Powered By Blogger

28 maja 2008

W obronie cywilizacji


Głównym polem dzisiejszych zmagań w "batalii o Polskę" staje się płaszczyzna cywilizacyjna.

W związku z pewnymi niejasnościami wokół pojęcia "ywilizacja" - pragnę na wstępie w krótkim szkicu przypomnieć teorie wybitnego polskiego uczonego prof. Feliksa Konecznego (1862 - 1949) - prekursora nauki o cywilizacji - człowieka, którego dorobek lewicowi "koryfeusze nauk" usiłują skazać na zapomnienie.
Koneczny cywilizację definiuje krótko jako "metodę życia zbiorowego" - "z duszy i data składa sie człowiek" - stwierdza. Wszystkie zaś dziedziny ludzkiego bytowania dają się podciągnąć pod pięć kategorii duchowych i cielesnych nazywanych przez uczonego z łacińską quinqunxem (pięciobokiem) cywilizacyjnym. Są to: stosunek do dobra (moralność) prawdy (nauka o rzeczach przyrodzonych i nadprzyrodzonych) - jako wartości duchowe, zdrowie i dobrobyt (ekonomika) - jako kategorie cielesne oraz piękno (estetyka) - jako kategoria wspólna będąca zwornikiem pozostałych. Z różnic w zapatrywaniu się na te kategorie konstytuują się odmienne cywilizacje. Każdy człowiek posiada jakaś metodę życia - pozwala to na jednoznaczne zakwalifikowanie każdej jednostki i zbiorowości do którejś cywilizacji. Nie można być bowiem cywilizowanym na kilka sposobów. Nie można jednocześnie uważać czegoś za godziwe i niegodziwe, za prawdziwe i fałszywe, za piękne i szpetne itd. Mieszanie cywilizacji powoduje początkowo ogólny chaos, a ostatecznie silniejsza wypiera słabszą, która w konfrontacji musi zginać. Mieszanki cywilizacyjne mogą czas jakiś istnieć, jednak wcześniej czy później zwyciężyć musi jeden z modeli. Koneczny przy konstruowaniu swojej teorii posługiwał się sprawdzoną metodą indukcyjną, a więc nie zakładał w odróżnieniu od innych współczesnych mu historiozofów tezy z góry, lecz poprzez analizę bogatego materiału historycznego (był wielkim erudytą) dochodził do pewnych uogolnień i formułował prawa dziejowe. W historii ludzkości wyróżnił kilkadziesiąt typów cywilizacji, z których większość już dziś nie istnieje. Swoją żywotność zachowały do naszych czasów siedem - chińska, bramińska, żydowska, turańska, muzułmańska, bizantyjska i łacińska. Cywilizacji nie należy utożsamiać z religiami (chociaż istnieją cywilizacje sakralne np. bramińska i żydowska), ani też z rasą lub terytorium (można na przykład być chińczykiem w cywilizacji turańskiej itp.). W ramach cywilizacji wyodrębnia się kultury (np. cywilizacja łacińska - kultura polska, hiszpańska etc.). Ze wszystkich typów cywilizacji tylko w łacińskiej doszło do pewnej harmonii ludzkiego rozwoju. Wyodrębnieniu uległy pojęcia wolności indywidualnej własności, monogamicznego i nierozerwalnego małżeństwa, wreszcie historyzmu. Niestety cywilizacja łacińska jest dziś śmiertelnie zagrożona. Właściwie w żadnym kraju nie istnieje ona w swej czystej formie. Możemy mówić jedynie o jednostkach przynależnych do tej cywilizacji, innymi słowy "front obrony" cywilizacji łacińskiej przebiega dziś poprzez dusze każdego człowieka.

W krajach Europy Zachodniej (będącej niegdyś kolebką łacinnictwa), do których naśladowania tak spieszno niektórym naszym rodakom sytuacja na płaszczyźnie cywilizacyjnej wygląda wręcz przerażająco. Mamy tam do czynienia z przedziwną mieszanką bizantynizmu (biurokracja, omnipotencja państwa, brak moralności w życiu publicznym), żydowska (podwójna etyka, aprioryzm prawny i ustrojowy, talmudyczne kruczkarstwo), turańszczyzny (kult użycia i siły fizycznej, bezideowość, materializm, gromadność). Dochodzą do tego wpływy cywilizacji muzułmańskiej i bramińskiej - przyjmowane dziś przez rdzennych europejczyków. Wszystko to razem tworzy mieszankę piorunującą niespotykaną wcześniej w dziejach.

Polska na tym tle wydawać się może ostoją ładu i wartości łacińskich, chociaż i u nas nie brak wpływów innych cywilizacji. Widoczne jest to zwłaszcza w urządzeniu państwa i w systemie gospodarczym. Nasila się - co jest szczególnie groźne - parcie obcych cywilizacyjnie elementów w kulturze i obyczajowości. Procesami tymi kierują media oraz czynniki państwowe. W tym miejscu należy nadmienić, iż cała akcja niszczenia cywilizacji łacińskiej - utożsamianej słusznie z katolicyzmem - poprzez lansowanie synkretyzmu kulturowego i religijnego zgodna jest z masońskimi planami budowy Paneuropy. Autor tej idei Ryszard Mikołaj Coudenhove-Kalergi (1894-1972) pragnął widzieć ją jako „mieszankę ras i kultur eurazyjsko-negroidalnych. Wraz ze zniknięciem wiary chrześcijańskiej - pisał, "grozi Europie niebezpieczeństwo nastania epoki barbarzyńskiej…" - lecz "Żydzi, którymi dobrotliwa opatrzność obdarzyła Europę jako nową rasą szlachecką z łaski ducha jako przedstawiciele narodu ongiś przez Boga wybranego będą na długą metę rządzili mieszkańcami eurazyjsko-negroidalnymi…". "Żydzi są łonem idei dziś stają na czele ruchu socjalistycznego…" Plan nieżyjącego już Kalergiego jest dziś z przerażającą konsekwencją realizowany.

Aby wiec uratować naszą tożsamość - obronić ideały wolności, własności i sprawiedliwości - musimy być "łacińskimi cywilizacjonistami".

Grzegorz Piotr Wysok

21 maja 2008

W obronie cywilizacji łacińskiej

W obronie
cywilizacji łacińskiej

10 lutego minęła rocznica śmierci wybitnego polskiego uczonego prof. Feliksa Konecznego (1862-1949) - historyka, twórcy nauki porównawczej o cywilizacjach, której wkład w rozwój naszej wiedzy o otaczającym świecie nie waham się porównać do odkryć Kopernika.

Cóż z tego, jeżeli w Polsce (a przynajmniej w tej oficjalnej) jego dorobek naukowy jest może nie tle nie znany (czytelnicy prasy prawicowej, w tym z pewnością i "Najwyższego Czasu!" znają postać profesora), co celowo przemilczany i spychany w niebyt. W tym przypadku w pełni potwierdzają się słowa rzymskiej maksymy "aliena laudatis vestra ignoratis" ("cudze chwalicie - swego nie znacie") zwłaszcza, że furorę czytelniczą wzbudzał u nas do niedawna amerykański uczony (zmarły w 2008 r.) Samuel Hattington, którego prace są tylko bladym cieniem dorobku naszego rodaka. To samo można powiedzieć o dziełach Anglika Arnolda Toynbiego.

Kłopoty prof. Konecznego z cenzurą rozpoczęły się już pod koniec lat 20. ubiegłego wieku, gdy po zamachu majowym Piłsudskiego rządząca sitwa rozpoczęła rozprawę ze swoimi oponentami. Feliks Koneczny za krytykę reżimu sanacyjnego (którego metody rządzenia uznawał za przejaw cywilizacji turańskiej) został usunięty z uczelni (Uniwersytet Wileński) i zmuszony w pełni sił twórczych do przejścia na przymusową emeryturę. Okres ten wykorzystał jednak znakomicie dla systematyzacji swoich wcześniejszych dociekań. Owocem były takie prace jak: "O wielości cywilizacji", "Rozwój moralności", "Cywilizacja bizantyńska", "Cywilizacja żydowska", "Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej", "Prawa dziejowe", "O ład w historii". Na kartach tych książek (jak i wcześniejszych: "Polskie logos i ethos", "Święci w dziejach narodu polskiego") zarysował swoją wizję historii świata jako areny wzrastania i walki cywilizacji; sformułował zwięzłą definicję cywilizacji jako metody życia zbiorowego, opracował słynną koncepcję qvinqunxa (stosunek do dobra, prawdy, piękna, zdrowia i dobrobytu jako stałe wyznaczniki przynależności cywilizacyjnej) oraz tzw. "prawa dziejowe" według których toczy się historia. W tym miejscu należy dobitnie podkreślić, iż teorie naszego uczonego nie miały nic wspólnego z modnymi wcześniej i później utopijnymi wizjami "filozofów dziejów". Koneczny w swych badaniach posługiwał się bowiem metodą indukcyjną, weryfikując wielokrotnie swoje koncepcje w oparciu o zgromadzoną wiedzę, a był - co należy zaznaczyć - ogromnym erudytą w zakresie nie tylko historii, ale także prawa, filozofii, etnologii, geografii, a nawet nauk ścisłych.

Jako że poglądy prof. Konecznego na temat pluralizmu i walk cywilizacji są - jak zakładam - czytelnikom "Najwyższego Czasu!" dobrze znane, chciałbym przybliżyć w niniejszym szkicu ten fragment twórczości profesora, która ściśle wiąże się z programem urządzenia państwa polskiego w duchu afirmowanej przez niego cywilizacji łacińskiej.

Głównym polem dzisiejszych zmagań w "batalii o Polskę" staje się płaszczyzna cywilizacyjna. Koneczny cywilizację definiuje krótko jako "metodę życia zbiorowego" - "z duszy i data składa się człowiek" - stwierdza. Wszystkie zaś dziedziny ludzkiego funkcjonowania daje się podciągnąć pod pięć kategorii bytu duchowych i cielesnych nazywanych przez uczonego z łacińską quinqunxem (pięciobokiem) cywilizacyjnym. Są to: stosunek do dobra (moralność), prawdy (nauka o rzeczach przyrodzonych i nadprzyrodzonych) - jako wartości duchowe oraz stosunek do zdrowia i dobrobytu (ekonomika) - jako kategorie cielesne. Stosunek do piękna (estetyka) łączy ze sobą cechy duchowe i cielesne tworząc ich wspólny zwornik. Z różnic w zapatrywaniu się na te kategorie bytu konstytuują się i tworzą odmienne cywilizacje. Każda zbiorowość posiada bowiem jakąś metodę życia - pozwala to więc na jednoznaczne zakwalifikowanie każdej jednostki i zbiorowości do którejś z istniejących cywilizacji. "Nie można być bowiem cywilizowanym na kilka sposobów" - tak brzmi podstawowe prawo dziejowe w ujęciu Konecznego. Nie można przecież jednocześnie uważać czegoś za godziwe lub złe, za prawdę lub fałsz, za piękne lub szpetne, służące zdrowiu lub mu szkodzące itd. Mieszanie cywilizacji powoduje początkowo ogólny chaos, a ostatecznie żywotniejsza wypiera słabszą, która w konfrontacji musi zginać. Mieszanki cywilizacyjne, czyli mówiąc współczesnym językiem "multi culti" mogą czas jakiś funkcjonować, jednak wcześniej czy później zwyciężyć musi jeden z modeli - na ogół jest to triumf tej stojącej najniżej.

W historii ludzkości można wyodrębnić co najmniej kilkadziesiąt typów cywilizacji, z których do naszych czasów swoją żywotność zachowało - zdaniem polskiego uczonego - siedem, a mianowicie: chińska, bramińska, żydowska, turańska, arabska, bizantyńska i łacińska. Cywilizacji nie należy utożsamiać z religiami (chociaż istnieją cywilizacje typu sakralnego - bramińska i tradycyjna żydowska), ani z rasą czy terytorium. Tym bardziej na typ cywilizacji nie mają wpływu nowinki techniczne itp. - jak potocznie przyjęło się niekiedy sądzić. W ramach cywilizacji wyodrębnia się poszczególne kultury (np. w cywilizacji turańskiej - kultura rosyjska czy turecka; w bizantyjskiej - niemiecka; w łacińskiej - polska czy hiszpańska ect.). Ze wszystkich typów cywilizacji tylko w tej ostatniej stanowiącej związek rzymskiego prawa, greckiego umiłowania prawdy i chrześcijańskiej miłości bliźniego doszło do pełnej harmonii ludzkiego rozwoju. Wyodrębnieniu uległy pojęcia: wolności, indywidualnej własności, monogamicznego i nierozerwalnego małżeństwa, wreszcie historyzmu, czyli więzi ponad rodowej z przeszłymi pokoleniami i poczucia wspólnoty przeszłości, teraźniejszości i przeznaczenia.

Niestety cywilizacja łacińska jest dziś śmiertelnie zagrożona. Właściwie w żadnym kraju nie istnieje już ona w swej czystej formie. Możemy mówić jedynie o poszczególnych jednostkach czy grupkach osób przynależnych do tej cywilizacji. Innymi słowy "front jej obrony" przebiega dziś poprzez duszę człowieka czującego z nią związek.

W krajach zniewolonych przez Unię Europejską, a będących niegdyś kolebką łacinnictwa sytuacja na płaszczyźnie cywilizacyjnej wygląda wręcz przerażająco. Mamy to do czynienia z przedziwną mieszanką bizantynizmu (biurokracja, etatyzm, omnipotencja państwa we wszystkich dziedzinach życia, brak moralności w sferze publicznej, uzurpacja urzędów do kierowania losami jednostek itd.), żydowskiej (podwójna etyka, aprioryzm przy tworzeniu prawa, talmudyczne kruczkarstwo), turańszczyzny (kult użycia i siły fizycznej, bezideowość, materializm). Dochodzą do tego wpływy muzułmańskie i bramińskie przyjmowane nawet przez rdzennych Europejczyków! Wszystko to razem tworzy istną mieszankę piorunującą niespotykaną wcześniej w dziejach.

Polska na tym tle wydawać się może mimo wszystko ostoją ładu i wartości łacińskich - chociaż proces rozkładu uległ w ostatnich latach ogromnemu przyspieszeniu. Widoczne jest to zwłaszcza w urządzeniu państwa (będącego wszak kopią systemu zaczerpniętemu w UE) i w gospodarce (etatyzm, socjalizm). Nasila się - co jest szczególnie groźnie - parcie obcych cywilizacyjnie elementów w kulturze i obyczajowości. Procesami tymi kierują uzależnione od czynników państwowych media. W tym miejscu należy nadmienić, iż cała akcja niszczenia cywilizacji łacińskiej utożsamianej słusznie z katolicyzmem - poprzez lansowanie synkretyzmu i relatywizmu zgodna jest z masońskim planem budowy Paneuropy. Autor tej idei Ryszard Mikołaj Coudenhofe-Kalergi (1894-1972) pragnął widzieć ją jako "mieszankę ras i kultur eurazyjsko-negroidaknych". "Wraz ze zniknięciem wiary chrześcijańskiej" - pisał - "grozi Europie niebezpieczeństwo nastania epoki barbarzyńskiej, lecz Żydzi, którymi dobrotliwa opatrzność obdarzyła Europę jako nową rasą szlachecką z łaski ducha będą (...) na długą metę rządzili mieszańcami eurazyjsko-negroidalnymi". Plan nieżyjącego już Kalergiego jest dziś z przerażającą konsekwencją realizowany...

Jakie zatem metody w organizacji państwa w cywilizacji łacińskiej zalecał prof. Koneczny, co podpowiadał współczesnym mu politykom, co z tych wskazań zachowało aktualność? Istotną treścią tych zaleceń jest stwierdzenie, iż "prawa ma słuszność natenczas tylko, gdy wywodzi się z etyki, a zatem same zasady państwa muszą być zgodne z jej zasadami". W naszej cywilizacji - dodawał - "te same zasady obowiązują w prawie prywatnym i publicznym, w życiu domowym i na wielkim boisku państwa". Miernikiem w tej dziedzinie jest po prostu Dekalog - czyli znane każdemu dziecku dziesięciorga Bożych przykazań. Z ich właściwego odczytania powinno wynikać funkcjonowanie i urządzenie państwowości. Na kartach dzieła "Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej" znajdziemy szczegółową analizę i rozwinięcie tych postulatów. Co warte podkreślenia - program Konecznego jest w znacznej mierze zbieżny z tezami wysuwanymi do niedawna przez Unię Polityki Realnej, a obecnie Nową Prawicą. Znajdziemy tam np. akceptację stosowania kary śmierci wobec morderców: "Zabić zbója jest zasługą. Gdyby wybić wszystkich zbójów i w ogóle zbrodniarzy, jakżeż zwiększyłaby się wydatność pracy takiego szczęśliwego pokolenia". Sprzeciw uczonego budzi też propaganda wyludniania kraju poprzez zabijanie dzieci w łonie matek. W pracy znajdziemy ostrą krytykę przymusu ubezpieczeń społecznych: "Niechaj społeczeństwu będzie wolno tworzyć ubezpieczalnie stosownie do potrzeb i niechaj się każdy ubezpiecza (lub nie) gdzie mu się podoba". Bardzo aktualnie brzmią też dzisiaj słowa odnoszące się do małżeństwa: "Dzięki mieszankom cywilizacyjnym zapanowały w Europie dziwaczne poglądy na małżeństwo. Zapomniano zgoła, że małżeństwo ślubne jest sprawą publiczną, a konkubinat prywatną. Wywrócono rzecz całą na odwrót i określono, jako małżeństwo stanowi sprawę prywatną, równocześnie narastało gorące zamiłowanie do "publikowania" konkubinatów, wcale ich zresztą nie ganiąc (...) Związki nieślubne zawsze istniały i nie ma na to rady; ale niechże siedzą cicho i nie pchają się naprzód". Nasza cywilizacja wymaga bowiem monogamii dożywotniej, a ta jest właśnie szczególnie znienawidzona i zwalczana przez wszystkich jej wrogów.

"Nie kradnij - rząd nie znosi konkurencji" - to sztandarowe hasło UPR znajduje rozwinięcie w jednym z rozdziałów cytowanego dzieła. Stwierdzenie, iż "zamożność społeczeństwa jest rezerwą skarbu publicznego, a nie przeciwnie" oraz postulat niskich i sprawiedliwych podatków (oczywiście nieprogresywnych) również powinno spodobać się współczesnym wolnościowcom. Krytyka socjalizmu jako sprzecznego z przykazaniami IX i X ("nie pożądaj") to postulat etyczny będący dla dzisiejszych zwolenników przymusowej redystrybucji szczególnie niewygodny. Koneczny jest też wielkim zwolennikiem prywatnego szkolnictwa. Uważa, że państwo nie może organizować oświaty, a prowadzenie szkół powinno być domeną kościołów i grup rodziców zainteresowanych kształceniem swych dzieci. Zdaniem prof. Konecznego w strukturach państwa winny istnieć tylko cztery centralne ministerstwa, tj. spraw zagranicznych, skarbu, wojny i spraw wewnętrznych, zaś wszelkie sprawy lokalne rozwiązywać mogą niezbiurokratyzowane samorządy, tworzone w razie potrzeby przez obywateli danych ziem, posiadających w tej dziedzinie autonomię. Głowa Państwa (najlepiej król) uosabiałby w sobie majestat Rzeczypospolitej i był rękojmą ciągłości i trwałości władzy.

Mile dla konserwatywnych liberałów zabrzmią też słowa: "Przeżytkiem jest również zakaz posiadania broni - w państwie obywatelskim nie będzie rządzicieli, którzy by drżeli przed współobywatelami. Zakaz ten szkodliwym jest bardzo ze względu na publiczne bezpieczeństwo (...) Wolny obywatel wolnego państwa ma prawo posiadać broń. Zakaz taki może wyjść tylko z sądu przy wyrokach w sprawach karnych". Warto jak widać sięgać w dzisiejszych trudnych czasach do dorobku naszego wielkiego rodaka i znajdować w nich potwierdzenie słuszności głoszonych poglądów.

Grzegorz Wysok

Ps. Wszystkie cytaty prof. Konecznego pochodzą z jego książki pt. "Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej", wyd. Antyk - Marcin Dybowski, Komorów 1997

15 maja 2008

Obłęd


Zioniący miłością i tolerancją rząd pana Donalda Tuska wpadł na iście „europejski” pomysł penalizowania kar cielesnych rodziców wobec dzieci. Pomijając fakt, iż jest to naruszenie podstawowej zasady ius corigendi (prawo korygowania) przysługującego rodzicom, zakaz taki przyczyni się do likwidacji więzów rodzinnych w ogólności. Władza rodzicielska pozbawiona sankcji przestanie faktycznie istnieć a do zadań rodziców będzie należało wyłącznie łożenie na zachcianki „bezstresowo wychowanych” dzieci. W takiej sytuacji wiele osób zada sobie pytanie. Po co mi potomstwo ("kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma dzieci ten ma..." no mniejsza z tym) nie lepiej „to” w razie wpadki „wyskrobać" i po kłopocie. Po co mi wychowywać moich przyszłych oprawców, na których niewątpliwie wyrosną.

Zakaz stosowania kar uderzy oczywiście w rodziny normalne bo to one stosują się do ustaw i przestrzegają prawa. Patologiczni zwyrodnialcy i tak będą znęcać się nad swoimi pociechami jak dawniej. W wypadku przyjęcia rozwiązań proponowanych przez rząd rozwinie się donosicielstwo (Pawka Morozow się kłania). Nic prostszego - oskarżyć zgredów o znęcanie się lub nielubianego sąsiada o molestowanie nieletnich.

W dalszej kolejności pojawia się pytanie: jak ma zachować się np. policja wobec rozwydrzonych chuliganów czy kiboli. Jeżeli nie mogą środków przymusu używać rodzice i opiekunowie to chyba tym bardziej ludzie obcy - nieprawdaż?

Może od razu zlikwidować Kodeks Karny w stosunku do nieletnich - przecież to też przemoc, a jaki stres!

Przerażenie budzi fakt, że coraz więcej notuje się wypadków nieodpowiedzialnych opiekunów, (głównie w związkach żyjących na „kartę rowerową”) stosujących gwałt wobec dzieci. Lekarstwo jakie proponuje rząd jest jednak gorsze od choroby, niszczy rodzinę, rozwija donosicielstwo, podważa zasady, na których opiera się wychowanie i pedagogika. Co gorsza pomysł rządu popiera również niby opozycyjny i niby prawicowy PiS (pani Kluzik-Rostkowska). Czy już żyjemy w świecie znanym z książek Orwella czy z filmów Piotra Szulkina?

Grzegorz Piotr Wysok

11 maja 2008

LiD - SLD i wariant hiszpański


Jesteśmy świadkami dziwnych ruchów w ramach tzw. „lewicy”. Z jednej strony sondaże wykazują spadek jej notowań nawet poniżej pięcioprocentowego progu umożliwiającego wejście do parlamentu, z drugiej zaś SLD pozbywa się swoich dotychczasowych partnerów. Najpierw lewicową koalicję opuściła Partia Demokratyczna (dawniej Unia Wolności), a następnie partyjka Marka Borowskiego-Bermana (SDPiL). O co więc w tym kontradansie chodzi? Czy mamy faktycznie do czynienia z zejściem ze sceny politycznej postkomunistycznej lewicy i zmierzchem wpływów jawnych lewaków w Polsce? Z pozoru wydawać się może, że tak właśnie jest, jednak po wnikliwszej analizie okazać się może, że mamy do czynienia raczej ze strategicznym manewrem czerwonych przygotowujących nowe „otwarcie” dla ponownego triumfalnego powrotu na wielką scenę polityczną. Sposób myślenia Napieralskiego i jego mentorów jest następujący. W Polsce istnieje trwały postPZPR-owski elektorat lewicy (aparatczycy SB-cy, byli wojskowi itp.), który zawsze i w każdej okoliczności głosuje na komunistów. Elektorat ten jest „pewny”, ale z roku na rok zmniejsza się na skutek nieuchronnego wymierania. W dodatku pewne zamieszanie wśród „żelaznej gwardii” wywołała wolta Leszka Millera pokłóconego z Aleksandrem Kwaśniewskim między innymi na tle dawnych animozji frakcyjnych z czasów PZPR („chamy i Żydy”). Elektorat „pedałów" i tym podobnych cudaków to jeszcze za mało aby rządzić. Co więc należy zrobić aby lewica mogła na trwale wpisać się w dwubiegunowy system polityczny w Polsce będący dzisiaj odbiciem modelu obowiązującego w krajach UE, do której chcąc nie chcąc przynależymy. Aby ten wariant zrealizować potrzebna jest głęboka rewolucja kulturalna zmieniająca dotychczasowy archetyp naszego narodu. W pierwszej kolejności chodzi o odkatolicyzowanie społeczeństwa podobnie jak dokonała tego lewica w Hiszpanii. Nie bez powodu Grzegorz Napieralski perygrynował ostatnio do Hiszpanii aby tam pobierać nauki u swego mistrza socjalistycznego premiera J. L. Zapatero. Hiszpania i Polska to dwa bardzo podobne do siebie narody. I tu i tam religią większości jest katolicyzm a Kościół odgrywa w życiu publicznym doniosłą rolę. Obecnie jednak tradycyjna Hiszpania znajduje się w stanie rozkładu na co złożyło się wiele przyczyn. Rządzący już drugą kadencję socjaliści dokonali w ciągu krótkiego czasu rewolucyjnych zmian. W ciągu pierwszej kadencji swych rządów odepchnięto Kościół od jakichkolwiek wpływów na prawodawstwo i nauczanie, zalegalizowano związki homoseksualne, wprowadzono ekspresowe rozwody, do szkół weszła seks edukacja, poszerzono dostępność aborcji, eutanazji, osłabiono znaczenie armii, Katalonia i Baskonia uzyskały faktyczną niezależność. W dodatku prowadzi się specyficzną „politykę historycznaj” mającą na celu dyskredytację hiszpańskiej tradycji, burzy pomniki bohaterów narodowych a na piedestał wynosi komunistycznych i masońskich zbrodniarzy. Zarówno w tradycyjnej Hiszpanii jak i w Polsce lewica dopóki nie dokona głębokich zmian społeczno - obyczajowych postrzegana jest słusznie jako „ciało obce".

Może od czasu do czasu wygrywać wybory wykorzystując napięcia społeczne, nie jest jednak w stanie na trwale sprawować rządu dusz a więc i długotrwałej władzy politycznej - stąd płynie imperatyw dokonania gwałtownych zmian w zakresie obyczajowym (3), aby już powrót do przeszłości stał się niemożliwy.

To co udało się socjalistom Zapatero w Hiszpanii może ziścić się i w naszym kraju. Dokonanie przewrotu w tym kierunku stanowi dla rodzimych lewaków życiową konieczność. Będą więc starali się zdobyć władzę obojętnie pod jakim hasłem aby odgórnie dokonać rewolucji (4). Możliwy jest następujący scenariusz. Po zakończonej kompromitacją kadencji PO, dramatycznemu załamaniu się gospodarki i nieuchronnej drożyźnie wywołanej dostosowywaniem się do standardów UE wybory wygrywa partia głosząca demagogiczne hasła socjalne - SLD. Powstaje rząd Olejniczaka czy Napieralskiego, który natychmiast dokonuje szeregu posunięć o charakterze antykościelnym. Ideologiem tego rządu będzie np. młody Sławomir Sierakowski z „Krytyki Politycznej”. Zrywa się konkordat, legalizuje małżeństwa homoseksualistów, wprowadza możliwość aborcji na życzenie dotowaną z budżetu, likwiduje Radio Maryja, wprowadza eutanazję aby odciążyć ZUS itp.(5). Wszystkie te zmiany cieszą się poparciem rządu UE, który chwali Napieralskiego i udziela mu daleko idącego wsparcia. Naród jest zdezorientowany szybkością działań, ale koniec końcem nie może nic zrobić i godzi się z nowym stanem rzeczy. Sytuacja utrwala się. Polska jest już innym krajem. Standardy unijne są zrealizowane. Przełamane zostaje kolejne „tabu” społeczne.

Scenariusz wyżej naszkicowany może wydawać się dzisiaj u nas mało realny jednak pamiętajmy, że swego czasu lekceważono niejakiego Adolfa H., który równie dokonał podobnej głębokiej rewolucji ze skutkiem wiadomym. Intelektualny „fuhrer" polskich lewaków Sławomir Sierakowski uwija się nad przygotowaniem takiej rewolucji. Jest wszechobecny w wielu mediach nie wyłączając państwowej TVP. Przy takim „wilczku” pałającym nienawiścią do wszystkiego co pachnie tradycją poccziwcami i zachowawcami wydają się Józef Oleksy czy Leszek Miller (6). Kandydaci na polskich Zapatero otrzymali w ostatnich dniach słowa zachęty i wsparcia również ze strony niemieckich towarzyszy. Przywódca zaodrzańskich socjaldemokratów obiecał udzielać nadwiślańskim czerwonym rad i niezbędnej pomocy. Tłumacząc na zrozumiały język oznacza to między innymi dotacje finansowe. Mielibyśmy więc do czynienia z zakładaniem dodatkowych niemieckich kleszczy na wypadek trudności jakie napotkać może w niedalekiej przyszłości „partia pruska” jaką jest niby prawicowa PO. Ideałem dla rządzącego Europą establishmentu jest układ dwubiegunowy (niby prawica - chadecy lub liberałowie) i socjaldemokracja. Na marginesie warto zaznaczyć, że w Polsce sytuację komplikuje im nieco istnienie PiS - będącego „ciałem obcym” nie tyle ze względów ideologicznych (partia Kaczyńskich to socjaliści i pseudo katolicy w sanacyjnym sosie) lecz z uwagi na to, że jest to agentura amerykańsko - żydowska utrzymująca polski przyczółek wpływów USA i Izraela.

Zakończony 1.06. kongres SLD potwierdza w całej rozciągłości naszkicowany powyżej scenariusz. Musimy uważnie śledzić poczynania „towarzyszy” albowiem ich czas może niedługo nadejść i ruszy „parowóz dziejów”, a „koła postępu” zaczną się z większą szybkością obracać.

Grzegorz Piotr Wysok

__________

3) A. Gramsci wioski komunista i guru wszelkiej maści lewaków pisał w 1916 roku „Socjalizm jest właśnie tą religią która musi zabić chrześcijaństwo”.

4) Np. w Hiszpanii zwycięstwo PSOE (partii socjalistycznej) nastąpiło w wyniku zamieszania wywołanego zamachem terrorystycznym na kolejkę podziemną (12 marca 2003 r.), w wyniku którego zginęło kilkaset osób. Kulisy tego zamachu w przeddzień wyborów do dzisiaj nie zostały w pełni wyjaśnione i budzą wiele pytań. Dość powiedzieć, że na skutek odsunięcia od władzy Partii Ludowej (konserwatywnej) Hiszpania z dnia na dzień zmieniła swą politykę zagraniczną o 180 stopni przechodząc z obozu proamerykańskiego na opcję proniemiecką wycofując swe wojska z Iraku itd.

5) Lewacy mogą liczyć na tę część społeczeństwa, która z różnych powodów weszła w konflikt z normami chrześcijańskimi. Są to w pierwszej kolejności rozwodnicy, którzy zawarli ponowny związek a nie uważają tego za nic zdrożnego, część kobiet, które dopuściły się dzieciobójstwa a za zbrodnię tą nie żałują, dzieci z rozbitych rodzin nie posiadające wyraźnych wzorców osobowych w postaci ojca, młodzież i starsi uzależnieni od pornografii itp.

6) Miller ostatnio opowiada się za utrzymaniem konkordatu.

3 maja 2008

Editional


Zgodnie z zapowiedzią poczynioną w moim Liście Otwartym z 6 IV 2008 przystępuje do wydawania "Biuletynu". Żywy odzew jaki wykazaliście Państwo w odpowiedzi na zawarte w nim treści oraz płynące z wielu stron zachęty obligują mnie do podjęcia tego trudu. Korzystając z okazji pragnę serdecznie podziękować tym osobom, które podjęły się bezinteresownie pomocy w kolportażu i powielaniu tekstu "Listu Otwartego". Bóg im zapłać! Ufam, że również pomogą w dystrybucji niniejszego pisma. Ci z Państwa, którzy pisząc do mnie podali adres kontaktowy otrzymają go pocztą.

Otrzymałem szereg telefonów, w których proszono mnie o dokładniejsze wyjaśnienie poruszonych w "Liście" problemów. Z grubsza uwagi Państwa można podzielić na następujące:

1. Dlaczego tak bezceremonialnie atakuję PiS, a zwłaszcza czy słusznie wymieniam wśród osób potencjalnie niebezpiecznych dla Polski Antoniego Maciarewicza i Jana Olszewskiego?

2. Co powinni robić Polacy w obecnej sytuacji, gdy brak wyraźnych liderów i wiarygodnych ugrupowań narodowych na scenie politycznej?

Odpowiadam na te pytania zbiorowo. Mój "List Otwarty" adresowany był - co zaznaczyłem w podtytule do "tych wszystkich, którzy mimo klęsk i nieszczęść jakie w ostatnich dniach spadły na nasz kraj chcą dalej służyć Polsce". Wyszedłem z założenia - o czym zresztą wspominam - że apelowanie do jawnych zdrajców i renegatów - zwolenników PO i SLD nie ma sensu.

U nich rozum zaczyna ewentualnie pracować dopiero wtedy gdy namacalnie odczuwają pogorszenie się ich osobistej sytuacji materialnej. Są to zresztą przeważnie ludzie bez doświadczenia życiowego, "yntelygenci" nie potrafiący łączyć otaczających ich zjawisk w łańcuch przyczynowo - skutkowy, umysły zniewolone - poddane długotrwałej tresurze lewicowych mediów i ich "politgramocie", w końcu osobnicy mało rozgarnięci. Po odrzuceniu tej tzw. "inteligencji zastępczej" pozostają Rodacy z gruntu dobrzy, zatroskani o przyszłość Kościoła i Ojczyzny, ofiarni i bezinteresowni; którzy jednak w ostatnich wyborach w swej poczciwej naiwności głosowali na PiS (inne ugrupowania narodowe przypomnijmy otrzymały niestety śladowe poparcie - np. koalicja LPR + UPR + Prawica Rzeczpospolitej około 1%). Dzisiaj większość tych ludzi uświadomiła już sobie, że zostali oszukani po raz trzeci (po raz pierwszy przez Solidarność w 1989 roku, po raz drugi przez AWS). Ostatecznie 1 i 2 IV br. głosami PiS umożliwiono przyjęcie Traktatu Lizbońskiego co równa się formalnej utracie suwerenności, a wywodzący się z PiS prezydent Kaczyński zamierza to ratyfikować. Oczywiście władze tej partii kierując się zasadami cybernetyki społecznej "oddelegowały" pewną "bezpieczną" część posłów i senatorów (podobnie jak zrobiono już wcześniej w sprawie Ochrony Życia od poczęcia do naturalnej śmierci w Konstytucji) aby w razie zgrania się wierchuszki partyjnej mogli przejąć kierownictwo i dalej zwodzić Polaków używając patriotycznej retoryki i wykazując swoją rzekomą pryncypialność i wierność zasadom. Pisałem dalej, że testem ich wiarygodności jest dzisiejsza postawa - mianowicie - czy wobec zdrady Kaczyńskich nadal pozostaną w ich (fan)Klubie. Okazało się, że nie mają oni zamiaru odseparowania się od kierownictwa. Czy potrzeba innych dowodów?

Spośród osób, które w przyszłości mają odegrać rolę kolejnych "wabików" na patriotów zdecydowałem się wymienić dwa nazwiska: Maciarewicza i Olszewskiego. Dlaczego właśnie ich? Po pierwsze obecny poseł PiS A. Maciarewicz to były członek trockistowskiego KSS "KOR", wcześniejszy fan Che Gevary, człowiek rozbijający ZChN, LPR; rzucający potwarze na Romana Giertycha - za "zdradę" gdy ten uznał z bólem wynik referendum akcesyjnego do UE jako fakt wyłącznie polityczny. Dzisiaj gdy jego partyjni zwierzchnicy - Kaczyńscy, Gosiewscy itp. w głosowaniu przyjmują Eurokonstytucję siedzi cicho i tylko na antenie Radia Maryja hamletyzuje, aby przypodobać się słuchaczom. Drugi z wymienionych Jan Olszewski to również były współpracownik KOR a ponadto długoletni członek masonerii (1), kreowany przez media na bohatera "nocy teczek" zwolennik przedwojennej PPS i tropiciel "polskiego antysemityzmu" (2). Listę tych "patriotów" można oczywiście wydłużyć ale po co? Kto ma oczy niechaj patrzy. Muszę tutaj z obowiązku - bo sprowokowany do tego - wspomnieć o jednej lokalnej lubelskiej gwieździe - Wielce Czcigodnej Posłance dr Gabrieli Masłowskiej. Otóż ta Wybitna Osoba podczas otwartego spotkania z prof. Robertem Nowakiem (Lublin 18.05 br. aula Akademii Rolniczej) wespół ze swym mężem i asystentami była łaskawa osobiście wyprosić mnie z budynku tylko dlatego, że kolportowany był tam (zresztą nie przeze mnie osobiście) "List Otwarty". No cóż przywykłem do tego, ze ścigała mnie swego czasu milicja i SB, w czasie referendum akcesyjnego pan prorektor UMCS (ten jednak przynajmniej po czasie przeprosił) a teraz i Wielce Czcigodna dr Gabriela z PiS, dawniej LPR a jeszcze dawniej jak głosi wieść gminna PZPR. Ot taki widać mój los!

Padały też w czasie tego spotkania zarzuty, do których nie mogłem się odnieść - mianowicie, że "rozbijam" prawicę. Pomijając, że chyba przeceniono moje możliwości: po pierwsze PiS nie jest prawicą. Sami Kaczyńscy określają się jako centrum. Po drugie uważam, że podział na prawicę i lewicę jakkolwiek istotny, za wtórny wobec podziału na siły narodowe i antynarodowe. Co więcej sądzę, że w dzisiejszej Polsce nie potrzeba lejenia sztucznej jedności, lecz ludzi z charakterem i odwagą cywilną którzy umieją iść pod prąd podobnie jak czynił do swego czasu np. Roman Dmowski czy Jędrzej Giertych. I tutaj dochodzimy do odpowiedzi na drugie pytanie - co powinni zatem robić Polacy w obecnej chwili? Odpowiadam. Organizować się w sposób oddolny, organiczny, nie przyklejać się do działających na obecnej scenie parlamentarnej ugrupowań. Sytuacja jest taka, że w dzisiejszym Sejmie już niczego obronić się nie da. Nie należy mieć złudzeń. Po ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego parlament polski będzie mógł decydować jedynie o takich "ważkich" sprawach jak: czy autostradę do A wybuduje dajmy na to firma Dyndalskiego z PiS czy tez Bęcwalskiego z PO, a stadion w B firma Gęgalskiego z SLD czy Zielonki z PSL. Resztą zajmą się już Niemcy no i oczywiście "straszni bracia w wierze". W takiej sytuacji tylko organizowanie się narodu w sposób oddolny po to by wytworzyć własną grupę elit nie związanych z establishmentem ma jakiś sens. Koniunktura w polityce może się zmienić (obecnie jest bardzo zła) i wtedy musimy być gotowi. Mówiąc krótko - trzeba odbudować prawdziwy Ruch Narodowy, którego najpełniejszym wyrazicielem była przed wojną Narodowa Demokracja tzw. "Endecja". Ten Biuletyn chce się do tego dzieła jakoś przyczynić.

W niniejszym numerze znajdziecie Państwo między innymi artykuły na temat sytuacji na lewicy, tekst poświęcony mało znanemu ideologowi Paneuropy. Życzę przyjemnej lektury. Nadal proszę o listy i uwagi, są one bardzo pomocne przy redagowaniu pisma.

Grzegorz Piotr Wysok

__________

1) Do wolnomularstwa został przyjęty 1.05.1962 r. w loży "Kopernik" w Warszawie, 24.10.1964 r. nadano mu stopień mistrza; 1971-73 piastował w niej godność II dozorcy, 1975-81 i 1983-91 - mówcy. W 1991 roku został wybrany wielkim przysposobicielem Wielkiej Loży Narodowej Polski. Poźniej "uśpił się". Por. J. Olszewski, Prosto w oczy, Warszawa 1997, s. 119-122, Incontro 1993 nr 2 s. 12 cyt. za H. Pająk, Z łagru do Eurołagru, Lublin 2003, s. 145.

2) Warto zapoznac się z jego publicystyką na łamach komunistycznego tygodnika "Po prostu” z roku 1956 i następnych.