18 marca 2009
Ludzie listy piszą...
Miejscowość: Warszawa
Autor: Stanisław Włodarczyk
Wpis z 11.02.2009, godź. 14:23
Panie Redaktorze!
Gratuluję wspaniałego bloga.
Cieszę się, że w naszym kraju są jeszcze ludzie, którzy potrafią myśleć i mówić po polsku. Mam jednak dylemat, czy kolejna klęska wyborcza narodowców nie jest najlepszą okazją do zastanowienia się nad sensem dalszego istnienia ruchu narodowego w Polsce? Sformułowanie "sens istnienia" nie jest tu przesadzone, gdyż ostatnie wybory pogazały, że wcale nie jest takie pewne, czy Polacy potrzebują ruchu narodowego. A przynajmniej w takiej postaci, w jakiej działa on po roku 1989. Tego tematu nie podejmuje Pan w ogóle na łamach swojego biuletynu.
Faktu, że w polskim parlamencie nie zasiada dzisiaj żaden przedstawiciel klasycznego nurtu narodowego, nie da się wytłumaczyć tylko i wyłącznie knowaniami żydomasońskiej mafii, pragnącej za wszelką cenę utrzymać władzę nad naszym narodem. Moim zdaniem owa mafia nie musiała wkładać zbyt wele wysiłku w niedopuszczenie narodowców do foteli na ulicy Wiejskiej w Warszawie. Główną winę za naszą klęskę ponosimy my sami - i jest to smutna prawda, którą im szybciej zrozumiemy, tym będzie dla nas lepiej.
Życzę powodzenia w redagowaniu pisma.
Stanisław Włodarczyk
~~~~~~~~~~
Moja odpowiedź:
Bardzo dziękuję za list i cenne uwagi, aczkolwiek w szukaniu odpowiedzi na pytanie, gdzie leży główna przyczyna tej i wszystkich innych porażek ruchu narodowego - bardziej niż o prawdę spieramy się tu o jej interpretację, a tak wynika i to często już a priori z naszych postaw, które są w zasadzie generowane emocjonalnie, a więc u każdego z nas dużo mniej racjonalnie, niż byśmy to chcieli przyznać. Otóż - paradoksalnie - narodowcy nie potrafią nie tyle dotrzeć do narodu, ale przede wszystkim go zrozumieć. Po prostu ruch narodowy oderwał się od narodu, stracił z nim łączność. Sądzę, że większość naszych kolegów przywiązuje większą wagę do "talmudycznego" studiowania dzieł Dmowskiego niż do poznawania aktualnej, rzeczywistej sytuacji Polaków. A sytuacji tej nie da się wytłumaczyć poprzez najbardziej nawet patetyczne cytaty z klasyki myśli endeckiej. Nie chcę przez to powiedzieć, że owa klasyka nie jest już do niczego potrzebna. Powinna ona nadal kształtować nasze patrzenie na sprawy polskie, ale jednocześnie pobudzać do samodzielnego myślenia. Tymczasem można czasami dojść do wniosku, że wielu narodowców stara się przemilczać kwestie, o których w swoich pracach nie pisał Roman Dmowski. Przede wszystkim chodzi tu o sprawy społeczne i ekonomiczne, gdyż to właśnie one w największym stopniu wpływają na życie przeciętnego Polaka.
Większość narodowców nie może - lub nie chce - dostrzec tych tysięcy rodaków, dla których nie ma pracy, bo w ramach "prywatyzacji" zamknięto im zakład; którzy nie mają gdzie mieszkać, bo ich kamienicę przejął "prawowity" właściciel; którzy wstydzą się pójść do apteki, bo nie stać ich na wykupienie lekarstw; wreszcie tych, dla których jedyną ucieczką przed tragiczną sytuacją materialną jest samobójstwo. Dla nich nie mają znaczenia wspaniałe dzieła Dmowskiego, rozważania Feliksa Konecznego o cywilizacjach, zastanawianie się nad szkodliwością kultu Piłsudskiego czy demaskowanie masonów i członków Klubu Bilderberg. Dla nich liczy się to, czy następnego dnia będą mieli co dać do jedzenia swoim dzieciom. I właśnie dla tych Polaków powinien istnieć ruch narodowy albowiem nie jest to przypadek, że w Polsce najgorzej dzieje się Polakom, a nie np. Niemcom, Żydom i Amerykanom. Dlatego główne hasło narodowców powinno brzmieć: Czas na Polaków w Polsce!. Za tym hasłem powinny zaś iść konkretne działania, takie jak organizowanie ruchu bezrobotnych oraz bezdomnych, tworzenie narodowych związków zawodowych dla tych, którzy jeszcze pracują czy organizowanie polskiej inteligencji, spychanej dzisiaj na margines życia społecznego.
Takie działania muszą się łączyć z przedstawieniem narodowi alternatywnego programu gospodarczego, niezbędne jest też zebranie szerszego grona ekonomistów o poglądach antyliberalnych, a takich jest - wbrew pozorom - bardzo wielu, także poza ruchem narodowym. Narodowcy muszą zostać w taki program jak najszybciej uzbrojeni, gdyż walka o nasze interesy narodowe toczy się obecnie przede wszystkim na polu ekonomicznym. Konieczne staje się także odrzucenie klasycznego podziału na prawicę i lewicę oraz przyjęcie bardziej aktualnego: na siły polskie i antypolskie. Musi się to wiązać z odrzuceniem dzisiejszego modelu ruchu narodowego, czyli wiązania działalności politycznej z religijną. Szczególną pokusę stanowi tu Radio Maryja, dzięki któremu weszło do Sejmu co najmniej kilkunastu posłów z PiS. Warto jednak pamiętać o dwóch rzeczach: po pierwsze, posłowie ci zajmują się głównie modleniem, co jest niewątpliwie potrzebne, ale chyba najmniej w parlamencie. A po drugie, słuchacze Radia Maryja to najwyżej kilka procent wyborców, poza tym i tak już "zagospodarowanych" przez Prawo i Sprawiedliwość. Natomiast stałe podkreślanie klerykalnego charakteru ruchu narodowego odstrasza od niego miliony Polaków, którzy chcieliby Polski lepszej, ale niekoniecznie rządzonej przez wybrańców ojca Rydzyka, i dlatego głosujących na PO (zwłaszcza na Ziemiach Zachodnich). Bądźmy więc ruchem z ducha katolickim, ale nie trzymającym się sutanny.
Sądzę więc, że narodowcy mają w Polsce szansę zaistnienia, ale tylko pod warunkiem przekształcenia się w ruch naprawdę narodowy, to znaczy rozumiejący rzeczywiste problemy narodu. I - rzecz jasna - nie idący na kompromisy z siłami szkodzącymi interesom narodowym, w tym z partią braci Kaczyńskich, co do której wielu naszych kolegów ma jeszcze złudzenia. Jeżeli wspólnie przystąpimy do odbudowy ruchu narodowego w takim kierunku, to być może już za dwa lata będziemy w stanie samodzielnie stanąć do walki o miejsca w parlamencie.
Za życzenia dziękuję i odwzajemniam je ze stosowną "nawiązką". Ponieważ Pańskie pióro poznałem, rad byłbym je powitać w jakimś większym, a ważkim tekście na naszych łamach.
Zapraszam.
Tadeusz Zieliński
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz