Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - kol. Adam Leks
ROZMOWY KTÓRE MIEWAŁ
KRÓL SALOMON MĄDRY
O tragedii w Smoleńsku
Gdy dwie specjalne komisje wyjaśnią okoliczności katastrofy prezydenckiego samolotu, to okaże się, że niemały w tym udział miały polskojęzyczne media. Stały pressing towarzyszący wszystkim poczynaniom prezydenta mógł mieć wpływ na to, że pomimo niekorzystnych warunków Lech Kaczyński postanowił jednak zaryzykować lądowanie. Pomyślmy, jakie radosne używanie miałyby hieny dziennikarskie, gdyby jednak do tego nie doszło, tylko prezydencki samolot "siadłby" na lotnisku w Mińsku lub Moskwie. Toż od razu zostałby oskarżony o tchórzostwo, małoduszność czy zbytnią ostrożność. Do tego jeszcze doszło prawdopodobnie rozpylenie mgły przez obsługę lotniska w Smoleńsku. Wszystkie lotniska w Rosji chyba takie urządzenia posiadają. Liczono na to, że samolot z prezydentem Polski zawróci do Mińska lub poleci do Moskwy. Nie doceniono jednak determinacji Lecha Kaczyńskiego. Tragicznej determinacji. Prawdopodobnie poczynania rosyjskich władz były zsynchronizowane z działalnością mediów polskojęzycznych. Wyobrażam sobie jak "Gazeta Wyborcza" oraz inne gadzinówki miały już na swoich szpaltach ułożone tytuły, sugerujące niedwuznacznie jak to spietrany prezydent Polski przy doskonałej pogodzie boi się lądować w Smoleńsku, przez co spóźnia się na uroczystości rocznicowe w Katyniu. Niezłe, co? Jednak stało się jak się stało i trzeba było teraz udawać okrutnie zbolałych. Po tak dość pobieżnym dochodzeniu wyłania się obraz zaszczutej ofiary zaciekle tropionej przez swoich prześladowców, nie mającej żadnych szans na obronę. Bo czyż jedno słowo prawdy wypowiedziane przez uczciwego człowieka ma choć małą szansę z tysiącem kłamstw zawodowych łgarzy?
Adam Leks
Redaktor "Biuletynu"
11 kwietnia 2010
Felieton Adama Leksa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz