Powered By Blogger

22 lutego 2009

Biegły z bagien


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu Kol. Adam Leks

Felieton Adama Leksa

Pewnego razu w pewnym kraju był sobie biegły sądowy (przez miłosierdzie nie wymienię tutaj jego nazwiska), który Grzegorzowi Wysokowi sporządził ekspertyzę sądową dotyczącą wydawanego przez niego biuletynu. A czego tam w niej nie było! Wręcz istny kocioł czarownicy cierpliwie warzony przez szereg dni. Z pośród największych jadów, ze względu na ciężar gatunkowy spoczywających na dnie tego kociołka wymieniłbym antysemityzm, a z tych lżejszych pływających na powierzchni - propagowanie ustroju faszystowskiego.

Sytuacja z panem biegłym powołanym przez lubelską prokuraturę jako żywo przypomina fragment z "Przygód Dobrego Wojaka Szwejka", kiedy to główny bohater książki miał być sądzony z powodu zarzutu zdrady Najjaśniejszego Pana. Podczas trwania procesu sądowego zamknięto wraz ze Szwejkiem w celi prowokatora. Po jakimś czasie ta nieciekawa persona zaczęła mu sugerować, że go widziała w miejscach w których Dobry Wojak nigdy nie był. - "Musiałeś bratku, opić się wody z bagna" - odrzekł mu Szwejk - "jak młody Tynecky z naszych stron". - "No i od tej wody bagiennej dostał zimnicy. Cztery razy do roku miewał napady takiej gorączki: na Wszystkich Świętych, na Świętego Józefa, na Piotra i Pawła i we Wniebowzięcie Najświętszej Panny Marii". - "Jak go ta gorączka złapała, to wszystkich od razu poznawał i zagadywał do byle kogo, że się gdzieś widzieli".

Bardzo możliwe, że panu biegłemu właśnie podczas jednego z takich napadów ubrdało się, że widział Grzegorza Wysoka pośród Antysemitników. Prawdopodobnie z tego a nie innego powodu wydał o jego biuletynie tak nieprzychylną opinię. Wobec tak zaawansowanych objawów tej groźnej choroby, jedyny ratunek dla tego pana upatrywałbym w metodzie opisanej w czeskiej piosence pt. "Jerzy z bagien". Tam na podobnego osobnika jedynie skutecznym i zbawiennym środkiem okazał się oprysk chemiczny dokonany z samolotu.

Adam Leks

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz