Powered By Blogger

13 stycznia 2010

Pomnik w Hrubieszowie

22 stycznia 2010 roku w lubelskiej siedzibie Klubu Inteligencji Katolickiej odbył się wykład mgr Remigiusza Broniarka pt. "Koncepcje programowe Obozu Narodowo-Radykalnego Falanga". W trakcie spotkania otrzymaliśmy artykuł p. Leona Śliwy, przekazany nam do publikacji za pośrednictwem redaktora Wacława Antoniuka z Lublina. Z przyjemnością zamieszczamy go na naszym blogu.

Tadeusz Zieliński

__________

Po 44-ech latach stanął
pomnik partyzanta w Hrubieszowie

Jestem żołnierzem AK. Razem z moim ojcem Andrzejem byłem aresztowany oraz wywieziony do Związku Radzieckiego jesienią 1944 roku. Z naszej miejscowości Stefanowice za udział w szeregach Armii Krajowej, w dawnym ZSRR więziono kilkunastu żołnierzy. Wielu nie wróciło. Z obozu w Borowiczach zwolniono nas w marcu 1946 roku. Mój ojciec wkrótce po powrocie do Polski zmarł.

Cieszę się, że doczekałem czasu kiedy w Hrubieszowie postawiono pomnik Żołnierza Polskiego Państwa Podziemnego 1939-45. Nie mogę zaś pogodzić się z tym, że pominięto nazwę wojska oraz ograniczono czas istnienia i walki partyzantów tylko do 1945 roku. W maju 1946 partyzanci w Hrubieszowie zniszczyli budynek UB i uwolnili kilkudziesięciu żołnierzy Armii Krajowej. Władze Polski Ludowej więziły i prześladowały żołnierzy AK jeszcze przez kilka lat po wojnie. Pytam czy napis ograniczający czas aktywnej walki partyzantów tylko do 1945 r. jest prawdą historyczną? Komu zależy na przemilczaniu nazwy Armia Krajowa i skracaniu czasu istnienia oraz walki oddziałów partyzanckich?

Już w końcu lipca 1944 roku na Lubelszczyźnie nowe władze traktowały żołnierzy AK jako bandy reakcyjne pozostające na usługach angloamerykańskiego imperializmu. Na przykładzie pomnika partyzanta w Hrubieszowie stwierdzam, że do naszych czasów przetrwała dziwna niechęć określonych środowisk do samej nazwy Armia Krajowa. Może przyczyna tkwi w braku rzetelnej wiedzy historycznej dotyczącej okresu pierwszych lat po wojnie? Duże spustoszenia w umysłach Polaków jest skutkiem przekazywania młodzieży różnych kłamstw na temat tak zwanego reakcyjnego podziemia i pomijania okresu terroryzowania społeczeństwa przez UB w czasie trwania władzy ludowej. Właśnie w pierwszych trzech latach po wojnie najwięcej do powiedzenia miało w Polsce NKWD.

Dzisiaj wprawdzie nikt już nie nazywa AK bandą, ale często daje się zauważyć obojętność. Historię rzeźby poznałem z publikacji pt. "Pechowy pomnik - geneza zła" autorstwa p. Wacława Antoniuka. Korespondencja artysty z różnymi instytucjami i władzami PRL były materiałem źródłowym do przedmiotowego opracowania. Pan Momot pracę rozpoczął w 1965 roku. Pomnik ofiarował w hołdzie swoim kolegom-partyzantom Armii Krajowej. Do 1989 roku gotowy monument nie mógł stanąć na fundamencie, ponieważ komuniści już wyklęli AK. Stefan Momot napotkał trudności, których pokonać nie mógł. O dziwo podobnie było prawie przez 18 lat po zmianie ustroju w Polsce.

Wreszcie w dniu 28 września 2009 r. pomnik został odsłonięty i poświęcony. Jednakże miejscowi decydenci postawili na swoim. Pod pretekstem, że przedmiotowy pomnik jest niedokończony, gruntownie go przerobiono. Postać partyzanta została całkowicie zmieniona. Obelisk według koncepcji autora miał być rzeźbą martyrologiczną. Jaki rodzaj sztuki prezentuje partyzant po przeróbce? Widać gładką postać z owalną twarzą dobrze odżywionego mężczyzny. Partyzant Momota miał twarz gniewną, mężną, wzywającą do walki. Dla zlecających poprawienie gotowej rzeźby prawa autorskie nie miały żadnego znaczenia.

Inskrypcja oraz dodatkowa informacja dotycząca historii pomnika pomija nazwę organizacyjną partyzantów, którym p. Momot ofiarował swoje dzieło. Magister Stefan Momot był AK-owcem, zmarł w Warszawie w 1998 roku mając 89 lat. Cześć i chwała prawemu człowiekowi oraz patriocie za wszystkie trudy w walce o upamiętnienie partyzantów Armii Krajowej.

Leon Śliwa
Stefanowice, gm. Hrubieszów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz