Powered By Blogger

15 kwietnia 2010

Kolejne ofiary Katynia


Biuro poselskie
Bronisława Komorowskiego
ul. Krakowskie Przedmieście 6
00-325 Warszawa

Redakcja "Biuletynu" składa na ręce Marszałka Sejmu jako Głowy Państwa kondolencje z powodu tragicznej katastrofy w Smoleńsku. Nie byliśmy zwolennikami prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wszak to on złożył podpis pod dokumentem sankcjonującym utratę przez Polskę niepodległości. Modlimy się jednak duszę zmarłych oraz wierzymy, że ich ofiara uświadomi światu dlaczego oni się tam znaleźli. W dniu 11 kwietnia 2010 roku o godz. 17. 00 w Archikatedrze Lubelskiej zostanie odprawiona Msza święta w intencji ofiar katastrofy.

Niech odpoczywają w pokoju!

15 komentarzy:

  1. Podejrzewam, że najbliższe wybory prezydenckie będą miały najwyższą frekwencję w historii naszego kraju.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy usłyszałem wiadomość o śmierci Lecha Kaczyńskiego pomyślałem, że to niesmaczny żart. Oto samolot produkcji rosyjskiej rozbił się w Smoleńsku, wioząc parę prezydencką i kilka ważnych osobistości na uroczystości w Katyniu. Nie dalej jak parę dni temu czytałem w książce Kasparova o tym, że demokracja w Rosji jest mocno na pokaz. Podawał przykłady "przypadkowych" śmierci osób, które nieprzychylnie wypowiadały się na temat ówczesnego prezydenta Putina. Czy w ten nurt nie wpisuje się "przypadkiem" polski prezydent Kaczyński, który m.in. po Gruzji pokazywał pazurki? Czy nie lepiej dla niektórych było go teraz zlikwidować nim palnąłby coś na uroczystości?

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentując zwycięstwo w prawyborach w PO Bronisława Komorowskiego tygodnik "European Voice" zapowiada "spokojniejsze czasy" w polskiej polityce wraz z jego prawdopodobnym zwycięstwem w wyborach prezydenckich i odejściem prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie wierzę, aby doświadczony pilot nie wiedział co robi. Mogły zawieść urządzenia, które nie wiadomo jak i dlaczego wskazały pozytywne zakończenie lądowania. Nikogo nie oskarżam, ale zastanówmy się - to dziwnie wygląda i ja wierzę, że to nie była wina pilota. Przecież ktoś kto doskonale znał te maszyny mógł zmanipulować urządzenia samolotu. Mi się wydaje, że to sprawka rosyjskich służb specjalnych. Nie mówią nam prawdy i nie przyznają się do mordu na oficerach w Katyniu już ponad od 70 lat! Dlatego śmieszą mnie teorie, że to wina polskiego pilota. Jak powiedział w wywiadzie Aleksander Kwaśniewski samolot był modernizowany przez Rosjan. Może tak bardzo przeszkadzał im nasz prezydent, że postanowili go usunąć? Nie dajcie sobie wmówić, że to był wypadek! Proszę Polacy obudźcie się i zacznijcie się jednoczyć. Niech Bóg czuwa nad nami i nad ofiarami tej szatańskiej zbrodni. Putin przeprowadzi tam posiedzenie rządowej komisji powołanej do zbadania okoliczności. To Polska powinna zbadać przyczyny katastrofy, a nie Rosja! Są rzeczy o których nie wolno zapomnieć i które trzeba doprowadzić do końca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabrzmi to brutalnie, ale ten wypadek utoruje drogę do przejęcia pełni władzy w Polsce szczególnie spolegliwemu wobec Moskwy, Brukseli i Berlina środowisku PO.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym domniemywał w tym ewentualnym zamachu udziału niemieckich służb specjalnych. To Niemcy najwięcej tu zyskują - co nie znaczy,że ich strategiczny partner czyli Rosja mają powód do zmartwienia. Nigdy nie dowiemy się prawdy - podobnie jak w przypadku gen. Sikorskiego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Obserwujemy widoczne przewartościowanie w obozie polityki "polskiej". Mądrość etapu wymaga od lokalnych propagandystów i politykierów uznania czekisty Putina za demokratę czystego niczym łza, wszak stręczą go Polsce od pewnego czasu Niemcy i tzw. zachód.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety, to była wina pilota. Tylko on jeden odpowiada za maszynę. Jest jednak mały problem. Uważam, że pośrednią winę ponosi sam pan prezydent Kaczyński. Powinien Pan/Pani pamiętać, że taki przypadek wywierania nacisku na pilota przez prezydenta już był podczas lotu do Iraku. Pilot jednak nie poddał się naciskowi pana prezydenta i zawrócił, co było powodem żądanie ukarania pilota. Sąd się jednak nie ugiął. Pilot działał zgodnie z procedurami. Ten pilot który zginął pod Smoleńskiem prawdopodobnie nie potrafił się przeciwstawić prezydentowi, a ten zapomniał, że nie ma prawa wydawać żadnych poleceń dowódcy. Pilot popełnił błąd, bo wykonał polecenie prezydenta. Może wreszcie włodarze naszego kraju zrozumieją, że nie są Napoleonami wszechwładnymi, a cywilna kontrola nad armią nie na tym polega. Warto więc zastanowić się, kto pośrednio doprowadził do katastrofy. Proszę nie siać nienawiści. Pan/Pani nie ma o tym pojęcia i nie rozumie procedur. Myślenie ma wielką przyszłość, ale jak widać nienawiść wpojona przez ludzi "Solidarności", szczególnie przez PiS, daje wielką przyjemność. Jednak pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak było naprawdę nie dowiemy się nigdy. Zrzucanie całej winy na pilota - gdy jeszcze nie przeprowadzono wszystkich badań też zasługuje na potępienie. Media jednak już zawyrokowały i bisują im politycy, którym taka wersja wypadków jest nadzwyczaj wygodna. Proszę się nie zagalopowywać w sądzeniu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzeba będzie znaleźć winnego katastrofy, bo przecież nikt nie będzie psuł śmierci męczennika rysą na krysztale bohaterstwa poległych. Oberwie się więc anonimowemu pilotowi, który "zdecydował" o lądowaniu. Naród i tak go nie zna, rodzina, bliscy, znajomi - to tylko kilkadziesiąt osób. Do przeżycia. Ale nikt z Was tu komentujących nie pomyślał o analogicznej sytuacji i aferze w związku z zawróceniem samolotu podczas podróży prezydentów do Tibilisi. O tym jakie konsekwencje były zapowiadane za niewykonanie polecenia prezydenta. Nikt nie wspomniał o tym, że na pokładzie samolotu byli najwyżsi rangą wojskowi, którzy mogli wydawać polecenia.
    Hipokryci, cholerni hipokryci z PO, którzy jeszcze trzy dni wcześniej czekali na wpadkę Kaczyńskiego, mlaśnięcie, pomylone słowa w hymnie czy brudne buty. Dziś krzyczą: "To mój prezydent!". Pytam, jak czują się satyrycy Wojewódzki i Majewski, którzy śmiali się z "kurdupla", a dziś twierdzą, że był mężem stanu. Lech Kaczyński nie był moim prezydentem, przykro mi z powodu śmierci człowieka oraz ludzi mu towarzyszących - z BOR-u, posłów, pilota i stiuardes. Ale wszechobecna hipokryzja i obłuda nie pozwalają mi się identyfikować z liberalnym motłochem, którego sztuczny patetyzm doszczętnie obrzydza te smutne dni.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym napisać o tym co mnie zbulwersowało. Może redakcja "Biuletynu" się tym zajmie. Otóż w Lublinie przy Ratuszu ustawiono plansze ze zdjęciami niektórych osób, które zginęły w tej strasznej katastrofie wraz z krótkimi opisami. Przy zdjęciu p. Anny Walentynowicz jest napis "Anna Walentynowicz - osoba towarzysząca". I tyle! Trzeba być prostakiem by nie powiedzieć gorzej, aby dać taki podpis. To brzmi wręcz obraźliwie i dwuznacznie - "osoba towarzysząca". Czy ci, co to zrobili nie czują popełnionego nietaktu? Kto to zatwierdził? Śp. Anna Walentynowicz była działaczką tej prawdziwej "Solidarności", legendą Niezależnych Związków Zawodowych, wielką patriotką. Czy za to, że ujawniła prawdę o "Bolku" i nie kłaniała się obecnym układom tak ją poniżono w mieście, którym trzęsie niejaki Janusz Palikot! Wstydzę się za władze Lublina, które nawet teraz nie umieją się godnie zachować. Będę w tej sprawie interweniowała, jak możecie to mnie poprzyjcie.Pozdrawiam! Anna z Lublina

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm... pył wulkaniczny? Jak nie globalne ocieplenie, to pył wulkaniczny. Odwołanie wizyty przez Obame, Sarkozego, Merkel i innych kacyków powoduje, że głównymi beneficjentami pogrzebu w Krakowie stają się Rosjanie. Może mimo woli państw zachodnich a może i nie Rosja będzie mogła realizować teraz scenariusz "pojednania" wsparta przez międzynarodową prasę i tzw. "opinie publiczną". Swoją pozycję międzynarodową i wiarygodność Rosjanie umocnią posiłkując się tragedią w Katyniu. Namacalnym, fizycznym dowodem polsko-rosyjskiego "pojednania" staje się zaś gazociąg północny, którego budowa rozpoczęła się 8 kwietnia 2010 r., na dwa dni przed kolejną tragedią w Katyniu...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ulega wątpliwości, że śmierć tylu ważnych dla Polski ludzi jest ogromną tragedią. Żal jaki wypełnia większość Polaków (a przynajmniej mnie osobiście) odnosi się jednak do ofiar wypadku jako do ludzi którzy żyli, mieli rodziny, znajomych, występowali w mediach a ich życie zostało tak gwałtownie przerwane. Trzeba jednak przyznać, że obecny wymiar żałoby jest sztucznie podsycany przez media. Należy się zastanowić, czym Kaczyński tak naprawdę zasłużył sobie na miejsce spoczynku w tak dostojnym i szlachetnym miejscu jak Wawel? Znam osoby które dla narodu polskiego zrobiły o wiele więcej niż śp. prezydent. A już tym bardziej przyrównywanie zasług Kaczyńskiego do Piłsudskiego jest lekko półśmieszne. Cóż jest bohaterskiego w katastrofie samolotu pasażerskiego? Czy gdyby śmierć nastąpiła przez zadławienie herbatnikiem w czasie obrad sejmu to ją również nazwano by bohaterską, bo nastąpiła w trakcie wykonywania obowiązków służbowych?

    OdpowiedzUsuń
  14. Akurat porównanie Lecha Kaczyńskiego do Józefa Piłsudskiego jest trafne. Jeden był uczniem drugiego. Obydwaj popełniali te same błędy, obydwaj byli anachronicznymi romantykami i obydwaj na swój sposób kochali Polskę - lecz niestety nic dobrego z ich polityki nie wychodziło. Niech odpoczywają w Pokoju!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest w tym jakaś logika. Umyka nam jednak istota różnic politycznych, choć charakter zostaje zachowany. Piłsudski to człowiek czynu, a konkretnie człowiek ówczesnej lewicy. Ma przecież w swoim życiorysie fragmenty biografii anarchizujące, a nawet z dzisiejszego punktu widzenia: terrorystyczne. Szybko jednak przekwalifikował się w państwowca, gdy zbiegiem różnych okoliczności stał się akuszerem naszej niepodległości. Na krótko został zadekretowany Naczelnikiem Polski, po czym odesłany - po kulawych procedurach demokratycznych - do Sulejówka. W towarzyszach walki miał dyktatorskie poparcie - w dobrym tego słowa znaczeniu. Przez polityków innych opcji doceniany, choć za życia mający ogromną ilość przeciwników wszelkiego autoramentu.

    W tym kontekście Lech Kaczyński jawi się zupełnie inaczej. Wystarczy zdawkowo poskrobać w ideowości tragicznie zmarłego prezydenta, aby dojść do stwierdzenia, że bliżej mu było do Romana Dmowskiego, niż do Piłsudskiego. Politycy często nie wybierają idei, a mity. Tak wybierał za życia Lech Kaczyński i to trzeba uszanować. Kaczyński historycznie jest w stosunku do Marszałka kimś w rodzaju odźwiernego, kamerdynera. Nie należy się z tego powodu oburzać. Symbolicznie wraz z małżonką będzie w krypcie pilnował pamięci o Piłsudskim. Tak też było za życia. Pragnienie Lecha Kaczyńskiego nieoczekiwanie dla niego i dla nas przetoczyło się w symbol. Jako polityk będzie jeszcze długo krytycznie oceniany, ale z czasem ulegnie brązowieniu. Będzie się Lechu uszlachetniał. Tak działa czas i historia.

    OdpowiedzUsuń