24 sierpnia 2008
Antysemickie gazetki. Radnym to nie przeszkadza
Antysemickie gazetki. Radnym to nie przeszkadza
Do miejskich radnych Lublina trafia regularnie antysemicki biuletyn. - Bezczelne są te k...y i zachłanne - pisze autor o Życiach. Radni przejęli się tym dopiero po interwencji "Gazety".
- Dostaję dużo korespondencji, pamiętam, że jedną z gazet dostałem w lipcu, ale nie mogę sobie przypomnieć co w niej było. Sierpniowego numeru nie miałem jeszcze w rękach - mówi Piotr Dreher, przewodniczący lubelskiej rady miejskiej. Zapowiada, że sprawę przedstawi na klubie radnych Prawa i Sprawiedliwości, którego jest członkiem. A chodzi o "Biuletyn", który redaguje Grzegorz Piotr Wysok, absolwent historii na KUL i, jak sam się przedstawia, doktorant tej uczelni. W sierpniowym numerze ośmiostronicowej gazetki Wysok pisze o rocznicy ludobójstwa na Wołyniu, o agentach (Wałęsie - "Bolku" i Piłsudskim - szpiegu japońskim, austriackim i niemieckim), śmierci łączniczki AK z czasów drugiej wojny światowej i o Żydach. Przedstawia ich jako chciwców chcących z Polski wykroić własne państwo. Miałoby powstać na Ziemiach Zachodnich. Według Wysoka żydowski działacz Ronon Eidelman to "prominentny przedstawiciel "przedsiębiorstwa holokaust", domagającego się od Polski wypłaty haraczu w wysokości około 65 miliardów dolarów". Tekst opatrzył tytułem "Bezczelne są te k...y i zachłanne!". Piętnuje też byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - "byłego aparatczyka PZPR, syna żydowskiego oprawcy z UB, nieobmytego wodą chrztu świętego". - Przedstawiłem swoje poglądy może z lekką przesadą, ale to dopuszczalna forma publicystyczna - przekonuje Wysok w rozmowie z "Gazetą.
Oba numery pisma trafiły do skrzynek 31 radnych, umieszczonych w lubelskim ratuszu. Ostatni numer w połowie sierpnia. Z Wysokiem nietrudno się skontaktować - podaje swój adres i numer telefonu. - Dzwonią do mnie czytelnicy również z uwagami krytycznymi, ale żaden z radnych się ze mną nie kontaktował, ani nie prosił, żebym przestał dostarczać "Biuletyn" - mówi redaktor Wysok. - To folklor, rzecz zupełnie niepoważna - uważa Michał Widomski z klubu PO. Dodaje, że o antysemityzmie nie zamierzał informować policji.
Oburzony jest radny i były prezydent Lublina Paweł Bryłowski. - To obrzydliwe. Redaktorem tego pisma powinny zająć się lekarze i organy ścigania - mówi Bryłowski. Sam jednak policji nie poinformował, mimo że już w czerwcu domagał się, aby do jego skrzynki nie wkładać "Biuletynu". Podobnie było w przypadku innych radnych, do których zadzwoniliśmy. Wszyscy deklarowali oburzenie, ale przyznawali, że nie informowali policji o antysemickich treściach, które trafiały do ich skrzynek.
- Dziwne, że osoby publiczne, jakimi są radni, skarżą się "Gazecie", zamiast zwrócić bezpośrednio do nas i złożyć zawiadomienie o przestępstwie. Jeżeli wiedzieli, że artykuły godzą w dobre imię Żydów, to powinni nas o tym powiadomić. Zajmiemy się tą sprawą natychmiast - wyjaśnia Piotr Branica z lubelskiej policji.
Tymczasem Grzegorz Wysok deklaruje, że we wrześniu do skrzynek rajców trafi kolejny biuletyn. - Kilka głosów oburzenia nie oznacza, że nie podoba się wszystkim - tłumaczy.
Karol Adamaszek
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl
- http://miasta.gazeta.pl/lublin/2029020,48724,5623637.html
2008-08-24
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz