Powered By Blogger

18 czerwca 2010

Nowe felietony Adama Leksa


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - kol. Adam Leks


ROZMOWY KTÓRE MIEWAŁ
KRÓL SALOMON MĄDRY

Plusy dodatnie, plusy ujemne

Jarosław Kaczyński podczas swoich rządów posadził dęby, które miały świadczyć o prawdziwości jego obietnic wyborczych. Niestety wszystkie ponoć uschły, co z radością odnotowały media nieprzychylne "reżymowi" Kaczyńskich. Podobno niezwyciężony marszałek Bronisław Komorowski w odwecie posadził figi. No i patrzcie moi państwo, wszystkie się przyjęły. I to pomimo, iż nie służy im nasz klimat. Chyba decydującym tutaj czynnikiem była ręka "ogrodnika". Bo boskiej sobie nie wyobrażam. Jak donoszą marks media charyzmatyczny pan Owsiak zamierza pomóc premieru Tusku pomagając powodzianom. Organizuje w tym celu zbiórki pieniędzy między innymi na pompy wodne. W sumie inicjatywa pożyteczna, tylko poniekąd trochę spóźniona. Więc póki co będzie można na razie przepompować do głowy trochę oleju pomysłodawcy tego projektu oraz jego pomagierom. O przepompowaniu gotówki do kieszeni powodzian już nie wspomnę.


Ludzie ludziom zgotowali ten los...

Jest wieczór wyborczy 4 lipca 2010 r. Druga tura wyborów na prezydenta Polski. Ważą się losy czy będziemy mieli prezydenta, czy tylko "prezia". Wszystko wskazuje na to, że będzie to jednak "prezio" - dwojga imion Bronisław Maria Komorowski. No cóż, jak pisała w swoich "Medalionach" Zofia Nałkowska - "Ludzie ludziom zgotowali ten los". To najlepsze podsumowanie tegorocznych wyborów oraz demokracji w ogóle. Można się starać, można wiązać nadzieje, aż tu przejedzie walec i wyrówna, a raczej zrówna z mierzwą wszystko co było wartościowe. I znowu trzeba na nowo wtaczać ten kamień pod górę. I znów. Jak ten Syzyf. I tak dalej bez końca. Najbardziej wytrwałym opadają ręce, więc po cóż się męczyć ? Nie lepiej płynąć z kloacznym prądem? W tym kraju przecież nic się nie zmieni. Rządzić tu będą zawsze łajdacy, którzy swoje sumienia oddali w pacht diabłu. Po nich z kolei przyjdą ich dzieci. I tak dynastie łajdaków będą nami poniewierać bez końca. Mimo tych gorzkich słów może znajdą się jacyś optymiści, którzy będą dalej widzieć w tym tunelu jakieś światło. Ja jednak uzbrojony w wiedzę lat dwudziestu im odpowiem - "Porzućcie wszelką nadzieję!".

Adam Leks
Redaktor "Biuletynu"

__________

Co dalej po wyborach?

Ruch wolnościowy skupiony wokół Jana Korwina Mikke, czy to w formie UPR, WiP czy innych organizacji, fundacji, stowarzyszeń i redakcji zawsze borykał się z podstawowym problemem: nie miał struktury partii politycznej. Składał się z reguły z grupy kilkuset działaczy, którzy chcieli udzielać gorszych czy lepszych rad, gdy natomiast przychodziło do realnych działań wyborczych grupa taka topniała o dwie trzecie i nawet "działaczy" zajmujących pierwsze miejsca na listach bardzo ciężko było nakłonić do jakiejkolwiek aktywności. A już wszystkie pozostałe osoby funkcjonowały na tych listach jako klasyczni "zapychacze" robiąc łaskę, że można było się posłużyć ich nazwiskami. W konsekwencji większość kampanii to była typowa "partyzantka" i ciężko powiedzieć, czy poprzez jej prowadzenie organizacje te w ogóle wpływały w jakiś sposób na swój wynik.

Krokiem do budowy nowej prawicy musi być próba utworzenia struktury o charakterze partii politycznej, a jej cechą jest oparcie terytorialne o kształt organizacyjny państwa, w którym ma być budowana. W przypadku Polski poziomem, na jakim trzeba zacząć budowanie struktury są powiaty. Taka partia, która chce odnieść liczący się sukces musi posiadać co najmniej dwóch stałych przedstawicieli w każdym powiecie, na przykład szefa oddziału powiatowego i jego skarbnika. Ponieważ powiatów w Polsce jest około 380, wynika z tego, że aby pokryć siecią organizacyjną cały kraj potrzeba minimum ośmiuset działaczy. Zebranie ich w spójną całość to warunek "sine qua non" politycznej skuteczności, chociaż nie gwarantujący jeszcze sukcesu. Bez stworzenia takiego aparatu wszelkie próby działania wyborczego w zasadzie ograniczają się do zapewniania sobie dobrego samopoczucia oraz przekonania, że walczyło się o słuszną, chociaż w istocie beznadziejną sprawę. Pierwszym etapem budowania nowej wolnościowej prawicy musi być sprawienie, by żaden powiat nie był pozbawiony jej przedstawicieli. Wiadomo, że z większości powiatów ktoś na pewno się zgłosi. Gdy jednak jakiś powiat pozostanie białą plamą, trzeba do niego dotrzeć i znaleźć osoby, które by do struktury wstąpiły. Czy takie działania mają szansę na realizację? Jestem bardzo ciekaw, zaś wybory samorządowe przecież już w listopadzie.

Tomasz Sommer

2 komentarze:

  1. Siedzi w pociągu tłum mikkolubów,
    Wszyscy w kaftanach, prosto od czubów.
    Wiozą spisane swe dyrdymały,
    A każda wagon zajmuje cały.
    W pierwszym pogłówny - podatek nowy,
    Dobić biedaka! Bulić od głowy!
    Gdy nie ma kasy - sprzedać w niewolę!
    Chciałeś mikkizmu - to masz, matole!
    Drugi - leczenie nur für bogacze,
    Dziateczki płaczą, ich matka płacze.
    W trzecim jest nauka za stos pieniędzy,
    Aby ubodzy wciąż żyli w nędzy.
    W czwartym są płyny - bure, cuchnące
    To Mikki - "mleko", by zatruć brzdące.
    W piątym wagonie donosiciele,
    TW "Bereta" wśród nich na czele.
    W szóstym łamania praw są projekty,
    Nowe urzędy - Straż i Konwektykl,
    Rada jest Główna i inne bzdury,
    By każdy koleś miał konfitury.
    W siódmym pomniki, zdjęcia Tyrana.
    W ósmym wagonie morda naćpana,
    Krzyczy mikkolub nabuzowany
    Kup działkę koki!!! Marihuany?
    W dziewiątym jęczą zbite kobiety,
    Każda z łańcuchem, bowiem niestety
    UPR-owski samiec wykazał męstwo
    Piorąc babę za nieposłuszeństwo.
    W dziesiątym dzieci są obnażone,
    Bowiem mikkolub, gdy spierze żonę
    Ma pedofilię w rezerwie lekką.
    Jeżeli nie chcesz mieć z życia piekło,
    Masz jeszcze szansę - przerzuć zwrotnicą.
    Na tor ich szerszy, niech cyrylicą
    Piszą swe brednie, chyba już pora,
    Ich do ruskiego oddać sponsora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnośnie artykułu p. Sommera to wydaje mi się, że obecnie istniejące partie prawicowe nie mają skrystalizowanego światopoglądu. Są to raczej środowiska zmieniające poglądy w zależności od koniunktury i aktualnych grupowych interesów. Politycy w sensie służby narodowi zostali zlikwidowani w ciągu sześćdziesięciu lat trwania komuny i postkomuny. Ględzenie o prawicy, która chce obywatela poddać władzy oligarchii uwłaszczonej na majątku narodowym i różnego rodzaju przekrętach jest uwłaczające pojęciu "prawicy". Z kolei lewica, gdy chodzi o interes grupy nie różni się niczym od tej pseudo prawicy. Najbliżej do pojęcia uczciwych polityków chcących służyć narodowi ma PIS, ale jak wskazują smutne doświadczenia Jarosława Kaczyńskiego i tam pełno polityków prawo-lewych.

    OdpowiedzUsuń