Powered By Blogger

30 stycznia 2010

W rocznicę ludobójstwa na Kresach


"Mego ojca piłą rżnęli -
myśmy wszystko zapomnieli"
S. Wyspiański

W 2010 r. obchodzić będziemy 66. rocznicę okrutnego ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) oraz jej zbrojną formację Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) wspieraną przez dywizję SS Galicien (złożoną z ukraińskich ochotników w służbie III Rzeszy) na ludności polskich Kresów Wschodnich. Rzezie na Polakach rozpoczęły się już we wrześniu 1939. Z rąk band ukraińskich i żydowskich ginęli żołnierze i oficerowie WP, urzędnicy, osadnicy wojskowi, właściciele majątków. Nowa fala zbrodni zaczęła się wraz z wkroczeniem wojsk niemieckich. W czerwcu i lipcu 1941 szowiniści ukraińscy krwawo rozprawiali się ze swymi faktycznymi i potencjalnymi przeciwnikami głównie z warstw wyższych.

14 października 1942 roku na południowym Polesiu zorganizowano pierwszy oddział ukraińskiej partyzantki, a dzień ten uważany za datę powstania UPA, jest dziś na Ukrainie uroczyście fetowany. Pierwszy masowy mord na ludności polskiej miał miejsce 13 i 15 listopada 1942 roku we wsi Obórki (pow. Sarny) gdzie zginęło około 70 osób. W styczniu 1943 roku we wsi Porośle (pow. włodzimierski) zabito 170, a w dniach 21 i 22kwietnia 1943 roku w Janowej Dolinie (pow. kostopolski) ofiarą Ukraińców padło około 600 Polaków. Realizując uchwałę OUN z lutego 1943 roku przystąpiono do całkowitej eksterminacji ludności polskiej. W marcu 1943 roku zdezerterowało z bronią w ręku około 4 tysięcy ukraińskich policjantów pozostających dotychczas w służbie niemieckiej co wydatnie zasiliło szeregi istniejących już band UPA. Eskalacja napadów na polskie wsie nastąpiła w lipcu 1943. 11 lipca w Hucie Pieniackiej wymordowano w kościele tysiąc osób. Ludzi palono żywcem. Tego dnia padło łącznie około 20 tysięcy Polaków.

Najtragiczniejszy był sam "obrzęd" mordów połączony zazwyczaj z błogosławieństwem kapłana i poświęcaniem narzędzi mordu: siekier, kos, wideł i noży. Dla zbrodniarzy nie było rozróżnienia między mężczyznami i kobietami, dorosłymi czy dziećmi. Dysponując przewagą obezwładnionych ale jeszcze żywych ludzi wrzucano do studzien, nabijano na pale, obcinano nogi, ręce, piersi, rozpruwano brzuchy, wyłupywano oczy, cięto piłami, rozrywano końmi a nawet krzyżowano. Dzieci nabijano na sztachety płotów, wieszano na drzewach tworząc tzw. "wianuszki", roztrzaskiwano o ściany domów. Większe wsie i osiedla zdobywano w walce z bronią w ręku a następnie plądrowano, palono i niszczono planowo dom po domu. Wycinano nawet drzewa w sadach. Nie oszczędzano wiernych i kapłanów zebranych w kościołach na nabożeństwach. W tym szale zezwierzęcenia zabijano także swoich pobratymców, którzy nie chcieli uczestniczyć w rzeziach lub łamali obowiązującą dyscyplinę. Zdarzały się nierzadko wypadki zmuszania do własnoręcznego zabijania współmałżonka o ile pochodził ze znienawidzonych "Lachów". Według uczciwego historyka ukraińskiego Wiktora Poliszczuka z rąk OUN-UPA zginąć miało nawet około 40 tysięcy Ukraińców, zaś liczba ofiar pośród Polaków nie jest dokładnie znana. Szacuje się, że zginęło łącznie w latach 1939-1945 od 120 do 150 tysięcy. Do tego należy dodać jeszcze kilka tysięcy ofiar z okresu już po wojnie, na terenach zarówno włączonych do ZSRR jak i w granicach Polski Ludowej.

Wokół ludobójstwa ukraińskiego panuje zmowa milczenia. Na samej Ukrainie kwitnie kult OUN-UPA. Zbrodniarzom buduje się okazałe pomniki, nazywa ich imieniem ulice. Brak jakiejkolwiek skruchy i chęci przyznania się do winy ludobójstwa. Co najwyżej wspomina się półgębkiem o "konflikcie polsko ukraińskim i wojnie chłopskiej". Jest to absurd zważywszy na fakt, że nawet proporcje ludnościowe na Wołyniu (15 proc. Polaków i 70 procent Ukraińców) nie pozwalają nazwać rzezi "wojną" z uwagi na dysproporcję sił. Była to najzwyczajniejsza, zaplanowana i kierowana przez czynniki polityczne rzeź, czystka etniczna na niespotykaną w dziejach Europy skalę. Niestety nie dociera to do świadomości i sumień zaczadzonych ideologią Doncewa i Bandery współczesnych przywódców i znacznej części ludności Ukrainy. Co gorsza Ukraińcom basują co niektórzy historycy w Polsce (np. Grzegorz Motyka, Instytut Europy Środkowo-Wschodniej z prof. Jerzym Kłoczowskim (tajnym współpracownikiem SB o kryptonimie "Historyk" na czele). Do tych głosów należy dodać środowiska trockistowskie skupione wokół "Gazety Wyborczej" i niestety neopiłsudczyków zapatrzonych w perspektywę "strategicznego sojuszu" z Ukrainą. Charakterystyczna jest postawa Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który odmówił swego patronatu nad obchodami rocznicy rzezi wołyńskich, znalazł jednak czas na przepraszanie w imieniu Polski za rzekome zbrodnie dokonane na Ukraińcach (Pawłokoma, dnia 13 maja 2006) za co chwalił go "sam" prof. Geremek. Polacy, a zwłaszcza środowiska kresowe czują z tego powodu wielką gorycz.

Należy zadać pytanie, dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi jest kilka, które się wzajemnie uzupełniają. Po pierwsze: "za komuny" nie wolno było zbyt wiele o tamtych wydarzeniach mówić w imię fałszywie pojmowanej przyjaźni z narodami ZSRR chociaż trzeba przyznać, że wydawano i w tamtym czasie wiele cennych opracowań na ten temat (np. książki profesora Edwarda Prusa czy Henryka Cybulskiego). Szerszej opinii publicznej prezentowano tylko te epizody walki z UPA, które wiązały się ze śmiercią gen. Karola Świerczewskiego oraz działaniami w Bieszczadach, czyniono to jednak jednostronnie i w sposób wybiórczy.

Po drugie. OUN-UPA znalazło sobie możnych protektorów w postaci Amerykanów. W okresie "zimnej wojny" rządy państw zachodnich wspierały wszystkie ugrupowania, które mogły szkodzić przeciwnikowi tj. krajom komunistycznym. Nie patrzono na oblicze ideowe "sojuszników". Mogli to być trockiści, dysydenci, ale również faszyści oraz szowiniści. Tak właśnie było w przypadku OUN-UPA. Wzięto ich na żołd, darowano nawet ludobójstwo dokonane wespół z Niemcami na ludności żydowskiej (co jak wiemy nie ulega nigdy przedawnieniu), cóż w takim razie mówić w przypadku tak "mało wartościowego" elementu jakim byli kresowi Polacy. Dzisiaj rządzący na Ukrainie spadkobiercy Bandery to też sojusznicy Zachodu, trzeba więc nadal ich hołubić i wspierać.

Po trzecie. Rządzące Polską ekipy w istocie są agenturą swych zachodnich protektorów. Tzw. "prawica" czyli PiS to lokaje Amerykanów wykonujący a nawet wyprzedzający ich zachcianki, często z narażeniem polskiego interesu państwowego i narodowego (np. akcje przeciw Białorusi, jednostronne wspieranie "pomarańczowych" na Ukrainie itd.). PiS-owcy tłumaczą to na użytek patriotycznej acz naiwnej opinii publicznej w kraju realizacją koncepcji J. Piłsudskiego (prometeizm) rozbudzając przy okazji nienawiść do Rosji. Drugi odłam sił establishmentu czyli PO i lewica jako agentury niemieckie również z życzliwością patrzą na poczynania szowinistów ukraińskich. Wykonując swoje zadanie antagonizowania Polski ze wschodnim mocarstwem po to aby mógł kwitnąć "strategiczny sojusz" Niemiec z Rosją. Do tego dochodzą sympatie historyczne Ukraińców do Niemców. Inna grupa "elit" popiera szowinizm ukraiński ze względów ideologicznej wrogości wobec Polski. Są to potomkowie KPP i KPZU w rodzaju nieżyjącego już Jacka Kuronia, który "cieszył się, że Lwów jest ukraiński". Polonofobia tych ludzi, zadeklarowanych "demokratów" nie przeszkadza im popierać ukraińskich faszystów! Jeszcze inni nawiązując do myśli Jerzego Giedroycia relatywizują zbrodnie uważając, że "bez niepodległej Ukrainy nie ma wolnej Polski".

Po czwarte. Z powyższym wiąże się ściśle działalność ukraińskiej piątej kolumny w strukturach władz Polski. Silne lobby ukraińskie istnieje wśród działaczy prawie wszystkich partii, na uniwersytetach, w administracji państwowej jak również Kancelarii Prezydenta. Lobby to korzysta z finansowego wsparcia ukraińskiej diaspory głównie z Kanady i Niemiec. Związek Ukraińców w Polsce na łamach swego tygodnika "Nasze Słowo" gloryfikuje UPA a polskich żołnierzy AK nazywa bandytami. Robi to w dodatku za pieniądze otrzymywane z budżetu państwa polskiego!

Po piąte, różnice cywilizacyjne. Większość Ukraińców zdradza predylekcję do cywilizacji turańskiej. Cechą charakterystyczną dla tej zbiorowości jest między innymi kult siły i przemocy oraz obojętny stosunek do prawdy. Za dobro przyjmuje się to co w danym momencie służy zaspokojeniu potrzeb własnego zrzeszenia. Przy takim zapatrywaniu się nic dziwnego, że musiało dojść do konfliktu i rozprawy z sąsiadami przynależnymi do cywilizacji łacińskiej. Widać tu też wyraźnie wpływ ducha kozaczyzny i hajdamaków. Gdy na to cywilizacyjne podglebie zadziałała propaganda podgrzewająca nienawiść polała się niewinna krew.

Dziś po 65 latach od tragedii żyje już niewielu świadków tych wydarzeń. Nieznane często groby ofiar zarosły trawą i chaszczami. W dodatku czyni się wiele aby pamięć o zagładzie polskich Kresów wymazać z pamięci zbiorowej obecnego pokolenia. W imię źle pojętych zasad i kalkulacji politycznych, przez głupotę i bezmyślność daje się w ręce następców zbrodniarzy argument przemawiający za ich racjami. Nie łudźmy się. Milczenie z naszej strony Ukraińcy traktują jako dowód słabości, co dla turanców jest zachętą do eskalacji swych żądań i oczekiwań i coraz większej bezczelności. Dobrze, że istnieją jeszcze w Polsce środowiska, które chcą pamiętać.

Grzegorz Wysok
red. naczelny "Biuletynu"

2 komentarze:

  1. Panie Grzegorzu! Gratuluję dobrego a zarazem obiektywnego artykułu. Proszę więcej pisać, gdyż od jakiegoś czasu nie spotykam Pańskich publikacji na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  2. witam, chciałabym uzyskać więcej informacji na temat mordu na polakach, gdyż brat mojego dziadka w tamtych latach został uprowadzony. Był nauczycielem. Dopiero niedawno rodzinie udało się ustalić, że został zamordowany i znaleźć jego grób. Czy posiada Pan listę zamordowanych Polaków i nazwiska ich oprawców. Ja z pewnością będę dociekała prawdy i przekazywała ją dalej. Mam 26 lat i to daję gwarancję, że prawda jeszcze się tli w sercach i być może kiedyś tak jak teraz mówi się o polskich oficerach zamordowanych w Katyniu, uda się zrehabilitować tysiące pomordowanych w okrutny sposób Polaków, za to ze byli Polakami. Tak aby nie udało się zakłamać historii. To byłoby taką samą zbrodnią jak samemu przelać ich krew. Taka ofiara nie powinna i NIE MOŻE zostać wymazana.

    OdpowiedzUsuń