Powered By Blogger

14 czerwca 2008

Dr Grunstein patronem UE?


Otrzymałem satyryczny - pisany na gorąco - artykuł p. Adama Leksa dotyczący histerii wokół wyniku referendum w Irlandii, który z przyjemnością zamieszczam.

Grzegorz Piotr Wysok

~~~~~~~~~~

Dr Grunstein patronem UE?

Jak wiadomo Irlandczycy w Referendum powiedzieli Unii Europejskiej - Nie!, dlatego zdziwiły mnie komentarze, które pojawiły się niezwłocznie po ogłoszeniu rezultatów głosowania. Wynikało z nich niezbicie, że naród irlandzki nic nie rozumie, że nie dorósł do demokracji. że nie pojmuje wielkości idei europejskiej konstytucji, a w ogóle jego cała postawa jaką zaprezentował podczas Referendum kładzie się głębokim cieniem na dalszym istnieniu UE. Zapewne z tego też powodu naczelny autorytet oddelegowany do naszego kraju - Adam Michnik w „Gazecie Wyborczej” popełnił był artykuł pod jakże jednoznacznie brzmiącym tytułem „Poza Unią Europejską nie ma zbawienia”, zupełnie nie świadomie nawiązującym do znanego w czasach PRL-u hasła, że „poza bratnią wspólnotą socjalistycznych państw nie ma dla nikogo życia!” - ale ponieważ skojarzenia to przekleństwo, wiec skoncentrujmy się na merytorycznej treści która z niego wynika. Naczelną zaś myślą, która się poprzez artykuł przebija jest wniosek, iż idea Unii jest tak wielka, że jest warta poświęcenia wszystkiego. Wszystkiego? Zatem też i demokracji, z której idea referendum się przecież wywodzi. Dziwnie mi to zabrzmiało w ustach człowieka, który jeszcze do niedawna demokrację stawiał nade wszystko. Więc walka z demokracją irlandzką w imię demokracji?! Zawiera to sprzeczność? Tak, zawiera sprzeczność, ale sprzeczność ta jest sprzecznością realną i jak dalej mawiał Wódz Całej Postępowej Ludzkości całkowicie odzwierciedla dialektykę marksistów... pst! Oczywiście michnikowską! Ale nil desperandum i w ogóle w górę serca drodzy miłośnicy demokracji a w szczególności Adama Michnika! Chciałbym wam ku pokrzepieniu serc przypomnieć, że zazwyczaj to co w ustach innych brzmiałoby niedorzecznie czy jak „pusto brzmiący cymbał” wymawiane przez naczelnego „Wyborczej” nabiera bezzwłocznie cech spiżowych i uchodzi za krynicę mądrości - czyli jednak demokracji służy. Dlatego też aby niepotrzebnie nie narażać Jasnogrodu na takie męki wyrażające sie w herzklekotach, czy też niebezpiecznym rozdwojeniu jaźni, co dla niektórych jaśniaków mogłoby sie okazać w skutkach tragiczne, chciałbym zaproponować co następuje. Ponieważ naród irlandzki głosując na nie, dał wyraz swoim dotąd utajonym kontrrewolucyjnym - pardon! oczywiście antyunijnym przekonaniom, kładąc na razie tym kres dla nadzieji postępowej ludzkości występującej w cudownej obfitości w całej UE jak też poza nią - chciałbym zaproponować co następuje! Oczywiście najlepszym sposobem na opornych byłoby posłanie wszystkich do diabła lub psychiatryka , lecz wykonanie tych zaleceń mogłoby nastręczyć wiele trudności . O ile psychuszka mogła by pod pewnym warunkiem wchodzić w rachubę - to piekielny sposób już nie. Oczywiście nie z tego powodu, że wśród unijnych elit wiara w piekło - mówiąc delikatnie, nie jest zbytnio rozpowszechniona, ale dlatego, że z powodu dużej ilości grzeszników moce przerobowe piekła stają się powoli ograniczone i nawet odwołanie z ziemskiej delegacji diabłów prowadzących niewiele by tu zmieniło. W dodatku z pewnością odbiłoby się na jakości serwowanych piekielnych usług - w tym i kuszenia jako, że diabły ziemskie to wysokiej klasy fachowcy i zatrudnienie ich w piekielnej izbie przyjęć byłoby piekielnym marnotrastwem. Wówczas niejeden ziemski mędrzec mógłby się poczuć porzucony. Szybko by się okazało ile jest warta ich mądrość bez podpowiedzi szatańskich suflerów. Z tych też wyłożonych przeze mnie powodów uważam, że jedynym remedium na irlandzką antyunijność pozostaje metoda dr Grunsteina zaprezentowana szerszej publiczności w „Przygodach Dobrego Wojaka Szwejka”.

Leczenie delikwentów wedle tej receptury, przedstawiało się następująco:
1) Dieta ścisła rano i wieczorem, przy czym podawano wszystkim aspirynę na poty
2) Płukanie żołądka
3) Lewatywa z wody mydlanej i gliceryny
4) Zawijanie w prześcieradło zmoczone w zimnej wodzie

Mało kto był w stanie znieść te stopnie mąk powtarzające się cyklicznie - więc prędzej czy później pragnął wyzdrowieć co skutkowało jeszcze jedną lewatywą dawaną mu na drogę aby kuracjusz - jak się wyraził dr Grunstein – „nie skarżył się, że go tu nie leczono”. Chociaż opisane tu leczenie dotyczyło jedynie symulantów pragnących się wymigać od wojaczki, to myślę, że w życiu cywilnym też mogłoby zdziałać cuda zwłaszcza gdy chodzi o wypędzenie z eurosceptyków szatana sabotażu i przywrócenie ich na łono Unii. Sceptycznie zaś nastawionych do tej metody i nie daj Boże lekceważących wyniki Referendum, chciałbym ostrzec, że przykład Irlandii może być zaraźliwy a wówczas może się okazać, iż od takich lewatyw zawisły losy Unii!

Adam Leks

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz