Powered By Blogger

19 listopada 2009

Felietony Adama Leksa


Foto:
Wyk. Tadeusz Zieliński
Na zdjęciu - kol. Adam Leks

ROZMOWY KTÓRE MIEWAŁ
KRÓL SALOMON MĄDRY


11 listopada
po podpisaniu Traktatu Lizbońskiego

Wczoraj, 11 listopada obchodziliśmy pierwsze Święto Niepodległości, po utracie niepodległości. Cóż za ironia! Nasz los nie mógł chyba dalej jej posunąć, a może nie chciał. W każdym razie to się jeszcze okaże. Tylko Judasze którzy nauczyli się już z wdziękiem dźwigać krzyże, które sami sobie nałożyli, wśród uroczystych ślubowań i nic nie wartych frazesów składali wieńce na grobach tych, których zdradzili. Woń kadzideł z przemówień obłudników bez przeszkód wznosiła się ku niebu. Przybyła tłumnie publiczność, w niemym transie hipnotycznym, obserwowała to godne pożałowania widowisko. Przemarsze pułków oraz rozwiane sztandary sprawiały wrażenie, że jest inaczej. Inna sprawa, że w naszym wojsku jest teraz więcej oficerów niż żołnierzy, zupełnie jak w czasach saskich, kiedy byliśmy potęgą. Zapewne z tego powodu bolszewiccy najeźdźcy w 1939 roku określali nasze wojsko jako " bandy oficerskie". Czyżby sytuacja miała się teraz powtórzyć?

Na razie jednak pobożne diabły pod postaciami Lecha Kaczyńskiego, Radosława Sikorskiego, Bronisława Komorowskiego w manifestacji uczuć patriotycznych nikomu nie dali się prześcignąć. Uwijali się chwacko, jak ich krewniacy w piekielnych zaświatach. Słowa - Polska, polskie, niepodległość, niezależność, wdzięczność nie schodziły im z ust. Tak są już wyćwiczeni w tej marksistowskiej szkole obłudy, że ani jeden mięsień na twarzy, w trakcie ich wymawiania, im nie drgnął! A co do piekła… to pewnie są wierzący, tzn. wierzą, że go nie ma lub jak nauczają postępowi duchowni, iż jest puste. Nie wiedzą jednak, że w ciemnych otchłaniach Hadesu na pęczki jest takich naiwniaków. Niech więc do czasu odbierają sobie tutaj to, co ziemskie. Do czasu!

Adam Leks

__________

O wcale nie jedwabnym
życiorysie Tomasza Grossa

Polacy jak nie mordowali Żydów, to tylko z głupoty albo z lenistwa - taki wniosek płynie z lektury książek Jana Tomasza Grossa. Osobnik ten został złapany przez milicję, w czasie zamieszek studenckich w 1968 roku. Sypał i obciążał swoich kolegów jak tylko mógł. To pewnie wtedy wykształcił sobie swój znakomity styl "literacki", z którego znany jest teraz. W 1969 roku wyjechał z Polski, by teraz powrócić w glorii chwały jako "światowej sławy historyk". Dodam, że nie każdemu - wbrew temu co się mówi - było dane wyjechać z PRL-owskiej tiurmy. Więc Jan Tomasz Gross musiał sobie ten przywilej, chyba nieźle wypodlić.

Z wykształcenia jest socjologiem, co innym wcale nie przeszkadza nazywać go historykiem. Czyni to między innymi Adam Michnik. Dzieła "słynnego historyka" mają zapewne służyć jako lodołamacz, zdejmujący z Niemców odpowiedzialność za wywołanie II Wojny Światowej oraz przenieść z nich winę za tzw. "holokaust" na nas Polaków. Choć jest to lektura skierowana do czytelnika, który" takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy" to nie wymagajmy od niego zbyt wiele. Po prostu gusta publiczności nie są już zbyt wyrafinowane. Z tego chyba powodu Stanisław Michalkiewicz określa go jako "strasznego, mrożącego krew w żyłach bajkopisarza".

Adam Leks

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz