego i kieruje go do ponownego rozpoznania. 17 grudnia 2007 roku Sąd Rejonowy w Hrubieszowie wydaje wyrok skazujący - 6 miesięcy pozbawienia w zawieszeniu na okres 2 lat. Po raz drugi składam apelację od tego niesprawiedliwego wyroku. 5 czerwca 2008 roku Sąd Okręgowy ponownie uchyla wyrok Sądu Rejonowego i kieruje sprawę do ponownego rozpoznania, nakazując przesłuchanie kolejnych świadków. Sąd Rejonowy po raz trzeci rozpatruje sprawę przeciwko mnie na dziesięciu kolejnych rozprawach, które miały miejsce 31 lipca, 20 sierpnia, 3 i 31 października, 24 listopada, 18 grudnia, 14 stycznia i 5 lutego. Miejmy nadzieję że wyrok który zapadnie oczyści Piusa V z zarzuconego mu czynu i o to się wszyscy modlimy!

Arkadiusz Łygas

__________

Arkadiusz Łygas
Sygn. Akt II K 113/08

Do
Sądu Rejonowego
II Wydział Karny w Hrubieszowie
ul. Dobrzańskiego "Hubala" 7
22-500 Hrubieszów

Zamość, Wielki Piątek 2010 r.

Pismo procesowe

Informuję sąd, iż w dniu 9 kwietnia 2010 r. nie wezmę udziału w rozprawie głównej. Na zasadzie art. 167 oraz 169 paragraf 1 kpk wnoszę, aby sąd skorzystał z art. 377 par. 3 kpk umożliwiający mu przeprowadzenie rozprawy bez udziału oskarżonego.

Uzasadnienie

Swoją nieobecność na najbliższej rozprawie motywuję tym, że nie mam zamiaru swoją obecnością uwiarygodniać bezprawnych działań Kubika, Miściora oraz tym podobnych prokuratorów, którzy modlitwę za żydów z pogardą nazywają przestępstwem. Nie chcą oni zbawienia żydów, przez co stają się antysemitami! Po drugie, chronią przestępcę ze wsi Ślipcze (powiat hrubieszowski) przed poniesieniem odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywych zeznań. Z powyższych względów wnoszę jak w petitum wniosku.

Oskarżony
Arkadiusz Łygas

Do wiadomości:
1. Awangarda - Maciej Wydrych
2. Biuletyn Narodowy - Grzegorz Wysok
3. Nowy Przegląd Wszechpolski - Andrzej Turek
4. ObWiePolak - Krzysztof Kocur
5. Zawsze Wierni - ks. Karol Stehlin FSSPX
6. Tylko Polska - Leszek Bubel

9 kwietnia 2010

W hołdzie żołnierzom NSZ

Dnia 8 marca 2010 roku na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim odbyła się konferencja naukowa pt. "Moralni zwycięzcy - Żołnierze Wyklęci" poświęcona żołnierzom konspiracji niepodległościowej w latach 1944-1956. W organizacji tego przedsięwzięcia Klubowi "Vade Mecum" przyszły z pomocą Fundacja Rozwoju KUL, Katedra Historii Systemów Politycznych XIX i XX w., Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej Wrzesień ’39 oraz Katolickie Stowarzyszenie "Civitas Christiana" w Lublinie. Podczas konferencji wykłady wygłosili między innymi prof. dr hab. Jan Żaryn, dr hab. Mieczysław Ryba, dr Marcin Paluch, dr Bohdan Szucki ps. "Artur", dr Ewa Kurek i mjr Marian Pawełczak ps. "Morwa". Tematyka wystąpień dotyczyła przede wszystkim politycznego i zbrojnego podziemia, jego zasięgu geograficznego, profilu ideowego oraz ugrupowań zbrojnych działających na Lubelszczyźnie. Podczas wykładu wiele uwagi poświęcono sylwetce mjr Hieronima Dekutowskiego ps. "Zapora", legendarnemu dowódcy oddziałów partyzanckich Armii Krajowej, a później Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" na Lubelszczyźnie. Uczestnicy panelu po wysłuchaniu wykładów mieli możliwość wzięcia udziału w dyskusji oraz obejrzenia wystawy prezentującej organizacje polskiej konspiracji niepodległościowej. Swoją obecnością gmach KUL-u zaszczycili liczni kombatanci, ale nie zabrakło też braci studenckiej, która poprzez swój udział w konferencji pragnęła oddać hołd tym, którzy walczyli o prawdziwie niepodległą Polskę.

Małgorzata Babul
http://www.kul.pl/

__________

9 III 2010 r. w trakcie sesji naukowej profesor dr hab. Mieczysław Ryba z KUL wygłosił interesujący referat poświęcony polskiemu podziemiu antykomunistycznemu. Poniżej prezentuję pełny zapis tego nagrania w formacie MPEG-2.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
O jaką Polskę walczyły
Narodowe Siły Zbrojne? (cz. 1)





Video 1:
O jaką Polskę walczyły
Narodowe Siły Zbrojne? (cz. 2)





Video 1:
O jaką Polskę walczyły
Narodowe Siły Zbrojne? (cz. 3)





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/GrzegorzWysok09


Redakcja "Biuletynu"

8 kwietnia 2010

Szatan istnieje naprawdę

Abp Chaput przypomina, że
należy głosić prawdę o istnieniu szatana

O zakłopotaniu przywódców religijnych, unikających mówienia o istnieniu szatana oraz potrzebie ewangelizacji współczesnej kultury mówił na Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie arcybiskup Denver Charles Chaput. Jeśli nie będziemy wierzyć w istnienie diabła, prędzej czy później nie będziemy wierzyć w istnienie Pana Boga - ostrzegał hierarcha. Diabeł jest pierwszym autorem pychy i buntu, a także wielkim uwodzicielem człowieka. Bez niego Wcielenie oraz Odkupienie nie mają sensu, a krzyż jest bez znaczenia - podkreślił amerykański arcybiskup. Szatan jest prawdziwy. Nie ma ucieczki od tej prostej prawdy - dodał hierarcha.

Arcybiskup Charles Chaput swoje przemówienie zatytułowane "Władca tego świata i ewangelizacja kultury" skierował do studentów oraz osób starszych, które zgromadziły się w auli Uniwersytetu Laterańskiego. Jesteśmy stworzeniami uczynionymi dla nieba, ale rodzimy się na tej ziemi. Kochamy piękno tego świata, jednak odczuwamy, że za tym pięknem kryje się coś jeszcze. Nasza tęsknota za tym czymś popycha nas do tego, by wyjść poza nas samych - powiedział hierarcha. Arcybiskup Denver podkreślił, że Bóg dał nam niejako "licencję" na poznawanie, kochanie i uszlachetnianie świata poprzez pracę ludzkiego geniuszu. Kreatywność nasza jako stworzeń jest odbiciem Bożej chwały oraz kreatywności. Dodał jednak, że żyjemy w czasach, w których pomimo wielkich osiągnięć brutalność oraz obojętność świata jest tak wielka jak nigdy wcześniej. Stąd konieczna jest ewangelizacja, którą powinni prowadzić chrześcijanie. Bóg nigdy nie był aż tak nieobecny w umysłach ludzi Zachodu, mówił hierarcha. Żyjemy w czasach, kiedy każdemu postępowi wydaje się towarzyszyć znaczny wzrost okrucieństwa, cynizmu w polityce, ignorancji przeszłości, pazerności, ludobójstwa poprzez aborcję oraz w ogóle zamieszanie wokół tego, co to znaczy być ludzkim.

Arcybiskup przestrzegł również przed niebezpieczeństwem twórczego geniuszu mówiąc, że nasze ludzkie osiągnięcia mogą zachęcić nas do posiadania władzy w sferze polityki i nauki oraz mogą być impulsem do popadnięcia w próżność w sztuce i w kulturze. Geniusz rodzi próżność, a próżność rodzi cierpienie i konflikt. Korzenie tej próżności można wywodzić od szatańskiego wyrażenia "Nie będę służył!" - zaznaczył arcybiskup. Odnosząc się do postawy wielu duchownych oraz przywódców religijnych obawiających się mówienia wprost o realnym istnieniu szatana - arcybiskup Chaput powiedział: To dziwne, że w obliczu najkrwawszego stulecia w historii, w którym dziesiątki milionów istot ludzkich zostało zabitych oraz spalonych z nadludzką pomysłowością, nawet wielu przywódców religijnych jest zakłopotanych mówieniem o szatanie - stwierdził hierarcha. Masowe morderstwa oraz znakomicie zorganizowane okrucieństwo są nie tylko bardzo dużym "problemem zdrowia psychicznego" - kontynuował. Są to grzechy, które wołają do Nieba o sprawiedliwość i które noszą w sobie niejako ślady inteligencji, która jest osobowa, utalentowana, kalkulująca i potężna.

Źródło: CNA, AS

7 kwietnia 2010

ONR Podhale - potrzebującym



Nadesłane do Redakcji...


ONR Podhale potrzebującym
- wielkanocna akcja "Podhale rodzinie"

Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami. Dla katolików to najważniejsze święto w roku. Wielu z nas spędzi je w gronie rodzinnym, przy wspólnym świątecznym stole. Niestety nie w każdym domu stół będzie zastawiony wielkanocnymi potrawami i smakołykami. Można to jednak zmienić oraz sprawić choć małą odrobinę radości tym najbardziej potrzebującym rodzinom.

"ONR Podhale rodzinie" to kolejna, druga już edycja wielkanocnej akcji z cyklu "ONR Podhale potrzebującym". W 2009 r. przeprowadziliśmy zbiórkę artykułów spożywczych, chemii gospodarczej, odzieży i artykułów szkolnych o łącznej wartości 3290,36 zł. Zebrane dary przekazaliśmy podopiecznym z Domu Dziecka, którym opiekuje się jeden z podtatrzańskich Zgromadzeń Zakonnych. W tym roku zmieniliśmy nieco formę naszej inicjatywy. Postanowiliśmy bezpośrednio wspomóc tych, "którzy nie proszą", ale najbardziej tego potrzebują. Swą świąteczną pomoc skierowaliśmy do najuboższych oraz rodzin wielodzietnych znajdujących się w trudnym położeniu. 31 kwietnia 2010 roku do jednej z zakopiańskich rodzin trafiła "wielkanocna paczka" przygotowana przez członków ONR Podhale, która pozwoli rodzinie Państwa Beacie i Mariuszowi P. godnie i radośnie spędzić Święta Wielkiej Nocy. Już chyba tradycyjnie naszym świątecznym działaniom towarzyszyła wielka radość dzieci i łzy wzruszenia dorosłych. Nie bądźmy obojętni oraz nie wstydźmy się pomagać innym. Być może jutro sami będziemy potrzebować czyjejś pomocy.

Norbert Wasik
Witów k/ Zakopanego

6 kwietnia 2010

Michalkiewicz w Kutnie

27 II 2010 roku w restauracji Hotelu "Rondo" przy ul. Sienkiewicza 3 w Kutnie gościł znany publicysta Stanisław Michalkiewicz. Podczas spotkania wygłosił prelekcję pt. "Czy suwerenność jest nam potrzebna?" oraz odpowiadał na pytania słuchaczy. W swoim wystąpieniu wskazał na szereg szkodliwych patologii występujących w nowym tworze politycznym jakim jest Wspólnota Europejska. Te zjawiska prelegent rozpatrzył na poziomie obyczajowym, ekonomicznym i politycznym.

Zdaniem redaktora Michalkiewicza w sferze obyczajowej Unia realizuje poglądy komunistycznych myślicieli, szczególnie zaś włoskiego filozofa Antonio Gramsci'ego. Koncepcje te promujące tzw. ideologię "praw człowieka" zmierzają do całkowitej destrukcji systemu wartości cywilizacji łacińskiej. W sferze ekonomicznej UE coraz bardziej krępuje prywatną inicjatywę poprzez drobiazgowe regulacje prawne oraz rozrost nomenklatury, w konsekwencji obciążając obywateli kolejnymi podatkami. W sferze politycznej rządy Niemiec oraz Francji, a w mniejszym stopniu także Włoch wykorzystują Unię jako skuteczne narzędzie budowania swojej pozycji w Europie. Niemcy - zdaniem prelegenta - są krajem pragmatycznym, prowadzącym konsekwentną i skuteczną politykę zagraniczną, której głównym celem jest obrona swoich interesów gospodarczych na świecie. Polska znalazła się również w bardzo niebezpiecznej sytuacji, wynikającej z nieuregulowanych kwestii własności na ziemiach zachodnich oraz ze względu na podnoszoną sprawę odszkodowań dla tzw. "wypędzonych". Niebezpieczeństwo jest duże, ponieważ brakuje jakiejkolwiek strategii w razie rozpadu UE lub też na wypadek konieczności wystąpienia ze struktur unijnych. Wykład red. Michalkiewicza spotkał się z ogromnym zainteresowaniem słuchaczy, którzy starali sie czynnie podejmować nurtujące ich tematy. Po prelekcji można było nabyć literaturę narodową, katolicką i prospołeczną. Forma zaangażowania osób w niej uczestniczących daje potwierdzenie słuszności obranej drogi przez organizatorów spotkania.

Tadeusz Zieliński
(tekst + zdjęcia)

__________

Fotoreportaż:

Foto 01:
W całym mieście rozlepiono
kilkadziesiąt plakatów informujących
o spotkaniu


Foto 03:
Prowadzący prelekcję -
p. Jerzy Ceranowski oraz redaktor
Stanisław Michalkiewicz


Foto 02:
Dzięki uprzejmości
właściciela jedną noc spędziliśmy
w miejscowym hotelu


Foto 04:
Spotkanie ze Stanisławem
Michalkiewiczem trwało ponad
trzy godziny


Foto 05:
Gość wieczoru podpisuje
swoje publikacje