ROZMOWY KTÓRE MIEWAŁ
KRÓL SALOMON MĄDRY
Dudy w miech
Jak doniosły wczoraj reżymowe media, Donald Tusk nie zamierza kandydować na urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Widocznie nie zasługujemy na prezydenta z zasadami. W rozmowie z dziennikarzem TVN-u motywując swoją decyzję wspominał coś o tym, że zamierza się dla nas poświęcić a Polska ma wielką szansę, która może się zmarnować, oczywiście gdy on nie będzie premierem. Słowem wynikało z tego, że nie miał innego wyjścia, bo ten co przyjdzie po nim, to nie będzie żaden mąż stanu i na pewno spartoli to, co on tak dobrze prezes Dyzma, pardon! oczywiście premier Tusk, zrobił. Najzabawniejsze było jednak to, co powiedział o swoich szansach w wyścigu prezydenckim. Mianowicie stwierdził, że i tak by je wygrał, ale nie chce.
W związku z tym przypomniała mi się dawna historia. W początkowych klasach szkoły podstawowej chodził razem ze mną znajomy z osiedla, który będąc pokaźnej postury wszystkich w klasie rozkładał. Pech chciał, że w następnym roku doszlusował do nas osobnik, który był zmuszony powtarzać rok, i to nie po raz pierwszy, a więc od nas starszy i silniejszy. I wtedy się okazało, ze nasz lew klasowy nagle "wymiękł". Na nasze zapytywania dlaczego nie daje odporu zaczepkom przeroślaka, odpowiedział w typie Donalda Tuska, że "i tak by z nim wygrał, ale nie chce". Z tego powodu stał się przedmiotem naszych drwin albowiem zobaczyliśmy, że jego odwaga była tylko odwagą w biciu słabszego, natomiast gdy ktoś dorównywał mu siłą, wtedy prezentował słynną wstrzemięźliwość Andrzeja Gołoty połączoną z ucieczką z ringu.
Wydaje się jednak, iż na decyzje Słońca Peru nie złożyła się li tylko jego słynna odwaga ale i ta okoliczność, że zostały mu odebrane auxila w postaci przychylności mediów, które jeszcze do niedawna zachwycały się jego najmniejszym sukcesem zaś największe niepowodzenia zmniejszały do wielkości łebka od szpilki. Pod tym względem wszystkie media posiadają umiejętności łowców głów z Nowej Gwinei, którzy potrafią każdą ludzką głowę zmniejszyć do wielkości małej pięści. Pomny na taką okoliczność Donald Tusk dolnym wiatrem zwąchał, że wojować nie ma o co, a na wypadek klęski stołek premiera byłby już zajęty. Wtedy nie mógłby się dla nas już poświęcać. Znając wrażliwą naturę Donalda Tuska, będzie to dla niego cios straszny i w dodatku niezasłużony. Myślę, że w tych czasach gdzie małpia złośliwość jest na porządku dziennym powinniśmy mieć wzgląd na tą okoliczność.
Adam Leks
23 stycznia 2010
Felieton Adama Leksa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz