29 marca 2009
Co z tym Radiem Maryja?
Wiele osób zwraca się do mnie z pytaniem "co z tym Radiem Maryja"?
Chodzi o to, że część co bardziej wyrobionych politycznie słuchaczy i słuchaczek dostrzega nachalne i jednostronne zaangażowanie się toruńskiej rozgłośni w propagowanie partii braci Kaczyńskich - przy jednoczesnym pomijaniu w prowadzonym na antenie dyskursie ugrupowań autentycznie narodowych. Budzi to żywe i emocjonalne reakcje przejawiające się niekiedy w stawianiu ojcu Rydzykowi zarzutów zdrady ideałów i wąsko pojętego koniunkturalizmu. Czy aby słusznie?
Jest niestety smutną prawdą, że toruński koncern już dość dawno odsunął od siebie ludzi, którzy służbę prawdzie stawiają na pierwszym miejscu (obecność na antenie red. Stanisława Michalkiewicza jest tu chyba jedynym chlubnym wyjątkiem), biorąc w to miejsce ludzi pokroju Antoniego Maciarewicza czy Józefa Szaniawskiego. W czasie ostatnich wyborów postawiono na PiS i nawet ewidentna zdrada tego ugrupowania (Traktat Lizboński) nie zmieniła stosunku o. Dyrektora do tej partii. Sięgając dalej w przeszłość widzieliśmy podobne volty kierownictwa Radia w czasie różnorakich wyborów (popieranie L. Wałęsy, AWS, Krzaklewskiego). W rezultacie tych zabiegów zawsze w Sejmie znajdowało się kilka osób z rekomendacji o. Rydzyka (tzw. mopetów), ale w rzeczywistości rządzili zupełnie inni ludzie. Co więc powoduje, że katolicka rozgłośnia wspiera znów ugrupowanie w istocie masońskie, które co rusz udowadnia, że ma w głębokiej pogardzie wartości cenione przez pobożnych i poczciwych słuchaczy Radia Maryja? Na pewno nie jest to nieświadomość o. Dyrektora. Wie on przecież (czemu dawał niekiedy wyraz publicznie) czym jest PiS i Kaczyńscy (np. słuszna wypowiedź o "szambie" i perfumerii).
Jeżeli więc nie brak wiedzy i rozeznania to musi być inna poważna przyczyna. Jaka? Jest nią - jak mniemam - zimny i wyrachowany pragmatyzm. Ojciec Tadeusz uświadomił sobie bowiem, że w obecnej Polsce - będącej wszak "nierozerwalnym ogniwem Jewropejskiego Sojuza" aby przetrwać należy związać się z tym ze strażników, który zapewnie najbardziej znośne warunki życia w obozie. Wybór padł na PiS, bo według planów naszych okupantów (o czym dobrze wie o. Rydzyk) w Priwislańskim Landzie ma być zainstalowany układ polityczny - dwubiegunowy tzn. centroprawica (PiS) i centro-lewica PO + "zachowek" post-komunistyczny (SLD). Redemptoryście z Torunia i jego zwierzchnikom w tej sytuacji wybór wydał się oczywisty - tzn. "mniejszym złem" będzie PiS, gdyż szczerze czy nie szczerze musi odwoływać się - aby żyć - do tej części społeczeństwa, które w warstwie aksjologicznej jest bardziej chrześcijańskie i patriotyczne oraz nie lubi komunistów i PRL-u.
Radio Maryja i "dzieła przy nim wyrosłe" potrzebują też politycznej "kryszy", która zapewni im przetrwanie we wrogim świecie. Trzeba bowiem pamiętać, że jednym z dwóch postulatów wysuwanych przez wpływowe środowiska żydowskie skupione wokół loży B’nai B’rith (której powrót do Polski tak uradował prezydenta Kaczyńskiego) obok "odszkodowań" jest likwidacja toruńskiej rozgłośni. Widać więc z tego wyraźnie, że Radio Maryja o. Tadeusza jest solą w oku pewnych antypolskich i antykatolickich grup. W tej sytuacji patronat - opłacany wysoką ceną - służebności wobec PiS staje się bardziej zrozumiały i wytłumaczalny. Wszak słabe dziś grupy narodowe nie są w stanie ochronić dzieła ojca Rydzyka. Do tego dochodzą pieniądze (za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze świat się podli) potrzebne chociażby do kontynuowania dobrze zapowiadających się prac przygotowawczych wokół geotermii. No i wreszcie Wyższa Szkoła Społeczna i Medialna - z punktu widzenia długomyślnej polityki kościelnej to przecież sprawa najważniejsza. Kuźnia kadr i przyszłych elit potrzebnych na wypadek zmiany koniunktury politycznej zapewniających realizację ważnej misji społecznej katolicyzmu w Polsce.
Co więc ma robić Ruch Narodowy odepchnięty z uwagi na wyżej wzmiankowane racje od piersi o. Tadeusza? Po pierwsze - zachować spokój i budować swoją niezależną pozycję polityczną niejako obok Radia. Trzeba wiedzieć, że słuchaczami rozgłośni są w większości ludzie starsi, przyzwyczajeni do wykonywania poleceń "z góry" czy raczej "guru" lecz politycznie mało aktywni a w każdym razie mało twórczy. Owszem, w demokratycznych wyborach jest to siła nie do pogardzenia jednak póki co nie zanosi się w Polsce na prawdziwą zmianę układu politycznego drogą parlamentarną. Ruch Narodowy uwolniony od elementów karierowiczowskich i chwiejnych opiera się dzisiaj na nielicznych, lecz dobrze wykształconych, świadomych i przebojowych ludziach pogłębiających stale swoją wiedzę i kształtujących charaktery w trudnych warunkach codziennej walki. To z tych środowisk wyjdzie w przyszłości impuls do głębokich zmian i zmartwychwstania Polski.
Typowi słuchacze Radia Maryja i patrioci "starej daty" dołączą wówczas spontanicznie do tego uzdrowieńczego Ruchu. Jest to jednak proces obliczony na długie lata. Przed nami póki co "ciemna noc" najeżona najróżniejszymi niebezpieczeństwami - walka o Polskę będzie toczyć się nie tyle w aspekcie czysto politycznym lecz raczej kulturowym i cywilizacyjnym. W tej sytuacji traktujmy Radio jako cennego sojusznika w tej walce. Starajmy się go bronić przed nadciągającymi atakami chociażby z tego względu, że mówi się tam językiem wolnym od politycznej poprawności i promuje normalność. W dzisiejszym świecie to bardzo dużo!
Grzegorz Piotr Wysok
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz