16 października 2008
11 listopada – jak to było naprawdę
"Kto panuje nad przeszłością – panuje nad teraźniejszością" głosi stara maksyma. Nic więc dziwnego, że rządzący starają się ludowi zaszczepić taką wersję "prawdy historycznej", która jest dla nich wygodna; będzie legitymizowała ich prawo do władzy, a ewentualnym oponentom wytrącała broń z ręki – albowiem z zafałszowanej wizji dziejów wypływa zawsze fałszywa wiedza o rzeczywistości. Tym mechanizmem tłumaczy się rodowód różnorakich bajek, legend i "mitów załorzycielskich" jak chociażby całkiem niedawny o "Okrągłym Stole", "Niezłomnym KOR-ze" i "Dzielnym Lechu Wałęsie", czy komunistyczny: o PKWNie, bohaterach z GL itp.
Podobnie jest z 11 listopada z tym, że legenda ta ma starszy rodowód sięgający do czasów instalowania się u władzy po przewrocie majowym 1926 roku obozu sanacyjnego z Józefem Piłsudskim na czele. Mit ten podtrzymywany jest i w tzw. III Rzeczypospolitej przez jej główne siły polityczne.
Według tej wersji "prawdy historycznej" niepodległość odzyskaliśmy w wyniku jednorazowego aktu przekazania w tym dniu władzy przez ustanowioną z woli cesarzy Niemiec i Austrii - Radę Regencyjną powracającemu z więzienia w Magdeburgu genialnemu brygadierowi Piłsudskiemu (i ni z tego ni z owego była Polska na pierwszego - jak śpiewano), który to akt poprzedził tzw. "czyn zbrojny Legionów". Wszystko to odbywa się przy dźwiękach marsza "Pierwszej Brygady" i innych dziarskich lub budzących nostalgię pieśni żołnierskich.
Przy takim ustawieniu celebry nie ma już miejsca na refleksję nad mechanizmami, które doprowadziły do powrotu Polski na mapę, o umiejętnym wykorzystaniu koniunktury politycznej, o wytrwałej pracy takich jednostek jak Roman Dmowski, Wincenty Witos, Wojciech Korfanty i inni, którzy kierowali wówczas polskimi wysiłkami niepodległościowymi, formuowali programy i postulaty sprawując faktyczny "rząd dusz" w narodzie. Umieli z nadażających się okoliczności skorzystać i wyelminować zagrażajace polskim celom knowania.
Dlaczego więc Dzień Niepodległości obchodzimy właśnie 11 listopada? Co wydarzyło się takiego, że tą datę przyjęliśmy jako narodowe święto?
Tego dnia w roku 1918 nastąpiło zawieszenie broni w Wielkiej Wojnie. Niemcy zostały pokonane, Austro-Węgry rozpadły się a tym samym powstały warunki aby odbudowane zostało państwo polskie złożone z ziem trzech zaborów.
Czy jednak na ten element zwraca się uwagę podczas galówek organizowanych "ku czci"? Absolutnie nie. 11 listopada łączy się u nas z faktem objęcia władzy w Warszawie przez Józefa Piłsudskiego, który wcześniej robił wiele aby taki wynik wojny nie był możliwy. Przypomnijmy: w sierpniu 1914 gdy ważyły się losy wojny Pisłudski w porozumieniu z wywiadem austriackim i niemieckim próbował wywołać na terenie zaboru rosyjskiego powstanie, które wyelminować miało Rosję z koalicji antyniemieckiej i w ten sposób dopomóc w zwycięstwie Państw Centralnych (1). Akcja ta na szczęście zakończyła się niepowodzeniem ale tylko dlatego, że naród polski w swej zdecydowanej masie był świadomy tego niebezpieczeństwa i nie dał się porwać niemieckim agentom. Zawdzięczać to możemy wytrwałej – długoletniej pracy polskiego obozu narodowego (2).
Po załamaniu się niemiecko- austriackiej akcji firmowanej przez Piłsudskiego, która nie tylko nie "poraziła Rosji" ale nawet nie zakłóciła sprawnie przeprowadzonej mobilizacji rezerwistów wojna trwała dalej w wyniku czego ostateczne zwycięstwo przypadło Aliantom.
Co w tym czasie robił Piłsudski?
Do 1917 roku współpracował dalej z Niemcami, a kiedy jego wygórowane ambicje zaczęły ich drażnić internowali go w Magdeburgu (3). Gdy cesarskie Niemcy przegrywające wojnę ogarnęła rewolucja postanowiono na wysokim szczeblu rządowym jeszcze raz sięgnąć po tą zdawało się zgraną kartę. Piłsudskiego po rozmowach z hrabią Harrim Kesslerem (w czasie, których miał się zobowiązać do prowadzenia spolegliwej wobec Niemiec polityki i nie żądania przyłączenia do odradzającej się Polski Pomorza i Poznańskiego) przewieziono specjalnym pociągiem (4) do Warszawy (10.11.1918) nakazując jednocześnie Radzie Regencyjnej przekazanie mu rządów. Chodziło o to aby uniemożliwić objęcie władzy przez Komitet Narodowy Polski rezydujący w Paryżu z Dmowskim na czele uznawany już de facto przez zwycięskie mocarstwa za rząd odrodzonej Polski (5).
Plan niemiecki zakładał, że podczas przewidywanej konferencji pokojowej przedstawi się Polskę rządzoną przez Piłsudskiego nie jako państwo walczące po stronie Aliantów lecz jako twór neutralny utworzony faktycznie przez Niemcy na terytorium dawnego zaboru rosyjskiego! Wszak Legiony walczyły po stronie Państw Centralnych. Liczono, że w ten sposób granice państewka polskiego przebiegać będą mniej więcej wzdłuż dawnych granic rozbioru rosyjskiego; na wschodzie zaś powstaną państewka: ukraińskie, litewskie, białoruskie itp. budowane przy pomocy i wsparciu Niemiec.
Przyjmując fakt klęski na zachodzie Europy Niemcy ani myśleli uważać się za pokonanych na wschodzie.
Późniejsze poczynania rządu Piłsudskiego wskazują, że tak by się stało gdyż np. w nocie dyplomatycznej wystosowanej do mocarstw świata notyfikującej powstanie państwa polskiego Niemcy potraktowane zostały na równi z mocarstwami zwycięskimi. To, że plan ten nie został nigdy zrealizowany zawdzięczać należy odpowiedzialnej i zdecydowanej akcji endecji, która uznając fakt zagarnięcia władzy w kraju przez Piłsudskiego skoncentrowała się na energicznych zabiegach na Zachodzie przede wszystkim dla wywalczenia granic zachodnich. Pomocne okazało się też Powstanie Wielkopolskie, które wybuchło 27.12.1918 i zakończyło się pełnym sukcesem. Ale to już nieco inna historia.
Pamiętajmy więc, że świętując 11 listopada nie czcimy przewiezienia przez Niemców komendanta Legionów do Warszawy (co miało zresztą miejsce 10.11.) ani objęcia przez niego władzy nad garstką znajdującego się tam wojska (6) lecz klęskę Niemiec i zakończenie Wielkiej Wojny, która przyniosła nam powrót na polityczną mapę i umożliwiła proces budowy niepodległego i zjednoczonego Państwa.
Wobec tego należałoby postawić tezę, że Polska istnieje nie dzięki "czynowi" Piłsudskiego lecz wbrew jemu (7).
Osoby, które pragną powiększyć swą wiedzę na temat odzyskania niepodległości i roli poszczególnych nurtów politycznych w tym procesie powinny koniecznie przeczytać co najmniej następujące pozycje: R. Dmowski "Polityka polska i odbudowanie państwa", J. Giertych "Tragizm losów Polski T. III", Tenże "Tysiąc lat historii polskiego narodu T. III", M. Seyda "Polska na przestrzeni dziejów", J. Giertych "Józef Piłsudski 1914-1919" oraz "Geneza rządów Piłsudskiego. Uwagi o pakcie Kessler - Piłsudski".
Grzegorz Piotr Wysok
__________
1) Już Bismarck mawiał "Jeżeli Rosja nie będzie mi posłuszna porażę ją polskim żelazem". Plany wywoływania straceńczych powstań z inspiracji Prus i innych zainteresowanych pańśtw zawsze kończą się dla Polski tragicznie – pamiętajmy o tym!
2) Zwycięstwo Dmowskiego w tej rozgrywce na co zwraca szczególną uwagę doc. J. Kossecki było w zakresie wojny informacyjnej. Dziś również od zwycięstwa w tej walce zależą w znacznym stopniu losy Polski.
3) Gdy wybuchła w Rosji (zainspirowana przez Niemcy) rewolucja i załamał się front wschodni przestało być potrzebne Niemcom polskie "mięso armatnie".
4) Jak wcześniej Lenina i towarzyszy do Rosji!
5) Oficjalnie uznany przez Aliantów za rząd Polski w dniu 13.11.1918.
6) Nie jest prawdą, że Piłsudski był twórcą odrodzonego wojska polskiego. Armie podporządkowane KNP (we Francji armia gen. J. Hallera, w Rosji i w kraju liczyły około 200 tys. dobrze wyposażonych żołnierzy, gdy Piłsudski rozporządzał w tym czasie 9373 żołnierzami z tzw. Polnische Wehrmacht (4 pułki) + gromadką bojowców z POW i bojówkami PPS tworzącej Milicję Ludową. O tym, że nie był też wodzem naczelnym w czasie bitwy warszawskiej 1920 (poddał się do dymisji) a swoją indolencją wojskową doprowadził kraj na granicę upadku wiadomo nie od dziś.
7) Wśród pewnej grupy poczciwców lub ludzi szukających za wszelką cenę kompromisu panuje często pogląd, iż polityka Dmowskiego i Piłsudskiego wzajemnie się dopełniały i wspólnie wiodły naród do niepodległości i zjednoczenia. Nie jest to niestety sąd prawdziwy. Były to w istocie dwie wzajemnie się wykluczające drogi przeciwstawiające się sobie i zaciekle ze sobą walczące. W rezultacie osiągnięto mniej niż można było osiągnąć a wina leży wyłącznie po stronie obozu piłsudczykowskiego dającego wrogom Polski (np. Premierowi brytyjskiemu Lloyd Georgowi dogodne argumenty na naszą niekorzyść).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz