28 maja 2009
Proletariat zastępczy
Foto:
Marsz Tolerancji
Już przywódcy bolszewików umieli docenić w praktyce i teorii znaczenie osób wykolejonych dla sprawy rewolucji. Dostrzegając w świecie przestępczym i wśród marginesu społecznego "elementy socjalnie bliskie" z powodzeniem korzystali z ich "usług" na niwie destrukcji społeczeństwa burżuazyjnego. Artystycznym manifes-
tem tego sojuszu stała się słynna "Opera za trzy grosze" autorstwa niemieckiego ko-
munisty Bertolda Brechta będąca peanem na cześć bandytów, nożowników, zło-
dziei i prostytutek postrzeganych jako ofiary "systemu feudalno-kapitalistycznego".
Dzisiejsi lewacy, którym mimo niepowodzenia sowieckiego eksperymentu i bankru-
ctwa intelektualnego marksizmu dalej roją się w chorych głowach wizje "raju na
ziemi", z jeszcze większym upodobaniem szukają jakiegoś proletariatu, który chcą koniecznie "wyzwalać". Na robotnikach zawiedli się okrutnie, bowiem ci mają gdzieś idee Marksa i Trockiego, myślą w kategoriach burżuazyjnych i czysto konsumpcyjnych. Przeciętny robotnik (cóż to w dzisiejszych czasach znaczy?) chce zarabiać możliwie
jak najwięcej, posiadać rodzinę a dzieci kształcić i zapewnić im awans społeczny.
Ani w głowie im rewolucja!
Co do kobiet, które przez pewien czas stanowić miały namiastkę "proletariatu" też
się rozczarowali. Garstka rozwrzeszczanych feministek ma bowiem tyle wspólnego z pragnieniami normalnych kobiet co rum z rumakiem, względnie gęś z prosięciem. Pozostali więc jako ostatnia nadzieja - zboczeńcy. Problem jednak w tym, że jest to zbyt mała grupa, aby używać jej skutecznie jako awangardy rewolucji. Zresztą nie wszyscy chcą być wykorzystywani jako mięso armatnie lewaków. W dodatku z oczy-
wistych względów nie mogą się rozmnażać.
Jakiego więc "proletariatu zastępczego" poszukają sobie jeszcze bojownicy o po-
stęp? Obawiam się, że ich wzrok skieruje się tym razem na dzieci, które będą
chcieli wyzwalać (a jakże by inaczej) z okowów reakcyjnych rodziców.
Grzegorz Piotr Wysok
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobre!
OdpowiedzUsuń