23 września 2009
Piszą o nas...
Dzieci sprzątają przy okrągłym stole
Wygląda na to, że najwięcej rocznic będziemy mieli we wrześniu. Akurat do tradycyjnie już obchodzonych doszła jeszcze jedna – rocznica zatwierdzenia przez tubylczego przywódcę komunistów, generała Jaruzelskiego, rządu "pierwszego niekomunistycznego premiera" Tadeusza Mazowieckiego. Z tej okazji, obok uroczystości ku czci Jubilata w Sejmie, odprawiona została uroczysta Msza Święta koncelebrowana z udziałem aż dwóch arcybiskupów i jednego biskupa, zareje-
strowanych - oczywiście "bez swojej wiedzy i zgody", jakże by inaczej! - w charakterze tajnych współpracowników komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Co tu dużo ga-
dać; nawet samemu Panu Bogu nieczęsto trafia się taka gratka, więc dziękczyn-
na intencja mszalna z całą pewnością zostanie z Niebiesiech zauważona, zaś Tade-
usz Mazowiecki, który w ramach słynnej "postawy służebnej" skwapliwie się tym celebracjom poddaje, może zostać nawet santo subito - oczywiście po najdłuższym życiu. Zresztą - nie wszystek umrze, a pisząc to nie mam na myśli nieśmiertelnej
duszy Tadeusza Mazowieckiego, bo nieśmiertelną duszę miał też wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler i sławne globalne ocieplenie, z jakim podobnież mamy walczyć, jest, być może, następstwem zgrzytania zębów, jakiemu dzisiaj, wbrew apokatastatycznym opiniom, lansowanym u nas przez przewielebnego księdza Hry-
niewicza, oddawać się muszą socjalistyczni potępieńcy, reprezentujący zarówno nurt nazistowski, jak i bolszewicki. Przypuszczając, że Tadeusz Mazowiecki nie wszystek umrze, mam oczywiście na myśli pana redaktora Wojciecha Mazowieckiego,
który w niezawodnej w robieniu ludziom wody z mózgu "Gazecie Wyborczej" wez-
wał niedawno do "posprzątania" najnowszej historii Polski, "zaśmieconej spis-
kowymi mitami".
Pan red. Wojciech Mazowiecki niezłomnie stoi na nieubłaganym gruncie pos-
tępu, z czym wiążą się pewne serwituty, niczym u Brysia z mickiewiczowskiej bal-
lady "Pies i wilk". Jak pamiętamy, Bryś miał pod dostatkiem "okruchów, kostek, poliwek", ale za to musiał nosić obróżkę no i oczywiście - pilnować folwarku. Toteż
i pan red. Wojciech Mazowiecki posłusznie odrzuca wszelkie "spiskowe mity" - no, chyba, żeby red. Michnik zarządził dyspensę, jak podczas sławnej wizyty Lwa Rywina, co to w ramach straszliwego spisku przeciwko spółce "Agora" złożył był słynną
"propozycję korupcyjną" – i wierzy, że wszystko, co się u nas w 1989 roku, a także wcześniej i później wydarzyło, to pełny spontan i odlot. Podobno dzieci często byw-
ają głupsze od sławnych rodziców, w co podczas lektury artykułu pana red. Wo-
jciecha Mazowieckiego "Sprzątanie przy Okrągłym Stole" bardzo łatwo uwierzyć.
Rzecz w tym, że pan red. Wojciech Mazowiecki, pisząc o okrągłym stole, zupeł-
nie nie zauważa słonia w menażerii, w postaci powszechnie przecież znanych przy-
gotowań do ewakuacji sowieckiego imperium z Europy Środkowej, w których uczestniczyli z jednej strony prezydent Ronald Reagan, a z drugiej - sowiecki gensek Michał Gorbaczow. Pierwszą jaskółką zwiastującą "jesień ludów" była propozycja traktatu rozbrojeniowego, jaka M. Gorbaczow złożył prezydentowi Reaganowi w
1985 roku w Genewie. W następnym roku, podczas spotkania w Rejkjaviku na Islandii, obydwaj przywódcy zaczęli konkretyzować zasady tej ewakuacji, która z jednej stro-
ny musiała wyglądać zupełnie naturalnie i spontanicznie, ale z drugiej - cały czas być pod kontrolą, żeby nawet przypadkowo nie uruchomić Machiny Sądu Ostatecznego. Kolejne spotkanie obydwu przywódców miało miejsce w 1987 roku w Waszyngto-
nie, rok później - w Moskwie, a w roku 1989, kiedy Ronald Reagan prezydentem USA być już przestał, z Michałem Gorbaczowem spotkał się na okręcie w pobliżu Malty nowy amerykański prezydent Jerzy Bush. Wydarzenia w Polsce były zatem tylko niewielkim fragmentem ogólnego planu demontowania systemu komunistycznego
i likwidacji niektórych następstw II wojny światowej w Europie. Jest oczywiste, że sowieckie namiestnictwa we wszystkich "demoludach", a zwłaszcza namiestnictwo polskie, otrzymały od ruskich szachistów stosowne zadania, do których włączyły również demokratyczną opozycję - a zwłaszcza tę jej część, którą razwiedka sobie wyhodo-
wała tak samo, jak myśliwi dokarmiają łowną zwierzynę, żeby mieli na co polować. Właśnie ta okoliczność powoduje taką alergię tych środowisk na lustrację. Warto zwrócić uwagę, że "jesień ludów" nastąpiła nawet tam, gdzie żadnej demokratycznej opozycji, nawet wyhodowanej, nie było, a co najwyżej - jak np. w Bułgarii - tzw.
"dysydenci śniadaniowi", np. Żeliu Żelew. Tam zaś, gdzie bezpieczniacy nie zadbali nawet o "dysydentów śniadaniowych", jak np. w Rumunii - kiedy już ustalenia weszły w fazę realizacji - tam sami musieli robić za demokratyczną opozycję . Ale pan red. Wojciech Mazowiecki sprawia wrażenie, jakby tego nie wiedział i wierzył, że ruskich szachistów przechytrzył Kuroń Michnik (Michnik to oczywiście nazwisko), "drogi Bronisław" – no i ma się rozumieć - "pierwszy niekomunistyczny premier". Biedne dziecko!
Rocznica zatwierdzenia rządu premiera Tadeusza Mazowieckiego z pewnością
nie tylko wejdzie do kalendarza polskich uroczystości, ale pewnie - podobnie jak in-
ne hagiograficzne fragmenty najnowszej historii - doczeka się zabezpieczenia odpowiedzialnością sądową. Każdego, kto nie uwierzy w wersję zatwierdzoną po
"posprzątaniu" ze "spiskowych mitów", niezawisłe sądy potraktują wedle rozkazu. Żeby jednak wszystko grało, niczym gruźlikowi w płucach, wymiar sprawiedliwości musi trochę potrenować, bo tylko trening czyni mistrza. Ponieważ stalinowskie wprawki na kontrrewolucjonistach i wrogach ludu mogły już pójść w zapomnienie, niezawi-
słe sądy wprawiają się na zwalczaniu antysemityzmu i języka nienawiści. 22 wrześ-
nia w Lublinie rozpocznie się proces red. Grzegorza Wysoka z doniesienia red. Adamaszka z "Gazety Wyborczej", zaś 25 września w Warszawie - proces prof. Bogu-
sława Wolniewicza. A wyciągając wnioski z warszawskiej rocznicowej koncelebry,
nie można wykluczyć, że dokręcenie śruby odczujemy również na religijnym odci-
nku frontu ideologicznego.
Stanisław Michalkiewicz
Tygodnik "Nasza Polska" z 22 września br.
www.michalkiewicz.pl
__________
Nasz komentarz -
Ostatni akapit artykułu redaktora Stanisława Michalkiewicza został ocenzuro-
wany i odrzucony przez redakcję uchodzącego za patriotyczny (a faktycznie PiSow-
ski) tygodnik "Nasza Polska" - ukazał się jedynie w wydaniu internetowym.
Co było tego przyczyną? Chodziło najprawdopodobniej o to - jak sugeruje autor publikacji, p. Michalkiewicz - że przypomniano tam o procesie prof. Wolniewicza, któ-
ry został pozwany przez Mirosława Szypowskiego (prezesa Warszawskiego Zrzesze-
nia Właścicieli i Zarządców Nieruchomości) za nazwanie go na antenie Radia Mary-
ja "sprzedawczykiem". Chodzi o to, że Mirosław Szypowski poparł żydowskie rosz-
czenia odszkodowawcze wobec Polski. Dziwnym trafem (a może wcale nie dziwnym) tygodnik "Nasza Polska" jest sponsorowany przez tego osobnika. Pozostawiamy ten
fakt bez dalszych komentarzy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz