Powered By Blogger

17 września 2008

Złodzieje pojęć


Afery, oszustwa i inne wałki, o których codzień dowiadujemy się z mediów są właściwie niczym przy gigantycznym przekręcie jakiego socjaliści dopuścili się i dopuszczają codziennie w dziedzinie języka. Język jest dziś kluczowym polem bitwy pomiędzy normalnością a rewolucją – od tego bowiem jakie znaczenie przyporządkowujemy poszczególnym słowom zależą nasze pojęcia a więc i myślenie czyli postrzeganie i wartościowanie świata.

Rozumiał to doskonale Lejba Bronstein ps. "Trocki" zalecając towarzyszom rozpoczęcie zmian od rewolucji w języku. Znalazł niestety wielu pojętnych uczniów.

Tak jest – żyjemy w świecie, w którym naszym wrogom udało się ukraść i sfalsyfikować większość pojęć (głównie politycznych), które niegdyś powszechnie określały rzeczywistość – były bowiem zakorzenione w prawdzie; dziś w ustach i pismach lewaków wyrażają tylko ich ideologiczne, chore hasła. Weźmy tylko kilka przykładów. Słowo "wolność" nie wyraża już możliwości robienia tego, czego się chce lecz utożsamiane jest z demokracją i prawem głosu. "Sprawiedliwość" łączy się z równością (absurd logiczny!). "Aborcja" nie oznacza zabijania małego człowieka lecz medyczny zabieg należny kobiecie. "Tolerancja" to nie cierpliwe znoszenie czegoś co się nam nie podoba lecz akceptacja i afirmacja tegoż. Pojęcie "Europa" i "europejskość" to w nowomowie synonimy lewackiego tworu jakim jest Unia Europejska. Pederastia to nie zboczenie lecz orientacja seksualna. Słowo "naród" (już z założenia dla lewaków podejrzane) utożsamiają ze społeczeństwem, patriotyzm zaś z obywatelstwem danego państwa i lojalnością wobec jego władzy, połączonym z pokornym płaceniem podatków na wszystkie tej władzy fanaberie.

Inną metodą fałszerstw jest przypisywanie przeciwnikom cech pejoratywnych; np. mianem "faszystów" określa się prawicę i konserwatystów (prawda to faszystka! - to autentyczny slogan zrewoltowanych studentów paryskich z 1968 r.) Nazizm to nie narodowa odmiana socjalizmu lecz doktryna skrajnej prawicy, a antysemityzm – wywodzący się z ducha oświecenia, reformacji i wolteriańskiej myśli to nie przejaw społecznego darwinizmu lecz wykwit Ewangelii i chrześcijaństwa.

Osoby, które posługują się tą nowomową zaczynają jak to określił zmarły niedawno rosyjski pisarz Aleksander Sołżenicyn - "świergolić" ("że wojna – mir, że chlew – to źródło, że okupacja – wyzwolenie. I będą cieszyć się szalenie. A kiedy zwolna, po troszeczku w tej dialektyce się wyćwiczą, to moją staną się zdobyczą" - prorokował Janusz Szpotański).

Dzisiaj gdy niczym w wieży Babel pomieszane zostały języki myli się każdy kto sądzi, że zwyciężyć z lewactwem można odsuwając od władzy SLD, wygrywając w wyborach parlamentarnych, prowadząc jednocześnie dyskurs publiczny w mowie narzuconej nam przez wroga. W języku Marksa, Trockiego czy innej Deklaracji Praw Człowieka.

Polska i nie tylko polska prawica musi się zdobyć na przywrócenie słowom ich prawdziwej treści. Wymaga tego obrona kultury i podstaw naszej cywilizacji. Jest czymś przerażającym, że w życiu publicznym, ba nawet w dokumentach Kościoła język uczniów Woltera i Trockiego znalazł przyzwolenie i uznanie, że nawet usiłując zwalczać naszych wrogów mówimy często ich żargonem. O zrozumienie tego faktu musimy usilnie zabiegać.

Grzegorz Piotr Wysok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz