Powered By Blogger

29 maja 2009

Eurowybory 2009


Wybory do Parlamentu Europejskiego

"A gdy się pan taki zafajda, to każdy podziwiać musi jego zafajdaną bieliznę.
A jeżeli przy tym zdarzy mu się, że zabździ to jest już prawo dla innych ludzi"
- łajał posłów na Sejm - marszałek Piłsudski.

Przed nami wybory do tzw. europarlamentu, gdzie wybierzemy sobie pięćdziesię-
ciu takich eurofajdanitów, których bżdzenie tym się różni od "bżdzenia" fajdanitów krajowych, że będzie całkowicie jałowe za to sowicie opłacane wyśnionymi bankno-
tami euro. Bo cóż faktycznie poza bżdzeniem w stołek będą mieli do roboty ci "wybrańcy ludu pracującego miast i wsi" w przeszklonych i klimatyzowanych
salach obrad Brukseli czy Strasburga?

Ubiegający się o wybór kandydaci głównych partii establishmentu obiecują, że albo będą bronili polskiego interesu w Europie, albo na odwrót - interesu Europy w Polsce łgając przy tym, że od ich wyboru coś zależy i coś się zmieni. Na szczęście już tylko bardzo nieliczni (głównie rodziny pretendentów) w to wierzą i dlatego zapowiada
się rekordowo niska frekwencja w tej mającej się odbyć 7 czerwca szopce.

Po co więc polski obóz narodowy (idący w ramach ruchu "Libertas") wystawia swoich kandydatów? Odpowiedź jest prosta. Idziemy tam, aby wydrzeć z gardła unijnej hydrze jakieś pieniądze, które przeznaczymy następnie na rozbudowę naszej infrastruktury politycznej, stworzenie potrzebnych nam mediów, wydawnictw, kursów, szkół. Idziemy tam po to, aby ośmieszać nadętych eurofederastów, pokazywać ich miałkość i zakłamanie. Idziemy tam w końcu po to, aby wykorzystując bezpłatny czas antenowy pokazać Polakom trochę prawdy o otaczającym świecie, przetestować działania naszych struktur terenowych, wypromować nazwiska liderów.

Takie szczere podejście do tzw. eurowyborów może przynieść potrzebny nam
dziś sukces i otworzyć przed polskim ruchem narodowym nowe perspektywy.

Grzegorz Piotr Wysok
red. nacz. "Biuletynu"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz