Powered By Blogger

1 lutego 2010

Ukraina po wyborach

Czerwona kartka dla
pomarańczowego faszyzmu

Vox populi, vox Dei. To mój krótki komentarz do porażki Julii Tymoszenko. Mądry naród ukraiński po raz kolejny pokazał komu ufa, a komu nie. Trzeba tę decyzję uszanować, choć wątpię, aby przegrany polityk w spódnicy udający słowiańską rusałkę, odszedł ze sceny politycznej. To osoba opętana żądzą władzy, bezwzględna i nieprzewidywalna. A przede wszystkim osoba opierająca się na neofaszystach z Galicji Wschodniej. Tam zyskała ponad 80 procent głosów.

Rzecz ciekawa, przemilczana w polskich mediach. Polacy mieszkający na Ukrainie już w pierwszej turze gremialnie głosowali na Janukowycza. Tymoszenko oficjalnie poparł jedynie biskup rzymskokatolicki Marcjan Trofimiak z Łucka, biorąc trzy dni temu, tuż przed rozpoczęciem się ciszy wyborczej, udział w propagandowej imprezie w Kijowie, w czasie której elementy religijne wykorzystywano dla agitacji politycznej. Przypomina to sytuację z Polski, kiedy to w czasie ostatnich wyborów kard. Stanisław Dziwisz także tuż przed ciszą wyborczą ściskał się przed kamerami z Donaldem Tuskiem, mając pełną świadomość, do czego to zostanie wykorzystane. Wygrana Wiktora Janukowycza to koniec oficjalnego kultu Bandery i zbrodniarzy z UPA, z czego należy się tylko cieszyć.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz