Powered By Blogger

28 lutego 2010

Zamknięcie numeru


Bieżący numer pisma zamykamy z dniem 28 II 2010 r.
Kolejny ukaże się pod koniec marca br.

Redakcja "Biuletynu"

27 lutego 2010

Nadesłane do Redakcji

Ogłoszenie

Zapraszamy na sesję historyczną organizowaną pod honorowym patronatem środowiska żołnierzy AK, WiN "Zaporczyków" oraz Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych pt. "Moralni zwycięzcy - żołnierze wyklęci", która odbędzie się w dniu 8 marca 2010 roku w Collegium Norwidianum sala CN 107 przy Al. Racławickich 14. Organizatorem serii wykładów jest Katolicki Uniwersytet Jana Pawła II, Klub Myśli Społeczno-Politycznej "Vade Mecum", Fundacja Rozwoju KUL, Katedra Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku, Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej Wrzesień 1939 roku oraz Katolickie Stowarzyszenie "Civitas Christiana" w Lublinie.

Program konferencji:

10.00 - 10.10 Uroczyste otwarcie sesji
10.10 - 10.30 prof. Jan Żaryn "Geografia politycznego i zbrojnego podziemia"
10.30 - 10.50 dr Mieczysław Ryba "Profil ideowy narodowych oddziałów leśnych"
10.50 - 11.10 dr Marcin Zaborski "Działalność NSZ na Lubelszczyźnie"
11.10 - 11.30 dr Marcin Paluch "Kapelani NSZ na Lubelszczyźnie"
11.30 - 11.50 mgr Tomasz Greniuch "Zgrupowanie kpt Henryka Flame Bartka"
11.50 - 12.10 dr Bohdan Szucki "W starciu z bezdusznym
totalitaryzmem komunistycznym"

12.10 - 12.30 Dyskusja
12.30 - 13.30 Przerwa

13.30 - 13.50 dr Ewa Kurek "Mjr Hieronim Dekutowski Zapora"
13.50 - 14.10 mjr Marian Pawełczak "Ja, żołnierz wyklęty"
14.10 - 14.30 Adam Broński "Ostatni dowódca WiN na Lubelszczyźnie"
14.30 - 14.50 mgr Andrzej Gładysz "Przywrócić pamięć. Zagadnienia związane
z rekonstrukcją wyglądu i walk polskich oddziałów partyzanckich"
14.50 - 15.10 Dyskusja i podsumowanie sesji.

Wstęp wolny!

26 lutego 2010

Michalkiewicz w Lublinie cz. I

25 lutego 2010 roku w auli im. Kard. Stefana Wyszyńskiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego odbyło się spotkanie zorganizowane przez Akademicki Klub Myśli Społeczno-Politycznej "Vade Mecum". W dyskusji, którą poprowadził prof. dr hab. Mieczysław Ryba udział wzięli były Marszałek Sejmu RP p. Marek Jurek, znany publicysta prawicowy p. Stanisław Michalkiewicz oraz red. Stanisław Janecki. Tematem wiodącym była idea mocarstwowości, którą pan Stanisław określa jako zdolność do ustanawiania oraz egzekwowania własnych praw i woli poza własnymi granicami. Poniżej prezentuję trzy krótkie reportaże z wykładu. W pierwszym red. Michalkiewicz mówi o mocarstwowości w aspekcie politycznym, ekonomicznym oraz kulturowym. W drugim filmie prelegent wypowiada się na temat fundamentów myśli europejskiej oraz zewnętrznych ramach polskiej egzystencji politycznej, zaś w trzecim objaśnia na czym polega fałsz demokracji oraz charakteryzuje model gospodarczy III RP.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Red. Michalkiewicz
o idei mocarstwowości





Video 2:
Red. Michalkiewicz
o egzystencji politycznej





Video 3:
Red. Michalkiewicz
o "kapitalizmie kompradorskim"





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

25 lutego 2010

Okrakiem na barykadzie

Wiktor Janukowycz został ostatecznie prezydentem Ukrainy. Obserwatorzy głowią się teraz, jaką politykę będzie prowadził. Jedni sugerują, że odda Ukrainę w pacht Rosji. Inni twierdzą, że nie zmieni zasadniczo wektorów polityki Kijowa oraz utrzyma jej pragmatyczny kurs. Oba scenariusze w wykonaniu nowego prezydenta Ukrainy są możliwe. Wydaje się jednak, że będzie realizował politykę pragmatyczną, liczącą się z realiami, Nie będzie kroczył koleinami Juszczenki, ale też nie wepchnie Ukrainy w łapy Moskwy, choć w stosunku do niej wróci do polityki, którą realizował Leonid Kuczma.

Z pierwszych gestów i wypowiedzi Wiktora Janukowycza raczej nie należy wyprowadzać dalekosiężnych wniosków. Na urząd prezydenta namaścił go na przykład Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl w Ławrze Peczorskiej, tradycyjnej twierdzy moskiewskiego prawosławia, ale to może znaczyć niewiele. Juszczenko zabiegał na przykład, by Polska na inaugurację, jego prezydentury wypożyczyła mu buławę Chmielnickiego, ale chociaż nią potrząsał, nie kontynuował hetmańskiej polityki. Wprost przeciwnie, Moskwa szybko uznała go za patrona wszelkiej rusofobii. Wydaje się, że można zaryzykować opinię, iż podobnie będzie z Wiktorem Janukowyczem. Wypływa to z wielu przyczyn. Główną z nich jest sytuacja gospodarcza Ukrainy. Spadek, jaki nowy prezydent otrzymał w tej dziedzinie po poprzedniej ekipie, jest nie do pozazdroszczenia. Julia Tymoszenko do końca prowadziła politykę przekupywania elektoratu, w efekcie czego kraj coraz bardziej zbliża się do krawędzi bankructwa. Gdyby Julia Tymoszenko wygrałaby wybory prezydenckie, Ukrainę już za kilka miesięcy czekałaby katastrofa!

Tymoszenko także z tego powodu panicz¬nie boi się oddać stołek premiera. Wtedy bardzo szybko okazałoby się, że król czy raczej królowa jest naga. Będzie starała się jak najdłużej pozostać na fotelu szefa rządu, by po sobie posprzątać i jak największą winę za stan gospodarki przypisać Janukowyczowi. Znając jej zaciekłość i upór, można zaryzykować opinię, że Janukowycz sporo będzie musiał się napocić, zanim wyrzuci ją z dotychczasowej posady. Tymoszenko już zaczęła przyprawiać mu rosyjski garb i nie biorąc udziału w inauguracji Janukowycza, spotkała się z przybyłymi na nią unijnymi politykami. Chciała tym samym zademonstrować, że to ona jako premier realizuje proeuropejski kurs, a Janukowycz to polityk prorosyjski, który wyda Kijów na łup Kremla. Janukowycz, ripostując ogłosił, że z pierwszą wizyta uda się do Brukseli, a nie do Moskwy. Jego doradcy spowodowali też zapewne, że na inaugurację nie przyjechał Dymitr Miedwiediew. Zamiast z nim Janukowycz spotkał się w Kijowie z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim, którego prosił, by Polska nadal była w Europie adwokatem Ukrainy. Niektórzy komentatorzy uznali to za chytry wybieg, ale jest w tym sporo przesady. Ukraina jak powietrza potrzebuje unijnych rynków i Janukowycz będzie się starał utrzymać jak najlepsze stosunki z Brukselą. Bez odzyskania europejskich inwestorów Ukraina może też stać się inwestycyjną czarną dziurą. Janukowycz doskonale to rozumie i wie, że musi być politykiem przewidywalnym. Czuje też za sobą oddechy oligarchów ze wschodniej Ukrainy, którzy duszą się we własnym kraju i chcą ekspansji na Zachód - także dlatego, że podobnie postępuje powiązany z nimi biznes rosyjski, szukający przyczółków w Europie. Janukowycz również musi się z nimi liczyć. Do Polski najprawdopodobniej również nie będzie miał on uprzedzeń.

Po swoim zwycięstwie Janukowycz wytknął wprawdzie Polsce, że zrobiła historyczny błąd, popierając przed pięciu laty Wiktora Juszczenkę, ale jednocześnie nadmienił, że nie będzie to miało żadnego wpływu na jego obecną politykę. Oświadczył, że opcje poszczególnych polityków nigdy nie wpływały na jego stosunek do narodu polskiego. Nadmienił także, iż będzie się starał, by w okresie jego prezydentury stosunki z Polską były nie tylko przyjazne, ale wręcz braterskie. I wydaje się, że nie jest to deklaracja bez pokrycia. Klan doniecki, z którym Janukowycz jest związany, od dawna prowadzi w Polsce gospodarczą ofensywę, której celem jest zdobycie przyczółków umożliwiających mu wejście na unijne rynki. Realizuje ją Związek Przemysłowy Donbasu, który wszedł w posiadanie huty i stoczni. Dla tej korporacji to bardzo ważne firmy. W minionym roku huta, jako jedno z nielicznych przedsiębiorstw działających w kartelu, wykazywała zyski. ZPD nie ukrywa, że liczy na dalsze możliwości gospodarczej ekspansji w Polsce. Janukowycz musi kontynuować współpracę z Zachodem nie li tylko z powodów gospodarczych, ale również i polityczno-pragmatycznych. Gdyby obrał jednoznacznie prorosyjski kurs, dostarczyłby tylko amunicji zwolennikom Juszczenki i Tymoszenko. Pogłębiłoby to podziały wewnętrzne na Ukrainie i sprawiło, że jego zapewnienie, iż będzie dążyć do ich zniwelowania, pozostałoby na papierze. Wcześniej czy później doprowadziłoby to jeżeli nie do rozpadu Ukrainy, to do wzrostu napięcia między dwiema częściami kraju, co uniemożliwiałoby efektywne sprawowanie władzy.

Oczywiście nie ma się co łudzić, że w stosunku do Rosji Janukowycz pójdzie śladem Juszczenki. W tym zakresie nowy prezydent zupełnie inaczej rozłoży akcenty. Z ukraińskiej polityki zniknie antyrosyjska retoryka. Między Ukrainą a Rosją nasili się też różnoraka współpraca gospodarcza oraz polityczna. Kijów wycofa się ze wszystkich niewygodnych dla Moskwy inicjatyw lansowanych przez poprzednika, zwłaszcza na postsowieckiej przestrzeni. Już zapowiedział, że uzna za nieistniejąca organizację GUAM, która zresztą od kilkunastu miesięcy funkcjonuje tylko na papierze. Janukowycz zrezygnuje zapewne z popierania Gruzji, rządzonej przez Michała Saakaszwilego, którego syna ojcem chrzestnym jest Juszczenko. Nowy prezydent wycofa się też zapewne ze wszystkich projektów energetycznych godzących w interesy Rosji. W jego opinii ich lansowanie przez Juszczenkę doprowadziło tylko do utraty przez Kijów "renty tranzytowej". Rosja zaczęła tworzyć omijające ukraińskie terytorium trasy przesyłowe dla swoich węglowodorów, w rezultacie czego ich ilość płynąca przez Ukrainę zmniejszyła się o jedną trzecią. Z punktu widzenia Rosji Janukowycz jest bez wątpienia dobrym prezydentem. Nie mężna go jednak uważać za "moskiewski projekt".

Marek Koprowski

24 lutego 2010

Michalkiewicz w Lublinie cz. II

25 lutego 2010 roku w auli im. Kard. Stefana Wyszyńskiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego odbyło się spotkanie zorganizowane przez Akademicki Klub Myśli Społeczno-Politycznej "Vade Mecum". W dyskusji, którą poprowadził prof. dr hab. Mieczysław Ryba udział wzięli były Marszałek Sejmu RP p. Marek Jurek, znany publicysta prawicowy p. Stanisław Michalkiewicz oraz red. Stanisław Janecki. Tematem wiodącym była idea mocarstwowości, którą pan Stanisław określa jako zdolność do ustanawiania oraz egzekwowania własnych praw i woli poza własnymi granicami. Poniżej prezentuję ostatnie cztery reportaże z wykładu. W pierwszym red. Michalkiewicz mówi o deficycie budżetowym, długu publicznym, kulcie Jana Pawła II oraz państwie narodowym. W drugim filmie prelegent wypowiada się na temat demokracji, zmian w Konstytucji RP oraz państwa jako organizacji przestępczej. W trzecim reportażu redaktor Michalkiewicz mówi o biurokracji, Europie Wolnych Ojczyzn oraz potrzebie zachowania tożsamości kulturowej, zaś w czwartym objaśnia Inicjatywę Adriatycką oraz koncepcję Europy Wolnych Narodów ze Stanami Zjednoczonymi na czele.

Tadeusz Zieliński

Video 4:
Red. Michalkiewicz
o państwie narodowym





Video 5:
Red. Michalkiewicz
o fałszu demokracji





Video 6:
Red. Michalkiewicz
o tożsamości kulturowej





Video 7:
Red. Michalkiewicz
o Europie Wolnych Narodów





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

23 lutego 2010

Neutralność w służbie polityki

Dnia 24 lutego 2010 roku Akademicki Klub Myśli Społeczno-Politycznej "Vade Mecum" wraz z Lubelskim Terenowym Klubem "Frondy" zorganizował spotkanie dyskusyjne, którego gościem był prof. dr hab. Andrzej Zybertowicz, wybitny polski socjolog, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, pełniący obecnie funkcję doradcy ds. bezpieczeństwa państwa Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Przybyły gość wygłosił wykład pt. "Filozofia neutralności badawczej w służbie polityki", w którym starał się ukazać negatywne skutki podporządkowania polskiej nauki założeniom filozofii neutralności badawczej. Neutralność ta bowiem, która w swych zamierzeniach służyć powinna podniesieniu jakości nauki oraz zapewnieniu jej autonomiczności, w rzeczywistości obniża jej poziom, a ponadto szkodzi polityce oraz życiu społecznemu. Prelegent w swoim wystąpieniu podkreślał, że niewłaściwie pojmowana neutralność badawcza ogranicza otwartość nauk akademickich oraz zniechęca badaczy do podejmowania tematów, uznawanych za "politycznie niepoprawne", a to te właśnie niejednokrotnie są tematami ważnymi społecznie. Spotkanie, które odbyło się w Collegium Norwidianum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II cieszyło się dużym zainteresowaniem wśród studentów i wykładowców uczelni.

Małgorzata Babul
http://www.kul.pl/

22 lutego 2010

"Vade Mecum" zaprasza

Ogłoszenie

Zapraszamy na spotkanie w oparciu o książkę amerykańskiego politologa żydowskiego pochodzenia George'a Friedman'a "Następne 100 lat" pt. "Czy Polska może zostać mocarstwem?". Gośćmi spotkania będą redaktor Stanisław Michalkiewicz, lider Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek a także były publicysta tygodnika "Wprost" p. Stanisław Janecki. Dyskusję poprowadzi prof. dr hab. Mieczysław Ryba. Organizatorem wykładu jest Akademicki Klub Myśli Społeczno-Politycznej "Vade Mecum".

Spotkanie odbędzie się 25 lutego (czwartek) o godz. 15.00
w sali GG-150 Nowej Auli KUL
przy Al. Racławickich 14.

Wstęp wolny!


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński

18 I 2010 r.
Siedziba KIK w Lublinie.
Na zdjęciu - Tomasz Rzymkowski
z Klubu "Vade Mecum" o miejscu i roli
mediów katolickich w Polsce

21 lutego 2010

Wojciech Cejrowski w Lublinie

Serdecznie zapraszamy na wykład pt. "Co z tym Ciemnogrodem? Czyli Polska według Cejrowskiego ciąg dalszy". Gościem spotkania będzie Naczelny Kowboj RP Wojciech Cejrowski - satyryk, fotograf oraz autor wielu książek i publikacji katolickich. Podróżnik już raz odwiedził Katolicki Uniwersytet Lubelski, gdzie wygłosił referat z serii "Boso do Lublina". Publiczność mogła wówczas wysłuchać krytycznych poglądów prelegenta dotyczących aborcji oraz homoseksualizmu. Organizatorem spotkania jest Akademicki Klub Myśli Społeczno-Politycznej "Vade Mecum". Bilety na spotkanie z Wojciechem Cejrowskim można nabyć w sklepie przy wejściu do Gmachu Głównego KUL.

Spotkanie odbędzie się 23 marca o godz. 15.00
w Nowej Auli Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
przy Alejach Racławickich 14.

Tadeusz Zieliński

20 lutego 2010

W rocznicę śmierci "Ognia"

- Original Message -
From: "ONR Podhale"
To: "mndystrybucja@o2.pl"
Sent: Monday, February 22, 2010 2:56 PM
Subject: wiadomość

63. rocznica ostatniej
walki Józefa Kurasia ps. "Ogień"

W sobotę 20 lutego odbyły się uroczystości 63. rocznicy ostatniej walki i śmierci majora Józefa Kurasia "Ognia". Organizatorem był Komitet Pamięci Żołnierzy Konfederacji Tatrzańskiej Rocha i Zgrupowania "Błyskawica" oraz Związek Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego Koło w Waksmundzie. Obchody objęte zostały honorowym patronatem przez Zbigniewa Kurasia "Płomyka", Edwarda Siarkę i Stanisława Piętę, posłów na Sejm RP. Wśród bardzo licznie zgromadzonych przedstawicieli lokalnych organizacji patriotycznych delegację wystosował również Obóz Narodowo-Radykalny Podhale.




Obchody rozpoczęły się o godz. 11.00 od plenerowej rekonstrukcji historycznej "Za Orła Białego i koronę jego 1944-46" w wykonaniu GRH "Błyskawica", trójmiejskiej GRH z Gdańska, GRH'17 Infanterie Division 21 Infanterie Regiment ze Słowacji oraz GRH "Radosław" z Warszawy. W południe w waksmundzkim kościele została odprawiona Msza Święta w intencji Podhalan poległych w walce o wolną Polskę z niemieckim i sowieckim okupantem w latach1939-55. Homilię wygłosił zaproszony na obchody ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Po nabożeństwie wszyscy obecni udali się na cmentarz, gdzie przy grobach Konfederatów Tatrzańskich, żołnierzy Ochrony Sztabu mjr "Ognia" oraz mieszkańców Waksmunda odbył się uroczysty Apel Poległych, podczas którego nie zapomniano także o żołnierzach partyzantki narodowej: NSZ, NOW i NZN. Ale nie był to jedyny wydźwięk związany z ruchem narodowym. W zgromadzonych na uroczystości pocztach sztandarowych dało się zauważyć Sztandar Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych Okręgu Małopolskiego.

Norbert Wasik
Witów k/ Zakopanego

19 lutego 2010

Michalkiewicz w Puławach cz. I

5 lutego 2010 roku w puławskim Domu Chemika odbyło się spotkanie z redaktorem Michalkiewiczem, zorganizowane przez Stow. Inicjatyw Społecznych "Razem" oraz Organizację Monarchistów Polskich. Tematem wiodącym były obce wywiady a III RP. Poniżej prezentuję cztery reportaże filmowe w wykładu. W pierwszym p. Stanisław Michalkiewicz mówi o metodach fałszowania historii, Traktacie Wersalskim oraz roli Polski w amerykańskiej polityce. W drugim filmie prelegent wypowiada się na temat zaangażowania w Iraku, Planu Rapackiego oraz niemieckiej drogi ku Mitteleuropie. W trzecim reportażu redaktor Michalkiewicz mówi o Traktacie Lizbońskim oraz zasadzie lojalnej współpracy w UE, zaś w czwartym objaśnia procedurę wychodzenia z Unii oraz "Klauzulę Solidarności" w Traktacie Lizbońskim.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Red. Michalkiewicz
o fałszowaniu historii





Video 2:
Red. Michalkiewicz
o koncepcji Mitteleuropy





Video 3:
Red. Michalkiewicz
o suwerenności w Unii





Video 4:
Red. Michalkiewicz
o "prawie wychoda" w UE





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

18 lutego 2010

IV władza pod kontrolą

Pozycję i wpływy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zapewniła w dużej mierze agentura ulokowana w środowisku dziennikarskim, pozwalająca na kształtowanie opinii publicznej. Wpływ na mass-media wykorzystywany był niezgodnie z prawem, bowiem przepisy zakazywały tajnym służbom pozyskiwania dziennikarzy. Jedną z największych dotychczas znanych wpadek dziennikarskich była publikacja zarzucająca korupcyjne powiązania ministrowi III RP, wywodzącemu się z opozycji demokratycznej. Według artykułu, wspomniany minister miał przyjmować łapówki w zamian za rozstrzygnięcia publicznych przetargów korzystne dla jednej ze spółek. Po kilku latach okazało się, że oskarżenia były wyssane z palca (sąd prawomocnie oczyścił wspomnianego ministra ze wszelkich zarzutów), zaś tezy dziennikarzy opierały się na zeznaniach świadków, którzy albo nie istnieli, albo przed sądem mówili coś innego.

Autorem artykułu był K., dziś gwiazda polskiego dziennikarstwa śledczego. K. jako mało znany dziennikarz regionalnej gazety z Małopolski zostaje zatrzymany w Rosji pod zarzutem przemytu broni z terytorium Gruzji. Wkrótce potem ze specjalną, supertajną misją na Kaukaz wyjeżdża ówczesny naczelnik Wydziału Kontrwywiadu krakowskiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa podporucznik Maciej Hunia. Szczegóły jego misji owiane są tajemnicą. Zadanie kończy się jednakże sukcesem, bowiem dziennikarz K. wraca do kraju jako człowiek wolny. Rozpoczyna błyskotliwą karierę w dziennikarstwie śledczym. Podpisuje również pewne zobowiązanie do niejawnej współpracy z Urzędem Ochrony Państwa. Od tej pory korzysta z informacji przekazywanych mu przez oficerów UOP. Dzięki temu pisze bardzo mocne artykuły śledcze, ugruntowując swoją pozycję na rynku dziennikarskim. Równie szybko awansuje w tamtym czasie podporucznik Hunia. Oddelegowany do Warszawy zajmuje fotel dyrektora kontrwywiadu, by w sierpniu 2008 roku objąć najbardziej prestiżowe w polskich służbach stanowisko szefa Agencji Wywiadu. Co bardzo ciekawe w teczce pracy agenta K. zachowały się notatki, które po spotkaniach z nim pisali oficerowie Urzędu Ochrony Państwa, w tym pułkownik Maciej Hunia.

Dwuznaczna moralnie postawa dziennikarza K. miała jednak jedną dobrą stronę. Otóż bowiem kilka lat temu Pan K. opublikował w artykule informacje stanowiące tajemnicę państwową. Publikacja dawała Agencji upragniony pretekst, aby wszcząć działania odnośnie osób oraz zdarzeń opisanych przez K. (rozpoczęto m.in. inwigilację znanego polityka). Tyle że sprawą ujawnienia tajemnicy państwowej w artykule prasowym zajęła się prokuratura. ABW - rzecz jasna - nie mogła sobie pozwolić, by działania prokuratury dotknęły jej agenta wpływu. Nie wiadomo, czy podjęto w tej sprawie jakieś działania operacyjne. Wiadomo, że kilkanaście miesięcy później sprawę rozstrzygnął ostatecznie SN, który szybko stwierdził, że warunkiem pociągnięcia osoby do odpowiedzialności za ujawnienie tajemnicy państwowej jest to, aby wcześniej została przeszkolona z zakresu ochrony informacji niejawnych oraz posiadała certyfikat bezpieczeństwa, umożliwiający dostęp do tajemnicy państwowej. Dziennikarz K. takiego certyfikatu nie miał, dlatego sprawę umorzono. A wspomniane orzeczenie Sądu Najwyższego wykorzystywane jest przez innych dziennikarzy (także nie będących agentami służb), którzy w swojej pracy korzystają z wiedzy zawartej w tajnych dokumentach. Jest to niewątpliwa zasługa dziennikarza K. i stojącej za nim ABW w dziedzinie wolności słowa w Polsce.



Na zdjęciu -
red. Leszek Szymowski
- autor artykułu

Dziennikarz i agent K. to jedna z wielu osób, która niejawnie współpracowała z tajnymi służbami. Wykorzystywanie dziennikarzy do gier operacyjnych służb jest równie stare jak historia tych służb. I z reguły ma na celu polityczne rozgrywki między konkurującymi ze sobą frakcjami tajnych służb. Dowodem tego jest przypadek oficera UOP nazwiskiem Jacek Podgórski. Podgórski był kadrowym pracownikiem Urzędu Ochrony Państwa, który pracował w tak zwanym zespole Lesiaka. Był to zespół pracowników Urzędu Ochrony Państwa odpowiedzialny za inwigilację oraz dezintegrację partii opozycyjnych wobec postkomunistów (słynna sprawa "inwigilacji prawicy"). Podgórski, który brał udział w pracach zespołu z UOP, odszedł oficjalnie z końcem 1994 roku. Rozpoczął najpierw pracę w "Życiu Warszawy", potem publikował również w innych tytułach. Od tamtego czasu w dokumentach UOP występuje jako konsultant o pseudonimie "Korab", albo też "K-33". Z jego teczki wynika, że był oficerem na tak zwanym etacie niejawnym. Z tej samej teczki wynika, że pierwszym zadaniem, które to dał mu UOP było inicjowanie publikacji na temat rzekomych związków między aferą tzw. "Telegrafu", a partią braci Kaczyńskich. Drugim zadaniem były publikacje uderzające w rząd Jana Olszewskiego z powodu przyjętej przez niego polityki dekomunizacji oraz lustracji. Inspirowane przez zespół Lesiaka artykuły "Korab" publikował na łamach "Super Expressu" oraz "Kuriera Polskiego". Była to zsynchronizowana akcja, której celem była publiczna kompromitacja polityków prawicy - zeznał przed sądem Jarosław Kaczyński.

Z analizy pracy "Koraba" wynika, że nie tylko publikował teksty inspirowane przez UOP. Był również źródłem informacji na temat środowiska dziennikarskiego. Informował m.in. o spotkaniach dziennikarzy z gangsterami z grupy pruszkowskiej, a także oficerami służb specjalnych. Poinformował także o planach wydania książki przedstawiającej tak zwaną sprawę Józefa Oleksego według zaleceń tajnych służb. Książkę miało wydać znane wydawnictwo BGW. W spotkaniu na którym omawiano sprawę uczestniczyli najważniejsi oficerowie służb. O prawdziwych intencjach p. Podgórskiego dużo mówi sporządzona przez niego notatka z 18 września 1995 r.: "Prawdopodobnie w czwartek 21.09 wspólnie z Krzysztofem Kaszyńskim przeprowadzimy długi wywiad z p. Hanną Gronkiewicz-Waltz. Rozmowa ma się ukazać w "Super Expressie". W związku z tym istnieje możliwość zadania prezes NBP właściwych pytań. Gdyby takie pytania się pojawiły, oczekuję ich treści. K-33". Kierownictwo UOP bardzo ceniło współpracę z p. Podgórskim. Pułkownik Rajmund K. który to nadzorował jego pracę po spotkaniu z nim tak napisał w tajnej notatce: Konsultant jest lojalny oraz bardzo zdyscyplinowany. Planuję i mam koncepcję przeprowadzenia wywiadu z Mieczysławem Wachowskim. Otrzymał także propozycję pracy w tygodniku "Polityka". Konsultant "Korab" pod legendą dziennikarza nawiązywał również szerokie kontakty personalne w świecie polityki oraz biznesu. Nawiązał dobre stosunki z Aleksandrą Jakubowską. Później stał się jej doradcą. Równolegle informował Urząd Ochrony Państwa o posunięciach ówczesnej minister. Znajomość z Jakubowską zapewniła Podgórskiemu błyskotliwą karierę. Został jej doradcą, zaś po 2001 roku, gdy władzę przejął SLD, został szefem doradców premiera Leszka Millera.

Agent nie tylko przekazuje informacje służbom specjalnym. Najlepsi agenci otrzymują też od służb zadania i polecenia, które muszą wykonywać - mówi oficer ABW ze stażem w Służbie Bezpieczeństwa. W zamian może również liczyć na naszą pomoc np. przy uniknięciu odpowiedzialności za przestępstwo. Przykładem może być S., dziś bardzo znany dziennikarz prasowy. Na początku lat 90-tych uczestniczył w gwałcie zbiorowym na niepełnosprawnej dziewczynie. Szybko dowiedział się o tym bydgoski UOP (ohydne zdarzenie miało miejsce na Kaszubach) jak również złożył początkującemu wówczas dziennikarzowi propozycję nie do odrzucenia: albo prokurator, sąd i wysoki wyrok, albo lojalna współpraca. S. wybrał to drugie... Na łamach gazety publikował wielokrotnie artykuły odpowiadające na zapotrzebowanie operacyjne Urzędu Ochrony Państwa, a później Agencji Wywiadu. Ustawa o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego mówiła, że niejawnym informatorem służb nie może być osoba wykonująca zawód dziennikarza. Przepis ten skonstruowany na wzór amerykański miał w pełni gwarantować niezależność mediów od służb. Wyjątek od tej zasady można było zrobić tylko za zgodą premiera. Sporządzona w 2007 roku lista agentów polskich służb w mediach liczyła 304 nazwiska. Jednak po 1990 roku premierzy zgadzali się na werbunek kilkanaście razy. Oznacza to, że ponad 90 proc. agentów służb w mediach ulokowanych było z pominięciem prawa. Prowadzi to do smutnego wniosku o tym, w jakim stopniu polskie służby specjalne tegoż prawa przestrzegają.

Leszek Szymowski

17 lutego 2010

Michalkiewicz w Puławach cz. II

5 lutego 2010 roku w puławskim Domu Chemika odbyło się spotkanie z redaktorem Michalkiewiczem, zorganizowane przez Stow. Inicjatyw Społecznych "Razem" oraz Organizację Monarchistów Polskich. Tematem wiodącym były obce wywiady a III RP. Poniżej prezentuję cztery ostatnie reportaże filmowe w wykładu. W piątym p. Stanisław Michalkiewicz mówi o uzawodowieniu armii oraz postępującej profesjonalizacji Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. W szóstym filmie prelegent wypowiada się na temat komisji śledczej, zbliżających się wyborach prezydenckich oraz oligarchizacji sceny politycznej w Polsce. W siódmym reportażu redaktor Michalkiewicz mówi o nieudanym eksperymencie z IV RP Jarosława Kaczyńskiego, zaś w ósmym opowiada o zeznaniach "kasjera lewicy" Petera Vogla oraz kulisach afery hazardowej.

Tadeusz Zieliński

Video 5:
Red. Michalkiewicz
o profesjonalizacji armii





Video 6:
Red. Michalkiewicz
o wyborach prezydenckich





Video 7:
Red. Michalkiewicz
o IV RP braci Kaczyńskich





Video 8:
Red. Michalkiewicz
o kulisach afery hazardowej





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

16 lutego 2010

Zybertowicz na KUL

Ogłoszenie

Serdecznie zapraszamy na spotkanie dyskusyjne pt. "Filozofia neutralności badawczej w służbie polityki". Wykład wygłosi prof. Andrzej Zybertowicz - polski socjolog, doktor habilitowany, wykładowca na Uniwersytecie Kopernika w Toruniu. Zainteresowania badawcze prelegenta dotyczą przede wszystkim socjologii wiedzy oraz "zakulisowych" wymiarów życia społecznego. Komentuje również w mediach wydarzenia polityczne. Organizatorem wykładu jest Akademicki Klub Myśli Politycznej "Vade Mecum".

Spotkanie odbędzie się 24 lutego (środa) o godz. 18.00
w sali CN-107 Collegium Norwidianum
przy al. Racławickich 14.

Wstęp wolny!

15 lutego 2010

Michalkiewicz w Puławach

5 lutego 2010 roku o godz. 17.00 w puławskim Domu Chemika odbyło się spotkanie z redaktorem Michalkiewiczem, który wygłosił wykład pt. "Obce wywiady a III RP". W swoim wystąpieniu prelegent przedstawił najważniejsze działania ekipy III RP w obszarze tajnych służb, jednak z powodu ograniczenia czasowego musiał omówić wiele zagadnień w sposób bardzo syntetyczny. Zaznaczył, że od jesieni 2007 roku polski kontrwywiad cywilny praktycznie nie podejmuje walki z coraz bardziej agresywnymi służbami specjalnymi Niemiec. Młodzi ludzie, którzy w latach 2005-2006 zasilili tajne służby zostali oddelegowani do realizacji zadań strategicznych z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski. Podjęto również szereg działań z zakresu "kontrwywiadu ofensywnego" to jest neutralizacji działań obcych wywiadów za granicą. Naturalnym kierunkiem tych działań były wówczas Niemcy i Rosja.

Jednak już jesienią 2007 roku nowi szefowie służb zaniechali tych działań, zatrzymując tym samym wiele tajnych operacji służących bezpieczeństwu Polski. Wstrzymano między innymi rozpracowywanie agentów BND ulokowanych w strukturach administracji państwowej oraz samorządowej w Polsce. Zdaniem Michalkiewicza paraliż służb specjalnych świadczy o tym, że ich szefowie oraz politycy, którzy wydają im polecenia działają w interesie obcych mocarstw. Bo tylko dzięki tej inercji obce mocarstwa mogą realizować swoje interesy, często sprzeczne z bezpieczeństwem oraz dobrem Polski. Felietonista gościł w Puławach na zaproszenie Organizacji Monarchistów Polskich i Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych "Razem". Już wkrótce zaprezentujemy na blogu pełny zapis nagrania video w formacie MPEG 2.

Tadeusz Zieliński
(tekst + zdjęcia)

__________

Fotoreportaż:

Foto 01:
Spotkanie w puławskim
"Domu Chemika". Na zdjęciu -
red. Michalkiewicz


Foto 02:
Zgromadzeni na sali
z zainteresowaniem wysłuchali
ciekawego wykładu


Foto 03:
Godzina 19.30 -
Red. Michalkiewicz podpisuje
swoje publikacje

14 lutego 2010

Będą odbierać dzieci rodzicom

Donald Tusk
Prezes Rady Ministrów
E-mail: kontakt@kprm.gov.pl

Michał Boni
Minister Pracy i Polityki Społecznej
E-mail: info@mpips.gov.pl




Szanowni Państwo!

Z największym oburzeniem przyjąłem doniesienia medialne o skandalicznym i groźnym projekcie nowelizacji ustawy o tak zwanym przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, który przygotowuje obecny rząd wraz z posłami lewicy. Zapisy te brutalnie, na wzór sowiecki wkraczają w życie rodzin znosząc ich naturalną autonomię w kwestiach wychowania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami i sumieniem. Szczególnie złowrogo brzmią zapisy dotyczące nasyłania specjalnych komisji, które nawet bez nakazu sądowego będą inwigilować rodziny i naruszać ich prywatność np. na skutek złośliwego donosu.

Nowelizacja uznaje za przemoc w rodzinie np. "narzucanie własnych poglądów" czy też "krytykowanie zachowań seksualnych". Żeby odebrać dziecko rodzicom wystarczy tylko podejrzenie, że któraś z tych "form przemocy" może nastąpić w przyszłości. W myśl nowych przepisów pracownik socjalny miałby prawo do zabrania dziecka z rodziny biologicznej bez wcześniejszej decyzji sądu, do czego obecnie (lecz tylko w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia dziecka) mają prawo policja jak również kuratorzy sądowi. Wprowadzenie tej nowelizacji może sprzyjać procederowi zabierania dzieci z polskich rodzin. Stanowczo protestuję przeciwko takiej brutalnej ingerencji! Jeżeli ta ustawa wejdzie w życie to wszyscy zostaniemy sterroryzowani. Poglądy katolickie i narodowe będą kwalifikowały do odbierania nam dzieci w majestacie prawa.

Tadeusz Zieliński


Do wiadomości -
Klub Parlamentarny PO
e-mail: kp-po@kluby.sejm.pl
Klub Parlamentarny PiS
e-mail: kp-pis@sejm.pl
Klub Poselski PSL
e-mail: kp-psl@kluby.sejm.pl

13 lutego 2010

OMP zaprosiła Jenkinsa

20 lutego 2010 roku o godz. 18.00 w sali w sali hotelu Mercure przy Al. Racławickich 12 odbędzie się spotkanie z ks. Janem Jenkinsem, który wygłosi wykład pt. "Ukrzyżowany zgorszeniem dla żydów. Czy dialog katolicko-żydowski ma jakiś sens?". Ks. Jenkins jest członkiem Bractwa świętego Piusa X oraz nauczyciel fizyki w liceum zespołu szkół w Józefowie. Do Lublina przyjeżdża na zaproszenie Organizacji Monarchistów Polskich. W całym mieście przeprowadzono akcję plakatową informującą o spotkaniu.

Redakcja "Biuletynu"


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński

Na zdjęciu -
Plakaty Organizacji Monarchistów Polskich to także reakcja na działania arcybiskupa Życińskiego. Choć cieszą się one sporą popularnością to już po kilku godzinach zostają zaklejane. Pojawia się pytanie, czy jest to wyraz aprobaty dla dalszej "modernizacji" Kościoła św. czy też zwykły strach przed ekumeniczną miłością kurii biskupiej?

Tadeusz Zieliński

12 lutego 2010

PiS winny gloryfikacji OUN-UPA

Nadesłane do Redakcji

Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko nadał tytuły bohaterów największym bandytom i mordercom Polaków na Wołyniu oraz Kresach Wschodnich. Ukazem Nr 965/2007 z 12 października 2007 r. mianował tytułem "bohatera" dowódcę Ukraińskiej Powstańczej Armii Romana Szuchewycza ps. "Taras Czuprynka". Dekretem Nr 46/2010 z 20 stycznia 2010 r. nadał tytuł "bohatera" Ukrainy Stefanowi Banderze, twórcy i szefowi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Jak doszło do tego, że ze zbrodniarzy zrobiono "patriotów"?

Senatorowie PiS z inspiracji Romana Dudy z Wrocławia oraz Mieczysława Trochimiuka z Podlasia podjęli uchwałę potępiającą operację wojskową "Wisła" przeprowadzoną w 1947 r. przeciwko bandom UPA. Stanęli więc po stronie bandytów, a prezydent Lech Kaczyński kilkanaście razy spotkał się z Juszczenką, dając jawne zezwolenie na stawianie zbrodniarzom z UPA pomników w Polsce. W zamian Wiktor Juszczenko swoim Ukazem Nr 1185/2007 z dnia 06 grudnia 2007 r. nadał Lechowi Kaczyńskiemu Order I stopnia Jarosława Mudroho. Takie same ordery otrzymał również prezes IPN Janusz Kurtyka, który w Instytucie Pamięci Narodowej zatrudnił na kluczowych stanowiskach Ukraińców bezczelnie fałszujących historię Polski. Red. naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik został uhonorowany Orderem "Za Zasługi" w dowód wdzięczności, że wybiela w artykułach banderowców ze wszelkich zbrodni popełnionych na Polakach.

19 stycznia 2010 roku ambasador Ukrainy w Polsce Ołeksander Mocyk zorganizował w Warszawie uroczyste przyjęcie, na którym ordery otrzymali m.in. Aleksander Szczygieł, Szef BBN odznaczony orderem "Za Zasługi" II stopnia za istotny wkład w rozwój stosunków między Ukrainą a Polską w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego. Ponadto Małgorzata Bochenek, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP odznaczona orderem II stopnia "Księżnej Olgi" za osobisty wkład w umacnianiu współpracy ukraińsko-polskiej w dziedzinie bezpieczeństwa oraz aktywne zaangażowanie w sprawę rozwoju dialogu na najwyższym szczeblu. Również Mariusz Hanzlik, Podsekretarz Stanu w Kancelarii Lecha Kaczyńskiego otrzymał order II stopnia za podtrzymanie aktywnego dialogu między prezydentami obu państw. Wreszcie p. Marek Kuchciński, wiceprezes PiS oraz wiceprzewodniczący Parlamentarnej Grupy Polsko-Ukraińskiej z Przemyśla odznaczony został orderem "Za Zasługi" II stopnia za istotny osobisty wkład w rozwój wszechstronnego partnerstwa strategicznego między Ukrainą a Polską. Odznaczenie tych osób odbyło się w przeddzień nadania Stepanowi Banderze tytułu "bohatera" państwa ukraińskiego. Czy tych ludzi można nazwać Polakami? Zdecydowanie nie. To są zdrajcy narodu polskiego.

Oto kto dziś nami rządzi Panie Grzegorzu!
Pozdrawiam Pana!

(imię i nazwisko
znane Redakcji)

11 lutego 2010

"Vade Mecum" zaprasza

Ogłoszenie

Serdecznie zapraszamy na spotkanie dyskusyjne na temat "Demografia a ekonomia. Krach demograficzny w Polsce. Zagrożenie czy rzeczywistość". Gośćmi spotkania będą dr Cezary Mech - były pracownik naukowy Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN oraz dr hab. Dariusz Gątarek - profesor Wyższej Szkoły Biznesu, wiceminister finansów, obecnie doradca prezesa NBP. Organizatorem wykładu jest Akademicki Klub Myśli Społeczno-Politycznej "Vade Mecum".

Spotkanie odbędzie się 12 lutego (piątek) o godz. 16.00
w sali CI-300 Collegium Iuridicum
przy ul. Spokojnej 1.

Wstęp wolny!

10 lutego 2010

Przygoda i modlitwa

Otrzymaliśmy zaproszenie na interesujący wyjazd pielgrzymkowo-turystyczny, którego treść z przyjemnością publikujemy na naszym blogu. Organizatorem jest pan Zdzisław Niedbała - główny animator uroczystych obchodów 70-tej rocznicy śmierci Wojciecha Korfantego, 71-wszej rocznicy śmierci Romana Dmowskiego oraz 91-wszej rocznicy Powstania Wielkopolskiego, jakie odbyły się 3 stycznia 2010 roku w Lublinie.

Tadeusz Zieliński



Na zdjęciu -
p. Zdzisław Niedbała oraz
Agnieszka Nalewajek ze Stowarzyszenia
"Wspólnota Garbowska"


Poznajmy chrześcijańskie
dziedzictwo Europy!

Termin: 26 czerwca - 4 lipca 2010 r.
Wyjazd: 25 czerwca 2010 r., godz. 22.00
z Lublina oraz Garbowa.

W programie:

Dzień 1 (sobota): Przejazd przez Polskę i Niemcy do Belgii. Przyjazd w okolice Brukseli na obiadokolację i nocleg. Dzień 2 (niedziela): Śniadanie. Przejazd do stolicy Belgii Brukseli, udział we mszy św., spacer po Grand Place zabytkowym rynku Starego Miasta, jednym z najpiękniejszych placów Europy, Dom Króla, gotycki Ratusz z XV wieku, katedra św. Michała ze wspaniałymi witrażami, wizytówka miasta Manneken Pis - fontanna z małą rzeźbą chłopca w słynnej pozie. Przejazd na obiadokolację i nocleg w okolicy stolicy Francji Paryża. Dzień 3 (poniedziałek): Śniadanie. Zwiedzanie Paryża z przewodnikiem: do wyboru - Wyspa Cite i Wyspa św. Ludwika, Katedra Notre Dame, Rue Du Bac – miejsce objawienia Matki Bożej św. Katarzynie Laboure, dzielnica Łacińska, Sorbona, Panteon, Luwr, Łuk Triumfalny, Montmartre, Bazylika Sacre Coeur, Wieża Eiffla, Place Pigalle, Wersal. Powrót do hotelu na obiadokolację oraz nocleg. Dzień 4 (wtorek): Śniadanie i przejazd do Lourdes. Obiadokolacja i nocleg.

Druga połowa wyjazdu. Dzień 5 (środa): Śniadanie. Wyjazd nad Ocean Atlantycki z krótkim pobytem. Powrót do Lourdes - sanktuarium Matki Bożej - modlitwa w Bazylice (Górna, Różańcowa, Piusa X), modlitwa przy Grocie Massabielskiej zwanej Grotą Objawień, wieczorna modlitwa (Procesja Światła). Obiadokolacja, nocleg. Dzień 6: Śniadanie, wyjazd do Genewy w Szwajcarii. Obiadokolacja oraz nocleg. Dzień 7: Śniadanie. Spacer po Genewie: wybrzeże Jeziora Lemańskiego, Park Angielski z kwiatowym zegarem, katedra św. Piotra, wejście na wieżę (piękna panorama miasta i okolic, siedziba Międzynarodowego Czerwonego Krzyża oraz ONZ). Przejazd do Altotting w Bawarii, Niemcy. Obiadokolacja i nocleg. Dzień 8 (sobota): Śniadanie. Pobyt w "bawarskiej Częstochowie", sanktuarium Czarnej Madonny - patronki Bawarii. Przejazd do Marktl am Inn, odwiedziny w domu rodzinnym papieża Benedykta XVI. Wyjazd do Polski. Dzień 9 (niedziela): Powrót do Garbowa i Lublina w godzinach popołudniowych. Koszt to około 1570 zł/osobę, w tym autokar Lux z klimatyzacją, siedem noclegów z wyżywieniem, opieka pilota-przewodnika jak również ubezpieczenie NNW i KL.

Organizator -
Stowarzyszenie "Wspólnota Garbowska"
Zgłoszenia: Zdzisław Niedbała
tel. 0-603-867-457

Zapraszamy!

Redakcja "Biuletynu"

9 lutego 2010

W Trybunale o Dmowskim

3 stycznia 2010 roku w Lublinie zorganizowano patriotyczne uroczystości związane z rocznicą śmierci dwóch wybitnych polskich polityków. Uroczyste obchody 71. rocznicy śmierci Romana Dmowskiego, 70. rocznicy śmierci Wojciecha Korfantego oraz 91. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego rozpoczęły się w kaplicy pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Polski, gdzie członkowie kilkunastu stowarzyszeń i fundacji złożyli wieńce pod tablicą Romana Dmowskiego oraz Ignacego Jana Paderewskiego.

Po południu w kościele ojców jezuitów przy ul. Królewskiej rozpoczęła się uroczysta msza święta w intencji zmarłych polityków oraz powstańców śląskich, którą celebrował Jego Ekselencja abp Bolesław Pylak. Wieczorem w Trybunale Koronnym odbyła się konferencja historyczna, podczas której swój referat pt. "Sylwetka Romana Dmowskiego - działalność, koncepcja granic odrodzonej Polski, miejsce w historii" wygłosił redaktor "Biuletynu Narodowego" mgr Sławomir Krzyżanowski. Poniżej prezentuję pełny zapis tego nagrania w formacie MPEG-2.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Radny Marek Jakubowski
otwiera konferencję





Video 2:
Mgr Krzyżanowski
o Romanie Dmowskim (1)





Video 3:
Mgr Krzyżanowski
o Romanie Dmowskim (2)





Video 4:
Mgr Krzyżanowski
o Romanie Dmowskim (3)





Video 5:
Mgr Krzyżanowski
o Romanie Dmowskim (4)





Video:
Mgr Krzyżanowski
o Romanie Dmowskim (5)
Radny Marek Jakubowski zamyka
konferencję





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

8 lutego 2010

Państwo ściśle tajne

Po likwidacji WSI a także unicestwieniu CBA największa polska służba specjalna stała się "państwem w państwie" pozbawionym jakiejkolwiek kontroli oraz pozostawionym praktycznie bez żadnego nadzoru. O skali tego braku kontroli świadczy fakt, że we wszystkich głośnych ostatnio aferach (paliwowa, hazardowa, sprawa Olewnika) główne tropy wiodą do osób związanych z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prowadzi to do wniosku, że jedyną receptą na patologie w ABW jest weryfikacja tej służby, podobna do weryfikacji WSI.

Porucznik Grzegorz S. z Katowic to jedyny funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który w ostatnich latach usłyszał zarzuty karne. W Sądzie Rejonowym w Siemianowicach Śląskich odpowiada dziś za niedopełnienie obowiązków służbowych skutkujące śmiercią człowieka. Grzegorz S. był szefem grupy realizacyjnej ABW, która 25 kwietnia 2007 roku miała zatrzymać Barbarę Blidę. Prokuratura zarzuca S., że nie sprawdził, czy Blida miała w domu broń. Według śledczych, ów błąd doprowadził do tego, że próba zatrzymania byłej posłanki SLD zakończyła się tragedią. Sprawa Grzegorza S. doskonale obrazuje patologię działania ABW. Funkcjonariusze tajnej służby zostali wysłani do domu Blidy, by zatrzymać ją wczesnym rankiem choć wezwanie na przesłuchanie można było wysłać jej pocztą. Funkcjonariusze mieli dokonać przeszukania jej domu, mimo że nie było podstaw twierdzić, iż cokolwiek tam znajdą. Cała sprawa wydumanej "afery węglowej" była zaś tak błaha, że do jej wyjaśnienia wystarczyło dwóch przysłowiowych sierżantów Kowalskich z posterunku w Siemianowicach Śląskich. Zaś materiał dowodowy, oparty głównie na zeznaniach mało wiarygodnej śląskiej "Alexis" (prywatnie skłóconej z Blidą) jak się później okazało był pełen sprzeczności i niewystarczający do wszczynania jakiegokolwiek śledztwa. A już zupełnie nieuzasadnione było angażowanie do śledztwa tajnej służby, która ma zajmować się głównie przeciwdziałaniem szpiegostwu.

Śledztwo w sprawie śmierci Blidy z początku szło bardzo opornie. Przyspieszyło jesienią 2007 roku, gdy nastąpiła zmiana polityczna. Trzeba było kolejnych dwóch lat, by Grzegorz S. zasiadł na ławie oskarżonych. Po nim zarzuty usłyszał tylko były szef ABW Witold Marczuk, którego prokuratura oskarżyła o bezprawne wydanie polecenia filmowania zatrzymań i przeszukań. Ciekawe, że Grzegorz S. w ABW został zatrudniony w czasie kadencji Marczuka (a więc w czasach PiS) i fakt, że tylko oni dwaj zostali objęci aktem oskarżenia trudno zrozumieć inaczej niż jako "zemstę" nowej ekipy politycznej. Oskarżenie Grzegorza S. i Witolda Marczuka oraz cała kompromitująca wpadka przy zatrzymaniu Blidy wbrew pozorom nie uderzały w ABW, lecz pomagały jej. Stały się bowiem świetnym pretekstem do tego, by zaprowadzić przed sąd lub zwolnić ze służby osoby zatrudnione w czasach PiS. - Kiedy byłem koordynatorem tajnych służb, zwolniliśmy wielu komunistycznych aparatczyków, esbeków i ludzi, którzy w przeszłości umacniali reżim komunistyczny - wspomina były minister Zbigniew Wassermann, koordynator służb. Na ich miejsce przyjęto młodych ludzi kierujących się pobudkami patriotycznymi. Większość tych ludzi poszła do ABW, bo chciała służyć ojczyźnie. Jesienią 2007 roku nowa ekipa rządząca zaczęła zmiany w służbach od drastycznej czystki personalnej. Z Agencji zwolniono kilkuset ludzi przyjętych w czasach PiS, którzy przez dwa lata zdążyli nabrać praktyki i doświadczenia. Przyjęto wyrzuconych esbeków oraz byłych agentów STASI zwolnionych z ABW po uzyskaniu dostępu do archiwów Instytutu Gaucka. Co ciekawe: tych ostatnich przyjęto m.in. do kontrwywiadu.

Reformy kadrowe pana Bondaryka negatywnie wpłynęły na bezpieczeństwo Polski - uważa poseł Waldemar Wiązowski, były członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Przeciwko funkcjonariuszom z czasów PiS zaczęto wszczynać kuriozalne postępowania karne, oskarżając ich między innymi o nielegalne stosowanie podsłuchów. Śledztwa prokuratorskie wykazały, że w czasach rządów PiS nielegalnie podsłuchiwano tylko jedną osobę i było to wynikiem zaniechania, a nie złej woli (we wszystkich pozostałych przypadkach kontrola operacyjna była stosowana zgodnie z prawem). Prokuratorzy, którzy w czasach Donalda Tuska z wielką gorliwością zajęli się stawianiem funkcjonariuszom zarzutów za sprawę Blidy, w ogóle nie interesowali się innymi nieprawidłowościami w Agencji. Dla przykładu w 2008 roku do Prokuratury Krajowej wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez oficera kadrowego ABW ze stażem w SB. Zawiadomienie złożył prowadzony przez tego oficera Tajny Współpracownik. Zeznał on, że oficer zmuszał go do poświadczania nieprawdy w urzędowych dokumentach. Chodziło o poświadczenia pieniędzy z tak zwanego "funduszu operacyjnego". Agent kwitował odbiór 8-10 tys. zł, a dostawał połowę. Drugą zatrzymywał wspomniany oficer. Śledztwo przeciągało się, gdyż okazało się, że w dziwnych okolicznościach zaginęła część dokumentów związanych z TW. Ostatecznie prokurator zdecydował się postawić funkcjonariuszowi zarzuty. Został jednak natychmiast... odsunięty od śledztwa. Jego następca sprawę umorzył. Wspomnianego oficera awansowano, ale prowadzenie jego agenta przejął inny funkcjonariusz.



Na zdjęciu -
red. Leszek Szymowski
- autor artykułu

Dla prokuratora podobnych spraw w ABW jest wiele. W maju 2008 roku dziennikarz Wojciech Sumliński opublikował dramatyczny list, z którego wynikało, że wiceszef ABW płk Jacek Mąka nielegalnie przejął luksusowe mieszkanie przekazane ABW przez gminę na cele operacyjne. Mąka wszystkiemu zaprzeczył i skierował sprawę do sądu. Dziennikarz jednak swoich słów nie cofnął. Choć sprawa była głośna, prokuratura nią się nie zajęła. Tak samo nie zainteresowała się na przykład dziwną umową na wykonanie nowej witryny internetowej dla ABW. Agencja zapłaciła za tę usługę 960 tys. zł., a pieniądze trafiły do spółki związanej z wysokiej rangi funkcjonariuszem ABW. Skandaliczny był również brak współdziałania ABW z wymiarem sprawiedliwości przy wyjaśnianiu najgłośniejszych zbrodni. Dla przykładu: ABW i jego poprzednik Urząd Ochrony Państwa nie chciały udostępnić archiwów przy śledztwach dotyczących zabójstw księdza Jerzego Popiełuszki, Marka Papały czy Jacka Dębskiego. Prokuratorzy, którzy w trybie tajnym występowali o dokumenty i akta operacyjne, natrafiali na mur milczenia oraz ostatecznie słyszeli negatywne odpowiedzi. Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, że to ABW wydaje polecenia prokuratorom, choć powinno być odwrotnie, mówi śledczy z Prokuratury Krajowej, który bezskutecznie usiłował pociągnąć do odpowiedzialności dwóch funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego uwikłanych w aferę paliwową.

Oficjalnie główne cele działania ABW wynikają z troski o bezpieczeństwo państwa. W praktyce jednak bezpieczeństwu państwa ABW poświęca minimum uwagi. Kilka tygodni temu w artykule "Trąd w kontrwywiadzie" ujawniliśmy dramatyczną sytuację w funkcjonowaniu formacji odpowiedzialnej za przeciwdziałanie szpiegostwu. Działania kontrwywiadowcze na kierunku niemieckim praktycznie wstrzymano, na kierunku rosyjskim spowolniono (między innymi poprzez zwolnienie wielu doświadczonych oficerów). Agresywne działania wywiadów z Chin, Izraela, Wietnamu czy Iranu na terenie Polski są dla sparaliżowanego kontrwywiadu zbyt poważnym wyzwaniem. Braki kadrowe, brak tłumaczy, analityków, ekspertów (za to nadmiar esbeków) spowodowały, że obce wywiady w Polsce mogą czuć się jak u siebie w domu. Z ustaleń sejmowej komisji ds. służb specjalnych wynika, że ochrona interesów ekonomicznych państwa również funkcjonuje odwrotnie, niż powinna. W ostatnich latach ABW zrealizowała szereg spraw korupcyjnych (najgłośniejszą było zatrzymanie byłego prezesa ZUS Sylwestra R.) oraz kryminalnych (odebranie narkotyków zorganizowanym grupom przestępczym). Jednak pozwoliła na przejęcie polskiego rynku energetycznego przez spółki związane z wywiadem rosyjskim oraz niemieckim. Tę niemoc ABW najlepiej oddaje raport z prac sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen, który opisuje dramatyczną inercję ABW w przeciwdziałaniu procesowi uzależniania rynku gazowego i paliwowego od dostaw surowców z Rosji. Trzeci, najważniejszy kierunek działań Agencji to walka z terroryzmem i przeciwdziałanie proliferacji broni masowego rażenia. Ma się tym zajmować głównie Centrum Antyterrorystyczne (CAT) funkcjonujące przy ABW. Z braku kadr, pieniędzy i środków CAT zdane jest wyłącznie na współpracę z amerykańską CIA. Faktycznie po 2001 roku polskie służby antyterrorystyczne udaremniły przynajmniej trzy zamachy islamskich fanatyków na terenie Polski. We wszystkich przypadkach stało się to dzięki szczegółowym informacjom wyprzedzającym od strony amerykańskiej. Fakt, że zamachy udaremniono, oczywiście cieszy. Smutkiem napawa tylko to, że zawdzięczamy to nie naszym służbom.

Czym więc zajmuje się dziś najważniejsza tajna służba, zatrudniająca w całej Polsce prawie 6,5 tysiąca ludzi. Kontrwywiad, który przez lata był głównym filarem UOP i ABW dziś zajmuje się głównie inwigilacją niepokornych dziennikarzy i szukaniem dokumentów kompromitujących polityków opozycyjnych wobec Platformy Obywatelskiej. Dowodem tego może być fakt, że już w listopadzie 2007 roku oddelegowano wielu funkcjonariuszy do szczegółowego prześwietlenia działań poprzedniego kierownictwa ABW i znalezienia za wszelką cenę jakichkolwiek obciążających ich dokumentów czy informacji. Wszczęto również kilkadziesiąt kuriozalnych śledztw, których celem było oskarżenie poprzednich szefów służb o nadużycia władzy. Oficerowie, którzy w latach 2006-2007 pełnili najważniejsze funkcje w Agencji byli wzywani na przesłuchania w sprawach rzekomego mobbingu, łamania praw pracowniczych czy działania na szkodę państwa poprzez zwalnianie doświadczonych funkcjonariuszy (jak określano pracowników ze stażem w SB). W lutym 2007 roku kilka dni po ujawnieniu raportu z likwidacji WSI na biurko premiera Jarosława Kaczyńskiego trafił ściśle tajny dokument. Była to tzw. lista 300 zawierająca nazwiska 304 informatorów ABW i Agencji Wywiadu uplasowanych w mediach centralnych i regionalnych w Polsce. Nieco okrojona lista trzystu miała stać się załącznikiem do raportu z weryfikacji ABW. W lutym 2007 roku, gdy trwała likwidacja WSI najważniejsi i urzędnicy państwowi zastanawiali się nad przeprowadzeniem takiej samej reformy w ABW. Funkcjonariusz państwowy, który miał zostać szefem komisji weryfikacyjnej wspomina dziś: - Ta decyzja ważyła się do ostatniej chwili. Jednak ABW bardzo mocno przeciw temu oponowała, argumentując to bezpieczeństwem państwa. Ostatecznie Kaczyński i Wassermann, za aprobatą prezydenta zdecydowali się odłożyć reformę w ABW na lata 2008-2009. Tego pomysłu nie zrealizowali, bo jesień 2007 roku przyniosła wybory i zmianę na polskiej scenie politycznej. To zaś zaowocowało zmianami w ABW dokładnie przeciwnymi od tych, które planowali politycy PiS.

Od początku lat 90. pewną równowagę w służbach specjalnych gwarantowała brutalna rywalizacja między UOP lub ABW a WSI. Po likwidacji WSI jedyną instytucją, która patrzyła na ręce ABW, było Centralne Biuro Antykorupcyjne. Jednak kilka miesięcy temu Donald Tusk praktycznie unicestwił CBA. ABW wyrosła więc nas "państwo w państwie" praktycznie pozbawione kontroli i nadzoru. Skutki tego będą opłakane.

Leszek Szymowski

7 lutego 2010

Prezes "Vade Mecum" w KiK

"Miejsce oraz rola mediów katolickich w Polsce" to tematyka wykładu, jaki odbył się 18 stycznia 2010 r. w siedzibie Klubu Inteligencji Katolickiej w Lublinie. Prezes "Vade Mecum" Tomasz Rzymkowski w swoim wystąpieniu przypomniał, że media katolickie mają pomagać czytelnikom w osiąganiu dojrzałej wiary i poszerzać wiedzę religijną. Wskazał przede wszystkim na funkcję ewangelizacyjną mediów katolickich, a także ich funkcje opiniotwórcze. Media katolickie, które nie wpływają na opinię publiczną nie będą się liczyły i utracą sens istnienia, jak przekonują nas o tym coraz wyraźniej czasy współczesne. Prelegent podkreślił także, że bardzo potrzebny jest w dzisiejszych czasach krytyczny stosunek do sondaży opinii publicznej. Istotne jest również skuteczne i szybkie reagowanie na negatywny wpływ mediów na społeczeństwo, między innymi wobec lansowania w nich tzw. poprawności politycznej.

Konkluzją spotkania było stwierdzenie konieczności utrzymania mediów wyznaniowych zwłaszcza wtedy, gdy podawane aktualności zderzają się z wieloma nowymi środkami wyrazu i opiniami mediów niereligijnych, zwłaszcza w internecie. Głosy uczestników sugerowały, że rolą mediów katolickich jest kształtowanie "dojrzałego katolicyzmu, który potrafi jasno wyrażać, to w co wierzy", "formowanie sumień i opinii publicznej" oraz pomoc w coraz lepszym "rozumieniu rzeczywistości Kościoła". Jednym z ostatnich wniosków było stwierdzenie, że media katolickie wezwane są, bardziej niż kiedykolwiek, do odpowiedzi na podwójny paradoks: wolność wynikającą z różnorodności członków Ludu Bożego, ale także obowiązek wierności i lojalności wobec Kościoła Katolickiego oraz jego zwierzchników. Poniżej prezentuję trzy części reportażu filmowego, w których prelegent wypowiada się na temat mediów katolickich w Polsce, a także mówi o kulisach powstania Telewizji Niepokalanów, definicji informacji pełnej i problematyce instytucji prasowego sprostowania.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
Tomek Rzymkowski
o mediach katolickich





Video 2:
Tomek Rzymkowski
o TV Niepokalanów Puls





Video 3:
Tomek Rzymkowski
o sprostowaniu prasowym





Powyższe filmy można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni pod adresem -
http://www.youtube.com/user/mndystrybucja

Redakcja "Biuletynu"

6 lutego 2010

Żydzi nie są naszymi "braćmi"!

Rozmowa z ks.
prof. Waldemarem Chrostowskim,
konsultorem Rady Episkopatu Polski do spraw
Dialogu Religijnego

- Jak przyjął Ksiądz Profesor słowa redaktora naczelnego miesięcznika "L’Osservatore Romano" Giovanniego Viana, że nazywanie Żydów naszymi "starszymi braćmi" jest już nieaktualne?

Z satysfakcją oraz wielką ulgą, bo to ważny element samoświadomości chrześcijańskiej. Wyrażenie Jana Pawła II "starsi bracia" wypowiedziane w 1986 roku w synagodze rzymskiej, doprecyzowane potem jako "starsi bracia w wierze", wymagało od początku bardzo ostrożnego stosowania. Problem w tym, że wypaczono przekład tych słów z włoskiego na inne języki, w tym również na polski i wielokrotnie zafałszowywano ich rozumienie. Chociaż wiele razy w ciągu kilkunastu ostatnich lat postulowałem oraz prosiłem, także w rozmowie z księdzem Adamem Bonieckim, ówczesnym redaktorem naczelnym polskiego wydania "L’Osserwatore Romano", żeby te słowa papieża podawać we właściwym brzmieniu, te nawoływania pozostawały bez odzewu. Dobrze się więc stało, zwłaszcza w kontekście zapowiadanej wizyty Benedykta XVI w tej samej synagodze rzymskiej, w której przemawiał Jan Paweł II, że pojawiło się oficjalne i tak potrzebne doprecyzowanie.

- Skąd wzięło się to wypaczenie?

W przemówieniu w synagodze rzymskiej Jan Paweł II powiedział: "Religia żydowska nie jest dla naszej religii zewnętrzna, lecz w pewien sposób wewnętrzna. Mamy zatem z nią relacje, jakich nie mamy z żadną inną religią. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi oraz w pewien sposób, można by powiedzieć, naszymi starszymi braćmi". W przekładach tego przemówienia wyrzucono słowa "w pewien sposób", na skutek czego formuła stała się bezwarunkowa. To jest właśnie ten wielki teologiczny błąd, który oznacza poważne zafałszowanie wypowiedzi papieskiej i wypaczenie samych podstaw teologicznych relacji chrześcijańsko-żydowskich.

- Jakie skutki niesie określanie Żydów "starszymi braćmi w wierze"?

Współczesny judaizm, czyli judaizm rabiniczny bądź talmudyczny, jest traktowany przez większość chrześcijan, co gorsza przez wielu teologów chrześcijańskich, jako religia Starego Testamentu. Sądzą oni, że współczesna religia żydowska jest kontynuacją religii biblijnego Izraela. W związku z tym twierdzą, że stanowi proste przedłużenie wiary i pobożności Starego Testamentu, co sprzyja traktowaniu chrześcijaństwa jako swoistej na nim narośli. Tymczasem, o czym doskonale wiedzą Żydzi, a często nie chcą wiedzieć teologowie chrześcijańscy, współczesny judaizm nie jest zwyczajną kontynuacją religii biblijnego Izraela! Na jej glebie wyrosły dwie religie: ta, która uznała Jezusa za Mesjasza, czyli chrześcijaństwo, oraz ta, która tego nie uczyniła i w dużej mierze ukształtowała się w konfrontacji z chrześcijaństwem, czyli judaizm rabiniczny. Dość paradoksalnie judaizm rabiniczny okrzepł i rozwinął się już po zaistnieniu chrześcijaństwa, a także w opozycji do niego. Ten paradoks historyczny ma ogromne konsekwencje teologiczne. Obie religie polegają na Starym Testamencie i w równym stopniu nie mogą się bez niego obyć! Dziedzictwo biblijnego Izraela to nie tylko dziedzictwo żydowskie, lecz w najpełniejszym tego słowa znaczeniu także dziedzictwo chrześcijańskie. Bezwarunkowe uwypuklanie "starszeństwa" wyznawców judaizmu prowadzi do zupełnego wydziedziczenia wyznawców Jezusa Chrystusa z tej życiodajnej gleby, jaką również dla nas stanowi Stary Testament.

W grę wchodzą też inne przesłanki. "Starsi bracia" oraz "starsi bracia w wierze" to dwa wyrażenia, które weszły do obiegu podczas pontyfikatu Jana Pawła II, lecz nie miały precedensu w wielowiekowym nauczaniu Kościoła. Powstaje pytanie: jakie są ich źródła oraz jak należy je poprawnie i trafnie rozumieć? Znamienne, że im mocniej katolicy wskazywali, że wyznawcy judaizmu są naszymi "starszymi braćmi", tym mocniej oni odżegnywali się od tej formuły. Nie znam nikogo reprezentatywnego po stronie żydowskiej, kto by głośno i z równą siłą przyznawał, że chrześcijanie są "młodszymi braćmi" żydów. Ta powściągliwość wynika przede wszystkim z utrwalonego żydowskiego spojrzenia na chrześcijaństwo, które nadal pozostaje bardzo nieprzychylne. Jednym ze skutków tego stanu rzeczy jest fakt, że w ujęciu żydowskim nie traktuje się chrześcijan jako bratnich wyznawców wiary w jedynego Pana Boga. Tego spojrzenia nie wolno lekceważyć, bo jeżeli formuła tak chętnie powtarzana przez chrześcijan ma istotne znaczenie teologiczne i ma służyć zbliżeniu wyznawców obu religii, to powinna być dobrze zrozumiana, zaakceptowana i upowszechniana przez obie strony.

- Czy może to osłabić dialog z judaizmem?

Zbliżenie z Żydami i ich religią nie może polegać na prawieniu tanich komplementów, ani tym bardziej na ignorancji czy też wypaczaniu nauczania chrześcijańskiego. Musi polegać na prawdzie! W przeciwnym wypadku nie przynosi pożytecznych rezultatów, a tylko deformację, która w naszych czasach stanowi przejaw judaizacji chrześcijaństwa, równie niebezpiecznej jak tendencje judaizujące, które miały miejsce w pierwszych wiekach, zwalczane przez Ojców Kościoła Katolickiego, apologetów a także pisarzy wczesnochrześcijańskich. W tym miejscu warto przytoczyć słowa św. Ignacego z Antiochii: Jest rzeczą bezsensowną mówić o Chrystusie i zarazem żyć po żydowsku, ponieważ to nie chrześcijaństwo przyjęło judaizm, lecz judaizm chrześcijaństwo, w którym zgromadzili się wszyscy ludzie wierzący w Boga ("List do Magnezjan", VIII 3). Myślę, że wyznawcy judaizmu usłyszeli w podanym doprecyzowaniu coś bardzo ważnego: braterstwo z wyznawcami judaizmu ma dla nas aspekty szczególne oraz wyjątkowe. Właśnie dlatego trzeba prawidłowo ustalić, na czym dokładnie ono polega, co oznacza, a także co z niego wynika. Należy również podkreślić, że "stwierdzenie braterstwa" nie może być deklaracją jednostronną. Wtedy jesteśmy naprawdę braćmi, kiedy obie strony mówią o braterstwie, uznają je oraz wspólnie umacniają i budują.

- Dziękuję za rozmowę.

Źródło:
Tygodnik pokolenia Jana Pawła II
"Idziemy" nr 43/2009

5 lutego 2010

Felieton Adama Leksa


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - kol. Adam Leks


ROZMOWY KTÓRE MIEWAŁ
KRÓL SALOMON MĄDRY

Rząd zrobił jak chciał

Ustępujący prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko nadał tytuł Bohatera Ukrainy Stefanowi Banderze. "Rząd zrobił jak chciał a co z tego będzie zobaczycie" - poucza nas w swoim filmie prezes Nikodem Dyzma. O ile w przypadku prezydenta Ukrainy ma to jeszcze jakiś sens, to w wypadku władz Polski już raczej nie. Co prawda prezydent Lech Kaczyński wydał jakieś nieśmiałe oświadczenie przeciwko huraganom i trzęsieniom ziemi, ale czy to nam coś pomoże? A zwłaszcza jemu, który był wspólnikiem tego nieszczęścia. "To wy żeście wywindowali to bydle na piedestał!", woła w filmie do zgromadzonych na bankiecie hrabia-wariat Żorż Ponimirski.

Jak dotąd wszystkie poczynania naszego rządu przypominają mi działania upolitycznio-
nego ciecia Anioła z filmu "Alternatywy 4" nieustającego w wysiłkach, aby różnymi szykanami uprzykrzyć współlokatorom życie. Jednak gdy przyszło co do czego, byli oni zdani wyłącznie na siebie. No tak, "nasz" rząd zrobił jak chciał, natomiast to co z tego wyniknie, będzie jak zwykle dla nas. Takie to już chyba są "przywileje" ludu w każdej demokracji.

Adam Leks

4 lutego 2010

Treść odczytanego oświadczenia

Przedstawiciele środowisk patriotyczno-narodowych pikietowali ukraińską ambasadę w proteście przeciwko dekretowi prezydenta Wiktora Juszczenki nadającemu Stepanowi Banderze tytuł Bohatera Ukrainy. W trakcie zgromadzenia głos zabrał redaktor "Biuletynu" p. Sławomir Krzyżanowski, który wytłumaczył w jakim celu to zgromadzenie zostało zwołane oraz naświetlił tło historyczne tragicznych wydarzeń. Po modlitwie i przemówieniach każdy z uczestników wiecu otrzymał ulotkę, którą z przyjemnością zamieszczam na moim blogu. Wybrane fragmenty oświadczenia zostały opublikowane również na internetowej stronie ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.

Grzegorz Wysok


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński

Sala konferencyjna Trybunału Koronnego
w Lublinie. Na zdjęciu - popiersie Romana Dmowskiego
oraz p. Sławomir Krzyżanowski - organizator
pikiety pod ukraińskim Konsulatem


Lublin, 5 luty 2010 r.

Oświadczenie

22 stycznia 2010 roku prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko ogłosił dekret przyznający pośmiertnie Stepanowi Banderze tytuł bohatera Ukrainy. Warto przypomnieć w związku z tym "zasługi" tego człowieka dla sprawy niepodległości Ukrainy, wizerunku narodu ukraińskiego w Europie oraz relacji wzajemnych dwóch sąsiednich narodów: Polaków i Ukraińców.

Stepan Badera urodził się we wsi Uchrynowie w powiecie Stryj w 1909 roku. Studiował na Politechnice Lwowskiej i w Szkole Rolniczej w Dublanach. W 1927 roku wstąpił do nielegalnej Ukraińskiej Wojskowej Organizacji Eugeniusza Konowalca, a w 1929 został członkiem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. OUN od początku swojego istnienia miała charakter faszystowski wzorowany początkowo na systemie włoskim Mussoliniego, potem zaś na NSDAP Adolfa Hitlera. W 1932 roku Konowalec mianował Banderę kierownikiem krajowym OUN. Od tego momentu zaczął kierować programem wojny terrorystycznej wymierzonej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej. Organizował zamachy na polskich urzędników, ambulanse pocztowe, ukraińskich działaczy zmierzających do kompromisu z władzami polskimi. Ukoronowaniem jego działalności terrorystycznej była organizacja zamachu na ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego w 1934 roku. Został aresztowany i skazany na karę śmierci, jednak Prezydent Mościcki ułaskawił go i zamienił karę na dożywocie. Od 1933 r. Bandera ściśle współpracował z Abwehrą i prowadził działalność wywiadowczą na rzecz III Rzeszy. Po uwolnieniu w 1939 roku dokonał rozłamu w OUN i opracował zbrodniczy plan eksterminacji ludności polskiej na Wołyniu i Podolu. Próbował zbudować niepodległe państwo ukraińskie w ścisłej współpracy z Hitlerem i wzorowane na ustroju faszystowskim III Rzeszy. Siebie widział jako wodza ukraińskiej NSDAP czyli OUN i wodza narodu ukraińskiego. W latach 1941-1944 trzymany w odosobnieniu przez Niemców. Od 1945 roku na emigracji w Niemczech Zachodnich. W 1959 roku zamordowany w Monachium przez KGB na rozkaz Chruszczowa.

Z punktu widzenia prawa międzynarodowego śmiało można określić Stepana Banderę jako zbrodniarza przeciwko ludzkości. Jego program "Ukraina tylko dla Ukraińców" oznaczał całkowitą pogardę dla standardów prawnych cywilizacji europejskiej oraz degenerował niepodległościowy ruch ukraiński do poziomu rezunów Chmielnickiego i Gonty. Bandera zapatrzony we wzory Niemiec hitlerowskich i zdeklarowany faszysta postawił się w rzeczywistości poza chrześcijańską kulturą ukraińską, czyli poza narodem i jego wiarą. Nie można być bowiem jednocześnie terrorystą, ludobójcą i zarazem należeć do chrześcijańskiego kościoła. Czy możemy więc uznać Stepana Banderę za bohatera walki o niepodległą Ukrainę? Gdyby zrealizował on misterny plan utworzenia faszystowskiego państwa, zmieniłby Ukraińców w niewolników podobnie jak zrobił to Stalin za Zbruczem. Przebieg wojny uniemożliwił Banderze realizację zbrodni na narodzie ukraińskim. Niestety, nie powstrzymał go przed zbrodnią na narodzie polskim.

Jak zatem należy potraktować dekret Wiktora Juszczenki? W dniu dzisiejszym narody polski oraz ukraiński żyją w dobrosąsiedzkiej zgodzie. Nie istnieje żadna obiektywna przyczyna konfliktu. Doświadczenie historyczne uczy zaś, że konflikt między obu narodami zawsze wykorzystywał wróg Polski i Ukraińców dla swoich interesów. Wróg ten podżegał oba narody do nienawiści przeciw sobie, realizując własne imperialne cele w Europie Wschodniej. Musimy pamiętać, że wrogami Ukrainy i Polski są Niemcy. Ich plan strategiczny to kolonizacja Europy Środkowej oparty na zbrodniczym założeniu, że Słowianie to podludzie, zaś oni nadludzie. Wyraził to jasno hitlerowski komisarz do spraw Ukrainy Erich Koch: "Żadna Ukraina nie istnieje. Musimy pamiętać, że jesteśmy narodem panów". Można więc wysunąć hipotezę, że za dekretem prezydenta Juszczenki stoi diaspora ukraińska w Kanadzie kultywująca tradycje faszystowskie OUN i współpracująca z Niemcami. Naród niemiecki tradycyjnie prowadzi politykę skłócania Polski z sąsiadami i nadal. Pracuje nad programem Mitteleuropa. Dekret prezydenta Juszczenki nie ma więc nic wspólnego z ukraińskim narodem, który widzi w Polsce przyjaznego sąsiada. 5 procent poparcia Juszczenki w wyborach prezydenckich jest tego wymownym dowodem. Nie dajmy sobą manipulować rewanżystom z Berlina i Ottawy. Nie pozwólmy popsuć dobrosąsiedzkiej współpracy bratnich narodów - polskiego oraz ukraińskiego!

mgr Sławomir Krzyżanowski
Prezes Lubelskiego Klubu Patriotycznego
redaktor "Biuletynu Narodowego"

3 lutego 2010

Prasa o naszej pikiecie

Lublin, 5 II 2010 r.

Pikieta przed konsulatem Ukrainy

"Rząd RP milczy gdy bandyci z UPA szydzą z ofiar 120 tys. Polaków" - między innymi taki transparent zawisł dzisiaj przed konsulatem generalnym Ukrainy na ul. 3 Maja w Lublinie. Kilkadziesiąt osób protestowało przeciwko odznaczeniu Stepana Bandery i Romana Szuchewycza tytułami Bohaterów Ukrainy przez prezydenta Juszczenkę. Organizatorzy pikiety zaprezentowali list protestacyjny, który trafi m.in. do Juszczenki, ale też do Julii Tymoszenko i Wiktora Janukowycza. Zaapelowali do władz polskich o uznanie Wiktora Juszczenki za persona non grata w naszym kraju. Uczestnicy wiecu zapalili znicze, które ułożono w kształcie krzyża "na pamiątkę Polaków, Ormian oraz Ukraińców pomordowanych przez nacjonalistów ukraińskich". Podobne pikiety odbyły się dziś m.in. w Krakowie, Poznaniu, Gdańsku i Wrocławiu.

Źródło -
"Kurier Lubelski"



Foto -
Pod ogrodzeniem ambasady
uczestnicy manifestacji ustawili krzyż
z zapalonych zniczy


5 luty 2010 r.

Bandera to zbrodniarz!

W piątek pod lubelskim konsulatem kilkudziesięciu kresowian pikietowało przeciwko uznaniu Bandery za bohatera Ukrainy. Protestowali przeciwko dekretowi Juszczenki nadającemu przywódcom Ukraińskiej Powstańczej Armii Romanowi Szuchewyczowi i Stepanowi Banderze tytuły bohaterów narodowych Ukrainy. Decyzja Juszczenki nie ma nic wspólnego z wolą narodu ukraińskiego. 97 procent społeczeństwa Ukrainy się z tym nie zgadza. Nie wolno nam dać się tak manipulować - mówił Sławomir Krzyżanowski z Klubu Patriotów Polskich.

Trzydziestoosobowa grupa kresowiaków domagała się, aby prezydent RP "oficjalnie potępił gloryfikację ukraińskich zbrodniarzy". W Lublinie protestujący apelowali do władz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, aby cofnęły decyzję o przyznaniu prezydentowi Juszczence tytułu doktora honoris causa uczelni. Ukraińcy nie są naszymi wrogami tylko przyjaciółmi, ale niestety nie chcą z nami rozmawiać. Potrzebna jest dyskusja, a drzwi konsulatu są zamknięte, dodał Krzyżanowski. Zbrodnie UPA na Polakach Andrzej Szadura z Polskich Drużyn Strzeleckich określił jako brutalniejsze niż mordy w Oświęcimiu. Na transparentach wypisane były hasła: "Polacy zamordowani przez UPA wołają do władz KUL o sprawiedliwość" i "Rząd RP milczy gdy bandyci UPA szydzą z ofiar Polaków". Podobne pikiety odbyły się w piątek w Krakowie, Warszawie, Łodzi i Poznaniu.

Źródło -
"Gazeta Wyborcza"



Foto -
Przed bramą konsulatu.
Od lewej - red. naczelny Grzegorz Wysok
oraz kpt Andrzej Szadura z Polskich
Drużyn Strzeleckich


5 luty 2010 r.

Pikietowali przeciwko Banderze

- Protestujemy przeciwko haniebnym działaniom prezydenta Wiktora Juszczenki, który przyznał tytuł Bohatera Ukrainy Stepanowi Banderze - mówili ludzie zebrani dziś na wiecach w Lublinie i Zamościu. Do protestu zachęcał między innymi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Stepan Bandera był jednym z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, której zbrojne ramię Ukraińska Armia Powstańcza odpowiada za wymordowanie w latach 1943-1944 przynajmniej 60 tys. Polaków mieszkających na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. W polskich akcjach odwetowych zginęło wówczas do 20 tysięcy Ukraińców. Hańba, hańba! - krzyczało około trzydziestu uczestników pikiety przed konsulatem Ukrainy w Lublinie. Zapalili znicze, na płocie konsulatu powiesili zdjęcia z pomordowanymi Polakami, w rękach trzymali flagi i transparenty.

Znicze zapłonęły też w krypcie wołyńskiej na zamojskiej Rotundzie. Z całego serca popieramy akcję i do śmierci będziemy wdzięczni ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu - mówi Janina Kalinowska przew. Stowarzyszenia Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu. - Ale my pamiętamy! - mówiła Zofia Szwal przy ołtarzu z kopią Matki Boskiej Swojczowskiej, nad którym widnieje hasło: "Umarli zobowiązują żywych". Pani Zofia urodziła się w Orzeszynie niedaleko Porycka. Ukraińcy zamordowali jej rodziców oraz siostrę i brata ojca. Nikt się tego nie spodziewał - mówi nasza rozmówczyni chociaż przypomina sobie, że 10 lipca 1943 roku, a więc w przeddzień krwawych zdarzeń pojawiła się w Orzeszynie starsza Ukrainka, uprzedzając mieszkańców o planowanej akcji. Nikt jej nie uwierzył.

Źródło -
"Dziennik Wschodni"



Foto -
Na płocie powieszono zdjęcia
z pomordowanymi Polakami. Po prawej - jeden
z organizatorów wiecu red. "Biuletynu"
Sławomir Krzyżanowski


5 luty 2010 r.

Pikieta przed konsulatem Ukrainy

Przed ambasadą Ukrainy w Warszawie oraz przed konsulatami ukraińskimi w innych miastach odbyły się w piątek protesty przeciwko nadaniu przez prezydenta Wiktora Juszczenkę członkom UPA statusu kombatantów oraz nadaniu Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy. Przed konsulatem Ukrainy w Lublinie pikietowało około dwudziestu członków organizacji patriotycznych i narodowych. Na ogrodzeniu konsulatu rozwiesili transparenty z napisami "Nacjonalizm UPA powodem mordów całych wsi polskich", "Rząd RP milczy, gdy bandyci UPA szydzą z ofiar 120 tys. Polaków". Pod ogrodzeniem ustawili krzyż z zapalonych zniczy, modlili się.

Następny prezydent Ukrainy powinien potępić Juszczenkę i tę uchwałę - powiedział dziennikarzom komendant lubelskiego okręgu Polskich Drużyn Strzeleckich Andrzej Szadura. Trzymał on tablicę ze zdjęciami Hitlera, Stalina i Bandery, pod którymi widniały podpisy "Hitler nie jest bohaterem narodowym Niemiec", "Stalin nie jest bohaterem narodowym Rosji", "Bandera jest bohaterem narodowym Ukrainy". Inny uczestnik pikiety pan Sławomir Krzyżanowski z Lubelskiego Klubu Patriotycznego przypomniał, że Wiktor Juszczenko w ostatnich wyborach prezydenckich otrzymał kilka procent poparcia, co - jego zdaniem - oznacza, że ponad 90 proc. Ukraińców "nie chce mieć nic wspólnego z jego dekretami i z jego faszystowskimi ekscesami". Prezydent Juszczenko reprezentuje interesy rewanżystów niemieckich, którzy od 130 lat podżegają narody polski i ukraiński do waśni przeciwko sobie. W naszym interesie, i Ukraińców, i Polaków jest zgodna współpraca. Nie wolno nam dać się manipulować tym dekretem - powiedział.

W miniony piątek ustępujący prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko uznał członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) za uczestników walk o niepodległość państwa. Dekret w tej sprawie Juszczenko ogłosił w trakcie obchodów rocznicy bitwy pod Krutami, gdzie 29 stycznia 1918 roku wojska proklamowanej rok wcześniej Ukraińskiej Republiki Ludowej poniosły sromotną klęskę w nierównym starciu z wojskami sowieckimi. Tydzień wcześniej Juszczenko wydał inny dekret, którym pośmiertnie nadał tytuł Bohatera Ukrainy przywódcy OUN Stepanowi Banderze. Decyzja ta wywołuje protesty w Rosji i Polsce, gdzie zbrojne ramię OUN-UPA obarczana jest odpowiedzialnością za prowadzone od wiosny 1943 r. czystki etniczne ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.

Źródło -
Serwis TVP Lublin

2 lutego 2010

Demonstracja pod Konsulatem

W piątek przed ambasadą Ukrainy w Warszawie odbyła się manifestacja przeciwko nadaniu przez prezydenta Wiktora Juszczenkę członkom UPA statusu kombatantów, a Stepanowi Banderze - tytułu Bohatera Ukrainy. Również w Lublinie przed konsulatem ukraińskim demonstrowało kilkudziesięciu członków organizacji patriotycznych oraz narodowych. Prezentuję reportaż filmowy z pikiety, w którym wypowiadają się redaktor naczelny "Biuletynu" Grzegorz Wysok oraz współorganizatorzy wiecu - Marian Kowalski ze Stowarzyszenia Związek Obywatelski oraz publicysta naszego pisma Kol. Sławomir Krzyżanowski.

Tadeusz Zieliński

Video 1:
5 II 2010 r.
Demonstracja pod Konsulatem
ukraińskim w Lublinie





Powyższy film można również obejrzeć
w lubelskiej rozgłośni TV Narodowej pod adresem -
http://www.youtube.com/user/grzegorzwysok09

Redakcja "Biuletynu"

1 lutego 2010

Ukraina po wyborach

Czerwona kartka dla
pomarańczowego faszyzmu

Vox populi, vox Dei. To mój krótki komentarz do porażki Julii Tymoszenko. Mądry naród ukraiński po raz kolejny pokazał komu ufa, a komu nie. Trzeba tę decyzję uszanować, choć wątpię, aby przegrany polityk w spódnicy udający słowiańską rusałkę, odszedł ze sceny politycznej. To osoba opętana żądzą władzy, bezwzględna i nieprzewidywalna. A przede wszystkim osoba opierająca się na neofaszystach z Galicji Wschodniej. Tam zyskała ponad 80 procent głosów.

Rzecz ciekawa, przemilczana w polskich mediach. Polacy mieszkający na Ukrainie już w pierwszej turze gremialnie głosowali na Janukowycza. Tymoszenko oficjalnie poparł jedynie biskup rzymskokatolicki Marcjan Trofimiak z Łucka, biorąc trzy dni temu, tuż przed rozpoczęciem się ciszy wyborczej, udział w propagandowej imprezie w Kijowie, w czasie której elementy religijne wykorzystywano dla agitacji politycznej. Przypomina to sytuację z Polski, kiedy to w czasie ostatnich wyborów kard. Stanisław Dziwisz także tuż przed ciszą wyborczą ściskał się przed kamerami z Donaldem Tuskiem, mając pełną świadomość, do czego to zostanie wykorzystane. Wygrana Wiktora Janukowycza to koniec oficjalnego kultu Bandery i zbrodniarzy z UPA, z czego należy się tylko cieszyć.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski