25 marzec 2010 r.
Dziennikarze "Faktu" donieśli o tym, jak młodzieżówka Platformy Obywatelskiej stara się wpływać na wizerunek partii w internecie. Dziennik dotarł do tajnej instrukcji z której wynika, że młodzi działacze PO mają na forach dodawać same pozytywne opinie o ugrupowaniu Tuska. To, że partie wykorzystują internet do działań propagandowych nie jest niczym nowym. Robi to każdy, więc PO miała pecha, że dała się przyłapać - mówi dr Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.
To już druga wpadka Platformy w ostatnim czasie. Kilka tygodni temu media donosiły o tym jak PO szkoli swoich parlamentarzystów. Członkowie partii dostawali specjalne instrukcje dotyczące tego, co mówić w rozmowach z dziennikarzami. Tym razem wyszło na jaw, że Młodzi Demokraci wysyłają kolegom instrukcję, jak działać w internecie. "Dziennik" podaje, że praca grupy miałaby polegać na dodawaniu na kilkunastu największych polskich portalach (Wirtualna Polska, Onet, Gazeta, Interia) komentarzy życzliwych PO. Sympatycy partii mieli poświęcać pół godziny dziennie na dodawanie opinii i co ciekawe, dokument miał być sygnowany nazwiskiem szefa MSWiA Grzegorza Schetyny. Polityk odciął się jednak od tych rewelacji komentując jedynie, że wyciągnie konsekwencje wobec osób, które użyły jego nazwiska. Sam szef młodzieżówki tłumaczył, że informacje podane przez gazetę są "podkoloryzowane". Jak mówi nam dr Marek Migalski, wiedza o tym zjawisku była powszechna w kręgu zbliżonym do polityki. Do mnie te dochodziły informacje, że tego typu sterowanie internetem jest niezwykle popularne. Świat wirtualny nabiera coraz większego znaczenia w polityce, więc ciężko sobie wyobrazić, że partie zrezygnują z uprawiania propagandy w sieci. Pod względem moralnym jest to naganne ale nie jest karalne, więc robi to wiele organizacji, ocenia politolog.
Anonimowość, która jest największą zaletą dla użytkowników internetu, jest w ocenie dr Migalskiego tym, na czym bazują politycy. Na forach internetowych nie trzeba podawać swoich danych, więc możliwości zorganizowania wielu zbiorowych akcji jest oczywiste. Słyszałem nawet, że można wynająć firmy, które zajmują się prowadzeniem w sieci akcji poparcia dla partii i nagonek na przeciwników politycznych - podkreśla dr Migalski. Zdaniem politologa wyciek informacji o instrukcji nie wpłynie znacząco na notowania PO. Choć mamy ostatnio do czynienia ze spadkiem poparcia dla partii Tuska to nie sądzę, aby teraz jej zwolennicy oddali swoje głosy na inną partię. Być może jednak niektórzy wyborcy zaczną się zastanawiać nad tym, kim są wybrańcy narodu oraz czy wykonują zadania, do których zostali przez społeczeństwo powołani, ocenia dr Migalski. Czy zatem mamy się pogodzić z tym, że członkowie partii manipulują internetem? Zabrzmi to dziwnie, ale takie działania są efektem profesjonalizacji partii politycznych. Ugrupowania stają się organizacjami obudowanymi szeregiem instytucji, które mają komórki do poszczególnych zadań. Partie manipulują siecią, aby zachowywać swoje wpływy oraz głosy elektoratu. To cena, jaką płacą za stabilizowanie sytuacji partyjnej w kraju. Nie jest to jednak wyłącznie specyfika polskiej polityki, bo dzieje się tak na całym świecie, podsumowuje politolog.
Agnieszka Niesłuchowska
27 marca 2010
Demoliberalne bagienko
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz