Powered By Blogger

31 grudnia 2008

W obronie wolności słowa


W opanowanych przez żydomasonerię mediach nasila się kampania propagandowa, zmierzająca do zakazu upowszechniania pism polskiego ruchu narodowego. Entuzjaści "politycznej poprawności", ale tylko ci, którzy potrafią myśleć otrzymali kolejną "lekcję demokracji": sprawa narodowego biuletynu pod redakcją Grzegorza Wysoka.

Kiedy w kwietniu ubiegłego roku do skrzynek radnych w ratuszu zaczęło być dostarczane regularnie wspomniane pismo, w środowiskach laickich podniósł się nieopisany rejwach. - To obrzydliwe. Redaktorem tego pisma powinni zająć się lekarze i organy ścigania - obwieścił triumfalnie Paweł Bryłowski na łamach polskojęzycznej "Gazety Wyborczej". Powód? Wydawca biuletynu jest podobno nie do przyjęcia, gdyż przedstawia Żydów jako chciwców pragnących z Polski wykroić własne państwo, a Ronona Eidelmana - jako żydowskiego działacza, domagającego się wypłaty haraczu w wysokości 65 mld $. Wszyscy wiedzą doskonale, że istotny jest zwłaszcza ten drugi grzech Kolegi Wysoka, ponieważ ustawia go po stronie przeciwnej do kultu Holokaustu, który w planach żydomasonerii ma pełnić rolę miernika wszelkiej etyki i niemal nową religię świata. Dalej scenariusz jest prosty: pałeczkę podjęli usłużni pismacy, a następnie posłuszny wymiar sprawiedliwości dostaje zadanie surowego karania wszelkiej krytyki nadreprezentacji interesów żydowskich w Polsce lub podnoszenia kwestii bezkarności stalinowskich zbrodniarzy żydowskiego pochodzenia, a więc wszystkiego tego, co w nowym pseudoprawiu jest określane jako "zbrodnia antysemityzmu". Z przylepłym do twarzy uśmiechem minister sprawiedliwości wydaje odpowiednie polecenie ścigania swym służbom.

Nasi przeciwnicy polityczni bardzo chętnie i często pomawiają nas o faszyzm. Osoby współtworzące lubelski biuletyn byli zawsze konsekwentnymi przeciwnikami rasizmu w każdej postaci a to, że dostrzegają oni różność narodów i ich interesów, jak i to, że w pierwszej kolejności pilnują interesów polskich jest równie naturalne jak to, że każdy z nas mając własną rodzinę, najpierw dba o jej własny interes a dopiero potem widzi interes Nowaków czy Kowalskich. Wszystkie narody są równe, bo poza różnicami w obrębie cywilizacji Polak nie różni się znacznie od Chińczyka, Niemca, Rosjanina czy Turka. Grzegorz Wysok nie głosi wyższości Polaków nad innymi narodami, bo to byłby szowinizm lecz w swoim biuletynie pilnuje, by w rodzinie równych i konkurujących ze sobą narodów polska tożsamość nie została zatarta, a nasze prawa - uszczuplone. Jeszcze raz porównajmy to z rodziną: dlaczego kochasz swoje dzieci? Czy dlatego, że są najładniejsze i najmądrzejsze na świecie? Nie, bo to przecież nieprawda. Kochasz je tylko i wyłącznie z jednego powodu: bo są twoje! Dokładnie z tego samego powodu my kochamy nasz naród: nie dlatego, że jest obiektywnie mądrzejszy, lecz dlatego, że nasz. Podobnie jak u naszych dzieci, tak i w naszym narodzie dostrzegamy różne wady i niedostatki, ale naszą troską jest skompensować je lub naprawiać. Jest to naturalne uczucie, pozytywna i twórcza postawa.

Opinię sądową oczerniającą Kolegę Wysoka sporządził niejaki dr Konrad Zieliński z UMCS - zagorzały filosemita. Rasizm ma zawsze dwa końce, doktorze Zieliński. Rasistą jest nie tylko ten, kto twierdzi lub wierzy, że murzyn jest głupszy od białego, ale także ten, kto wierzy lub głosi, że Żyd jest mądrzejszy od Polaka, albo że z racji samego urodzenia Żydzi są w jakiś sposób "narodem wybranym", wyjątkowym, szczególnie utalentowanym, przeznaczonym nijako do panowania nad innymi. Rasizmem jest głoszenie zarówno niższości, jak i wyższości innych narodów, dlatego stanowczo sprzeciwiamy się tezie o rzekomym wybraństwie Żydów z racji urodzenia. Nie uznajemy więc żadnej wyjątkowości ich roszczeń ani majątków, ani do stanowisk, ani do interpretacji kultury czy historii. Teza o rzekomym wybraństwie Żydów jest najczystszą formą rasizmu i każdy kto ją głosi lub jej ulega jest najprawdziwszym rasistą. Ten rodzaj rasizmu jest dziś nachalnie uprawiany i szczególnie groźny, gdyż może przygotowywać mniej bystre umysły do uznania nowego rodzaju rasistowskiej dyktatury nad światem. Właśnie taki rasizm jest dziś w mediach najczęstszy, choć pan, doktorze Zieliński woli go nie zauważać i jak ognia w swoich publikacjach unika wszelkiej dyskusji na ten temat.

Pańska subiektywna opinia stawia nas również przed pytaniem o roszczenia majątkowe wysuwane wobec Polski przez Światowy Kongres Żydów i działania Ronona Eidelmana pragnącego utworzenia na ziemiach polskich państwa żydowskiego. To wymaga zajęcia odrębnego stanowiska. Jako pismo polityczne tylko biuletyn Grzegorza Wysoka postawił tę sprawę jasno i do końca: żadnej reprywatyzacji komukolwiek! Reakcją opinii publicznej w Polsce na żydowskie pozwy z USA i działania Eidelmana od początku steruje "Gazeta Wyborcza", a obecnie publikuje komentarze powtarzając opinie różnych Żydów na ten temat. Uważny czytelnik bez trudu dostrzeże jednak stosowaną przez tą gazetę socjotechnikę: prawie wszyscy dziennikarze z oburzeniem, mniej lub bardziej udawanym, jakby działając według jednego schematu odcinają się od prowokacyjnego pomysłu Eidelmana. Przytacza się tu różne wątki, jak np. opinię prof. Geralda Steinberga z Uniwersytetu Bar-Ilan w Tel Awiwie, który twierdzi że z żądaniami majątkowymi nie ma nic wspólnego. Nikt z komentatorów nie porusza jednak samej istoty problemu, co powoli tworzy jakby usprawiedliwienie tych roszczeń: odszkodowania się jakoby Żydom należą, choć może nieco w mniejszej wysokości. W ten sprytny sposób odwraca się uwagę od meritum i skupia ją na otoczce sprawy. Tymczasem majątku, o który dopomina się Światowy Kongres Żydów nie tylko, że naprawdę nie ma, ale nawet gdyby istniał, Żydzi moralnego prawa do niego nie mają. Jak bowiem poucza historia bogactwa Żydów były gromadzone z reguły w sposób nieetyczny tj. nie z rzeczywistej pracy, ale w drodze lichwy, rozpijania chłopstwa, oszustwa w handlu i wyzysku. W świetle przez nas wyznawanej etyki z tego tytułu nic się nikomu nie należy. Ponadto okoliczności utracenia ewentualnego majątku, czy to przez agresję niemiecką w 1939 roku czy to przez inwazję Armii Czerwonej w 1945 roku i jej następstwa nie były suwerennymi decyzjami polskimi, a więc jak słusznie twierdzi Redaktor biuletynu to nie Polska winna być adresatem żydowskich roszczeń. W tym pierwszym wypadku całość roszczeń niechaj obsługują Niemcy, a w tym drugim - głównie sami Żydzi, którzy przecież komunizm jako ustrój wymyślili, w Rosji zainstalowali, stamtąd wyeksportowali i nim kierowali także w Polsce, a zwłaszcza w okresie wywłaszczeń i mordów politycznych zaraz po wojnie.

Afera wokół biuletynu naszego Kolegi świadczy więc przede wszystkim o tym, w czyich rękach są naprawdę polskie media, w jakim celu powstały i komu służą. Jest też dowodem hipokryzji wolności słowa w Polsce. W tym samym czasie, gdy został przedstawiony mu zarzut publicznego nawoływania do nienawiści wobec narodowości żydowskiej, wojska izraelskie znów przeprowadziły bombardowania w Strefie Gazy. Znów zginęli niewinni ludzie, zniszczono szpital i bloki mieszkalne. I jakoś żaden z tych rzekomo światłych wrażliwców w prokuraturze nie raczył pojawić się pod ambasadą Izraela, aby zaprotestować przeciwko tym jawnym zbrodniom państwa żydowskiego. Cóż się dziwić, gdy hipokryzja polskiego pseudoprawa jest jak krowa Kalego: dobry uczynek jest wtedy, gdy Żydzi strzelają do palestyńskich kobiet i dzieci, bombardują miasta i okupują arabskie ziemie, jest natomiast zły - gdy ktoś gdzieś w Polsce tylko coś bąknie przeciwko Żydom.

Polska już doświadczyła medialnego ostracyzmu, kiedy Żydom nie spodobał się dr Ratajczak. Cywilizacja żydowskiej zemsty i narastający, bezczelny kult Holokaustu nie znają umiaru. Triumf i pycha niewidzialnego rządu świata są już tak duże, że zaczynają oni popełniać błędy: chucpy i arogancji w traktowaniu świata gojów. Lubelski historyk Grzegorz Wysok ma być ich kolejną ofiarą. Jeżeli mimo coraz powszechniejszego poparcia jakim cieszy się w Lublinie jego biuletyn, Sąd ulegnie żądaniom żydomasonerii, będziemy mieli dowód ich zakulisowej wszechmocy. Jeżeli nie ulegnie, narodzi się kolejne źródełko nadziei.
Nasz przyjacielu, będziemy trzymali kciuki!

Tadeusz Zieliński
członek Lubelskiej Dzielnicy NOP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz